Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 grudnia 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Enki Bilal, Pierre Christin
‹Legendy naszych czasów (wyd.II)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLegendy naszych czasów (wyd.II)
Tytuł oryginalnyLégendes d’aujoud’hui
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2017
RysunkiEnki Bilal
PrzekładBartek Chaciński
Wydawca Egmont
ISBN9788328127029
Format176s. 215x290 mm
Cena99,99
Gatunekobyczajowy, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Smutny komiks o kontestacji
[Enki Bilal, Pierre Christin „Legendy naszych czasów (wyd.II)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
O „Legendach naszych czasów”, mówi się jako o manifeście pokolenia ′68, rozgoryczonego drogą, w jaką poszedł świat po okresie hipisowskiej rewolucji. Jego autorami są giganci europejskiego komiksu – Enki Bilal i Pierre Christin. Dla tego rysownika był to pierwszy poważny sukces artystyczny i komercyjny. Niedawno Egmont wznowił ten tytuł.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Smutny komiks o kontestacji
[Enki Bilal, Pierre Christin „Legendy naszych czasów (wyd.II)” - recenzja]

O „Legendach naszych czasów”, mówi się jako o manifeście pokolenia ′68, rozgoryczonego drogą, w jaką poszedł świat po okresie hipisowskiej rewolucji. Jego autorami są giganci europejskiego komiksu – Enki Bilal i Pierre Christin. Dla tego rysownika był to pierwszy poważny sukces artystyczny i komercyjny. Niedawno Egmont wznowił ten tytuł.

Enki Bilal, Pierre Christin
‹Legendy naszych czasów (wyd.II)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLegendy naszych czasów (wyd.II)
Tytuł oryginalnyLégendes d’aujoud’hui
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2017
RysunkiEnki Bilal
PrzekładBartek Chaciński
Wydawca Egmont
ISBN9788328127029
Format176s. 215x290 mm
Cena99,99
Gatunekobyczajowy, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na album składają się trzy komiksy, jakie ukazały się w latach 1975-1977. Choć określa się je mianem cyklu w zasadzie fabularnie się ze sobą nie łączą. Ich cechami wspólnymi jest społeczna tematyka i postać tajemniczego Białowłosego, który wydaje się być bardziej świadkiem wydarzeń, niż ich bohaterem. Opowieści te wyrosły na fali społecznego niezadowolenia z przemian gospodarczych we Francji. Lata 70. to bowiem czas upadających fabryk, bezrobocia, małych miejscowości zapomnianych przez Boga i tworzenia się potężnej, uprzywilejowanej, obrzydliwie bogatej klasy wyższej.
Głównymi postaciami każdej historii są zwykli ludzie, którzy stają naprzeciwko uprzywilejowanej kasty polityków i biznesmenów nie liczących się ani z ich zdaniem, ani ich losem. W „Rejsie zapomnianych” mamy do czynienia ze zgubnym wpływem na środowisko tajnych eksperymentów wojskowych. W „Statku z kamienia” z biznesowymi decyzjami, które zamieniają w koszmar życie mieszkańców pewnej nadmorskiej miejscowości. Natomiast w „Mieście, którego nie było” z chciwością zarządców jedynej fabryki w okolicy.
Choć Christin wyraźnie wskazuje z którą grupą społeczną sympatyzuje, to jednak nie ma złudzeń i wie, że aby dokonały się zmiany na lepsze, muszą we wszystko zaingerować siły nadprzyrodzone. Tak w każdym razie dzieje się w dwóch pierwszych historiach. Trzecia natomiast z pozoru pozbawiona jest ponadnaturalnych elementów, ale tak naprawdę wydaje się jeszcze bardziej fantastyczna niż pozostałe. Pokażcie mi bowiem takiego dziedzica ogromnej fortuny, który postanowiłby przeznaczyć spadek na stworzenie utopii, w której ludzie żyliby w dobrobycie.
Z dzisiejszego punktu widzenia są to wizje naiwne i niemożliwe do spełnienia już na starcie. Niemniej podane zostały w tak intrygujący sposób, że „Legendy…” czyta się z zapartym tchem. Zwłaszcza dwa pierwsze rozdziały, które mają wyrazistych bohaterów i ciekawiej poprowadzoną fabułę. Z drugiej strony to właśnie w „Mieście, którego nie było” pojawia się ziarno zwątpienia w te wyimaginowane fantazje społeczne, co dodaje opowieści głębi i pozwala inaczej spojrzeć na trylogię.
Warto też zauważyć, że pierwszy album posiada pewnego rodzaju wstęp, w którym zostaje nam przedstawiony Białowłosy. Stał się on wrogiem publicznym numer jeden klasy rządzącej z racji swojej obecności we wszystkich wielkich ruchach społecznych, jakie nawiedzały Francję po II wojnie światowej. O przewrotności scenariusza niech świadczy fakt, że w pewnym momencie wypowiadają się o nim sami autorzy komiksu, tłumacząc, że jest on alegorią oddolnego buntu, co przez rządowych delegatów zostało bezceremonialnie wyśmiane.
Scenariusze Christina zostały rewelacyjnie zilustrowane przez Bilala. Jednych to zapewne zachęci, innych wręcz przeciwnie, ale nie jest to jeszcze ten Bilal, którego znamy chociażby z „Trylogii Nikopola”. Nie uświadczymy tu charakterystycznej dla niego onirycznej atmosfery antyutopii i cyberpunkowych wtrętów. To jeszcze czasy, kiedy szukał swojego stylu i nie stosował tak bardzo symbolicznych kadrów jak później. W żadnym razie nie umniejsza to jego pracy i świetnie koresponduje z baśniowością całości.
Choć Egmont postarał się, by drugie wydanie „Legend naszych czasów” elegancko prezentowało się na półce, opakowując je w twardą okładkę, to jednak nie ustrzegł się przed edytorskimi wpadkami. W „Rejsie zapomnianych” trafiło się kilka stron, w których wyraźnie rozjechały się piksele w czasie druku. Przy tego typu ekskluzywnym wydaniu i odpowiednio wysokiej cenie takie niedopatrzenia nie powinny mieć miejsca.
„Legendy naszych czasów” dziś nieco straciły na aktualności, ale zawsze można na nie spojrzeć przez pryzmat tytułu, jako właśnie rodzaj współczesnych legend, w których jasno mamy pokazany podział na dobro i zło. A ich głównym przesłaniem jest to, by zawsze mieć na uwadze także los tych maluczkich. I to jest przesłanie ponadczasowe.
koniec
14 października 2017

Komentarze

27 X 2017   11:53:57

Panie Gołębiewski walka w obronie "maluczkich" była w rzeczywistości walką o zapanowaniem komunizmu na całej kuli ziemskiej. W 1981 roku ci uciskani pokazali komuchom gest Kozakiewicz. Obudź się Pan z tego neokomunistycznego zarządzenia.

27 X 2017   20:13:07

"Lata 70. to bowiem czas upadających fabryk, bezrobocia, małych miejscowości zapomnianych przez Boga i tworzenia się potężnej, uprzywilejowanej, obrzydliwie bogatej klasy wyższej."

Tak, bo każdy kto jest bogaty jest jednocześnie obrzydliwy. Najlepiej gdyby wszyscy ludzie byli biedni jak w socjalizmie i po równo nic nie mieli, wtedy nie będą obrzydliwi.

27 X 2017   21:04:39

@Jm - rozumiem kontekst historyczny komiksu i uważam go za naiwniacki, niemniej starałem się znaleźć jakieś jego uniwersalne przesłanie;

@zyx - to Bilal pokazał bogaczy w obrzydliwy sposób. Ja napisałem tylko o obrzydliwie bogatych, a to nie to samo.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Liga w odwrocie
Andrzej Goryl

6 XII 2023

Całkiem podobały mi się pierwsze tomy „Ligi Sprawiedliwości” pisanej przez Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV. Nie jestem fanem żadnego z tych autorów, ale muszę przyznać, że to była solidna robota. Twórcy sprawnie budowali większą fabułę, ciekawie rozwijali poszczególne postaci oraz konkretnie prowadzili relacje między nimi. Czytało się ich komiksy przyjemnie (nawet jeśli finał nie spełnił wszystkich oczekiwań). Niestety, w tomie szóstym za cykl wziął się Robert Venditti i poziom poszybował (...)

więcej »

Ale o co chodzi
Dagmara Trembicka-Brzozowska

5 XII 2023

Komiksy Guya Delisle’a najwyraźniej dzielą czytelników na dwa fronty: tych, którzy są nimi zachwyceni oraz tych, którzy są całkiem zadowoleni, ale mają wątpliwości. „Kroniki z młodości” nieźle pokazują przyczynę tego fenomenu.

więcej »

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
Marcin Osuch

4 XII 2023

Sympatyczny jelonek w statku kosmicznym przypominającym nieco Brzeszczota Mandalorianina skacze przez kosmiczną pustkę z planety na planetę. Nie jest to przypadkowa podróż. Jelonek ma plan i zadanie do wykonania.

więcej »

Polecamy

„Incal” w wersji light

Niekoniecznie jasno pisane:

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Młodzieńcza choroba lewicowości
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Bilal (niemal) przejściowy
— Marcin Knyszyński

Kurs na czerwoną gwiazdę
— Sławomir Grabowski

Świat bez informacji
— Andrzej Goryl

Bunt ponadczasowy
— Aleksander Krukowski

I wolność dla wszystkich… androidów
— Paweł Ciołkiewicz

Elojowie naszych czasów
— Sebastian Chosiński

Werona po Krwotoku
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Lipiec 2011
— Esensja

Świat po Krwotoku
— Konrad Wągrowski

Młodzieńcza choroba lewicowości
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Ile trzeba zapłacić by nie być brudnym Żydem?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wykluczeni mają głos
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Howard przewraca się w grobie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rysa na krasnoludziej brodzie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroba nie wybiera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kryminał z dyktaturą w tle
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Xiążę Warszawski, czyli 10 niezapomnianych kompozycji Janusza Grudzińskiego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dłuższe cienie, ciemniejsze kolory
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie o takiej sławie marzyła
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Jak smakują grzechy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.