Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXIV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Hermann Huppen
‹Jeremiah #17: Trzy, może cztery motory›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #17: Trzy, może cztery motory
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2018
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
ISBN9788395133428
Format44 Format: 215x290 mm
Cena38,00
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Pięknym kobietom wiatr zawsze w oczy
[Hermann Huppen „Jeremiah #17: Trzy, może cztery motory” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Powoli, z mozołem Elemental pcha „Jeremiaha” do przodu. Co kilka miesięcy ukazują się kolejne tomy serii wydawanej od prawie czterdziestu lat. A końca nie widać! Z czego akurat należy się cieszyć, ponieważ oznacza to, że jeszcze przez długi czas będziemy cieszyć oczy komiksową serią Hermanna Huppena. Teraz przyszła kolej na tom siedemnasty (z dotychczasowych trzydziestu sześciu) – „Trzy, może cztery motory”.

Sebastian Chosiński

Pięknym kobietom wiatr zawsze w oczy
[Hermann Huppen „Jeremiah #17: Trzy, może cztery motory” - recenzja]

Powoli, z mozołem Elemental pcha „Jeremiaha” do przodu. Co kilka miesięcy ukazują się kolejne tomy serii wydawanej od prawie czterdziestu lat. A końca nie widać! Z czego akurat należy się cieszyć, ponieważ oznacza to, że jeszcze przez długi czas będziemy cieszyć oczy komiksową serią Hermanna Huppena. Teraz przyszła kolej na tom siedemnasty (z dotychczasowych trzydziestu sześciu) – „Trzy, może cztery motory”.

Hermann Huppen
‹Jeremiah #17: Trzy, może cztery motory›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #17: Trzy, może cztery motory
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2018
RysunkiHermann Huppen
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
ISBN9788395133428
Format44 Format: 215x290 mm
Cena38,00
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Gdybyśmy mieli na wykresie przedstawić intensywność emocji związanych z przygodami przeżywanymi przez głównych bohaterów serii Hermanna Huppena, czyli Jeremiaha oraz Kurdy’ego Malloya, powstałaby dość specyficzna sinusoida. Dominowałyby nagłe skoki napięcia, po których co jakiś czas pojawiałyby się jednak zaskakujące jego spadki. Wiemy wszak, że skazani na szorstką przyjaźń mężczyźni nie potrafią usiedzieć w spokoju w jednym miejscu, poza tym mają nadzwyczajny dar pakowania się co rusz w poważne tarapaty. Nawet jeżeli nieszczególnie im na tym zależy. Wydany oryginalnie w 1994 roku siedemnasty tom cyklu – „Trzy, może cztery motory” – zaczyna się właśnie od wyciszenia emocji. Jeremiah, mający na jakiś czas dosyć włóczenia się po świecie, wraca bowiem do ciotki Marthy i jej sympatycznego przyjaciela Woody’ego, aby pomóc im przy budowie domu.
Kurdy nie ma oczywiście zamiaru parać się tak przyziemnym zajęciem, spędza więc czas w barze w pobliskim miasteczku. Inna sprawa, że ciotka Martha za nim nie przepada, a on swój honor ma i nie chodzi tam, gdzie go nie zapraszają. Dobra, pożartowaliśmy. Malloy i honor – to przecież pojęcia wzajemnie się wykluczające. Z siedzenia w barze też jednak nie wynika nic pożytecznego. Można się co najwyżej nabawić marskości wątroby. Bądź problemów. W przypadku Kurdy’ego na sto procent chodzi o to drugie. Przypadek sprawia, że stając w obronie miejscowego inwalidy Winstona, zakochanego w kelnerce Daisy, staje on na drodze miejscowemu zawadiace Montanie. By ocalić zdrowie, a może nawet życie Malloy musi szybko ewakuować się z miejsca zdarzenia. Co zresztą jest tylko połowicznym rozwiązaniem, albowiem pewne jest, że Montana nie pogodzi się z publicznie okazaną mu zniewagą i będzie za wszelką cenę dążył do zemsty.
W efekcie Kurdy, chcąc nie chcąc, musi prosić o pomoc Jeremiaha, a w ostateczności – nawet nieco zbzikowanego Winstona. Napisałem „zbzikowanego”? Niech będzie, ale w takim razie jak nazwać ojca inwalidy, zapalonego hodowcę gołębi, którego poziom zdziwaczenia odpowiada chyba tylko tragedii, jaka nie tak dawno dotknęła kontynent północnoamerykański. W każdym razie Malloy zostaje na jakiś czas uziemiony w miejscu, w którym można – i to dosłownie – oszaleć w ekspresowym tempie. Na dodatek nie trafia tam sam. Na arenę wydarzeń powraca bowiem niejaki Stonebridge (Stone B.) – tchórzliwa kanalia i wyjątkowy rozpustnik – którego poznaliśmy już (i to z jak najgorszej strony) w dwóch wcześniejszych tomach: „Laboratorium wieczności” (1981) oraz „Juliusie i Romei” (1986). Teraz też popada w kłopoty, przy których zresztą problemy Kurdy’ego wydają się niewiele znaczącą igraszką.
Wraz ze Stonebridge’em do miasteczka przybywają na motorach (stąd tytuł!) wysłani jego tropem bezlitośni łowcy głów, którzy szybko dogadują się z Montaną. A to wróży źle Malloyowi i jeszcze gorzej jego towarzyszowi niedoli. Hermann po raz kolejny udowadnia, że ma nie tylko spory dar budowania zajmujących opowieści o sensacyjnej proweniencji, ale nade wszystko podkręcania napięcia i zagęszczania akcji. W efekcie zabiegów Belga wszystkie drogi prowadzą do tego samego miejsca, a na mecie czeka czytelników prawdziwa feeria przemocy. Jak w klasycznym westernie. Przy okazji z ludzi wyłazi na wierzch wszystko, co najgorsze. Okazuje się bowiem, że nikomu nie można ufać. Nawet… o, nie, tego zdradzić nie mogę. Niech zatem jako dodatkowa zachęta wystarczy stwierdzenie, że trup ściele się gęsto, a fantazja scenarzysty nie oszczędza nikogo – nawet (a może zwłaszcza) pięknych kobiet. Choć czy w przypadku Huppena można mówić o pięknych bohaterkach? Wiecie przecież, jak rysuje – i w tym albumie nic się nie zmienia. Skrzące się barwami turpistyczne rysunki mają jednak swój urok. A co najistotniejsze – są nie do porobienia!
koniec
25 grudnia 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, którego ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Uczmy się języków!
Marcin Osuch

15 IV 2024

Na przestrzeni ostatnich paru lat polscy czytelnicy otrzymali kilka pozycji, których osią były kultury indiańskie Mezoameryki. Dwa lata temu Ongrys wznowił „Hernána Cortésa i podbój Meksyku”, w zeszłym roku Taurus – „Węża i włócznię”. Do klimatów konkwisty nawiązuje także „Ixbunieta” wydawnictwa Komiks i My. Ten zestaw w bardzo udany sposób uzupełnia „Ta, która mówi” oficyny Lost in Time.

więcej »

Kolejne „Igrzyska Śmierci”
Maciej Jasiński

14 IV 2024

Egmont wydaje równolegle kilka serii z Conanem w roli głównej. W cyklu „Conan Barbarzyńca” mieliśmy do tej pory między innymi całkiem niezłą historię Jasona Aarona zatytułowaną „Życie i śmierć” Conana. Tym razem w albumie zatytułowanym „Tygiel” główny bohater trafia do miasta Garchall w Uttara Kuru i niemal od razu pakuje się w kolejne wielkie kłopoty.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Tragedia pomyłek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tegoż twórcy

Miasto grzechu i występku
— Sebastian Chosiński

Konflikt pokoleń
— Sebastian Chosiński

Gwiazda wyrwana z galaktyki
— Sebastian Chosiński

Diamenty nie zapewniają wieczności
— Sebastian Chosiński

Na miedzianej ziemi
— Tomasz Nowak

Prawo i bezprawie
— Tomasz Nowak

Odwaga i poświęcenie
— Sebastian Chosiński

Prosto i spójnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Co za porąbana rodzinka!
— Sebastian Chosiński

Bystanders w czasach pogardy
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.