„Produkt 7 (3/2001)”, „Neon Genesis Evangelion #22 (5/01): Prezent; Przechwycenie”, „Alvin Norge #1: @pieklo.Zcom”, „Alvin Norge #2: Gorzki Morphing”, „Yans #8: Oblicze potwora”, „Krakers 25 (2/16/2001)”, „Mały Sprytek #1: Powiedz pani Dzień Dobry”, „Piotruś Pan #1: Londyn”, „XIII #5: Stan czerwieni”, „XIII #6: Akta Jasona Fly”, „XIII #7: Nocą 3 sierpnia”, „XIII #8: Trzynasty kontra jeden”, „Iznogud #4: Dzień szaleńców”, „Skarga Utraconych Ziem #3: Pani Gerfaut”, „Arena Komiks 3 (5/2001)”, „Top Komiks #13 (2/2001): Batman/ Lobo”, „Garfield: Mam dla Ciebie prezent”, „Garfield: Patrzę na Ciebie”, „Thorgal #6: Upadek Brek Zarith”
„Produkt 7 (3/2001)”, „Neon Genesis Evangelion #22 (5/01): Prezent; Przechwycenie”, „Alvin Norge #1: @pieklo.Zcom”, „Alvin Norge #2: Gorzki Morphing”, „Yans #8: Oblicze potwora”, „Krakers 25 (2/16/2001)”, „Mały Sprytek #1: Powiedz pani Dzień Dobry”, „Piotruś Pan #1: Londyn”, „XIII #5: Stan czerwieni”, „XIII #6: Akta Jasona Fly”, „XIII #7: Nocą 3 sierpnia”, „XIII #8: Trzynasty kontra jeden”, „Iznogud #4: Dzień szaleńców”, „Skarga Utraconych Ziem #3: Pani Gerfaut”, „Arena Komiks 3 (5/2001)”, „Top Komiks #13 (2/2001): Batman/ Lobo”, „Garfield: Mam dla Ciebie prezent”, „Garfield: Patrzę na Ciebie”, „Thorgal #6: Upadek Brek Zarith”
Na marginesie sieczka
Mamy już za sobą szósty numer, kultowego w niektórych kręgach, magazynu komiksowego Produkt. W numerze między innymi:
„Ballada o Bystrym” epizod 2 to zgrabnie zrealizowana historyjka w stylu telewizyjno-dokumentalnym. Ciekawa koncepcja, choć właściwie nic nowego do akcji nie wnosi, może poza tym (a raczej przede wszystkim), że dowiadujemy się ze szczegółami, kim jest tajemniczy Bystry.
„Pokolenia: Saga gangsterska 2” to dosyć nietypowy komiks, prowadzony w sposób narracyjny. Często kontrast pomiędzy tym co widać na obrazku, a tym co znajdujemy w komentarzu do niego, jest źródłem dodatkowego komizmu.
„Gangsta” epizod 3 to, jak słusznie zauważył Śledziu, sieczka rysowana przez Kurta oraz samego Śledzia, któremu tusz robił Filip Myszkowski. Czyta się mimo wszystko nieźle, ale jest to niewątpliwa wpadka.
W publicystyce ciekawy artykuł Chmiela „Batman vs Telewizornia” na temat kreskówek z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. Z prawdziwym zainteresowaniem przeczytałem także „Coś mądrego…” o serii „Daredevil: Born again”.
Jak zwykle kilka niewybrednych komentarzy na marginesie, które doskonale wpisują się w poetykę magazynu. A dowcip o niedźwiedziach już rządzi.
Eva kontra Eva
Po raz pierwszy w Esensji komiks, który już od dwóch lat ukazuje się na polskim rynku. „Neon Genesis Evangelion” to klasyka mangi, która z pewnością doczeka się osobnego opracowania na naszych łamach, zapewne po ukończeniu cyklu. Dlaczego dopiero wtedy? Ponieważ w formie zaproponowanej przez polskiego wydawcę bardzo trudno dostrzec wyraźne różnice pomiędzy kolejnymi, ukazującymi się co miesiąc, krótkimi epizodami. Dlaczego więc zdecydowałem się napisać cos na temat tego komiksu? Ponieważ odcinek majowy jest niezwykle dramatyczny.
Tuż po wyborze kolejnego pilota Evy 03, którym zostaje Suzuhara – kolega ze szkolnej ławy Shinjego, zanim jeszcze przeprowadzone zostają wstępne testy, nasi bohaterowie muszą stanąć do walki… przeciwko sobie. Dochodzi do tego za sprawą nieoczekiwanego ataku Anioła.
Jak zwykle w przypadku tego komiksu rysunek nabiera niezwykłej dynamiki w momencie pojawienia się zagrożenia. Pozostałe sytuacje przedstawiane są dosyć statycznie, acz ekspresywnie, dzięki czemu spokojnie obserwujemy rozwój stosunków między bohaterami.
Jak już wspomniałem „Neon Genesis Evangelion” to klasyka mangi, niemniej jednak po przeczytaniu kolejnego odcinka jak zwykle odczuwam niedosyt.
Grzeszki przeszłości
Wydawnictwo
Siedmioróg poszło za ciosem i poza kontynuacją
omawianego komiksu „XIII” zaofiarowało nam w tym roku zupełnie nową pozycję na polskim rynku komiksowym. Mowa o „@pieklo.Zcom” z serii „Alvin Norge” stworzonej przez Chrisa Lamqueta. Jak należało spodziewać się po wydawcy „XIII” także i nowy tytuł wydany jest w formie albumowej, dobrej jakości papier oraz sztywna okładka skutecznie przyciągają uwagę nabywcy. Za dodatkowy atrybut okładki można uznać jej samą zawartość, postać ponętnej, choć pikselowej kobiety…
„@pieklo.Zcom” to dobry komiks. Może nie powala od strony plastycznej, zdarzają się kadry niedopracowane, ale to dobrze opowiedziana i intrygująca opowieść. Tytułowy bohater cyklu to były haker, z przeszłościa odnotowaną w rejestrach odpowiednich organizacji, skazany na 6 miesięcy więzienia za włamania na konta bankowe. Kiedy po odsiedzeniu kary wychodzi na wolność i buduje swoje życie na nowo, tym razem zgodnie z prawem, zostaje nagle uwikłany w historię z najpotężniejszym wirusem komputerowym, jaki kiedykolwiek istniał. Zaczyna się, zgodnie ze znaną dewizą, od trzęsienia ziemi, które w przypadku tego komiksu jest katastrofą wahadłowca kosmicznego, zaraz potem odpowiedzialny za to wirus zabiera się za Wall Street. Świat staje w obliczu poważnego kryzysu, ponieważ wirus rozprzestrzenia się błyskawicznie i nikt go nie potrafi rozgryźć. Apokaliptyczny wirus wizualizujący się na ekranach monitorów i bankomatów pod postacią młodej kobiety Kimberley jest nie do powstrzymania i jedynie Alvin Norge, autor jej projektu graficznego, jest w stanie tego dokonać. Liczy się każda minuta, ponieważ fundamenty funkcjonowania naszego świata powoli chylą się upadkowi. Ale w międzyczasie Alvin zostaje uznany za autora samego wirusa…
Cienie Kimberley
Wydana ostatnio druga część cyklu „Alvin Norge” o tytule „Gorzki morphing” z pewnością nie zawiedzie tych, którym przypadł do gustu pierwszy album. To dokładnie ten sam klimat opowieści cybersensacyjnej, przy tym bardzo sprawnie zrealizowanej. Alvin Norge oczyszczony z zarzutów postawionych mu w „@pieklo.Zcom” pracuje dla FBI przy morphingu portretów zaginionych przed lat dzieci, wykorzystując swoje umięjętności programistyczne nadaje im wygląd na dzień dzisiejszy. W tym samym czasie poznaje przez internet kobietę, która stworzyła robota-fraktal, zdolny przyjmować dowolny wygląd zewnętrzny; aranżując spotkanie Alvin spodziewa się połączyć ich kierunki badań. Tymczasem na brooklyńskim wysypisku śmieci policja trafia na ślad zwęglonych zwłok, tropy wiodą niebezpiecznie blisko Alvina…
Yans: Oblicze potwora
Panowie Duchateau, Rosiński i Kasprzak najwyraźniej mają ochotę na stworzenie nowej serii komiksowej. Niestety, uparli się aby swe pomysły wtłaczać na siłę w serię Yans, choć pasują one do wykreowanego wcześniej świata jak pięść do nosa. Tym razem wymyślili m.in."wielkie rody”, o których, z bliżej niewiadomych powodów, we wcześniejszych tomach nie było ani słowa (a takich strojów, jakby z innej epoki ziemskiej, byśmy nie zapomnieli). Świadczy to chyba o tym, że twórcy są już światem wymyślonym przez siebie zmęczeni i chcą tworzyć komiks o czymś zupełnie innym, a rysują ze względu na popularność serii o Yansie. Jeśli dodamy do tego prościutką i mało zajmującą fabułę, naiwność i głupotę Yansa i Kylala wołającą o pomstę do nieba, to stwierdzimy, że otrzymaliśmy album gorszy chyba nawet od „Planety czarów” i „Dzieci nieskończoności”. I nie ratuje go nawet staranna kreska Zbigniewa Kasprzaka.
Dobrze jest się pośmiać
„Krakers” jest pismem komiksowym, który już na stale wpisał się w historię komiksu w naszym kraju. Dostępny obecnie w sieci salonów EMPIK kusi atrakcyjną, bo kolorową i dobrze narysowaną okładką (Andrzej Janicki). Niewygórowana cena 8 złotych, to w porównaniu z innymi pismami, też atut, ale to już kwestia objętości pisma (48 stron).
Pismo przede wszystkim prezentuje komiksy, publicystyka zdarza się tu rzadko, a w przypadku numeru 16 jest nim artykuł na temat liternictwa w dymkach, artykuł ciekawy, choć nie wyczerpujący tematu. Mamy też relacje z ostatnich imprez komiksowych w kraju oraz recenzje nowości komiksowych, co w przypadku papierowego kwartalnika zahacza o pozycje dość odległe w czasie. Jest także wywiad z Moebiusem, będący jednak przedrukiem z „Nowej Fantastyki”, niemniej wywiad warty przeczytania. Prace prezentowanie w numerze to głównie komiksy humorystyczne („Horacy” Macieja Mazura, „Na dworze króla Ćwieczka” Wojtka Birka, czy „Milkymen” Sławomira Kiełbusa i parę innych) przy których faktycznie można dobrze się bawić. Poważniejszy „Kroni” Rafała Śladowskiego rozczarowywuje swą naiwnością.
Redaktor we wstępniaku zapowiada zmianę szaty graficznej na bardziej przypominającą „Relax”, poprawę jakości druku oraz nadmienia, że zastanawia się nad zwiększeniem objętości pisma. W sumie widać, że „Krakers” rozwija się, szukając na rodzącym się ogólnopolskim rynku swej niszy, niszy z ludźmi szukającymi w komiksie dobrej zabawy.