„Portugalia” to komiks, który opowiada o życiu człowieka pogrążonego w głębokim kryzysie. Autor komiksów, Simon Muchat przeżywa blokadę twórczą, rozstaje się ze swoją partnerką, nie potrafi znaleźć wspólnego języka ze swoim ojcem. Młody człowiek popada w depresję i rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co przywróci mu chęć życia i radość pracy.
Podróż do przeszłości
[Cyril Pedrosa „Portugalia (wyd. II)” - recenzja]
„Portugalia” to komiks, który opowiada o życiu człowieka pogrążonego w głębokim kryzysie. Autor komiksów, Simon Muchat przeżywa blokadę twórczą, rozstaje się ze swoją partnerką, nie potrafi znaleźć wspólnego języka ze swoim ojcem. Młody człowiek popada w depresję i rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co przywróci mu chęć życia i radość pracy.
Cyril Pedrosa
‹Portugalia (wyd. II)›
Simon Muchat jest bohaterem, który początkowo może nieco czytelnika irytować. Widzimy bowiem młodego człowieka, który ma ewidentnie tendencję do użalania się nad sobą. Od dłuższego czasu nie stworzył żadnego komiksu. Nie może bowiem przełamać psychicznej blokady, choć sam sobie wmawia, że po prostu skończył z komiksami. Nie pomagają nawet sesje z psychoterapeutką, które trwają już dwa lata. Nawiasem mówiąc w jej sugestii, by Simon rozważył zmianę terapeuty również słychać irytację wynikającą z bezsilności. Najwyraźniej nie tylko tworzenia ma jednak nasz bohater dosyć. Jego związek także rozpada się powodu narastającej depresji. Dla Claire – dziewczyny, z którą mieszka – coraz bardziej oczywiste jest, że Simonowi po prostu się nie chce. Nie chce mu się trwać w związku, nie chce mu się okazywać jakichkolwiek uczuć, nie chce mu się pomyśleć o ich wspólnej przyszłości. W zasadzie nic mu się nie chce. Czytelnik obserwując to wszystko ma wręcz ochotę krzyknąć razem z Vincentem, jego przyjacielem, który w jednej ze scen mówi „(…) rób coś, kurwa mać!”.
Kiedy wydaje się, że życie Simona jest już przegrane, pojawia się światełko w tunelu. Podczas uczestnictwa w jakimś małym festiwalu komiksowym w Portugalii, wypalony twórca zaczyna odkrywać w sobie zaczątki zainteresowania tym krajem. Ważną rolę odgrywa tu urok miasteczka, w którym organizowany jest festiwal, ale kluczowe znaczenia ma jednak fakt posiadania portugalskich przodków. Rodzina Simona pochodzi bowiem właśnie z tego kraju. Rodząca się fascynacja Portugalią ma swoją kulminację podczas wesela kuzynki Simona – Agnés. Uroczystość odbywa się w prawdzie w Burgundii, ale podczas tej uroczystości Simon spotyka się ze swoim ojcem oraz jego rodzeństwem i powoli odkrywa w sobie fascynację rodzinnymi historiami z przeszłości. Po tym niezwykle intensywnym spotkaniu nasz bohater wraca do Portugalii i rozpoczyna pracę nad odkrywaniem fascynujących rodzinnych tajemnic.
I to tyle, jeśli chodzi o fabułę. Wizyta na festiwalu komiksowym w Portugalii, uczestnictwo w weselu w Burgundii i powrót do kraju przodków. Nic więcej w tym komiksie się nie dzieje. Jednak w przypadku dzieła Cyrila Pedrosy fabuła jest jedynie pretekstem do rozważań na temat roli rodziny w życiu człowieka. Całą akcję można streścić wprawdzie w kilku zdaniach, ale żeby odnieść się do wszystkich tematów poruszonych przez autora, trzeba byłoby napisać obszerną rozprawę. To co najważniejsze ukryte zostało bowiem w fascynujących rozmowach, przemyśleniach i refleksjach bohaterów, które zostały tu przedstawione w mistrzowski sposób. To one właśnie decydują o niepowtarzalności tego komiksu i co najważniejsze sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury.
Kryzys twórczy, poszukiwanie korzeni, konstruowanie własnej tożsamości to tematy, które często pojawiają się w twórczości (nie tylko komiksowej). Z tego powodu trudno tu powiedzieć coś oryginalnego – coś co wykraczałoby poza wielokrotnie powtarzane banały o tym, jak ważna jest przeszłość w życiu człowieka. Pedrosa jednak z gracją unika wszelkich niebezpieczeństw związanych ze powtarzalnością tego tematu i oferuje naprawdę interesujące przemyślenia o człowieku poszukującym sensu w życiu. Wynika to zapewne w znacznym stopniu z tego, że na planszach „Portugalii” znalazły się również okruchy życia samego autora, który na ten komiks poświęcił pięć lat. Choć w wywiadach podkreśla on, że nie jest to opowieść autobiograficzna, nie kryje jednak, że wplótł w nią sporo własnych doświadczeń. Może właśnie dlatego problemy Simona Muchata wydają się tak wiarygodne i poruszające.
Pedrosa unika bowiem niepotrzebnego sentymentalizmu. Szczególnie dobrze widać to w sposobie ukazania więzi łączących członków rodziny Simona. Na weselu Agnés poznajemy zatem jego ojca (Jeana) wraz z rodzeństwem (Jacquesem i Yvette). I chociaż widać tu szacunek, jakim siebie darzą, nie brakuje również nieporozumień oraz wzajemnych pretensji. Co więcej, trójka rodzeństwa daleka jest także od idealizowania swojej przeszłości oraz wspomnień o rodzicach. Simon obserwuje pełne napięcia relacje pomiędzy tą trójką i zdaje sobie sprawę, ile znaczy dla niego rodzina. Na marginesie warto odnotować pewien paradoks. Mianowicie na weselu znalazła się tylko ta czwórka osób ze stronny panny młodej (Simon, Jean, Jacques, Yvette). Reszta – czyli ponad sto dwadzieścia osób, to rodzina pana młodego. Jednak wszyscy Burgundczycy stanowią jedynie tło, na którym autor zarysowuje niezwykle intensywne relacje rodziny Muchatów. Na tyle intensywne, że popychają Simona do dalszych studiów i poszukiwań.
Simon Muchat próbuje mianowicie zrozumieć motywy kierujące swoim dziadkiem oraz jego bratem. Ciekawi go, dlaczego obaj wyjechali z Portugalii, ale jeszcze większą zagadkę stanowi to, dlaczego jeden z nich wrócił do ojczyzny, a drugi został we Francji. Warto odnotować, że te poszukiwania znajdują swoje odzwierciedlenie w strukturze komiksu. Cała opowieść jest bowiem podziela ona na trzy rozdziały. W pierwszym, zatytułowanym „Według Simona” widzimy świat z perspektywy głównego bohatera. Poznajemy jego problemy i źródła drążącej go depresji. Drugi rozdział – „Według Jeana” przybliża nam rodzinę Simona. Jego ojciec – Jean, oraz jego brat i siostra – Jacques i Yvette – zostają tu przedstawieni przy okazji wspólnego spotkania n weselu Agnés (córki Jacquesa i Chantal). I wreszcie w trzecim rozdziale, zatytułowanym „Według Abla” widzimy jak nas bohater zagłębia się w swojej przeszłości, poznając losy dziadka (Abla) oraz jego rodzeństwa. Każdy kolejny rozdział prowadzi nas zatem do przeszłości.
Refleksyjny charakter komiksu wzmacniają subtelne rysunki Pedrosy. Delikatna, szkicowa kreska uzupełniona akwarelowymi farbami buduje niepowtarzalną atmosferę. Czasami niektóre postacie wyglądają tak, jakby były przezroczyste. Simon Muchat przemierzając portugalskie i francuskie uliczki mija ludzi, którzy zdają się dla niego nie istnieć. Kluczową rolę w komiksie odgrywają jednak kolory. W pierwszej części, kiedy oglądamy świat z perspektywy pogrążającego się w depresji Simona, dominują stonowane, wyblakłe kolory. Wszystko utrzymane jest w jednolitej, ziemistej kolorystyce. Dopiero pierwsza wizyta w Portugalii przynosi nieco więcej ciepłych barw, które symbolizują powolne przebudzenie Simona. W drugiej części, kiedy uczestniczymy w przyjęciu z okazji ślubu Agnés, kolorystyka jest już znacznie bogatsza. Pedrosa używa już bardziej jaskrawych kolorów, które skąpane są w słońcu Burgundii. Ten kolorystyczny kontrast pomiędzy dość ponurą pierwszą, a bardziej już radosną, słoneczną drugą częścią komiksu, można również interpretować jako wyraz stopniowego wychodzenia Simona z apatii, w której był dotąd pogrążony. Najbardziej rozbuchana kolorystycznie jest jednak trzecia część komiksu, w której obserwujemy drugą wyprawę Simona do Portugalii. Kolory są tu jeszcze bardziej jaskrawe, gorące i lekkie. Niektóre kadry ukazujące ciasne i zatłoczone portugalskie miasteczka wręcz płoną czerwienią i żółcią. Można tu odnieść wrażenie, że Simon odnajdując stopniowi sens życia i odzyskując chęć do pracy zaczyna dostrzegać świat na nowo. Świat pełen żywych kolorów, które sprawiają, że znów chce mu się żyć i tworzyć.
„Portugalia” Cyrila Pedrosy to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników komiksów, w których „nic się nie dzieje”. Depresyjny bohater, który nieustannie rozmyśla o własnych problemach i zatraca się w poszukiwaniu własnych korzeni gwarantuje doskonałą opowieść psychologiczno-obyczajową. Co ciekawe, pomimo całkowitego braku dynamicznych scen i dramatycznych zwrotów akcji nie sposób oderwać się od lektury. Z każdą kolejną planszą zaczynamy coraz bardziej utożsamiać się z bohaterem, który choć początkowo irytuje, to z czasem zaczyna fascynować swoim dążeniem do poznania przeszłości własnej rodziny. Niewykluczone, że wielu czytelników komiksu pójdzie jego śladem i zacznie poszukiwania własnych przodków. Choć może niekoniecznie w Portugalii.