Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jason Aaron
‹Wolverine: Jason Aaron kolekcja #4›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWolverine: Jason Aaron kolekcja #4
Scenariusz
Data wydania19 września 2018
Wydawca Egmont
CyklWolverine
ISBN9788328127531
Format408s. 170x260 mm
Cena109,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Prawa, czerwona dłoń ze szponami
[Jason Aaron „Wolverine: Jason Aaron kolekcja #4” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wiecie jaki jest najpopularniejszy wyraz dźwiękonaśladowczy, jaki można znaleźć na łamach czwartego tomu zbiorczych przygód Wolverine’a ze scenariuszem Jasona Aarona? Snikt!

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prawa, czerwona dłoń ze szponami
[Jason Aaron „Wolverine: Jason Aaron kolekcja #4” - recenzja]

Wiecie jaki jest najpopularniejszy wyraz dźwiękonaśladowczy, jaki można znaleźć na łamach czwartego tomu zbiorczych przygód Wolverine’a ze scenariuszem Jasona Aarona? Snikt!

Jason Aaron
‹Wolverine: Jason Aaron kolekcja #4›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWolverine: Jason Aaron kolekcja #4
Scenariusz
Data wydania19 września 2018
Wydawca Egmont
CyklWolverine
ISBN9788328127531
Format408s. 170x260 mm
Cena109,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Logan zawsze miał pod górkę, co uczyniło go bohaterem tragicznym, a takich najbardziej lubią czytelnicy. Scenarzysta Jason Aaron doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nie oszczędza go w pisanych przez siebie historiach. Przekonaliśmy się o tym w poprzednich tomach „Wolverine’a”. Ostatnio nawet wysłał go do Piekła. Szczęśliwie Rosomakowi udało się z niego powrócić i przy okazji polowania na tego, kto to zrobił, uśmiercił Mystique. Ta jednak zdążyła zdradzić mu gdzie znajduje się kryjówka tajemniczej organizacji Czerwona Prawa Dłoń. I w tym miejscu zaczyna się komiks.
Choć akcja niewątpliwie nawiązuje do minionych wydarzeń, to całość można potraktować jako zbiór trzech osobnych wątków, sprawdzających się równie dobrze razem, jak i osobno. W pierwszym w dalszym ciągu śledzimy krucjatę Czerwonej Prawej Dłoni przeciwko Loganowi, poznajemy motywacje jej członków i ich dramatyczne historie, co prowadzi nas do bardzo mocnego finału. W dalszej części Wolverine wraz z Gorillamanem i Fat Cobrą przemierzają przepastne podziemia, które sadystka i megalomanka Jade Claw przemieniła w pola uprawy marihuany. Wreszcie jesteśmy świadkami wojny między Dłonią i Yakuzą na ternie Japonii, a wszystko to ma związek z tym, że Kingpin niedawno został przywódcą tej pierwszej.
Ponieważ Jason Aaron jest scenarzystą nierównym, nie wszystkie te historie są jednakowo udane. Tu palma pierwszeństwa należy się starciu z Czerwoną Prawą Dłonią, gdzie brutalność i cierpienie ukazane są w sposób dosłowny, a Wolverine ma w sobie sporo z bestii, jaką był w czasach „Weapon X”. Do tego przeplatanie głównego wątku retrospekcjami, które ukazują wcześniejsze losy członków organizacji, nadaje całości dodatkowej głębi. Owszem, można się spierać, czy Aaron za bardzo nie poszedł w stronę zbytnego udramatyzowania, niczym Garth Ennis w „Chłopakach”, ale kiedy dociera się do finału, wszystko składa się w spójną całość, uderzając naszego bohatera mocniej, niż lewy sierpowy Juggernauta.
Podobnego wrażenia nie robi już niestety wątek podziemnego świata Jade Claw. Choć pomysł z ujarzmieniem smoków, by robiły za woły pociągowe jest bardzo malowniczy, to reszta wypada niczym typowy akcyjniak. O tym, że nie jest to pozycja podana przesadnie na serio, świadczy obecność dość absurdalnych pomocników naszego bohatera, czyli człowieko-goryla i spasionego sumoki, który marzy o jedzeniu i dziewkach. Być może po traumatycznych, dusznych przygodach związanych z Czerwoną Prawą Dłonią taka chwila oddechu była potrzebna, choć powiedzmy uczciwie, że nie jest to coś, co pozostaje z nami na dłużej.
Wreszcie dochodzimy do starcia Dłoni (ale ani prawej, ani czerwonej) z Yakuzą. I niestety ta część komiksu wypada najbardziej blado w porównaniu z pozostałymi. Sporo wydarzeń dzieje się tu w oderwaniu od Logana, który w zasadzie ogranicza się do szatkowania przeciwników swoimi szponami, a sama intryga jest mocno przekombinowana. A najgorsze, że znajduje prostackie rozwiązanie, które ma miejsce na imprezie organizowanej przez kogoś, kto pretenduje do miana pozostającego w cieniu złowieszczego mistrza marionetek. Widzę tu pewną niekonsekwencję w działaniu. I nie wiem, czy chodzi o to, że dotyczy ona osoby nie za bardzo rozgarniętej, czy też Jason Aaron chciał szybko pozamykać wątki i zdecydował się zrobić to w tak mało subtelny sposób. Przychylałbym się jednak ku temu drugiemu.
Przyznam też, że nieco irytuje mnie maniera, jaka Rosomakowi towarzyszyła zawsze, ale w pełnej skali wybuchła w historii „Wróg publiczny”. Otóż masakruje on kolejnych wrogów w iście hurtowy sposób, którego pozazdrościć mógłby sam Punisher. Robi to bardzo bezrefleksyjnie jak na kogoś, kto pretenduje do miana dyrektora nowej szkoły dla nadzwyczajnie uzdolnionej młodzieży. Stąd częściej niż mądrości z jego ust, słyszymy słynne „snikt”, towarzyszące wysuwaniu się jego pazurów. Intryga Czerwonej Prawej Dłoni została uknuta właśnie wokół tego elementu, a jednak pomimo bolesnych przeżyć z tym związanych, w dalszej części komiksu równie radośnie ćwiartuje, sieka i dekapituje swoje ofiary. Przy okazji okazuje się, że Dłoń (ta od Kingpina) musi mieć jakąś umowę z fabryką klonów na Kamino, bo pomimo tego, że należący do niej ninja eksterminowani są masowo, wciąż pojawiają się nowi.
Tak, jak różnie radzi sobie Aaron, tak samo można podzielić rysowników. Jedni prezentują się świetnie i stanowią klasę samą w sobie (Adam Kubert, Ron Garney), inni po prostu nieźle wpasowują się w ramy historii (Renato Guedes, Goran Sudzuka), ale niestety jest też spora grupa, zwłaszcza pod koniec tomu, którą odesłałbym na nauki rysunku do Jima Lee (Renato Guedes, Steve Sanders). W formacie zupełnie nie odnajduje się także znany ze współpracy z Garthem Ennisem Steve Dillon, którego proste szkice sprawdzały się w „Kaznodziei”, tymczasem tu potrzeba więcej dynamiki.
Z powyższych powodów trudno jest ocenić niniejszą pozycję. Jeśli szukacie historii, które zapadają w pamięć i wywołują emocje, znajdziecie je jedynie mniej więcej w 1/3 komiksu. Niemniej pozostałe czyta się dość sprawnie i nawet jeśli za chwilę nie będziemy o nich pamiętali, to jednak potrafią przysporzyć więcej niż kilka chwil rozrywki. Poza tym fajnie jest potrzymać w ręku takie opasłe tomiszcze w eleganckiej, twardej oprawie.
koniec
27 października 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.