Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Hermann Huppen
‹Jeremiah #9: Zima błazna›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #9: Zima błazna
Scenariusz
Data wydanialuty 2016
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
Cena38,00
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Małe wcale nie musi być piękne
[Hermann Huppen „Jeremiah #9: Zima błazna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chociaż seria Hermanna Huppena nosi tytuł „Jeremiah”, od pierwszego albumu równorzędnym jej bohaterem był Kurdy Malloy – sympatyczny zawadiaka, który niejednokrotnie ratował swego przyjaciela z poważnych opresji. Tym większym zaskoczeniem dla wielbicieli cyklu może być fakt, że na kartach „Zimy błazna” Kurdy’ego nie uświadczymy. Zamiast niego na plan pierwszy wybija się Lena Toshida.

Sebastian Chosiński

Małe wcale nie musi być piękne
[Hermann Huppen „Jeremiah #9: Zima błazna” - recenzja]

Chociaż seria Hermanna Huppena nosi tytuł „Jeremiah”, od pierwszego albumu równorzędnym jej bohaterem był Kurdy Malloy – sympatyczny zawadiaka, który niejednokrotnie ratował swego przyjaciela z poważnych opresji. Tym większym zaskoczeniem dla wielbicieli cyklu może być fakt, że na kartach „Zimy błazna” Kurdy’ego nie uświadczymy. Zamiast niego na plan pierwszy wybija się Lena Toshida.

Hermann Huppen
‹Jeremiah #9: Zima błazna›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #9: Zima błazna
Scenariusz
Data wydanialuty 2016
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
Cena38,00
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Zarówno Jeremiaha, jak i Kurdy’ego Malloya poznaliśmy w albumie otwierającym serię belgijskiego scenarzysty i rysownika Hermanna Huppena, czyli w wydanej w 1979 roku „Nocy drapieżców”. Od tamtej pory obaj młodzi mężczyźni, podróżujący przez zniszczone w wyniku wojny atomowej Stany Zjednoczone, byli motorem napędowym kolejnych epizodów. Stali się nierozłącznymi przyjaciółmi, niejednokrotnie ratowali sobie skórę, wyciągając z najpoważniejszych nawet opresji. I chociaż od czasu do czasu iskrzyło między nimi, ostatecznie zawsze potrafili dojść do porozumienia i przebaczyć sobie – zwłaszcza Jeremiah Kurdy’emu – drobne przewiny. Aż do wydarzeń opisanych w „Gniewnych wodach”, kiedy to Malloy przekroczył Rubikon, porywając Lenę, córkę Sama Toshidy, bajecznie bogatego potentata na rynku paliwowym. Co prawda dziewczyna, krnąbrna i rozkapryszona, mogła irytować, ale postępek Kurdy’ego i tak był nie do zaakceptowania. W efekcie drogi starych kompanów rozeszły się.
Odłożywszy na półkę ósmy tom serii, można było zastanawiać się, na ile Huppen okaże się konsekwentny i czy rzeczywiście odsunie Malloya na boczny tor. Po lekturze „Zimy błazna” wątpliwości nie ma już najmniejszych – Kurdy musiał zapłacić za swoją niesforność i samowolę karnym wygnaniem! Zamiast niego na równorzędną postać u boku Jeremiaha – przynajmniej w tym albumie – wyrosła Lena Toshida. Jak to możliwe? Wyjaśnienie tej zagadki znalazło się już w finale „Gniewnych wód” – po uwolnieniu z rąk porywacza i śmierci ojca dziewczyna nie miała już po co wracać do motelu Lark’s, postanowiła więc ruszyć dalej z Jeremiahem. Nie bacząc na to, że w drodze czyhać może na nich wiele niebezpieczeństw (tak przynajmniej było do tej pory). I rzeczywiście, bohaterowie nie muszą na nie długo czekać. Docierają bowiem na północ, gdzie śnieg zasypuje szlaki, a mróz okazuje się morderczy dla wszystkich istot żywych. Na dodatek Lena, nieprzyzwyczajona do takich warunków, słabnie z godziny na godzinę.
Zagubieni pośród zaśnieżonych bezdroży, Jeremiah i Lena tracą orientację. W oddali, z wysokiego drzewa, widać jedynie zamarznięte morze. Marsz w tym kierunku wydaje się bezsensowny. By choć trochę ogrzać zmarznięte ciała i napić się gorącej herbaty, chłopak rozpala ognisko. I wtedy ma miejsce zaskakujące zdarzenie: pojawia się obcy – przemarznięty do szpiku kości, bez wierzchniego okrycia. Grozi Jeremiahowi zabranym mu karabinem i żąda od niego kurtki. Na nic się to zdaje, ponieważ chwilę później umiera. Dla strudzonych wędrowców jest to jednak bardzo przydatna informacja – nieznajomy nie mógł w takim stroju przebyć w tych warunkach pogodowych dalekiej drogi, a więc gdzieś w pobliżu, w promieniu kilku, może kilkunastu kilometrów musi być jakaś ludzka osada. A skoro tak, należy jak najszybciej do niej dotrzeć. Tą „osadą” ostatecznie okazuje się stojący w porcie dawny wycieczkowiec. I chociaż daleko mu do luksusów, jakie kiedyś oferował podróżnikom, Lenie i jej towarzyszowi jawi się jako raj. Mogą zjeść ciepły posiłek, wziąć gorący prysznic, spędzić noc w ogrzewanej kajucie.
Jakby tego było mało, mieszkańcy wycieczkowca – rodzina karzełków – sprawiają zaskakująco sympatyczne wrażenie. Są trochę niesforni, ale przynajmniej można pośmiać się z ich zabaw. Zupełnie inaczej jest z mężczyzną nazywanym przez nich Mistrzem. To ponury starzec, który wyraźnie coś przed przybyszami ukrywa. Z biegiem czasu prawda oczywiście zaczyna wychodzić na wierzch i wtedy okazuje się, że to, co na pierwszy rzut oka wydawało się niosącym spokój i bezpieczeństwo azylem, może stanowić śmiertelną pułapkę. Tym sposobem wracamy do niejednokrotnie wykorzystywanego już przez Hermanna schematu, zgodnie z którym Jeremiah i Kurdy Malloy – a teraz, w jego zastępstwie, Lena Toshida – muszą ratować się przed dybiącymi na ich życie degeneratami. Tak było zarówno w „Dzikich spadkobiercach”, jak i „Laboratorium wieczności” oraz bliskiej stylistyce horroru „Sekcie”. Zmieniały się tylko dekoracje i źródło zagrożenia.
I stopień napięcia! Nie zawsze bowiem Huppen potrafi równie mocno przykuć uwagę czytelnika. Na szczęście „Zima błazna” pod tym względem wykazuje tendencję zwyżkową. Graficznie także trudno cokolwiek temu albumowi zarzucić. Belg konsekwentnie buduje wizję nieprzyjaznego postapokaliptycznego świata. Wychodzi mu to tak samo dobrze, gdy pokazuje spaloną w promieniach słońca pustynię, jak i zaśnieżone bezdroża. Bo tak naprawdę autor ani przez chwilę nie daje nam zapomnieć, że największym zagrożeniem dla bohaterów nie jest natura, ale inni ludzie – nieodmiennie brzydcy, naznaczeni kataklizmem, wykolejeni przez życie. Ich należy się strzec przede wszystkim. Choćby mieli tylko niewiele ponad metr wzrostu!
koniec
6 marca 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Impreza się rozkręca
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 IV 2024

Seria duetu Carbone & Gijé fabularnie rozwija się w bardzo ciekawym kierunku - widać to dosłownie z tomu na tom. Autorzy najwyraźniej mają zamiar stworzyć rozbudowaną opowieść fantastyczną z całkiem rozległym światem przedstawionym.

więcej »

Beznadziejna piątka
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Spider-Man to tylko jeden bohater komiksowy, ale posiadający tak rozbudowane własne uniwersum, jak mało który. Nic dziwnego, był to od zawsze pupil samego Stana Lee, ulubieniec czytelników i wydawniczy samograj. Wrogów miał mnóstwo, najwięcej tych występujących kilka razy i często zapominanych, bo przemykających szybko po nawet nie drugim czy trzecim, ale czwartym planie. Dziś czytamy komiks z takimi właśnie kolesiami w rolach głównych.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miasto grzechu i występku
— Sebastian Chosiński

Konflikt pokoleń
— Sebastian Chosiński

Gwiazda wyrwana z galaktyki
— Sebastian Chosiński

Diamenty nie zapewniają wieczności
— Sebastian Chosiński

Na miedzianej ziemi
— Tomasz Nowak

Prawo i bezprawie
— Tomasz Nowak

Odwaga i poświęcenie
— Sebastian Chosiński

Prosto i spójnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tragedia pomyłek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Co za porąbana rodzinka!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.