Gdy Batman śpi, budzi się… [Ed Brubaker, Darwyn Cooke „Na tropie Catwoman” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Wielbiciele Kobiety-Kota nie byli w Polsce do tej pory szczególnie rozpieszczani. Jeśli mogli podziwiać ją na kartach komiksów, to przede wszystkim w roli drugoplanowej, u boku Batmana. Zbiorczy album „Na tropie Catwoman” wypełnia więc poważną lukę na naszym rynku. A co najważniejsze, jest dopiero pierwszą odsłoną cyklu.
Gdy Batman śpi, budzi się… [Ed Brubaker, Darwyn Cooke „Na tropie Catwoman” - recenzja]Wielbiciele Kobiety-Kota nie byli w Polsce do tej pory szczególnie rozpieszczani. Jeśli mogli podziwiać ją na kartach komiksów, to przede wszystkim w roli drugoplanowej, u boku Batmana. Zbiorczy album „Na tropie Catwoman” wypełnia więc poważną lukę na naszym rynku. A co najważniejsze, jest dopiero pierwszą odsłoną cyklu.
Ed Brubaker, Darwyn Cooke ‹Na tropie Catwoman›Postać Kobiety-Kota przez lata ewoluowała. Od złodziejki i postaci jednoznacznie negatywnej do pomocnicy Batmana i superbohaterki stojącej na straży praworządności w Gotham City. Choć przynajmniej jedna cecha Seliny Kyle nigdy nie uległa zmianie – jej zamiłowanie do zaglądania do sejfów gothamskich krezusów, którzy najczęściej albo wzbogacali się na krzywdzie innych, albo dochodzili do swoich majątków dzięki nieuczciwym transakcjom. Mroczny Rycerz nigdy nie zaakceptował tej drobnej przypadłości swej przyjaciółki, ale od jakiegoś czasu nie staje to na przeszkodzie czy to niesieniu jej pomocy, gdy akurat Selina popadnie w tarapaty, czy też przyjęciu wsparcia od niej, gdy to akurat on przeżywa trudne chwile. W albumie „Na tropie Catwoman” Człowiek-Nietoperz również się pojawia, ale tym razem to on pełni funkcję służebną, swoistego anioła stróża zatroskanego losem niesfornej panny Kyle. Pierwszy tom nowej serii Egmontu (w rzeczywistości zebrane w nim opowieści ukazały się już dość dawno, bo w latach 2001-2002) zbiera historie z kilku źródeł. Wszystkie są jednak ze sobą fabularnie powiązane, nie odnosi się więc wrażenia patchworku. Choć akurat w warstwie graficznej widoczne są istotne różnice, o czym będzie jeszcze okazja wspomnieć. Pokaźnych rozmiarów wolumin, liczący ponad trzysta trzydzieści stron, otwiera czteroczęściowa miniseria „Wielki skok Seliny”. Wyszła ona spod ręki Darwyna Cooke’a („ Legendy Mrocznego Rycerza”, „Parker”, „Nowa granica”) i pierwotnie opublikowana została we wrześniu 2002 roku. To klasyczna opowieść gangsterska, nawiązująca – zarówno scenariuszowo, jak i wizualnie – do czarnych kryminałów z lat 40. XX wieku. Selina powraca do Gotham po paru miesiącach nieobecności. Była w Maroku, gdzie zaplanowała kradzież, która miała przynieść jej bogactwo (i spokój przez kilka kolejnych miesięcy), ale nie wszystko poszło tak, jak sobie wyobrażała. W efekcie jest spłukana i na gwałt potrzebuje pieniędzy, co oznacza, że najszybciej jak się da musi dokonać kolejnego skoku. W tym celu odwiedza znajomego pasera Swifty’ego, który kontaktuje ją z Chantel, dziewczyną znanego w Gotham mafiosa. Ta, nieszczęśliwa i upokarzana przez swego brutalnego kochanka, marzy o zemście (chociaż w rachubę wchodzą także dużo bardziej zasługujące na pochwałę i zrozumienie przesłanki). Dlatego nadaje Selinie robotę – skok na ogromną „brudną forsę”, za którą gangsterzy chcą kupić przemycaną z Azji do Kanady heroinę. Kyle wie, że nie zdoła zrobić tego sama, nawiązuje więc kontakt ze swoim dawnym partnerem (także życiowym), kryminalistą Starkiem. Pytanie tylko, czy on zaufa jej po raz kolejny (wszak wcześniej go już zdradziła)? I czy mafiosi nie nabiorą podejrzeń, że ktoś interesuje się ich nieczystymi interesami? Jak to często w podobnych historiach bywa, dzielą się one wyraźnie na dwie części: w pierwszej obserwujemy żmudne przygotowania do skoku, w drugiej sam napad. Akcja nabiera wówczas nagłego rozpędu, a i dramatycznych jej zwrotów nie brakuje. Z tą poważną wymową scenariusza kontrastują trochę stylizowane na lata 40., dalekie od współczesnego realizmu, rysunki samego Cooke’a. Nie dajcie się im jednak zwieść, skrywa się za nimi jak najbardziej poważna opowieść, w której trup ściele się gęsto, a i podtekstów erotycznych nie brakuje. Kolejne cztery rozdziały to wydrukowana pierwotnie w cyklu „Detective Comics” (pomiędzy sierpniem a listopadem 2001 roku) miniseria „Slam Bradley na tropie Catwoman”. Zahacza ona o pewien epizod „Wielkiego skoku Seliny”, choć – jak widać po datacji pierwodruku – powstała wcześniej. Detektyw Slam Bradley, choć dzisiaj kojarzy się przede wszystkim z Kobietą-Kotem, „urodził” się jednak trzy lata wcześniej niż ona. Zadebiutował już w marcu 1937 (w pierwszym zeszycie „Detective Comics”), podczas gdy o istnieniu Seliny Kyle czytelnicy dowiedzieli się dopiero wiosną 1940 roku, kiedy to do sprzedaży trafiła pierwsza odsłona historii Batmana. Slam tropi Catwoman na polecenie, mającego nieuregulowane z nią rachunki, burmistrza Gotham; Daniel Dickerson chce bowiem mieć pewność, czy pogłoski o śmierci Kobiety-Kota są prawdziwe, czy też jest to tylko rozsnuta przez nią zasłona dymna. Bradley jak najwytrawniejszy pies gończy podąża podrzuconym mu śladem, nie podejrzewając nawet, że to, co odkryje, zmieni jego życie. Rysunki ponownie są autorstwa Cooke’a (i utrzymane w tym samym klimacie), natomiast scenariusz wyszedł spod ręki Eda Brubakera („ Gotham Central”, „ Człowiek, który się śmieje”, „ Fatale”), który, jak można sądzić, za inspiracje wziął sobie detektywistyczne powieści Raymonda Chandlera. Dziewięć następnych rozdziałów „Na tropie Catwoman” to już zebrane w jedno właściwe zeszyty cyklu, ukazujące się pomiędzy styczniem a wrześniem 2002 roku. Otwiera je kolejna czteroczęściowa miniseria Brubakera i Cooke’a (którego wspomagał Mike Allred) – „Coś na ból”. Selina Kyle próbuje wrócić do normalnego życia, dlatego zdjęła kostium Kobiety-Kota i od sześciu miesięcy poddaje się psychoterapii prowadzonej przez doktor Leslie Thompkins (z polecenia Batmana). Nie jest jej to jednak dane; wszystko zmienia pojawienie się dawnej przyjaciółki Seliny, prostytutki Holly Robinson, która informuje ją o pojawieniu się w Gotham seryjnego zabójcy dziwek. Policja niewiele sobie z tego robi, wychodząc z założenia, że maniak rozprawia się z osobami, które i tak są utrapieniem miasta. Jeśli więc stróże prawa nie wykonują swoich obowiązków, ich miejsce musi zająć… Catwoman. Chociaż tym razem nie obywa się bez pomocy Człowieka-Nietoperza. „Coś na ból” rozpoczyna się jak rasowy kryminał, ale im bardziej rozwija się akcja, tym więcej Brubaker wplata elementów horroru, co upodabnia te historię do klasycznych opowieści z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. „Każdemu coś skapnie” to w zasadzie krótki one-shot, otwierający współpracę Brubakera z rysownikiem Bradem Raderem. Selina tropi tu handlarzy narkotyków, którzy jako kurierów do i z Ameryki Południowej wykorzystują dzieci z gothamskich slumsów. Idąc ich tropem, dociera do skorumpowanych gliniarzy, który to wątek zostaje następnie rozwinięty w składającej się z czterech części historii „Przebrania” (autorzy są ci sami). Panna Kyle wraz z zaprzyjaźnionym z nią (tak! do tego właśnie doszło) Slamem Bradleyem starają się zdemaskować funkcjonariuszy pozostających na usługach mafii. Na drugim planie pojawia się zaś, z czasem coraz bardziej zyskująca na znaczeniu, postać detektywa z wydziału wewnętrznego policji w Gotham City Crispusa Allena (vide „ Gotham Central”). Jeśli Slam i Selina mogą liczyć na kogokolwiek wśród mundurowych, to głównie na niego. Pierwszy tom „Catwoman” bywa nierówny, ale nie wiąże się to z niczym strasznym – opowieści znakomite są po prostu przetykane niezłymi, żadna nie schodzi poniżej satysfakcjonującego czytelnika poziomu. W każdym razie wielbiciele superbohaterskich kryminałów – i przy okazji kocich wdzięków – powinni poczuć się wniebowzięci.
|