Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Greg, Hermann Huppen
‹Comanche #1: Red Dust›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułComanche #1: Red Dust
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2016
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Wydawnictwo Komiksowe
CyklComanche
ISBN978-83-8069-334-0
Cena39,90
Gatunekwestern
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Six, six, six… the number of the beast
[Greg, Hermann Huppen „Comanche #1: Red Dust” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ta wiadomość przed paroma miesiącami zelektryzowała wszystkich wielbicieli Hermanna Huppena! Po wielu latach oczekiwań na rynek polski miała trafić kolejna (chronologicznie wcześniejsza) legendarna seria komiksowa, w powstaniu której brał udział belgijski rysownik (później także scenarzysta). Chodzi o powstały we współpracy ze scenarzystą Michelem Regnierem, czyli Gregiem, western „Comanche”.

Sebastian Chosiński

Six, six, six… the number of the beast
[Greg, Hermann Huppen „Comanche #1: Red Dust” - recenzja]

Ta wiadomość przed paroma miesiącami zelektryzowała wszystkich wielbicieli Hermanna Huppena! Po wielu latach oczekiwań na rynek polski miała trafić kolejna (chronologicznie wcześniejsza) legendarna seria komiksowa, w powstaniu której brał udział belgijski rysownik (później także scenarzysta). Chodzi o powstały we współpracy ze scenarzystą Michelem Regnierem, czyli Gregiem, western „Comanche”.

Greg, Hermann Huppen
‹Comanche #1: Red Dust›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułComanche #1: Red Dust
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2016
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Wydawnictwo Komiksowe
CyklComanche
ISBN978-83-8069-334-0
Cena39,90
Gatunekwestern
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Festiwal Hermanna Huppena trwa w Polsce w najlepsze! Przed paroma miesiącami Wydawnictwo Komiksowe zakończyło publikację słynnej serii historycznej „Wieże Bois-Maury” (i jej aneksu w postaci pięciu tomów „Bois-Maury”); z kolei postapokaliptyczny „Jeremiah” – publikowany przez Elemental – nie sięgnął jeszcze nawet półmetku, a na rynek trafia kolejny cykl w powstaniu którego Belg miał więcej niż znaczący udział – western „Comanche” (gwoli ścisłości naszą listę należałoby jeszcze uzupełnić o albumowe one-shoty: „Bez przebaczenia”, „Stacja 16” oraz „Staruszek Anderson”). To komiks, od którego tak naprawdę zaczęła się wielka kariera tego artysty i któremu pozostawał on wierny przez czternaście lat swego życia.
Huppen-rysownik zadebiutował jako dwudziestosześciolatek na łamach magazynu „Spirou”; na publikowane tam prace szybko zwrócił uwagę belgijski scenarzysta (z francuskim paszportem) Michel Regnier, dużo bardziej znany pod swoim artystycznym pseudonimem Greg, który zaproponował Hermannowi współpracę przy nowej serii komiksowej. Chodziło o sensacyjnego „Bernarda Prince’a”. Opowieść o agencie Interpolu najpierw zadebiutowała w odcinkach w czasopiśmie „Spirou”, by potem zacząć ukazywać się w oddzielnych woluminach. Do 1978 roku Regnier i Huppen wydali w sumie trzynaście epizodów tej historii. Co ciekawe, w tym samym czasie pracowali również nad drugim cyklem – „Comanche”. Pierwsze plansze tego westernu pojawiły się w „Spirou” w grudniu 1969 i ukazywały (z dość licznymi przerwami) do listopada następnego roku. Po kolejnych kilkunastu miesiącach zdecydowano się wydać je w formie albumowej; tym sposobem na rynki księgarski trafił „Red Dust” (1972)!
Hermann brał udział w powstaniu dziesięciu tomów cyklu; w 1983 roku ostatecznie zrezygnował ze współpracy z Gregiem, aby skupić się na własnych projektach (od czterech lat ukazywał się już „Jeremiah”, a w głowie rysownika i scenarzysty rodził się właśnie pomysł kolejnej serii, która niebawem przybrała postać „Wież Bois-Maury”). Seria była jednak kontynuowana: do śmierci Grega (w 1999 roku) wydano cztery albumy (narysował je Michel Rouge), a po trzech latach od tej smutnej chwili jeszcze jeden, wieńczący całość (ze scenariuszem Rodolphe’a Daniela Jacquette’a). Tytuł komiksu nawiązuje oczywiście do jednego z plemion północnoamerykańskich (zamieszkującego pierwotnie tereny od Nowego Meksyku do Montany), ale w tym konkretnym przypadku jest imieniem jednej z głównych postaci – młodej i pięknej Indianki, na ranczo której pewnego dnia trafia rewolwerowiec Red Dust.
O tym właśnie opowiadały pierwsze, zamieszczane jeszcze w „Spirou”, odcinki „Comanche”, które następnie złożyły się na debiutancki album – „Red Dust”. To właśnie on, legendarny na Dzikim Zachodzie pistolero, jest pierwszoplanową postacią serii. Cała fabuła kręci się w zasadzie wokół niego, on jest jej motorem napędowym. Poznajemy go gdy samotnie, bez konia, przemierza prerię. Udaje mu się wprawdzie zatrzymać jadący do miasta Greenstone Falls dyliżans, lecz jego jedynemu pasażerowi, niejakiemu Wally’emu Hondo, wcale nie uśmiecha się ewentualne towarzystwo w podróży. Spieszy się bowiem, by podpisać kontrakt i wykonać zlecenie. Wally to zabijaka od specjalnych poruczeń, który rozprawia się z wrogami w mgnieniu oka – tyle że teraz trafia na lepszego od siebie. W efekcie w dalszą drogę udaje się Red Dust, na którego w mieście czeka niejaki Lawrence B. Cathrell. Elegancik bierze go za Hondo i wyjawia plan: na zamówienie pewnego wpływowego człowieka, który woli zachować anonimowość, rewolwerowiec ma uprzykrzyć życie Indiance Comanche, która nie tak dawno odziedziczyła atrakcyjnie położoną posiadłość i, co najbardziej zdumiewające, nie ma zamiaru jej odsprzedać.
W Greenstone Falls takie rzeczy nie przechodzą. Wszak prawo tu nie działa; szeryf Charles Donovan nie trzeźwieje od ponad roku, poza tym i tak chodzi na pasku Cathrella, którego ludzie trzęsą miasteczkiem. I tylko jedna Comanche, której w prowadzeniu rancza pomaga stary i lekko zbzikowany Ten Gallons, nie ma zamiaru się podporządkować. Hondo ma to zmienić! Ale przecież to nie podstępny i chciwy Wally, lecz szlachetny Red Dust wysiadł z dyliżansu. Co zresztą szybko się wydaje, ponieważ jednym z bliskich pomocników Cathrella jest Kentucky Kid, przed laty kompan Dusta, który ze zdziwieniem i smutkiem konstatuje, że teraz los sprawił, iż dawny przyjaciel znalazł się po drugiej stronie barykady. Zdekonspirowany Red udaje się w końcu na ranczo „Trzy Szóstki”, gdzie poznaje nie tylko jego właścicielkę, ale też wysłużonego Tena. Udaje mu się przekonać ich, że mają w nim nie wroga, ale sojusznika i że wspólnymi siłami są w stanie podnieść posiadłość z upadku, co byłoby najlepszym sposobem pokazania środkowego palca Cathrellowi (i jego zleceniodawcy). Ten jednak nie ma zamiaru zrezygnować ze swoich planów, co z kolei prowadzi prostą drogą do konfliktu.
Scenariusz pierwszego tomu „Comanche” uszyty jest z utartych westernowych schematów. Jeździec znikąd, o którym nie wiemy nic poza tym, jak się nazywa (choć pewnie i jego imię nie jest prawdziwe), przybywa z oddali, by trafić do gniazda żmij. Jako człowiek szlachetny i zapewne doświadczony przez życie, nie ma wątpliwości, po której stronie konfliktu się opowiedzieć. Można spierać się jedynie o to, jak mocnym argumentem w podjęciu decyzji była uroda tytułowej bohaterki. Finał tej historii też nie jest trudny do przewidzenia. W przeciwnym wypadku prawdopodobnie nigdy nie powstałaby jej kontynuacja. Ale nie narzekajmy. Pewna naiwność rozwiązań fabularnych wpisana jest w westernową tradycję; poza tym, oceniając „Comanche”, należy pamiętać, że cykl ten narodził się na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy widzowie wciąż jeszcze z ogromnym sentymentem odnosili się do filmów Johna Forda bądź Howarda Hawksa. Spaghetti-westerny – z bohaterami takimi, jak Człowiek bez Imienia Clinta Eastwooda czy Django Franco Nero – dopiero przebijały się do szerszej świadomości.
„Red Dust” jest w pewnym sensie dziełem pogranicza. Fabularnie przynależy jeszcze do dawnej epoki (co z czasem będzie się zmieniać), wizualnie natomiast – wpisuje się już w nową. Na co stać Huppena-rysownika, wiemy doskonale. Wszak „Jeremiah” i „Wieże Bois-Maury” to kwintesencja jego stylu. Ale styl ten rodził się właśnie podczas kolejnych lat pracy nad „Comanche”. Wiele postaci posiada już te charakterystyczne rysy twarzy (choć na pewno nie dotyczy to Kentucky Kida), świadczące o trudach życia, a nierzadko także charakterze. Uwagę przykuwa również perfekcja w odwzorowaniu realiów epoki – strojów, wyposażenia wnętrz, elementów architektonicznych. Dzięki temu Greenstone Falls jawi się wręcz jako wzorzec prowincjonalnego miasteczka z Dzikiego Zachodu. Wchodząc z bohaterami do saloonu, niemal czujemy w powietrzu zapach whisky. Wychodząc na ulicę, wdychamy kurz unoszący się spod końskich kopyt. Ileż westernów musiał obejrzeć Huppen, aby osiągnąć takie mistrzostwo! Cóż, kiedy już uporacie się z kolejnymi tomami „Durango”, „Blueberry’ego”, „Bouncera” czy „Undertakera”, koniecznie rezerwujcie czas (i miejsce na półce) dla „Comanche”!
koniec
22 czerwca 2016

Komentarze

24 IV 2017   21:39:16

Nie wiem skąd pomysł, że Comanche jest Indianka. To po prostu taki pseudonim, ranczo odziedziczyła po swoim ojcu.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Impreza się rozkręca
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 IV 2024

Seria duetu Carbone & Gijé fabularnie rozwija się w bardzo ciekawym kierunku - widać to dosłownie z tomu na tom. Autorzy najwyraźniej mają zamiar stworzyć rozbudowaną opowieść fantastyczną z całkiem rozległym światem przedstawionym.

więcej »

Beznadziejna piątka
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Spider-Man to tylko jeden bohater komiksowy, ale posiadający tak rozbudowane własne uniwersum, jak mało który. Nic dziwnego, był to od zawsze pupil samego Stana Lee, ulubieniec czytelników i wydawniczy samograj. Wrogów miał mnóstwo, najwięcej tych występujących kilka razy i często zapominanych, bo przemykających szybko po nawet nie drugim czy trzecim, ale czwartym planie. Dziś czytamy komiks z takimi właśnie kolesiami w rolach głównych.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miasto grzechu i występku
— Sebastian Chosiński

Konflikt pokoleń
— Sebastian Chosiński

Gwiazda wyrwana z galaktyki
— Sebastian Chosiński

Diamenty nie zapewniają wieczności
— Sebastian Chosiński

Na miedzianej ziemi
— Tomasz Nowak

Prawo i bezprawie
— Tomasz Nowak

Odwaga i poświęcenie
— Sebastian Chosiński

Prosto i spójnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tragedia pomyłek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Co za porąbana rodzinka!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.