W trzecim zbiorczym tomie „All Star Western” sporo miejsca zajmują wątki poboczne. Dzięki nim między innymi poznajemy szczegóły na temat trudnego dzieciństwa i młodości Jonaha Hexa. Rzadko też zaglądamy z tego powodu do Gotham City. A jeśli już, to głównie po to, aby zmierzyć się z komiksową przeróbką przygód doktora Jekylla i mister Hyde’a. tyle oferuje nam „Czarny diament”.
Doktor Jekyll na Dzikim Zachodzie
[„All Star Western #3: Czarny diament” - recenzja]
W trzecim zbiorczym tomie „All Star Western” sporo miejsca zajmują wątki poboczne. Dzięki nim między innymi poznajemy szczegóły na temat trudnego dzieciństwa i młodości Jonaha Hexa. Rzadko też zaglądamy z tego powodu do Gotham City. A jeśli już, to głównie po to, aby zmierzyć się z komiksową przeróbką przygód doktora Jekylla i mister Hyde’a. tyle oferuje nam „Czarny diament”.
‹All Star Western #3: Czarny diament›
Przesadą byłoby oczywiście stwierdzenie, że dwa pierwsze albumy cyklu, czyli „
Spluwy w Gotham” (2012) oraz „
Wojna Lordów i Sów” (2013), postawiły poprzeczkę tak wysoko, że każdemu kolejnemu trudno będzie im dorównać. W ich przypadku mieliśmy po prostu do czynienia z typowymi, trzymającymi odpowiedni poziom, komiksami superbohaterskimi – jeśli uznamy Jonaha Hexa za superbohatera – w stylu retro. Pamiętajmy bowiem, że akcja „All Star Western” rozgrywa się w scenerii wprawdzie znanego nam doskonale Gotham City (choć nie tylko), ale w drugiej połowie XIX wieku. Album „Czarny diament”, na który składają się zeszyty opublikowane oryginalnie pomiędzy listopadem 2012 a marcem 2013 roku, fabularnie dzieli się wyraźnie na dwie części: właściwą oraz retrospektywną, którą – bez obaw o przesadę – możemy określić również mianem „indiańskiej”. W tej drugiej mowa jest między innymi o dzieciństwie i młodości Hexa.
I od niej zacznijmy też omawianie „Czarnego diamentu”, ponieważ przedstawia ona wydarzenia chronologicznie wcześniejsze. Patrząc na dorosłego Jonaha, chyba nikt nie miał nigdy wątpliwości, że jego los nie należał do usłanych różami, że w życiu było mu zawsze pod górkę i na dodatek pod wiatr. O tym właśnie opowiada – rozpisany na kilka krótkich epizodów – materiał zawarty w zeszycie oznaczonym numerkiem 0 (z listopada 2012 roku). Dowiadujemy się z niego co nieco na temat okoliczności narodzin Hexa, późniejszych perypetii rodzinnych spowodowanych alkoholizmem ojca, mowa jest wreszcie o chłopaka pobycie wśród Indian, gdzie – jak mu się, przynajmniej do pewnego momentu, wydawało – znalazł przyjazne dusze. Okazało się jednak inaczej, w efekcie czego stracił zaufanie do wszystkich: i „białych”, i „czerwonych”. Zostając łowcą głów, mógł sobie pozwolić na brak wiary w ludzi. Ba! niejednokrotnie ratowało mu to życie. Wątek „indiański” obecny jest także w ostatnim rozdziale albumu, którego tytułowym bohaterem jest Tomahawk – pół-Irokez, pół-Szaunis – walczący o wolność swoich braci z Amerykanami i Brytyjczykami.
W tej części „Czarnego diamentu” cofamy się w czasie o mniej więcej sto lat. Dawni brytyjscy koloniści zdobywają niepodległość i proklamują powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki (Północnej). Mimo że walczyli pod chwalebnymi sztandarami, wcale nie mieli zamiaru dzielić się swoją suwerennością z rdzennymi mieszkańcami kontynentu. Wręcz przeciwnie, po oficjalnym przekazaniu im przez Londyn terenów na zachód od Appalachów (w kierunku Missisipi) przystąpili do krwawego podboju tych ziem. Co to ma wspólnego z Gotham i Jonahem Hexem – nie jest wyjaśnione, ale kto wie, może w dalszych tomach historia ta – dodajmy: niezwykle interesująca – doczeka się jeszcze ciągu dalszego i zostanie fabularnie powiązana z właściwą narracją. Właśnie… co czeka czytelników na tym polu? Swoista ciekawostka. Do Gotham przybywa cyrk Haly’ego i wraz z jego pojawieniem zaczynają dziać się w mieście straszliwe rzeczy. Bestialsko zamordowani zostają kolejni niewinni ludzie. Prowadzący śledztwo doktor Amadeusz Arkham, Hex oraz pomagająca im piękna, choć oszpecona na twarzy, Tallulah Black, odnajdują ślady, które prostą drogą prowadzą do cyrku. Jak się okazuje, coś jest na rzeczy.
W tym samym czasie Jonah wykonuje jeszcze jedno zlecenie; dla przybyłego z Wielkiej Brytanii niejakiego doktora Jekylla ma odnaleźć skradziony mu specyfik, przeznaczony do leczenia przestępców. Nagroda jest bardzo wysoka – aż trzy tysiące dolarów! – więc nie ma się co dziwić, że Hex rzuca się w wir poszukiwań. Co go czeka? Ci, którzy czytali klasyczne opowiadanie Roberta Louisa Stevensona (z 1886 roku), szczególnie zaskoczeni nie będą, choć przyznać należy, że scenarzysta pozmieniał fabułę na tyle, aby jak najdłużej utrzymać napięcie. Warto dodać jeszcze, że w nowy wątek wpisany został również pewien stary motyw – otóż wraz z cyrkiem Haly’ego przybywa do Gotham poszukująca swojej matki Chinka Yanmei Tsen – poznaliśmy ją wcześniej w noweli „Duch z Barbary Coast” (patrz: „
Spluwy w Gotham”) – na drodze której stają także, oprócz gangu Złotych Smoków, Jonah i Tallulah. Co z tego spotkania wynika? W każdym razie mogłoby więcej. Ale, podobnie jak w przypadku Tomahawka, można chyba mieć nadzieję, że ten temat będzie kontynuowany.
Scenariusz wszystkich zawartych w tomie trzecim „All Star Western” opowieści wyszedł spod piór autorów, którzy sprawują pieczę nad serią od samego początku (po restarcie w ramach „Nowego DC Comics”), czyli Jimmy’ego Palmiottiego i Justina Graya. Za rysunki w przeważającej większości odpowiada natomiast, ukrywający się pod pseudonimem Moritat, Amerykanin Justin Norman. I wciąż trzyma się tego samego stylu – uproszczonego, z wyrazistymi konturami, pozbawionego szczegółów tła. Zupełnie inaczej prezentują się za to ilustracje do „Tomahawka”, których autorem jest Brytyjczyk Phil Winslade (on także odpowiadał za „Ducha z Barbary Coast”). Tu z kolei mamy do czynienia z hiperrealistyczną kreską w stylu lat 80. ubiegłego wieku, która z miejsca przywodzi na myśl takich grafików, jak Grzegorz Rosiński czy
Hermann Huppen. Stanowią one bardzo miły dla oka kontrast, chociaż sama opowieść obfituje w pełne makabry sceny i niezwykle dramatyczne zwroty akcji. Styl Winslade’a zaś dodatkowo to uwypukla.