„Sadboi” to komiks opowiadający o społeczno-kulturowej alienacji i jej konsekwencjach. Tytułowy bohater, którego smutek podkreśla nie tylko pseudonim (imię?), ale również wytatuowana na policzku łza, nie potrafi odnaleźć się w obcym kraju. Można nawet odnieść wrażenie, że jego wyobcowanie jest tym większe, im więcej energii różni ludzie oraz reprezentowane przez nich instytucje poświęcają na stworzenie mu dogodnych warunków do nowego życia.
Ten obcy
[Berliac „Sadbøi” - recenzja]
„Sadboi” to komiks opowiadający o społeczno-kulturowej alienacji i jej konsekwencjach. Tytułowy bohater, którego smutek podkreśla nie tylko pseudonim (imię?), ale również wytatuowana na policzku łza, nie potrafi odnaleźć się w obcym kraju. Można nawet odnieść wrażenie, że jego wyobcowanie jest tym większe, im więcej energii różni ludzie oraz reprezentowane przez nich instytucje poświęcają na stworzenie mu dogodnych warunków do nowego życia.
Bez wątpienia komiks argentyńskiego artysty Berliaca jest tyleż aktualny, co kontrowersyjny. Problematyka uchodźców, czy też imigrantów nie schodzi dziś z pierwszych stron europejskich gazet, a opinia na temat ewentualnego ich przyjmowania stanowi dla wielu osób główny wskaźnik światopoglądu tego, kto ją wyraża. W polskiej sferze publicznej temat ten również jest niezwykle gorący. Upraszczając, można powiedzieć, że ścierają się ze sobą dwie perspektywy. Z jednej strony mamy krytykę polityki, która ma prowadzić do niekontrolowanego napływu imigrantów do Europy. Zwolennicy tego punktu widzenia eksponują w swoich wypowiedziach zagrożenia, jakie się z tym wiążą. Z drugiej strony mamy obóz zwolenników przyjmowania uchodźców wojennych uzasadniany zarówno względami humanitarnymi, jak i polskimi zobowiązaniami wobec Unii Europejskiej. Bez wątpienia komiks „Sadboi” mógłby zostać odczytany przez przedstawicieli obu punktów widzenia – jeśli czytaliby oni komiksy – jako głos potwierdzający ich poglądy. I właśnie na tym polega siła tego dzieła. „Sadboi” jest bowiem komiksem bardzo niejednoznacznym i otwartym na różne, także te niezbyt poprawne politycznie, interpretacje.
W przywołującej pewne skojarzenia z kultową mangą „Akira” sekwencji otwierającej opowieść obserwujemy, jak tytułowy bohater zmierza na otwarcie swojej wystawy. Czarny samochód przemierza opustoszałe ulice, a w tle słyszymy audycję radiową zapowiadającą debiutancką wystawę Sadboia w Galerii Sztuki Współczesnej. Spiker zastanawia się, czy przestępstwo może być formą sztuki i zachęca słuchaczy do udziału w dyskusji. Zanim jednak przekonamy się, o co chodzi w tym wyczekiwanym przez wszystkich zdarzeniu, akcja komiksu przenosi się do przeszłości. Obserwujemy tu, poszatkowane ujęcia z burzliwej przeszłości Sadboia. Chłopak, który jako dziecko został uratowany podczas burzy z łodzi pełnej ludzi szukających nowego miejsca do życia, nie może odnaleźć się w obcej rzeczywistości. Jego życie w Norwegii to jeden wielki koszmar. Choć trafił do kraju, w którym dużą uwagę poświęca się kwestii asymilacji i stworzenia imigrantom dogodnych warunków do życia, od początku ma poczucie wykluczenia i osamotnienia. Pokazując poszczególne fragmenty jego biografii autor jednoznacznie sugeruje, że chłopak do samego początku był skazany – a może sam się skazał – na bycie outsiderem. Powolne wchodzenie na drogę przestępstwa było nieuniknione. Czymś zaskakującym było natomiast spotkanie z tajemniczym mecenasem sztuki, dzięki któremu bohater odkrył, jak cienka granica oddziela świat sztuki od przestępczości (tu zapewne do dyskusji o wymowie dzieła włączą się artyści).
Nie sposób nie doszukiwać się w tej opowieści dość zjadliwej satyry na krótkowzroczność wszystkich, którym wydaje się, że osoba pochodząca z zupełnie innego kręgu kulturowego, może w pełni przystosować się do życia w nowym otoczeniu. Berliac sugeruje, że alienacja jest po prostu na stałe wpisana w los każdego imigranta. To poczucie wyobcowania w specyficzny sposób przypomina stan, w jakim znajdują się artyści. Co więcej, to samo społeczeństwo sprawia, że nie może być inaczej. Działania wymuszające konformizm muszą spotkać się z reakcją i próbą zakwestionowania narzucanych ograniczeń. W komiksie znajdziemy wiele drażliwych momentów z życia głównego bohatera, które mogą stać się punktem wyjścia do żywiołowych dyskusji na temat statusu imigrantów oraz możliwości ich przystosowania się do nowej kultury.
Pod względem graficznym komiks stanowi wyraz mangowych fascynacji autora. Bez trudu można tu odnaleźć nawiązania do klasyków japońskiego komiksu. Rysunki Berliaca stanowią swoiste połączenie stylistyki Osamu Tezuki, Yoshihiro Tatsumiego oraz Katsuhiro Otomo przyprawione oryginalnym podejściem do konstruowania postaci. W dynamicznych kadrach komiksu można rozpoznać subtelne odniesienia do „Akiry”, choć zamiast fotorealistycznych drugich planów autor stawia raczej na minimalizm, a sposób przedstawiania postaci – szczególnie ich twarzy – przywołuje raczej skojarzenia z rysunkami Tezuki czy Tatsumiego. Autor także wkomponowuje w swoje kadry ikoniczne dzieło japońskiego malarstwa ukiyo-e – „Wielką falę w Kanagawie” autorstwa Katsushiki Hokusaia. Odcienie szarości uzyskiwane są za pomocą, charakterystycznych dla mangowej stylistyki rastrów. Wszystko to tworzy interesującą całość. Można pokusić się o stwierdzenie że argentyńska żywiołowość została tu połączona z japońskim rygorem i norweskim minimalizmem tworząc autorską wersję gekigi – stylu bliskiego Berliacowi.
„Sadboi” niesie ze sobą spory ładunek pesymizmu. Autor ukazuje życie imigrantów (i artystów), jako nieuchronne podążanie ku katastrofie. Ta swoista trajektoria staje się udziałem tytułowego Sadboia, ale on sam jest przecież jedynie symbolem smutnego losu wielu jemu podobnych. Bohater opowieści starannie pielęgnuje swoje wyobcowanie wbrew wszelkim inicjatywom, których celem jest uczynienie z niego konformistycznego członka społeczności. Konsekwentnie kwestionuje on reguły rządzące w społeczeństwie, w którym przyszło mu żyć. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy te same kryteria da się zastosować w odniesieniu do imigranta i artysty.
W tym pytaniu tkwią źródła niejednoznaczności i kontrowersyjności komiksu. Zresztą „Sadboi” ma już za sobą pewne perturbacje wydawnicze, które wynikały być może w większym stopniu z poglądów jego autora, niż z treści samego dzieła. Dość powiedzieć, że wydawnictwo Drawn & Quarterly zrezygnowało niedawno z publikacji „Sadboia”, po tym, jak ktoś przypomniał kontrowersyjną wypowiedź autora z roku 2015. Sprawa jest niezwykle złożona i drażliwa, warto zatem samemu wyrobić sobie opinię na ten temat, czytając zapis tych kontrowersji dostępny w internecie. Niedługo zresztą będzie okazja, by zapytać o te sprawy autora, który już w najbliższy weekend odwiedzi Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Bez wątpienia warto wziąć udział w tym spotkaniu, by przekonać się o spojrzeniu autora na aktualne problemy współczesnego świata.