„Akame ga kill!” to nowy, interesujący tytuł w ofercie wydawniczej Waneko. Historia naiwnego chłopaka szukającego w wielkim i pełnym zepsucia mieście ratunku dla swojej wioski już od pierwszych stron zaskakuje i szokuje.
Wszyscy jesteśmy zabójcami
[Takahiro, Tetsuya Tashiro „Akame Ga Kill! #1” - recenzja]
„Akame ga kill!” to nowy, interesujący tytuł w ofercie wydawniczej Waneko. Historia naiwnego chłopaka szukającego w wielkim i pełnym zepsucia mieście ratunku dla swojej wioski już od pierwszych stron zaskakuje i szokuje.
Takahiro, Tetsuya Tashiro
‹Akame Ga Kill! #1›
Bohaterem opowieści jest młody chłopak, który wraz z dwójką towarzyszy opuszcza swoją rodzinną wioskę i wyrusza do stolicy. Tatsumi, Yeasu i Sayo chcą zaciągnąć się do wojska. Są przekonani, że dzięki swoim umiejętnościom we władaniu bronią zdobędą pieniądze potrzebne do tego, by ocalić ich pobratymców przed widmem śmierci głodowej. Trójka idealistów już pierwszej nocy wpada jednak w tarapaty i zostaje rozdzielona. Każdy musi teraz walczyć samodzielnie o przetrwanie. Narracja została tak skonstruowana, że czytelnik towarzyszy właśnie Tatsumiemu, który – choć z przygodami – trafia wreszcie do imperialnej stolicy.
Na miejscu nasz bohater dowiaduje się, że jest to miejsce niezwykle niebezpieczne. Imperator sprawujący władzę okazuje się dzieckiem manipulowanym przez bezwzględnego premiera stanowiącego źródło zgnilizny toczącej kraj. Terror obecny jest w każdym zakątku miasta. Nadużycia władzy, wszechobecna przestępczość oraz powszechny upadek norm moralnych sprawiają, że stolica jawi się jako miejsce, w którym trudno przeżyć. Jakby tego było mało, miasto nęka grupa bezwzględnych zabójców znana jako Night Raid. Ofiarami ich krwawych ataków padają przedstawiciele władz oraz elity finansowej. Potwierdzeniem złej reputacji miasta jest pierwsza przygoda Tatsumiego, który już na dzień dobry zostaje – za sprawą swej bezgranicznej naiwności – okradziony ze wszystkich pieniędzy. Na szczęście śpiącego na ulicy chłopaka znajduje dziewczyna, stanowiąca zaprzeczenie całego zła przenikającego stolicę. Aria przyprowadza go do swojego domu i otacza opieką. Okazuje się, że rodzina dziewczyny jest niezwykle bogata i… równie życzliwa. Tatsumi dostaje dach nad głową, a w zamian godzi się pełnić funkcję ochroniarza Arii. Pech jednak naszego bohatera nie opuszcza i już pierwszej nocy rezydencja rodziny, która tak serdecznie go ugościła, zostaje napadnięta przez Night Raid. Rozpętuje się istne piekło, a rezultat krwawej walki jest szokiem zarówno dla Tatsumiego, jak i dla czytelników.
Trzeba przyznać, że „Akame ga kill!” zaczyna się naprawdę efektownie i zaskakująco. Jednak zaraz po wstrząsie czekającym na odbiorcę już w pierwszym rozdziale, opowieść wkracza na bardziej standardowe tory. Poznajemy zatem bohaterów oraz pełen okrucieństwa świat, w którym rozgrywa się akcja. Autorzy nie unikają scen przemocy, które jednak są zazwyczaj kontrapunktowane sytuacjami zabawnymi. Można to uznać albo za brak konsekwencji, albo celową dezorientację czytelnika, który podczas lektury może mieć pewne kłopoty z jednoznacznym zakwalifikowaniem tego tytułu. Mnie ta różnorodność i częsta zmiana tempa oraz konwencji przypadła do gustu. Jest to coś, dzięki czemu „Akame ga kill!” wyróżnia się na tle podobnych tytułów. Warto również odnotować, że przemoc zawarta w mandze, która sprawia, że jest to tytuł adresowany do czytelnika powyżej szesnastego roku życia, na pewno jest uzasadniona i pełni ważną funkcję. Trudno sobie bowiem wyobrazić, jak inaczej można byłoby pokazać skalę zepsucia jakie dotknęło świat będący areną zmagań bohaterów tej opowieści
Graficznie komiks prezentuje się świetnie. Rysunki Tetsuyi Tashiro są niezwykle dynamiczne i precyzyjne. Artysta stosuje zróżnicowany zestaw technik, za pomocą których kreuje okrutną rzeczywistość. Znajdziemy tu zdecydowaną kreskę, precyzyjne, gęste szrafowanie, różnorodne rastry oraz mroczne sekwencje oparte na wysokim kontraście. Wszystko to idealnie ze sobą współgra i tworzy interesujący efekt. Projekty postaci są bardzo zróżnicowane. Szczególne wrażenie robi pierwsze, niezwykle efektowne pojawienie się Night Raid w pełnej okazałości. Mimika oraz anatomia bohaterów są przekonujące. Sceny walk są zarówno niezwykle dynamiczne i ekspresyjne, jak i czytelne oraz przejrzyste (co nie zawsze idzie w parze w takich mangowych bitewniakach). Krótko mówiąc wszystko jest tu na swoim miejscu.
„Akame ga kill!” pojawia się w Polsce już po tym, jak seria została – po piętnastu tomach – zakończona. Manga była dobrze przyjęta w Japonii i zapewne równie popularna okaże się na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Pierwszy tom zapowiada interesującą opowieść o walce ze skorumpowanym i pełnym zła systemem. Co ciekawe, ci którzy z nim walczą również nie są nieskazitelni. Daleko im do wyidealizowanych bohaterów stroniących od przemocy i zabijania. Zło i dobro to pojęcia, które są w tym świecie wyjątkowo względne, a granica pomiędzy nimi zazwyczaj bywa zatarta. Warto przekonać się jak te wątki zostaną rozwinięte w dalszym ciągu tej serii.