Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja czyta dymki: Kwiecień 2017
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Krótkie komiksowe recenzje kwietniowe.

Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Kwiecień 2017
[ - recenzja]

Krótkie komiksowe recenzje kwietniowe.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Marcin Mroziuk [100%]
Można się tylko cieszyć, że Egmont postanowił rozpocząć nową edycję serii właśnie od tego albumu, który jest jednym z najlepszych komiksów o przygodach Lucky Luke′a. Towarzyszymy tutaj bohaterowi w długiej podróży z Denver do San Francisco, w którą wyrusza on jako eskorta dyliżansu Wells Fargo przewożącego ładunek złota o niespotykanej wartości. W związku z tym, że firma informuje o tym fakcie wszelkimi dostępnymi metodami (plakaty, ogłoszenia w prasie), chrapkę na przejęcie transportu mają całe watahy bandytów. Oczywiście zapewnia to głównemu bohaterowi wiele możliwości do popisywania się zarówno nadzwyczajnymi umiejętnościami strzeleckimi, jak i sprytem (przydaje się on w szczególności przy spotkaniu z Indianami). Siłą tej historii – podobnie jak w słynnym filmie Johna Forda – jest też barwna galeria pasażerów dyliżansu. Wiele okazji do śmiechu zapewnią nam: niepoprawny szuler Scat Thumbs (pojawiający się na kolejnych postojach cały w smole i pierzu), ekscentryczny fotograf Jeremiah Fallings (pragnący w trakcie tej podróży zrobić sensacyjne zdjęcie, które przyniesie mu sławę), stary poszukiwacz złota Digger Stubble (niemal cały czas przegrywający zakłady ze Scatem) czy trochę zahukany (przynajmniej na początku) księgowy Olivier Flimsy podróżujący ze swoją apodyktyczną małżonką, a nawet ponury pastor skrywa w zanadrzu niespodziankę dla czytelników. Na brak atrakcji z pewnością więc nie możemy narzekać – akcja toczy się wartko, co chwilę czeka też na nas jakieś zaskoczenie, a śmiechu jest co niemiara. Dla fanów komiksów i westernów to lektura obowiązkowa!
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Marcin Mroziuk [70%]
Dla osób znających poprzednie albumy tej serii niby nie ma tutaj nic specjalnie zaskakującego, ale podczas lektury „To ona zaczęła!” i tak jest śmiechu co niemiara. Wendy i Marine niezmiennie bardzo się kochają, tyle że zazwyczaj okazują to sobie w ten sposób, że jedna doprowadza drugą do szału (i vice versa). Inną sprawą jest, że znacznie rzadsze momenty zgodnego współdziałania sióstr mogą z kolei zapewnić naprawdę mocne przeżycia ich rodzicom – efekty zjeżdżania z górki na workach ze śmieciami to wszak mało przyjemny widok, a to jeszcze nic w porównaniu ze zniszczonym ojcowskim komputerem… Najważniejsze jest jednak, że autorzy mają też nowe dobre pomysły. Naprawdę świetne są na przykład historyjki z domkiem, który dziewczynki budują w lesie, a prawdziwą perełką humoru jest lekcja wychowania fizycznego w wykonaniu obu sióstr. Sporej dawki świeżości dostarczyło też wysłanie Wendy i Marine na wakacyjny obóz, gdzie swym zachowaniem niejednokrotnie całkowicie zaskakują one nowych opiekunów (w szczególności czyni to ta młodsza), a jednocześnie czytelników rozbawiają do łez. „To ona zaczęła!” to po prostu kolejne bardzo udane spotkanie z parą przezabawnych siostrzyczek.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Marcin Osuch [60%]
Inicjatywa wydawnictwa „Ongrys” zmierzająca do reedycji cyklu o kapitanie Żbiku jest jak najbardziej godna pochwały. Niezależnie od propagandowych założeń jakie towarzyszyły uruchomieniu i realizacji serii, stanowi ona kawałek historii polskiego komiksu. Rola „Kapitana Żbika” w podtrzymaniu zainteresowania tym medium jest nie do przecenienia. Prawdopodobnie bez niego nie było by „Relaksu” a kto wie może i „Thorgala” bo gdzież mieliby terminować ludzie tacy jak Rosiński, Polch i Wróblewski. W przypadku „Złotego Mauritiusa” za scenariusz odpowiadał Władysław Krupka, pomysłodawca całości a za rysunki Bogusław Polch. I chyba jest to największa atrakcja tego „kolorowego zeszytu” ale bynajmniej nie dlatego, że mamy tu do czynienia z milicyjną wersją Funky′ego Kovala. Wręcz przeciwnie ale do tego zaraz wrócimy. Sama historia jest prosta, szajka złodziei otrzymuje zamówienie na kradzież bardzo cennego znaczka pocztowego, tytułowego mauritiusa. Napadają na konwój i po drobnych perypetiach szef gangu jedzie dostarczyć łup. Jego tropem rusza dzielny milicjant, kapitan Jan Żbik. W scenariuszu ciężko się doszukać jakichś zaskakujących pomysłów. Bohaterowie są raczej nieskomplikowani, bandyta to bandyta, żaden tam inteligenty przestępca. Stróż prawa też nie wychodzi poza standardowe ramy. Dialogi raczej drewniane – „Jest pan bandytą i łobuzem! Zabił pan mojego psa.” A rysunek? Trochę nie chce się wierzyć, że „Złotego Mauritiusa” narysował ten sam człowiek co „Lądowanie w Andach” i „Funky′ego Kovala”. Właściwie tylko miejscami, na przykład gdy patrzymy na twarze narysowane z półprofilu można zauważyć podobieństwo do kreski, którą Polch podbił serca fanów komiksu. I to jest olbrzymia zaleta tego komiksu, możliwość porównania jak olbrzymi postęp wykonał rysownik w trakcie swojej kariery. Pozostaje mieć nadzieję, że uda się wydać wszystkie zeszyty z tej serii, zarówno tych narysowanych przez Jerzego Wróblewskiego jak i, kto wie, może Grzegorza Rosińskiego.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Konrad Wągrowski [60%]
O Junji Ito, niekwestionowanej gwieździe mangowego horroru, pisałem już przy okazji recenzji tomu „Black Paradox”. Ten japoński artysta zasłynął szerzej głośnym „Uzumaki”, ale przede wszystkim dał się poznać jako twórca szalonych, nieszablonowych opowieści grozy, balansujących na granicy surrealizmu, groteski i skatologii. Wyobraźnia Ito jest naprawdę niesamowita, a rysowane przez niego historię potrafią i zaskoczyć i wywołać co najmniej solidny niepokój. „Remina – gwiazda piekieł” nie należy niestety jednak do najwybitniejszych osiągnięć tego twórcy.
Tytułowe miano ma dwa znaczenia. Po pierwsze – jest to imię córki słynnego naukowca. Po drugie – nazwa dziwnej planety, pojawiającej się znienacka na obrzeżach Układu Słonecznego, którą odkrył właśnie ów naukowiec, oczywiście na cześć swej córki. Dzięki temu wydarzeniu Remina (córka) staje się słynną na cały kraj (a może i świat?) celebrytką. Dosyć to dziwne, ale przecież znamy dobrze przypadki osób znanych z bliżej niezrozumiałych powodów. Dziewczyna czerpie korzyści ze swej sławy aż do momentu, gdy odkryty glob okazuje się być… jeszcze dziwniejszy niż można by się spodziewać. Remina (planeta) z ogromną prędkością zaczyna zbliżać się w kierunku Ziemi, po drodze pożerając inne planety z naszego systemu (do tego celu używa ogromnego języka – miniaturką dodaną do „Black Paradox” pod tytułem „Lizawa” Ito udowodnił swą fascynację lizaniem na dużą skalę). Zmienia to diametralnie stosunek ludzi do Reminy (córki) – z bożyszcza staje się pożądanym obiektem linczu. Zaczyna się ucieczka dziewczyny przed milionami żądnych mordu ludzi, a tymczasem planeta jest coraz bliżej i zagłada wydaje się być nieunikniona…
Nie można komiksowi odmówić rozmachu (wszak mówimy to zagładzie całej ludzkości) jest całkiem oryginalną wizją apokalipsy (z zaskakującym finałem), ale jednak problemem albumu jest to, że większość jego treści zajmuje pościg za Reminą. Pościg nieco monotonny, nużący i niespecjalnie emocjonujący, bo bohaterka nie posiada żadnych ciekawych cech, dzięki którym chciałoby się jej kibicować. Gdyby te wypełniające komiks sceny skrócić, z pewnością wyszłoby mu to na dobre. Poza tym jednak „Gwiazda piekieł” pozostaje nadal kolejną szaloną opowieścią Ito, który nawet w słabszej nieco formie potrafi zaskakiwać i szokować.
koniec
28 kwietnia 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zamknięcie etapu
Andrzej Goryl

19 IV 2024

Dziesiąty tom „Ms Marvel” jest jednocześnie ostatnim pisanym przez G. Willow Wilson – autorkę, która zapoczątkowała tę serię i stworzyła postać Kamali Khan. Scenarzystka prowadziła tę postać przez ponad pięćdziesiąt zeszytów, a jej cykl przez cały ten czas utrzymywał równy, wysoki poziom (z drobnymi potknięciami, nie rzutującymi na ogólną jakość). Jak wypadło zakończenie tej serii?

więcej »

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Kapitan Żbik: Przebierańcy w niemieckich mundurach
— Sebastian Chosiński

Esensja czyta dymki: Listopad 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Z tego cyklu

Luty 2018 (2)
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Luty 2018
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Styczeń 2018 (2)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Styczeń 2018
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Grudzień 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Listopad 2017 (3)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Listopad 2017 (2)
— Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Listopad 2017 (1)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Październik 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Tegoż twórcy

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch

Zbrodnia nie popłaca
— Maciej Jasiński

Alter Sisters
— Tomasz Nowak

Tornadem porwani
— Tomasz Nowak

Zabawne, nie zmrożone
— Maciej Jasiński

Pożegnanie z Dzikim Zachodem
— Maciej Jasiński

Krótko o komiksach: Na niegościnnych ziemiach
— Maciej Jasiński

Będzie zabawa – będzie się działo?
— Tomasz Nowak

Oddane bez granic
— Tomasz Nowak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.