Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXIV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Mark Bagley, Brian Michael Bendis, David Lafuente
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana
Tytuł oryginalnyUltimate Spider-Man: Death of Spider-Man
Scenariusz
Data wydania13 stycznia 2016
RysunkiDavid Lafuente, Mark Bagley
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
Format208s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Marvel: Superbohaterstwo jako śmiertelna choroba…
[Mark Bagley, Brian Michael Bendis, David Lafuente „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W poprzednim tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela mogliśmy przeczytać przejmującą historię o umieraniu Kapitana Marvela. W osiemdziesiątym drugim pozostajemy w podobnych, żałobnych klimatach, albowiem definitywnie pożegnamy kolejnego superbohatera. Zresztą tytuł „Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana” mówi wszystko.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Superbohaterstwo jako śmiertelna choroba…
[Mark Bagley, Brian Michael Bendis, David Lafuente „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana” - recenzja]

W poprzednim tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela mogliśmy przeczytać przejmującą historię o umieraniu Kapitana Marvela. W osiemdziesiątym drugim pozostajemy w podobnych, żałobnych klimatach, albowiem definitywnie pożegnamy kolejnego superbohatera. Zresztą tytuł „Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana” mówi wszystko.

Mark Bagley, Brian Michael Bendis, David Lafuente
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #82: Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana
Tytuł oryginalnyUltimate Spider-Man: Death of Spider-Man
Scenariusz
Data wydania13 stycznia 2016
RysunkiDavid Lafuente, Mark Bagley
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
Format208s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wkurza mnie to. Wkurza mnie praktyka Marvela, polegająca na tym, że uśmierca się dobrze znanego bohatera tylko po to, by zastąpić go jego nową wersja, najczęściej w innym kolorze skóry lub odmiennej płci. Mam wtedy odczucie, że mnie oszukano, zwłaszcza że kolejne inkarnacje postaci nie dorównują swoim oryginałom. Tak było z Kapitanem Marvelem, którego wzruszające pożegnanie przedstawiono nam w poprzednim odcinku WKKM, a w miejsce którego wskoczyła czarna laska z afro o osobowości ameby. Skoro szefowie Domu Pomysłów chcą być tacy kosmopolityczni, niech wymyślą od podstaw nowego superbohatera, który reprezentowałby mniejszości etniczne lub płciowe parytety. A jednak nie zawsze tego typu zagrania są skazane na porażkę. Przykładem jest właśnie Spider-Man w wersji Ultimate.
Przypomnijmy, że Ultimate to odpryskowa seria, która na początku XXI wieku miała uwspółcześnić klasycznych bohaterów Marvela. Z początku planowano, że ma to być cykl miniserii, które mogłyby zainteresować nowe pokolenia potencjalnych fanów komiksów. Szybko jednak okazało się, że jest popyt na tego typu wznowienia i w tej chwili niektóre serie Ultimates są równie popularne co klasyczne tytuły. Dowodem na to są ekranizacje, które odwołują się bardziej do tego świata niż do klasycznych wzorców.
Pierwszą postacią, która została poddana retuszowi, był Spider-Man. Choć zachowano jego podstawowe cechy, jak to, że wciela się w superbohatera z powodu wyrzutów sumienia, jakie dręczą go po śmierci ukochanego wujka Bena, to jednak całość różniła się w szczegółach, takich jak to, że ciocia May jest bardziej wyluzowana, a Mary Jane nie prezentuje przebojowej bywalczyni dyskotek. Z czasem te różnice zaczęły być coraz bardziej widoczne. To już nie był lekki lifting, polegający na tym, że wrogowie Pająka zyskali nowe kostiumy (chyba jestem tradycjonalistą, ale wolę te stare, zwłaszcza Zielonego Goblina, Electro i Mysterio), ale tak poważne rzeczy, jak to, że May dość szybko dowiedziała się, iż jej bratanek jest Spiderem, Peter umawia się ze znaną z X-Men Kitty Pryde, a w jego domu zamieszkali Iceman i Człowiek Pochodnia. Ponieważ historia Spider-Mana tak ewoluowała, oddalając się od pierwowzoru, trochę nie dziwię się, że wreszcie w którymś momencie zapadła decyzja, że należy go podmienić kimś innym. Najpierw jednak należało uśmiercić Parkera.
Ponieważ za ten odłam Ultimates odpowiadał Brian Michael Bendis, specjalista od mieszania w uniwersum Marvela, jemu powierzono to zadanie. Wyobrażam sobie, jaką frajdę musiało mu sprawić znęcanie się nad biednym nastolatkiem, który od sierpnia 1962 roku umykał objęciom śmierci. Niestety, jak to u tego scenarzysty bywa, początek proponuje o wiele ciekawszy niż koniec.
Ten tom WKKM rozpoczyna się wstępem, który ma nas przygotować na dramatyczne wydarzenia, które zostały zapowiedziane w tytule. Nasz bohater musi stawić czoła Mysterio, by ramię w ramię z Czarną Kotką powalczyć o pewien starożytny, potężny artefakt. Przy okazji dowiadujemy się, że drużyna Ultimates (czyli Avengers) postanowiła zrobić ze Spidera superbohatera z prawdziwego zdarzenia. Za jego szkolenie zabrali się Iron Man (z entuzjazmem) i Kapitan Ameryka (ze sceptycyzmem). Dużo jednak nie byli w stanie mu przekazać, albowiem z więzienia S.H.I.E.L.D. uciekają najzagorzalsi przeciwnicy naszego nastolatka, którzy formują Złowieszczą Szóstkę (w składzie: Zielony Goblin, Dr Octopus, Electro, Vulture, Kraven i Sandman), a ich jedynym celem jest zabicie znienawidzonego wroga.
Jak widać, jest to zupełnie inny rodzaj narracji niż ten znany z komiksu o Kapitanie Marvelu. Dzieje się tu dużo, kreska jest dynamiczna, kolory jaskrawe, a potyczki spektakularne. Gorzej jeśli chodzi o poziom emocjonalny opowieści. Zwłaszcza że bezczelnie zaspojlerowano nam jej koniec. Mnie w każdym razie nie wszystko przekonuje w drastycznych rozwiązaniach Bendisa. Przede wszystkim chyba za dużo nieszczęść zrzucił na barki naszego szesnastoletniego bohatera. A już całkowitym nieporozumieniem jest moment, kiedy ten zupełnie od czapy wplątuje się w walkę między superbohaterami na moście, co zaowocuje spadkiem formy w starcu ze Złowieszczą Szóstką. Wiem, że wątek ten jest szerzej omówiony w miniserii „Ultimate Avengers vs. New Ultimates”, ale z punktu widzenia zaprezentowanego nam materiału wygląda niczym pójście na skróty.
Nie zmienia to faktu, że całość czyta się bardzo dobrze i pomimo licznych minusów, które mogą irytować takiego starego fana Spidera, jak niżej podpisany, jest to pozycja warta polecenia. Tym bardziej że że stanowi także ucztę dla oka. Zeszyty autorstwa Marka Bagleya to kawał dobrze wykonanej roboty. Nie mogę się wprost nadziwić, jak wyrobił się ten rysownik od czasu, kiedy jego prace zaczęły ukazywać się w „The Amazing Spider-Man” w latach 90., wydawanych także u nas przez TM-Semic. Tak więc, choć nie lubię kreskówkowego stylu, jaki prezentują pozostali ilustratorzy w preludium do właściwej historii, to ona sama wypada bardzo atrakcyjnie dla oka.
Chyba nie będzie to zbytnim wybieganiem w przód, jeśli wspomnę o zastępcy Człowieka Pająka. Został nim czarnoskóry chłopiec Miles Morales. I tu znów można rozwodzić się nad wprowadzaniem zbytniej poprawności politycznej w Marvelu, gdyby nie to, że podobno jego przygody są co najmniej tak samo zajmujące jak Parkera. Nie wiem, nie czytałem, ale wyjątkowo nie będę utyskiwał na zmianę koloru skóry jednej z moich ulubionych postaci, ponieważ jednak wersja Pajęczaka w świecie Ultimate tak daleko odbiegła od tego, co znamy z klasycznej serii, że tego typu korekta nie może być traktowana jako złamanie kanonu. Ten bowiem został odrzucony już dawno temu. Po to w końcu wymyślono to alternatywne uniwersum. Jeśli tylko nikt nie będzie robił czegoś podobnego w podstawowej serii, nie mam nic przeciwko.
koniec
28 maja 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, którego ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Uczmy się języków!
Marcin Osuch

15 IV 2024

Na przestrzeni ostatnich paru lat polscy czytelnicy otrzymali kilka pozycji, których osią były kultury indiańskie Mezoameryki. Dwa lata temu Ongrys wznowił „Hernána Cortésa i podbój Meksyku”, w zeszłym roku Taurus – „Węża i włócznię”. Do klimatów konkwisty nawiązuje także „Ixbunieta” wydawnictwa Komiks i My. Ten zestaw w bardzo udany sposób uzupełnia „Ta, która mówi” oficyny Lost in Time.

więcej »

Kolejne „Igrzyska Śmierci”
Maciej Jasiński

14 IV 2024

Egmont wydaje równolegle kilka serii z Conanem w roli głównej. W cyklu „Conan Barbarzyńca” mieliśmy do tej pory między innymi całkiem niezłą historię Jasona Aarona zatytułowaną „Życie i śmierć” Conana. Tym razem w albumie zatytułowanym „Tygiel” główny bohater trafia do miasta Garchall w Uttara Kuru i niemal od razu pakuje się w kolejne wielkie kłopoty.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Game over, man, game over!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dużo szumu i do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kosmos taki wielki, a Avengers malutcy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hail Kapitanie!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Burzy zmysłów nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ubogi klon
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przyjdzie Galactus i wyrówna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pół na pół
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tak niewielu decyduje za tak wielu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Król w Czerni się zbliża
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czarno-biały świat
— Marcin Knyszyński

Jak smakują grzechy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Cisza przed burzą
— Marcin Knyszyński

Żegnaj Peter
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Za dużo bohaterów
— Marcin Knyszyński

Syndrom wypalenia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Świat Ultimate jest już zmęczony
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Koniec pewnej ery
— Marcin Knyszyński

Nawracanie Spider-Mana na jedyną słuszną drogę
— Agata Włodarczyk

Tegoż autora

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.