Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jack Kirby, Stan Lee
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa
Tytuł oryginalnyFantastic Four: The Coming of Galactus
Scenariusz
Data wydania9 września 2015
RysunkiJack Kirby
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-314-3
Format200s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Marvel: Ogniu płoń i czas na lanie
[Jack Kirby, Stan Lee „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Stan Lee i Jack Kirby to legendy amerykańskiego komiksu. Ich wpływu na rozwój tego medium nie da się przecenić. Siedemdziesiąty trzeci tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, „Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa”, zawiera próbkę ich możliwości.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Ogniu płoń i czas na lanie
[Jack Kirby, Stan Lee „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa” - recenzja]

Stan Lee i Jack Kirby to legendy amerykańskiego komiksu. Ich wpływu na rozwój tego medium nie da się przecenić. Siedemdziesiąty trzeci tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, „Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa”, zawiera próbkę ich możliwości.

Jack Kirby, Stan Lee
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #73: Fantastyczna Czwórka: Nadejście Galactusa
Tytuł oryginalnyFantastic Four: The Coming of Galactus
Scenariusz
Data wydania9 września 2015
RysunkiJack Kirby
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-314-3
Format200s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W zeszłym tygodniu przyglądaliśmy się dziełu autorstwa Stana Lee z innym gigantem komiksu – Steve′em Ditko – „Dr Strange: Bezimienna Kraina Poza Czasem” i trzeba przyznać, że pomimo pięćdziesięciu lat od jego powstania, całkiem nieźle wytrzymało upływ czasu. Teraz możemy porównać je z kolejną klasyczną pozycją z początku lat 60., którą Lee stworzył wraz z Jackiem Kirbym. Niestety tu już nie jest tak dobrze. W przeciwieństwie do przygód przeżywanych przez Strange′a, te Fantastycznej Czwórki nierozerwalnie związane są z epoką, w jakiej powstały.
Na album składa się kilka historii, z których samo „Nadejście Galactusa” wcale nie zajmuje większości. Poza nim mamy jeszcze naszpikowany akcją ślub Reeda Richardsa z Sue Storm, pojawienie się Inhumans i epizod dotyczący kradzieży tożsamości Bena Grimma. Z tego też powodu ciężko jest dokonać całościowej oceny tej pozycji, ponieważ obok ewidentnych wpadek, mamy całkiem niezłe zeszyty, które wpłynęły na rozwój uniwersum Marvela.
Całość zaczyna się jednym z najbardziej istotnych wydarzeń w życiu samej Fantastycznej Czwórki – wspomnianym ślubem Reeda z Sue. Oczywiście ceremonia nie ma prawa przebiec spokojnie. Dr Doom, przy pomocy urządzenia pieszczotliwie nazwanego wzmacniaczem emocji, wywołuje agresję u wrogów naszych bohaterów, którzy odczuwają nagłą i niepohamowaną potrzebę ich zaatakowania. A ponieważ na ceremonię zaproszeni są liczni superbohaterowie pokroju Avengers, X-Men, agentów S.H.I.E.L.D., Daredevila czy Spider-Mana, rozpoczyna się prawdziwa wojna. Niestety jest to najsłabsza historia zawarta w „Nadejściu Galactusa”, która nawet nie powoduje ironicznego uśmieszku politowania nad infantylnymi rozwiązaniami fabularnymi Stana Lee, a najzwyczajniej w świecie drażni. Nawet rysunki Jacka Kirby′ego w tym odcinku wypadają mniej efektownie i wyglądają, jakby były robione na kolanie.
Na szczęście każdy kolejny zeszyt, jaki dostajemy w tym tomie WKKM, wypada lepiej od poprzedniego, odchodząc coraz bardziej od kopaniny przeznaczonej dla młodszej młodzieży w stronę psychologicznego rozwoju postaci. Pierwszym krokiem w tę stronę jest potyczka Czwórki z przedstawicielami Inhumans. Przy jej okazji poznajemy postacie, które na stałe wejdą do marvelowskiego panteonu sławy, jak Crystal i Black Bolt. Na razie jest to jednak zbieranina dość malowniczych jegomościów, często odzianych w wyjątkowo komiczne stroje. Jack Kirby miał niewątpliwie smykałkę do kreowania efektownych wdzianek superbohaterów, czego dowodem jest właśnie Black Bolt, ale również jemu zdarzały się wpadki, jak wygląd Karnaka. Nie dość, że biedak ma wodogłowie, to jeszcze w swoim kostiumie przypomina przerośniętego plemnika.
Jednak prawdziwym popisem umiejętności duetu Lee/Kirby jest tytułowa historia poświęcona Galactusowi. Pożeracz planet obrał sobie za cel Ziemię i przy jej pomocy zamierza zaspokoić swój niepohamowany głód. Warto dodać, że nasz glob wskazał mu nie kto inny, jak Silver Surfer. Ponieważ potężny kosmita nie jest wdzięcznym sparringpartnerem nawet dla The Thinga, całą sytuację należało rozwiązać w mniej konwencjonalny sposób. I to właśnie w tym tkwi siła tego komiksu, który w mniejszym stopniu nastawiony jest na prostacką nawalankę, a bardziej na dialogi i ukazanie siły charakterów poszczególnych bohaterów. Oryginalnym pomysłem było również ukazanie samego potężnego antagonisty. W czasach, kiedy podział na dobro i zło był wyjątkowo dobrze widoczny, sporą rewolucją było ukazanie go jako istoty spoza tego tradycyjnego podziału. To prawda, że miał apetyt na Ziemię i nie przejmował się jej mieszkańcami, ale też taki był jego los. Musiał pożerać planety, by przeżyć, tak jak ludzie, którzy spożywając hamburgera nie myślą o tym, że kiedyś był niezbyt rozgarniętym, ale w gruncie rzeczy sympatycznym zwierzątkiem.
Omawiając tę pozycję, nie mogę nie wspomnieć o elementach, które mocno osadzają tę pozycję w mentalności lat 60. Trudno robić z tego konkretny zarzut, ponieważ takie były czasy, a jednak z dzisiejszego punktu widzenia szokujące jest przedstawienie płci pięknej. Sue nie tylko jest najmniej aktywnym członkiem Fantastycznej Czwórki, ale do tego nie raz ukazano ją jako infantylny ozdobnik dla swoich męskich towarzyszy. Weźmy chociaż scenę, kiedy bohaterowie skradają się do siedziby Inhumans. Nie wiedzieć czemu Sue uznała, że jest to najlepszy moment do tego, by w spektakularny sposób chwalić się nową fryzurą (swoją drogą o wiele ładniejszą niż hełmofon, w którym paradowała na początku). To jednak jeszcze nic w porównaniu z tym, w jaki sposób Reed traktuje swoją świeżo poślubioną małżonkę. Stale ją strofuje, ignoruje i z dzisiejszego punktu widzenia najnormalniej w świecie terroryzuje psychicznie.
Pełnię obrazu dopełniają typowe dla lat 60. grzechy, jak dialogi w hurtowych ilościach zasypujące obrazki, irytujący narrator tłumaczący to, co widzimy, nieprawdopodobne zwroty akcji, pompatyczne dialogi (w tym notorycznie powtarzane „ogniu płoń” i „czas na lanie”) i występowanie tych wszystkich skomplikowanych urządzeń o rozbrajających nazwach. Moje ulubione to: rower odrzutowy, uniwersalny pręt kontrolny, rejestrator osobistych cząsteczek ciepła, atmodziało i niebiańskie bariery antyżycia. Ale chyba nic nie przebije pipsztyka ekonometrycznego.
A jednak pomimo wszystkich tych zarzutów nie da się ukryć, że „Nadejście Galactusa” jest pozycją stosunkowo bezbolesną, którą czyta się lekko i szybko. Warto też zauważyć, że pomimo iż w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela otrzymaliśmy już kilka historii poświęconych Fantastycznej Czwórce, także z czasów nam jak najbardziej współczesnych, to jednak właśnie ten zbiór archiwaliów jak dotychczas jest najlepszym albumem poświęconym najbardziej znanej rodzinie superbohaterów.
koniec
26 marca 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zamknięcie etapu
Andrzej Goryl

19 IV 2024

Dziesiąty tom „Ms Marvel” jest jednocześnie ostatnim pisanym przez G. Willow Wilson – autorkę, która zapoczątkowała tę serię i stworzyła postać Kamali Khan. Scenarzystka prowadziła tę postać przez ponad pięćdziesiąt zeszytów, a jej cykl przez cały ten czas utrzymywał równy, wysoki poziom (z drobnymi potknięciami, nie rzutującymi na ogólną jakość). Jak wypadło zakończenie tej serii?

więcej »

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Game over, man, game over!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dużo szumu i do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kosmos taki wielki, a Avengers malutcy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hail Kapitanie!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Burzy zmysłów nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ubogi klon
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przyjdzie Galactus i wyrówna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pół na pół
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tak niewielu decyduje za tak wielu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Król jest nagi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

DC Comics: Minus dziesięć do Punktów Poczytalności
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.