Opowiadań i powieści Howarda Phillipsa Lovecrafta nie trzeba reklamować. Historie o grozie czającej się w morskich głębinach, o pradawnych bogach oraz upadłych cywilizacjach, które zostawiły po sobie ślady na ziemi, doskonale bronią się same. Powstaje jednak pytanie, czy specyficzny, staroświecki styl tych opowieści daje się przełożyć medium komiksowe. Wydana przez Studio J.G. mangowa adaptacja trzech opowiadań Lovecrafta z początku lat dwudziestych dwudziestego wieku, dowodzi, że takie próby mogą być wartościowe.
„Nie umarło, co spoczywać w uśpieniu wieki całe może”
[Gou Tanabe „H.P. Lovecraft OGAR i inne opowiadania” - recenzja]
Opowiadań i powieści Howarda Phillipsa Lovecrafta nie trzeba reklamować. Historie o grozie czającej się w morskich głębinach, o pradawnych bogach oraz upadłych cywilizacjach, które zostawiły po sobie ślady na ziemi, doskonale bronią się same. Powstaje jednak pytanie, czy specyficzny, staroświecki styl tych opowieści daje się przełożyć medium komiksowe. Wydana przez Studio J.G. mangowa adaptacja trzech opowiadań Lovecrafta z początku lat dwudziestych dwudziestego wieku, dowodzi, że takie próby mogą być wartościowe.
Gou Tanabe
‹H.P. Lovecraft OGAR i inne opowiadania›
Tanabe Gou, który w posłowiu przyznaje się do swojej fascynacji prozą Lovecrafta, przedstawia udaną mangową wersję trzech opowiadań mistrza grozy. Tom otwiera „Świątynia” – opowieść rozgrywająca się w trakcie pierwszej wojny światowej. Łódź podwodna dowodzona przez komandora marynarki wojennej Cesarstwa Niemieckiego Karla Heinricha von Altberg-Ehrensteina właśnie zatopiła brytyjski frachtowiec. Niedługo po tym zdarzeniu załoga statku odnajduje uczepionego do relingu martwego marynarza. Z jego kieszeni porucznik Klenze wyciąga tajemniczą statuetkę. To zdarzenie rozpoczyna serię niewyjaśnionych i budzących grozę zdarzeń. Kolejni marynarze z załogi okrętu podwodnego zaczynają popadać w obłęd – bunt wisi w powietrzu. Wydarzenia rozgrywające się w klaustrofobicznych wnętrzach okrętu zdają się prowadzić do nieuchronnej tragedii.
„Ogar” opowiada z kolei o dwóch mężczyznach, którzy nudę codziennej egzystencji zagłuszają bardzo ekstrawaganckim hobby – włamują się mianowicie na cmentarze, by plądrować groby. Podczas tych eskapad zbierają różne trofea, które gromadzą w wielkim, kamiennym domu. Pewnego razu postanawiają wyruszyć do Holandii, gdzie na jednym z cmentarzy pochowano pięćset lat teamu jakiegoś łupieżcę grobów. Na swoje nieszczęście w grobie poza zaskakująco dobrze zachowanymi szczątkami odnajdują jeszcze coś – nefrytową figurkę przedstawiającą skrzydlatego psa, w której od razu rozpoznają amulet sekty pożerającej umarłych. Podobnie, jak w przypadku „Świątyni” znalezienie tego artefaktu sprowadza na bohaterów szereg mrożących krew w żyłach okropieństw.
Tom zamyka „Zapomniane miasto” – opowieść o archeologu, który chce zbadać odległe, bezimienne miasto leżące gdzieś w bezkresach arabskich pustyni. Gdy bohater dociera do miejsca przeznaczenia, przekonuje się na własnej skórze, że miasto nie zostało wybudowane ludzką ręką. Przemierzając dziwne wnętrza ukrytej w jego centrum pieczary odkrywa przerażającą prawdę o tym miejscu.
Trzy opowiadania, które wybrał Tanabe Gou łączy kilka wspólnych cech. Przede wszystkim powstały one na początku lat dwudziestych, kiedy to Lovecraft był zafascynowany twórczością Lorda Dunsany i dawał temu wyraz w wielu swych dziełach. Fantastyczne opowieści o pradawnych bogach i cywilizacjach, które pozostawiły na ziemi potworne ślady swej bytności zagościły także w opowieściach samotnika z Providence. Te wpływy szczególnie widać w „Świątyni” oraz „Zapomnianym mieście”. Natomiast „Ogar” powstał w innych okolicznościach i do innych obsesji pisarza nawiązuje. S.T. Joshi opisuje w swojej monumentalnej biografii Lovecrafta, jak podczas pobytu w Nowym Jorku w 1922 roku pisarz zwiedzał stary holenderski kościół, za którym rozciągał się cmentarz. Spacerując przez nekropolię Lovecraft odłupał z jednego nagrobka kawałek kamienia i zabrał ze sobą. Tak pisał o tym, w jednym ze swoich listów: „Muszę którejś nocy położyć go pod poduszką. (…) Któż jest w stanie powiedzieć, co może wypełznąć z wiekowej gleby, by wywrzeć zemstę za zbezczeszczenie grobowca?” (S.T.Joshi, „H.P. Lovecraft. Biografia, 2010). Swoją wizję tej zemsty zawarł właśnie w opowieści o plądrowaniu grobów.
Wybrane przez Gou opowiadania są ważne z jeszcze jednego powodu. Jak zauważa S.T. Joshi to właśnie w napisanym w 1921 roku „Zapomnianym mieście” po raz zostaje wspomniany szalony Arab Abdul Alhazred (to on jest autorem relacji o mieście, która pobudza ciekawość głównego bohatera). Natomiast w „Ogarze” – opublikowanym w roku 1922 – Lovecraft po raz pierwszy wprowadza na karty swoich opowieści potworną księgę „Necronomicon”, której autorstwo przypisuje właśnie wymyślonemu rok wcześniej Arabowi. Od tego momentu „Necronomicon” staje się jednym ze znaków rozpoznawczych twórczości Lovecrafta. Na marginesie warto odnotować, że Gou nie ustrzegł się tu drobnej pomyłki przywołując Abdula Alhazreda jako autora Necronomiconu w swojej wersji „Zapomnianego miasta”. Jeśli już o drobnych wpadkach mowa, to warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż błędnie została przedstawiona bandera marynarki Cesarstwa Niemieckiego. Swastyka, którą Gou umieszcza na pierwszej planszy, pojawiła się na niemieckiej banderze dopiero w roku 1938.
Manga Tanabe Gou stanowi bardzo interesującą adaptację opowiadań mistrza grozy, która nie ustępuje oryginałom pod względem kreowania atmosfery tajemniczości. Autor przedstawia pełne mroku opowieści umiejętnie budując napięcie. Obrazy szaleństwa rozwijającego się w klaustrofobicznych wnętrzach okrętu podwodnego są bardzo sugestywne – w twarzach marynarzy doskonale widać mieszankę przerażenia i obłędu wywołanego odnalezionym amuletem. Równie efektownie prezentują się sceny nocnych wypraw na cmentarze i plądrowanie grobów. Jeśli zresztą o „Ogara” chodzi to można nawet zaryzykować stwierdzenie, że Gou wydobył z tego opowiadania, to co w oryginale nie robi tak wielkiego wrażenia. Na przykład scena śmierci jednego z bohaterów jest przedstawiona w mandze z zdecydowanie bardziej przejmujący i sugestywny sposób niż w opowiadaniu, w którym jest zaledwie odnotowana przez narratora. Innym wkładem mangaki są oczywiście dialogi, których nie ma w opowiadaniach. Dzięki nim te opowieści nabierają odpowiedniego tempa i naturalności. Pod względem graficznym manga prezentuje się bardzo efektownie. Precyzyjne i pełne szczegółów rysunki budują odpowiednią atmosferę. Tanabe Gou nie oszczędzał tuszu, dzięki czemu większość kadrów tonie w mroku podkreślającym grozę tych opowieści.
Podsumowując należy stwierdzić, że lektura mangi stanowi ciekawe graficzne uzupełnienie opowiadań Lovecrafta. Warto ją przeczytać także po to, żeby zobaczyć w jaki sposób pełne grozy treści wizualizuje ktoś wywodzący się z innego kręgu kulturowego niż sam pisarz. Tom powinien niewątpliwie wzbogacić zarówno biblioteczki sympatyków prozy Loverafta, jak i fanów mangowych opowieści grozy.