„Ethel i Ernest. Prawdziwa historia” to komiks bardzo popularnego w Anglii rysownika Raymonda Briggsa. Swoją popularność zawdzięcza on jednak nie komiksom, lecz przede wszystkim książkom dla dzieci. Widać to zresztą we wspomnianym komiksie, który pod względem wizualnym bardzo przypomina ilustrowaną książkę adresowaną do najmłodszych odbiorców. Jednak jest to opowieść przeznaczona niewątpliwie dla dorosłych. Opisuje ona codzienne perypetie małżeństwa, które miało okazję żyć w burzliwych czasach.
Stare, dobre małżeństwo
[Raymond Briggs „Ethel i Ernest” - recenzja]
„Ethel i Ernest. Prawdziwa historia” to komiks bardzo popularnego w Anglii rysownika Raymonda Briggsa. Swoją popularność zawdzięcza on jednak nie komiksom, lecz przede wszystkim książkom dla dzieci. Widać to zresztą we wspomnianym komiksie, który pod względem wizualnym bardzo przypomina ilustrowaną książkę adresowaną do najmłodszych odbiorców. Jednak jest to opowieść przeznaczona niewątpliwie dla dorosłych. Opisuje ona codzienne perypetie małżeństwa, które miało okazję żyć w burzliwych czasach.
Raymond Briggs
‹Ethel i Ernest›
Opisane w komiksie małżeństwo – dodajmy od razu – to rodzice autora. W tej sytuacji można byłoby się spodziewać, że opowieść będzie albo (bardzo dziś modnym) krytycznym rozliczeniem z przeszłością, albo hołdem złożonym rodzicom. Tymczasem – w moim odczuciu – komiks nie jest ani jednym, ani drugim. Jest to próba zdystansowanego i wnikliwego spojrzenia na życie dwojga ludzi. Briggs, pokazując różne sceny z życia małżeństwa wywodzącego się z klasy robotniczej, odmalowuje przy okazji wielowymiarowy i niejednoznaczny obraz brytyjskiego społeczeństwa. Obserwujemy tu zarówno sytuacje wzruszające, ukazujące prawdziwą miłość dwojga ludzi, ale widzimy również sceny, w których ujawniają się ich gorsze cechy. Chciałoby się powiedzieć, że twórca między kadrami komiksu przemyca informację, iż kilkadziesiąt lat wspólnego życia w niezwykle trudnych czasach, to nie jest coś, co da się odmalować albo tylko w jasnych, albo tylko w ciemnych barwach.
Ethel i Ernest występują tu w bardzo różnych sytuacjach. W scenach z pierwszych lat małżeństwa widzimy zazwyczaj ciężko pracującego w nowo kupionym domu Ernesta oraz dość krytycznie oceniającą jego poczynania Ethel. Żona mówi, co ma być zrobione i co jej się nie podoba, a mąż cierpliwie tego wysłuchuje i stara się następnie spełnić wszystkie zachcianki. Trzymanie węgla pod schodami jest dla Ethel zbyt prostackie, zatem Ernest od razu buduje zasobnik w ogrodzie. To podejście do życia jest ściśle związane z poglądami politycznymi pary małżeńskiej, które dają o sobie znać przy okazji różnych rozmów i sprzeczek. Pracowity Ernest jest sympatykiem laburzystów, a dystyngowana Ethel, która nie chce do siebie dopuścić myśli, że należy do klasy robotniczej, ma poglądy konserwatywne. Rozmawiając o polityce i codziennych problemach, małżonkowie nie szczędzą sobie nawzajem złośliwości. Kiedy rządzą laburzyści, żona formułuje złośliwe komentarze dotyczące ich pomysłów, kiedy u władzy są zaś konserwatyści, wówczas mąż może dać upust swej złości spowodowanej ich poczynaniami. Trudno powiedzieć, na ile te sprzeczki są uroczym przekomarzaniem się, a na ile rzeczywistymi kłótniami.
W tle codziennych małżeńskich rozmów i sprzeczek rozgrywają się ważne wydarzenia historyczne. Druga wojna światowa, obserwowana zatem z perspektywy młodego małżeństwa robotniczego, to codzienne problemy związane ze zdobywaniem pożywienia, oszczędzaniem wody, nalotami, budowaniem schronu czy koniecznością wysłania syna do rodziny na wieś. Okres powojenny to przede wszystkim zmiany władzy i nieustanne problemy gospodarcze, z którymi borykają się kolejne rządy. Do drzwi małżeństwa puka również ewolucja technologiczna. Raz po raz pojawiają się w domu kolejne nowinki techniczne: radio, telewizor, pralka. W komiksie sporo jest także interesujących obserwacji dotyczących brytyjskiego społeczeństwa. Uśmiech na twarzy sąsiadki Briggsów, kiedy informuje Ethel, że widziała, jak policyjna więźniarka przywiozła ich syna do domu, mówi o napięciach w relacjach sąsiedzkich więcej niż niejeden artykuł socjologiczny.
Stosunkowo mało miejsca na planszach tej rodzinnej sagi zajmuje Raymond – syn Ethel i Ernesta, a zarazem autor komiksu, który zapewne celowo przesunął siebie na drugi plan. Pojawia się on zazwyczaj w tle, a naprzód wysuwa się jedynie w przełomowych dla siebie lub rodziców momentach. Oto widzimy zatem, jak dumna matka obwieszcza wszem i wobec, że Raymond dostał się do liceum, obserwujemy jej dramat, gdy oskarżonego o włamanie i kradzież syna przywozi do domu policja, przeżywamy tragedię obojga rodziców, kiedy dowiadują się, że ich pociecha postanowiła zostać… plastykiem. Nawet małżeństwo Raymonda z kobietą chorą na schizofrenię nie jest dla nich takim powodem do wstydu, jak droga życiowa artysty, którą wybrał ich syn. Nie wydaje się jednak, by autor miał im za złe sposób, w jaki traktowali jego decyzje. Umiejętność spojrzenia na świat z perspektywy starzejących się rodziców jest niewątpliwie mocną stroną tej opowieści.
Graficznie komiks bardzo przypomina ilustrowaną książkę dla dzieci. Taka stylistyka sprawdza się bardzo dobrze. Rysunki można mianowicie interpretować jako swoisty kontrapunkt dla przedstawianej historii. Kwestie polityczne, problemy społeczne i życie codzienne w trudnych czasach to poważne sprawy, które zostały skontrastowane z wizualną warstwą komiksu. Kadry zdają się przedstawiać wyidealizowany i sielankowy obraz życia brytyjskiej rodziny, ale umieszczony w nich tekst mówi o sprawach trudnych i niejednoznacznych. Raymond Briggs komentuje je w bezpretensjonalny sposób, ukazując jednocześnie zwyczajne życie i codzienne problemy własnych rodziców. Co ważne, robi to bez niepotrzebnego krytykanctwa, ale też unikając przesadnej tkliwości. Nie dziwi zatem fakt, że w 1998 roku ten biograficzny komiks zdobył British Book Awards w kategorii ilustrowana książka roku.