Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIX

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

CJ Cannon, Marc Ellerby, Zac Gorman
‹Rick i Morty #1›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRick i Morty #1
Scenariusz
RysunkiMarc Ellerby, CJ Cannon
PrzekładJacek Drewnowski
Wydawca Egmont
CyklRick i Morty
ISBN9788328134768
Format132s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Doktor Frankenstein bez kompleksów
[CJ Cannon, Marc Ellerby, Zac Gorman „Rick i Morty #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tak inteligentnej, dynamicznej i zabawnej animacji SF jak „Rick and Morty” jeszcze nie było. Jej komiksowa wersja wygląda, niestety, trochę słabiej. Przynajmniej pierwszy tom cyklu.

Sławomir Grabowski

Doktor Frankenstein bez kompleksów
[CJ Cannon, Marc Ellerby, Zac Gorman „Rick i Morty #1” - recenzja]

Tak inteligentnej, dynamicznej i zabawnej animacji SF jak „Rick and Morty” jeszcze nie było. Jej komiksowa wersja wygląda, niestety, trochę słabiej. Przynajmniej pierwszy tom cyklu.

CJ Cannon, Marc Ellerby, Zac Gorman
‹Rick i Morty #1›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRick i Morty #1
Scenariusz
RysunkiMarc Ellerby, CJ Cannon
PrzekładJacek Drewnowski
Wydawca Egmont
CyklRick i Morty
ISBN9788328134768
Format132s. 165x255 mm
Cena39,99
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Rick and Morty”, serial animowany Dana Harmona (odpowiedzialnego m. in. za serial „Community”) i Justina Roilanda przebojem zdobył rynek animacji dla dorosłych. Zgarnął Emmy i Annie (za odcinek „Pickle Rick”) plus parę nominacji (Saturn, Teen Choice). Produkcja jest co najmniej równie niegrzeczna jak „South Park”, choć z racji fantastycznonaukowej konwencji bardziej przypomina „Futuramę” Matta Groeninga. Ale o ile tegoż „Rozczarowani” raczej rozczarowali widzów, o tyle „Rick and Morty” to prawdziwa jazda bez trzymanki. Animacja jest naprawdę diabelnie inteligentna, dynamiczna i zabawna.
Pierwsze skrzypce grają w nim dwie postacie. Rick Sanchez, archetyp zwariowanego naukowca-socjopaty podniesiony do sześcianu, eksperymentuje, z czym tylko się da, z klonami samego siebie, rzeczywistościami alternatywnymi, liniami czasu i wymiarami wszechświata. Może też się stać, dla kaprysu, ogórkiem. Morty to wnuczek tegoż, sierotowaty czternastolatek wchodzący w okres dojrzewania, którego mentalność dziecka przerażonego światem dorosłych oddana została kapitalnie. Z racji olbrzymiego kontrastu ta para to duet-samograj. Dodajmy jeszcze do tego dysfunkcyjną rodzinę (rodzice Morty’ego – Jerry i Beth, siostra Summer) przeżywającą całkiem współczesne problemy z samymi sobą i z prawdziwym światem (takim nie z SF), w którym wciąż np. trzeba chodzić do pracy, przechodzić terapię małżeńską i czasem oderwać się od smartfona. Jest to naprawdę coś świeżego – serialowa rodzina nie wykazuje podobieństwa z „Simpsonami”, „Family Guy” czy „American Dad”. Poza tym, choć każda ze wspomnianych animacji („South Park” też) finalnie chce przekazać nam jakiś morał, czasem liberalny („Simpsonowie"), czasem „niepoprawny politycznie” („South Park”), to żadnej próby umoralniania widza w „Ricku i Mortym” nie znalazłem. Chyba że traktować cały serial jako radykalne ostrzeżenie przez transhumanizmem, wszystkoizmem i nadmiernym zaufaniem do nauki, która zmiecie tradycyjnie rozumiane człowieczeństwo.
Komiks jest przyzwoity, ale fabularnie jednak nie trzyma poziomu najlepszych odcinków serialu – można się czasami uśmiechnąć, jednak nie mamy tego poczucia docierania zarazem do granic konwencji i absurdu. Uśmiechniemy się przy Sennowersum i parodiowaniu Freddy’ego Kruegera czy przy historii o wyzyskiwanych przez dyktatorskiego Ricka robotach na plantacji. Nawiązań do popkultury jest mnóstwo, ich odczytywanie to część przyjemności z lektury. Można narzekać na to, że poszczególne epizody są pozbawione nie tylko morału ale i wyrazistej puenty na zakończenie. Puentę mają za to krótkie, parostronicowe historie zawarte w końcowym rozdziale „Materiały dodatkowe”. Odniosłem zresztą wrażenie, że te króciaki są lepsze niż główna fabuła komiksu.
Autorzy traktują konwencję SF tak, jak traktował ją Lem w przygodach Ijona Tichego albo Adams w „Autostopem przez Galaktykę”, ale z perspektywy mądrzejszej o kilkadziesiąt lat (albo głupszej – jeśli założymy, że ludzkość przez ten czas zgłupiała, a nie zmądrzała) i nie unikając rozmaitych pulpowych „bug-eyed monsters” czy innych obrzydlistw, z których radochy nie rozumieją antyfani science fiction. Oczywiście więcej tu demolki niż filozofii, ale słychać w „Ricku i Mortym” echa naukowych osiągnięć naszych czasów, podkopujących coraz silniej takie pojęcia jak świadomość czy indywidualizm.
Jeśli chodzi o stronę graficzną – szału nie ma, ale jest przyzwoicie, kreskówkowo, minimalistycznie i czytelnie. Powierzchnie wypełnione są jednolitymi kolorami, a komiksowe plansze nie rażą naszego zmysłu estetyki i nie atakują nadmiernym turpizmem.
Można sięgnąć po pierwszy tom przygód Ricka i Morty’ego, ale pozostawia on pewien niedosyt – ma się wrażenie, że to jednak produkt towarzyszący, scenariusz będący odpowiednikiem „odrzutów z sesji” ze studia nagrań. Tak, jakby lepsze pomysły wylądowały w serialu, a z tych średnio udanych zrobiono komiks. Fani serialu i tak kupią (i specjalnie grymasić nie będą), ale jeśli ktoś zacznie przygodę z Rickiem i Mortym od komiksu, raczej nie zrozumie fenomenu tej animacji.
koniec
22 listopada 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gdy szukasz własnej drogi
Wojciech Gołąbowski

2 X 2023

Czy podpada pod „religijny” komiks rozpoczynający się od wyjścia z kościoła zbuntowanego bierzmowańca, którego kapela śpiewa o apostazji? A może „Fos-Zoe” jest tylko biografią pewnego otrutego księdza?

więcej »

Tajfun powraca, by dać łupnia
Maciej Jasiński

1 X 2023

„Tajfun” to obok „Binio Billa” moja ulubiona seria, jaką czytałem w „Świecie Młodych”. Bardzo lubiłem klimaty science fiction, a połączenie tego z sensacją i elementami kung-fu tworzyło mieszankę, która zawładnęła moim dziecięcym umysłem. To nie były dopieszczone scenariuszowo i graficznie komiksy jak „Yans” czy „Thorgal”. Ale miały w sobie to coś, co elektryzowało kilkadziesiąt lat temu. Widać było w tym wszystkim wielką radość tworzenia. Czułem podświadomie, że Tadeusz Raczkiewicz świetnie (...)

więcej »

Cham, prostak i… bohater
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IX 2023

Znany z rewelacyjnego cyklu „Baśnie” Jack Horner powraca. Tym razem jednak jako pierwszoplanowa postać swojej własnej serii „Jack z Baśni”, której obszerny pierwszy tom niedawno trafił do księgarń.

więcej »

Polecamy

Nowe status quo

Niekoniecznie jasno pisane:

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gdzie dwóch się bije…
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Nierówno!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Powrót do normy
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Więcej kłopotów niż ustawa przewiduje
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Powrót do standardu
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Jest w sumie sympatyczniej
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Krótko o komiksach: Happy endy są dla mięczaków
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tegoż autora

Kurs na czerwoną gwiazdę
— Sławomir Grabowski

Duch czy Demiurg?
— Sławomir Grabowski

Dwunastoletni czarodziej w okularach
— Sławomir Grabowski

Na promieniu światła
— Sławomir Grabowski

Kłopoty w Poviss
— Sławomir Grabowski

Sztuka wojny w kredzie
— Sławomir Grabowski

Wszyscy jesteśmy Japończykami
— Sławomir Grabowski

Zapętlony Ijon Tichy
— Sławomir Grabowski

Niedoceniane sondy i łaziki
— Sławomir Grabowski

Cthulhu i matematyka
— Sławomir Grabowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.