„Król Wilków” to bardzo swobodna wariacja na temat historii podbojów Czyngis-Chana. Autorzy snują śmiałą opowieść, w której fantazja przenika się faktami historycznymi tak, że nie do końca wiadomo gdzie przebiega granica oddzielająca przekaz historyczny od mitów i legend.
Czyngis-Chan był Japończykiem
[Kentarō Miura, Yoshiyuki "Buronson" Okamura „Król Wilków” - recenzja]
„Król Wilków” to bardzo swobodna wariacja na temat historii podbojów Czyngis-Chana. Autorzy snują śmiałą opowieść, w której fantazja przenika się faktami historycznymi tak, że nie do końca wiadomo gdzie przebiega granica oddzielająca przekaz historyczny od mitów i legend.
Kentarō Miura, Yoshiyuki "Buronson" Okamura
‹Król Wilków›
Wydanie zbiorcze dzieła Kentarō Miury oraz Buronsona zawiera dwie opowieści, które pierwotnie ukazały się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Pierwszą z nich jest opublikowana w 1989 roku historia „Król Wilków”, drugą natomiast jej kontynuacja z 1990 roku – „Legenda Króla Wilków”. Warto odnotować w tym miejscu, że poza tymi dwoma opowieściami obaj autorzy stworzyli wspólnie jeszcze jeden komiks. Chodzi mianowicie o mangę „Japan”, która ukazała się w roku 1992, a na polskim rynku, podobnie jak „Króla Wilków”, opublikowało ją wydawnictwo Hanami.
W pierwszej z tych dwóch opowieści śledzimy losy dwudziestopięcioletniego historyka oraz wybitnego kendoki, Iby Kengo, który zaginął podczas prowadzenia samotnych badań naukowych na Jedwabnym Szlaku. Rok po tym zdarzeniu jego narzeczona – Kyōko – udaje się na miejsce, w którym ostatni raz widziano jej ukochanego. Tu za sprawą niezwykłej trąby powietrznej dziewczyna zostaje… przeniesiona do roku 1212. Odzyskuje przytomność, by dowiedzieć się, że znalazła się w Si Sia – państwie istniejącym na terenie obecnych Chin od XII do XIII wieku. Z powodu swojego nieroztropnego zachowania – w końcu skąd miałaby wiedzieć jak należy zachowywać się w XIII wieku – dziewczyna dostaje się do niewoli generała Yana, który przybył tu w imieniu Imperium Mongolskiego, by przeprowadzić inspekcję.
Podczas pobytu w pałacu generała Kyōko ma okazję obserwować walki rozgrywające się na specjalnie przygotowanej arenie, na której na śmierć i życie zmagają się ze sobą dezerterzy oraz włóczędzy. Nie mogło być inaczej – jednym z walczących jest Iba. Okazuje się zatem, że tajemnicza trąba powietrzna przeniosła ich oboje w to samo miejsce i w te same czasy. Tak rozpoczynają się przygody dzielnego Japończyka, który zmuszony jest zamienić miecz do kendo na prawdziwą broń i dowieść swego męstwa. Iba dostaje się do armii Czyngis-Chana i u jego boku bierze udział w kolejnych walkach. W międzyczasie Kyōko rodzi mu syna i… tu dopiero zaczynają się jego kłopoty. Okazuje się bowiem, że przywódca Imperium Mongolskiego czyniąc z Iby swojego generała, kierował się zupełnie innymi przesłankami, niż mogłoby się początkowo wydawać.
W „Legendzie Króla Wilków” znajduje się kontynuacja tej historii, w której Ibie przypadło w udziale pełnienie znacznie poważniejszej funkcji niż dotychczas. Ważną rolę zaczyna tu także odgrywać jego syn… Kubiłaj. Poza nim Buronson wprowadza do swojej narracji jeszcze jedną postać historyczną – Nichirena. Trzynastoletni Kubiłaj i trzyletni Nichiren wspomagają poczynania Iby swoim intelektem i odwagą. Jest to o tyle przydatne, że drogę do przeszłości znalazł jeszcze ktoś. Jednak w przeciwieństwie do naszego honorowego bohatera, tym razem nie są to osoby, skłonne do powstrzymywania się od działań ingerujących w bieg historycznych zdarzeń.
Opowieść stworzona przez Yoshiyuki Okamurę, tworzącego pod pseudonimem Buronson, jest bez wątpienia specyficzna. Wprawdzie podróże w czasie stanowią od dawna popularny motyw obecny w literaturze fantastycznej, ale w przypadku „Króla Wilków” jest to tylko jeden z elementów świadczących o niezwykłości narracji. Scenarzysta nie tylko bowiem przenosi współczesnych bohaterów do przeszłości, ale także samą przeszłość konstruuje w bardzo oryginalny sposób. Tym samym mamy tu do czynienia z sytuacją, w której to sam autor, a nie stworzony przez niego bohater, modyfikuje przeszłość. Oto bowiem w roli Czyngis-Chana obsadza on znaną historyczną postać, mającą swoje miejsce w legendach oraz kulturze popularnej. Jest to mianowicie Yoshitsune Minamoto japoński generał, żyjący w latach 1159-1189. Co więcej, jego towarzyszem jest Musashibō Benkei, legendarny mnich oraz wojownik. W interpretacji Buronsona obaj uniknęli śmierci – w Japonii zginęły ich sobowtóry – i uciekli na kontynent. Tu w jakiś sposób Yoshitsune stał się Czyngis-Chanem i rozpoczął budowanie wielkiego imperium. W konsekwencji także Kubiłaj-Chan – wnuk Czyngis-Chana – jest tu przedstawiony jako postać o zupełnie innym pochodzeniu, niż wynikałoby to z przekazów historycznych. Galerię postaci z japońskiej historii uzupełnia tu Nichiren – myśliciel, który dał się poznać jako reformator buddyzmu.
Mamy zatem w „Królu Wilków” do czynienia z nieskrępowaną zabawą historycznymi faktami, która dokonuje się na dwóch poziomach. Pierwszy związany jest z podróżami w czasie, które jak wiadomo w opowieściach zawsze prowadzą do nierozwiązywalnych paradoksów fabularnych. Drugi natomiast dotyczy samej historii, która tu przedstawiona jest w alternatywny sposób. W konsekwencji główny bohater – będący przy okazji historykiem – przenosząc się do przeszłości, trafia do świata, który jawi się jako zupełnie inny, niż ten, który znał z opracowań naukowych. Okazuje się bowiem, że legendarny japoński wojownik nie tylko nie zginął samobójczą śmiercią, ale jako Czyngis-Chan zajął się budową Imperium Mongolskiego. Te zabawy narracyjne nasuwają pewne skojarzenia ze scenariuszami Alana Moore’a. On też przecież uwielbia tworzenie takich alternatywnych rzeczywistości, w których prawdziwe albo pochodzące z literatury postacie zostają umieszczone w zupełnie nowym kontekście. Scenariuszowi Buronsona brakuje oczywiście subtelności i złożoności obecnej w dziełach Maga z Northampton, ale mimo tego lektura „Króla Wilków” daje wiele satysfakcji.
Mocną stronę mangi bez wątpienia również stanowią jedyne w swoim rodzaju rysunki Kentarō Miury. „Król Wilków” (pierwsza opowieść z dwóch zawartych w tomie zbiorczym) ukazał się w Japonii w roku 1989, a zatem jeszcze zanim Miura rozpoczął serializację swojego najbardziej znanego dzieła – „Berserka”. Można zatem powiedzieć, że mamy tu do czynienia z rysunkami autora, który dopiero rozpoczyna kształtowanie swojego stylu. Niemniej jednak już w tej stworzonej wspólnie z Buronsonem mandze dokładnie widać elementy, które później stały się znakiem rozpoznawczym twórcy Gutsa. Mamy tu zatem niezwykle dynamiczne rysunki pełne precyzyjnego, gęstego kreskowania, za pomocą którego rysownik ukazuje zarówno mimikę oraz anatomię postaci, jak i rozmach scen batalistycznych. Miura bez wątpienia nie należy do autorów posługujących się oszczędnym stylem czystej kreski. Wypełnia on swoje dzieła mięsistym szrafowaniem, niezbyt często spotykanym w oszczędnych zazwyczaj pod tym względem mangach. Drugim charakterystycznym dla jego twórczości elementem jest specyficzne podejście do kwestii anatomii i perspektywy. Miura uwielbia podkreślać siłę określonych postaci nadając im nadnaturalne wymiary. W mandze nie brakuje postaci, które zdają się kilka razy większe niż pozostali bohaterowie. Można to oczywiście krytykować i zarzucać autorowi braki warsztatowe, ale nie wydaje się, by takie zarzuty były trafne. Rysownik całkowicie świadomie i celowo wykracza tu bowiem poza technicznie rozumianą poprawność i stawia na efekty specjalne. Tak, czy inaczej dzięki tym elementom Miura z upływem lat wypracował swój niepowtarzalny styl, który wyróżnia go na tle innych twórców.
Podsumowując należy stwierdzić, że „Król Wilków” to interesująca pozycja dla wszystkich lubiących nieskrępowane zabawy narracyjne, w których w oryginalny sposób wykorzystywane są historyczne realia oraz postacie. Buronson snuje śmiałą opowieść o Imperium Mongolskim wpisując w historię jego powstania popularne postacie z japońskiej historii. Kentarō Miura wzmacnia zaś baśniowy charakter tej opowieści swoimi dynamicznymi i nieco surrealistycznymi rysunkami. Poszczególne elementy składowe doskonale tu współgrają tworząc interesującą całość.