„Mort Cinder” to urzekająca w swej fabularnej prostocie historia, która z stopniowo odkrywa przed czytelnikiem wiele fascynujących znaczeń i symboli. Błyskotliwe i pięknie zilustrowane historie pochłania się jednym tchem, ale warto chwilę nad nimi się zatrzymać, żeby docenić kunszt ich twórców.
Z prochu powstałeś…
[Alberto Breccia, Héctor Germán Oesterheld „Mort Cinder” - recenzja]
„Mort Cinder” to urzekająca w swej fabularnej prostocie historia, która z stopniowo odkrywa przed czytelnikiem wiele fascynujących znaczeń i symboli. Błyskotliwe i pięknie zilustrowane historie pochłania się jednym tchem, ale warto chwilę nad nimi się zatrzymać, żeby docenić kunszt ich twórców.
Alberto Breccia, Héctor Germán Oesterheld
‹Mort Cinder›
Bohaterami zebranych w tomie opowieści, publikowanych pierwotnie na początku lat sześćdziesiątych w argentyńskim magazynie komiksowym „Misterix”, są dwaj mężczyźni na różne sposoby uwięzieni w przeszłości. Sędziwy Ezra Winston podobnie jak jego ojciec oraz dziadek prowadzi antykwariat. Ta stanowiąca swoisty hołd oddany rodzinnej tradycji praca pasjonuje go i pochłania go bez reszty. Fascynują go przedmioty z przeszłości – niezwykłe artefakty, w których zaklęta została magia minionych epok. Mort Cinder zdarzeń z przeszłości doświadczył natomiast na własnej skórze. Choć wygląda na młodego, żyje już od tysięcy lat i brał udział – zazwyczaj jednak w charakterze szeregowego żołnierza, wojownika lub zwykłego robotnika, albo nawet niewolnika – w najważniejszych historycznych oraz mitycznych zdarzeniach. To, czego Ezra dowiedział się z książek, opowieści mitów i legend, Mort zna z własnych, nie zawsze przyjemnych, choć zawsze pouczających, doświadczeń.
Los sprawia, że obaj mężczyźni poznają się w bardzo dramatycznych okolicznościach, a następnie wspólnie przeżywają tyleż fascynujące, co niebezpieczne przygody. W niektórych historiach za sprawą jakiejś magii wspólnie przenoszą się do przeszłości, w innych Mort jedynie opowiada o niej swojemu towarzyszowi. Podczas lektury przenosimy się zatem na fronty pierwszej wojny światowej, odwiedzamy plac budowy Wieży Babel oraz zaglądamy do starożytnych egipskich grobowców. Obserwujemy także perypetie Morta w amerykańskim więzieniu pod koniec lat dwudziestych dwudziestego wieku, wyruszamy do Peru czasów konkwisty oraz wchodzimy na pokład dziewiętnastowiecznego statku niewolniczego. Na koniec zaś bierzemy udział w epickiej bitwie pod Termopilami, podczas której nasz bohater jest jednym z trzystu wojowników dowodzonych przez Leonidasa. Wszystkie te historie są zróżnicowane nie tylko ze względu na czasu i miejsca, w których się rozgrywają, ale także z powodu ich przynależności gatunkowej. Autorzy nieustannie eksperymentują w ciekawy sposób łącząc konwencję opowieści historycznej z opowieściami grozy oraz science-fiction.
Tę różnorodność gatunkową doskonale uzupełnia warstwa graficzna komiksu, stanowiąca urzekające połączenie realizmu i ekspresjonizmu. Twarze i sylwetki bohaterów narysowane są w sposób hiperrealistyczny, natomiast tła stanowią rezultat szalonych eksperymentów. Widać tu na przykład tworzenie różnych faktur za pomocą pogniecionego papieru, chusteczek, serwetek i innych narzędzi oraz przedmiotów. Uważny czytelnik znajdzie nawet odciski palców autora, na których dokładnie widać linie papilarne. W rysunkach Alberto Brecii z jednej strony widać ogromną swobodę, czasami wręcz nonszalancję, oraz nieokiełznaną kreatywność, z drugiej natomiast zauważalny jest ogromny rygor i podporządkowanie się regułom tworzenia przejrzystego i czytelnego rysunku. Wyjątkowe wrażenie robi również malarski sposób nakładania tuszu. Na planszach dokładnie widać wszystkie pociągnięcia pędzla, smugi, plamy, drobne niedoskonałości, które oczywiście w takim mistrzowskim wykonaniu w gruncie rzeczy wcale niedoskonałościami nie są. Artysta doskonale posługuje się światłocieniem oraz lubuje się w stosowaniu wysokiego kontrastu, co nadaje rysunkom odpowiednio mroczny charakter. Choć te rysunki powstały na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, spokojnie mogłyby dziś uchodzić za nowatorski i odważny wytwór naszych czasów. Oglądając poszczególne plansze trudno uniknąć skojarzeń z rysunkami Mike’a Mignoli, Eduardo Risso czy Franka Millera i trudno powstrzymać się przed konstatacją, że ich dzieła - na swój sposób przecież świetne - są jednak wtórne. Trudno się zresztą dziwić, że prace argentyńskiego artysty do dziś inspirują współczesnych twórców komiksowych, można je bowiem uznać za ponadczasowe.
Formuła komiksu wydaje się prosta, ale jednak w tej prostocie można doszukać się wielu subtelnych symboli oraz ciekawych odniesień. Na niektóre z nich zwraca uwagę Janis Breckenridge w swoim posłowiu do tego dzieła. Jeśli już o tym mowa, to trzeba nadmienić, że poza tym świetnym tekstem znajdziemy w albumie również napisany przez Hectora Germana Oesterhelda scenariusz opowieści, który nie doczekał się niestety realizacji oraz szczegółowe biogramy obu nieżyjących już twórców komiksu. Wracając do symboliki, warto wspomnieć chociażby o imieniu tytułowego bohatera. Mort to oczywiście słowo oznaczające śmierć. Bohater tej opowieści faktycznie umierał wielokrotnie, ale zawsze powracał do świata żywych, co stanowi ciekawą interpretację maksymy „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Zresztą nazwisko bohatera – Cinder – oznacza właśnie proch, czy też popiół. Niezwykłe życie Morta Cindera można zatem uznać za wariację na temat tej cykliczności – Mort umiera raz po raz, ale zawsze powstaje z martwych, odradza się, by znów umrzeć. A może raczej umiera, by znów się narodzić. Ezra Winston ma co prawda tylko jedno życie, ale również można powiedzieć, że żył wielokrotnie, choć oczywiście w zupełnie innym sensie. Sędziwy antykwariusz, studiując różne obiekty, wiele razy przenosił się bowiem w wyobraźni do czasów, w których powstawały. Te artefakty z zamierzchłej przeszłości traktował jako swoisty wehikuł czasu aż do momentu, gdy na jego drodze stanął Mort Cinder…
Alberto Breccia to kolejny wywodzący się z Ameryki Południowej artysta debiutujący w ostatnim czasie na polskim rynku. Wydawnictwo Non Stop Comics dołączyło tym samym do zacnego grona wydawców mających w ofercie dzieła latynoskich twórców. „Mort Cinder” to bez wątpienia dzieło ponadczasowe i wybitne. Lektura komiksu stanowi niepowtarzalną okazję do obcowania z dobrymi, klasycznymi fabułami czerpiącymi pełnymi garściami z dorobku literatury fantastycznej, opowieści grozy oraz dzieł historycznych. Co więcej, zostały one zilustrowane w prawdziwie mistrzowski sposób. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie będzie to jedyny komiks Alberto Brecci dostępny na polskim rynku i niebawem zobaczymy jego inne wspaniałe prace.