Trzeci tom ukraińskiej serii komiksowej „Daogopak” przynosi spektakularny finał przygód dzielnych wojaków. Autorzy poszli na całość. Mamy tu turniej rycerski, bitwy i pojedynki a na deser nawet epicką szarżę polskiej husarii i walkę ze smokiem.
Magią i mieczem
[Oleksij Czebykin, Maksym Prasołow „Daogopak #3: Tajemnica karpackiego molfara” - recenzja]
Trzeci tom ukraińskiej serii komiksowej „Daogopak” przynosi spektakularny finał przygód dzielnych wojaków. Autorzy poszli na całość. Mamy tu turniej rycerski, bitwy i pojedynki a na deser nawet epicką szarżę polskiej husarii i walkę ze smokiem.
Oleksij Czebykin, Maksym Prasołow
‹Daogopak #3: Tajemnica karpackiego molfara›
Akcja komiksu rozgrywa się, w bliżej nieokreślonym średniowieczu, w którym elementy rzeczywiste przenikają się z baśniowymi i nadnaturalnymi. Trzech Kozaków kontynuuje swoją misję wymagającą od nich niezwykłej odwagi, mądrości i poświęcenia. Główna postać serii – Oleś Skorowoda – wyrusza w kolejną podróż, by na dworze władcy zachodnich Karpat wziąć udział w turnieju rycerskim. Dzięki współpracy z polskim szlachcicem Kazimierzem Żeromskim udaje mu się przetrwać kolejne próby i spotkać się z tajemniczym molfarem – na wpół mityczną postacią, która wprowadza go w tajniki magii. Równolegle obserwujemy dwie inne ściśle ze sobą powiązane linie narracyjne, które w finale efektownie się splatają. Żona sułtana udaje się mianowicie do wyroczni, by ta pomogła jej w poszukiwaniach syna, a towarzysze dzielnego Kozaka – rubaszny Taras Pieresiczewola oraz refleksyjny bandurzysta Mozgowy – stawiają czoła żołnierzom zdradzieckiego wezyra, który kontynuuje realizację złowieszczego planu. Na szczęście wspomagają ich przyjaciele Żeromskiego, którzy tworzą doprawdy ciekawą, wielonarodową grupę: Pierre Chevalier, Bernard McCallum oraz Otto von Leibniz. Ta oryginalna gromadka wraz z zabójczo niebezpieczną Japonką Ari-San walczy dzielnie, ale siły wroga mają zdecydowaną przewagę. Czy ratunek nadejdzie na czas?
Trzeci tom zawiera udane i niezwykle spektakularne zwieńczenie serii. Czegóż tu nie ma. Obserwujemy trzymający w napięciu turniej rycerski, jesteśmy świadkami epickich bitew i pojedynków a na deser dostajemy nawet szarżę polskiej husarii i walkę ze smokiem. Krótko mówiąc dzieje się tu dużo. Autorzy sprawnie łączą wszystkie wątki, które pojawiły się w poprzednich tomach i serwują finał, który całkowicie uzasadnia określanie tej serii mianem blockbustera. „Daogopak” to zaprezentowana z olbrzymim rozmachem świetna seria awanturniczo-przygodowa okraszona magią i osadzona w baśniowo-onirycznych realiach. Twórcy w umiejętny sposób połączyli w atrakcyjną całość elementy wywodzące się z różnych gatunków. Nie brakuje tu niezwykłości, które sprawiają, że cała opowieść ma bardzo nierzeczywisty charakter. Tę umowność i baśniowość dodatkowo podkreśla pojawienie się mitycznego molfara oraz kończący całą opowieść dialog Jusufa i Ahmeda – dwóch wyjątkowych zabójców, którym lepiej niż zabijanie wychodzi filozofowanie.
Mocną stroną całej serii jest zresztą właśnie galeria niezwykłych postaci, które przewinęły się przez wszystkie tomy. Bardzo dobrze się stało, że autorzy rozpoczynali kolejne opowieści prezentacją głównych aktorów – znacznie ułatwiało to lekturę kolejnych tomów. W finale opowieści pojawiają się niemal wszyscy bohaterowie – mamy tu zatem kozacką trójkę wraz z japońską zabójczynią i dzieckiem sułtana, swoistą ligę niezwykłych dżentelmenów z Polski, Francji, Szkocji i Niemiec, gadające zwierzęta, wezyra, który wreszcie ujawnia swe prawdziwe oblicze oraz parę filozofujących zabójców, których dialogi od pierwszego tomu są ozdobą całej opowieści.
Bardzo dobrze prezentuje się również graficzna strona komiksu. Rysunki Oleksija Czebykina są niezwykle precyzyjne a jednocześnie dynamiczne. Rysownik posługuje się dość grubą, wyrazistą kreską, która przywołuje pewne skojarzenia z szesnastowiecznymi rycinami, co szczególnie wyraźnie widać w specyficznym sposobie kreskowania i cieniowania. Taka stylizacja rysunków stanowi doskonałe nawiązanie do tematyki komiksu a zarazem świadczy o nieprzeciętnym talencie rysownika, który efektownie łączy to tradycyjne, niemal rytownicze podejście z niezwykłą dynamiką. Z rysunkami doskonale współgra kolorystyka budująca zawsze odpowiedni nastrój dla poszczególnych scen.
„Tajemnica karpackiego molfara” to komiks, który w udany sposób wieńczy ukraiński projekt. Opowieść zawarta w tym tomie utrzymana jest w senno-baśniowym klimacie, dzięki czemu wszystkie przygody, jakich tu jesteśmy świadkami, zdają się być czymś fantastycznym i nierzeczywistym. Ważnym elementem komiksu jest także dyskretna, choć oczywiście widoczna, idealizacja relacji pomiędzy przedstawicielami różnych narodowości. Nie sposób nie dostrzec przecież, że ze złem walczą tu z uśmiechem na ustach przedstawiciele różnych narodowości, którzy odnoszą się do siebie z ogromnym szacunkiem. Szczególne znaczenie z naszego punktu widzenia ma oczywiście braterska więź łącząca Skorowodę i Żeromsiego. W komiksie osadzonym w historycznych – nawet jeśli baśniowych – realiach takie elementy na pewno zwrócą uwagę wielu czytelników. Wydaje się, że autorzy doskonale zdawali sobie z tego sprawę i wiele uwagi poświęcili temu, by wszyscy bohaterowie, którzy pojawiaj się w komiksie zostali przedstawieni w bardzo wyważony sposób. Bez wątpienia twórcom przyświecał jeden zasadniczy cel: stworzyć wspaniałą opowieść, osadzoną w magicznych realiach, która dostarczy wielu pozytywnych wrażeń wszystkim czytelnikom. Ten cel udało się w tej ukraińskiej trylogii w pełni zrealizować.