„Samotnik i inne opowieści” to albumowy debiut autora, który pierwszy pasek komiksowy opublikował na łamach prasy ponad trzydzieści lat temu. Dzięki Wydawnictwu Kurc stworzone przez niego opowieści wreszcie ujrzały światło dzienne w wydaniu zbiorczym.
Powrót do przeszłości
[Andrzej Chyży „Samotnik i inne opowieści” - recenzja]
„Samotnik i inne opowieści” to albumowy debiut autora, który pierwszy pasek komiksowy opublikował na łamach prasy ponad trzydzieści lat temu. Dzięki Wydawnictwu Kurc stworzone przez niego opowieści wreszcie ujrzały światło dzienne w wydaniu zbiorczym.
Andrzej Chyży
‹Samotnik i inne opowieści›
Tom zawiera jedenaście historii, z których większość miała swoje premiery na łamach łódzkiego „Expressu Ilustrowanego” w latach osiemdziesiątych. Były one drukowane w formie czarnobiałych, zazwyczaj czterokadrowych pasków. Taka formuła wymuszała na autorze ogromny rygor i doprowadziła do wypracowania specyficznego sposobu narracji. Przede wszystkim bowiem, paski należało dostarczać do redakcji zawsze na czas – nie mogło przecież dochodzić do opóźnień w emisji danej opowieści. Co więcej, każdy pasek – poza tym, że był częścią większej całości – musiał stanowić względnie samodzielną całość, by zaintrygować i przyciągnąć uwagę czytelnika gazety.
Album otwiera „Legenda o Łodzi”. Jest to opowieść o pustelniku Jamrozie, który choć chciał wieść spokojne życie, został uwikłany w intrygę zagrażającą jego życiu. „Tajemniczy testament” oraz „Spowiedź doktora Jekylla” to dwie części składające się na większą całość – komiksową adaptację znanej noweli Roberta Louisa Stevensona zatytułowanej „Niezwykły przypadek doktora Jekylla i pana Hyde’a”. Po tej dłuższej, klasycznej narracji znajdziemy w albumie krótki przerywnik: pięciopaskową, zabawną historyjkę „Kontakt”, w przewrotny sposób przedstawiającą kosmiczne spotkania przedstawicieli różnych ras.
Kolejna opowieść wprowadza czytelnika do świata fantasy – „Przepowiednia”, to historia mężnego wojownika Ya-Kara, który podstępem został zmuszony do walki z mrocznymi siłami o życie swoje i swojej rodziny. Po tej krótkiej przygodzie w fantastycznych krainach wracamy na ulubiony grunt Andrzeja Chyżego, jakim bez wątpienia są komiksowe adaptacje dzieł literackich. W pierwszej kolejności na warsztacie rysownika znalazła się nieśmiertelna opowieść o zemście – „Hrabia Monte Christo”. Mimo tego, że historia o Edmunda Dantesa jest wszystkim dobrze znana, udaną interpretację Andrzeja Chyżego czyta się doskonale. Kolejna opowieść utrzymana jest w konwencji czarnego kryminału. „Prywatny detektyw” to oparta na motywach książki Petera Cheyneya historia śledztwa prowadzonego przez błyskotliwego detektywa Calaghana.
Wśród komiksowych historii drukowanych w gazetach nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć klasycznego westernu. „Samotnik” to opowieść o perypetiach Józefa Kaperowskiego – Polaka, który po fiasku Powstania Styczniowego musiał emigrować i szukać szczęścia w USA. Niestety tu – już jako Joseph Kaper – zostaje zmuszony do tego, by stawić czoła bandytom dążącym do przejęcia jego rancza. Na szczęście – jak w każdym porządnym westernie – zjawia się archetypowy jeździec znikąd i pomaga mu w tej nierównej walce. Po kolejnym krótkim przerywniku – „Boiskowej lekcji” – autor znów zaprasza nas do krainy fantasy. Tym razem wspólnie z Admisem, jego siostrą Emis oraz… pijaną pandą, wyruszamy w „Drogę do Valkiroo”. Warto odnotować, że jest to jedyny komiks, który pierwotnie nie był publikowany w „Expressie Ilustrowanym”, lecz w kwartalniku „Mała Fantastyka”. Ostatnią opowieścią w tomie jest „Pechowy skarb” – awanturnicza historia o piratach.
Na końcu albumu zamieszczony został wywiad z Andrzejem Chyżym oraz galeria stworzonych przez niego szkiców. Z prowadzonej przez Arkadiusza Florka rozmowy dowiadujemy się wielu ciekawych informacji – poznajemy artystyczną drogę autora oraz szczegóły współpracy z „Expressem Ilustrowanym” i innymi periodykami, które publikowały jego komiksy. Wypowiedzi autora prezentują niezwykle istotny kontekst dla zebranych w tym tomie opowieści. Rysunki i szkice umieszczone po wywiadzie jednoznacznie zaś potwierdzają nieprzeciętny talent autora „Samotnika”. Wypada tylko żałować, że rysownik o takiej naturalnej umiejętności tworzenia obrazkowych narracji przez całe lata pozostawał poza światem komiksu. Kreska Andrzeja Chyżego musiała oczywiście zostać podporządkowana ówczesnym, ograniczonym możliwościom technicznym. Rysunki przygotowywane do publikacji w gazecie musiały być przede wszystkim czytelne i przejrzyste, ale i tak udało się stworzyć prace nasycone w odpowiednim stopniu szczegółami. Wyraźnie widać także ewolucję sposobu rysowania - pomiędzy rokiem 1986 i 1989 kreska staje się coraz delikatniejsza, subtelniejsza i swobodna, a rysunki nabierają dynamicznego charakteru. Dzięki temu, pomimo, że były one stworzone z myślą paskowej, odcinkowej publikacji na łamach gazety, doskonale sprawdzają się dziś w albumowym wydaniu.
Na uwagę zasługuje również edytorska strona komiksu. Wydawca zdecydował się zachować oryginalny układ pasków, dzięki czemu możemy łatwiej wyobrazić sobie, jak publikacja kolejnych odcinków danych opowieści prezentowała się na łamach gazety. Strzałem w dziesiątkę był także wybór szorstkiego, żółtawego papieru imitującego papier gazetowy, na którym czarno-białe kadry prezentują się wybornie. Dzięki połączeniu z lepszą niż trzydzieści lat temu techniką drukarską, rysunki odzyskują świeżość, ale także zachowują swój historyczny urok. Powinno to zadowolić zarówno tych, dla których będzie to pierwsze spotkanie z tymi opowieściami, jak i tych, którzy podczas lektury wspomną swoje wrażenia sprzed lat.
Podsumowując należy stwierdzić, że paski komiksowe Andrzeja Chyżego wytrzymały próbę czasu. Lektura kolejnych opowieści opublikowanych w zbiorczym wydaniu sprawia wiele satysfakcji i pozwala docenić kunszt rysownika, swobodnie poczynającego sobie się w każdym gatunku komiksowej twórczości. Dobrze się stało, że dzięki wytrwałości wydawcy i dobrej woli autora udało się doprowadzić do publikacji tego albumu. Po lekturze pojawia się apetyt na więcej. Pewną nadzieję na to, że ciąg dalszy nastąpi, dają wypowiedzi samego rysownika - Andrzej Chyży deklaruje bowiem, że praca nad przygotowaniem tomu i emocje związane z jego niedawną premierą, która miała miejsce podczas tegorocznego MFKiG w jego rodzinnej Łodzi, sprawiły, że znów nabrał ochoty na tworzenie. Być może zatem zobaczymy kolejne albumy z jego dziełami – albo tymi sprzed lat, albo z jakimiś nowymi rzeczami. Tak, czy inaczej warto trzymać kciuki, by te zamiary autora udało się zrealizować.