„Olimpo Tropical” to poruszająca i nie dająca niestety żadnej nadziei opowieść o rozpaczliwym poszukiwaniu sensu życia, nieuchronnym przeznaczeniu i bezsensownej śmierci. Świat przedstawiony w tym komiksie możne wydawać nam się odległy i niemal nierealny, ale dla wielu osób stanowi on arenę codziennej walki o przetrwanie. Walki, która niestety nikogo nie obchodzi.
They Don’t Care About Us…
[André Diniz, Laudo Ferreira „Olimpo Tropical” - recenzja]
„Olimpo Tropical” to poruszająca i nie dająca niestety żadnej nadziei opowieść o rozpaczliwym poszukiwaniu sensu życia, nieuchronnym przeznaczeniu i bezsensownej śmierci. Świat przedstawiony w tym komiksie możne wydawać nam się odległy i niemal nierealny, ale dla wielu osób stanowi on arenę codziennej walki o przetrwanie. Walki, która niestety nikogo nie obchodzi.
André Diniz, Laudo Ferreira
‹Olimpo Tropical›
Biuca jest nastolatkiem żyjącym w faveli. Powiedzieć, że życie tutaj jest trudne, to nic nie powiedzieć. W zasadzie każdego dnia trzeba tu toczyć walkę o życie. Nie wiadomo nawet, kto jest bardziej niebezpieczny – miejscowe gangi czy skorumpowani policjanci. Choć Biuca akurat to wie doskonale. Ucieleśnieniem największego zła jest policja. Chłopak nienawidzi mundurowych. Obwinia ich za śmierć swojego brata i poprzysiągł krwawą zemstę. Problem polega tylko na tym, że nastolatek raczej nie ma żadnych szansa na zdobycie broni. Jest niepełnosprawny i na pewno nie dostanie się nigdy do żadnego gangu. Choć bardzo by chciał. Żyje sobie zatem z dnia na dzień i pielęgnuje swoją nienawiść. Frustracja narasta wraz z każdym kolejnym upokorzeniem. Na domiar złego Biuca staje się bowiem obiektem drwin miejscowej piękności – Nadii. Dziewczyna bezlitośnie nabija się z jego kalectwa. Z jego ambicji odstania się do gangu naśmiewają się także jego koledzy. I gdy wszystko wskazuje na to, że chłopak jest skazany na egzystencję nieudacznika i popychadła, nagle karta się odwraca. Biuca dostaje szansę. Zostaje przyjęty do gangu, dostaje broń i odpowiedzialną funkcję. To w nieodwracalny sposób zmienia jego życie…
Andre Diniz dzieli swoją narrację na dwie części, nadając jej wyrazistą strukturę przywołującą pewne skojarzenia z monomitem w ujęciu Josepha Campbella. W pierwszej, zatytułowanej „Wśród śmiertelników” obserwujemy codzienne życie Biuki. Życie pełne nienawiści, frustracji, zniechęcenia, bezsilności… Życie wypełnione marzeniami o tym, by dostać się do gangu i zabijać policjantów. Życie zdeterminowane chęcią zemsty. W drugiej części noszącej znamienny tytuł „Między bóstwami” widzimy natomiast konsekwencje ziszczenia się tych marzeń. Obserwujemy chłopaka, któremu wydaje się, że upragniony cel jest coraz bliższy. Nawiązując do konwencji, wydaje mu się, że chwycił pana Boga za nogi. Czy jednak obcowanie z bóstwami dla zwykłego śmiertelnika może być na dłuższą metę korzystne? Czy podobnie, jak w analizowanych przez Campbella mitach jest tutaj szansa na szczęśliwe zakończenie? A może od samego początku biedny chłopak był tylko marionetką w czyimś przedstawieniu?
Mocna narracja Diniza znajduje doskonałe odzwierciedlenie w wyrazistej warstwie wizualnej, która początkowo może sprawiać wrażenie niezbyt dobrze dopasowanej do nastroju tej historii. Rysunki Laudo Ferreiry przypominają bowiem ilustracje z książek dla dzieci. Postacie są tu bardzo przerysowane, wyglądają jakby zostały wyciągnięte z disneyowskich kreskówek. Wyrazista, nieco sztywna kreska, karykaturalnie zniekształcone twarze i sylwetki nadają tej opowieści nieco surrealistyczny charakter. Efektowne kadrowanie i niezwykle dynamiczne ujęcia sprawiają natomiast, że historia jest żywiołowa. W połączeniu z bardziej realistycznie przedstawionymi tłami ta stylistyka wypada bardzo efektownie.
Nowy komiks wydawnictwa Mandioca to kolejna uczta dla miłośników mocnych opowieści. Ta skrywająca się za kreskówkową fasadą i pozornie satyrycznymi rysunkami historia na pewno nikogo nie pozostawi obojętnym. Andre Diniz ukazuje życie faveli z perspektywy nastolatka, nad którym unosi się fatum. Niczym w greckiej tragedii, od samego początku wszystko zdaje się zmierzać tu do finału i podświadomie wiemy, że nie będzie to zakończenie szczęśliwe. Tak jak w greckiej mitologii ludzie są tu tylko zabawkami w rękach bogów. To nic że bogami są gangsterzy i przestępcy. Dla zwykłych śmiertelników nie ma to większego znaczenia. Ich los przecież i tak się nie liczy. Z tej opowieści stopniowo wyłania się przygnębiając przesłanie – życie jest tu nic niewarte. Ludzie umierają codziennie. Są zabijani albo w wyniku gangsterskich porachunków, albo w rezultacie brutalnych działań policji. W zabijanie bawią się nawet dzieci, bardzo wcześnie oswajając się ze śmiercią. Później nawet nie wiadomo, kiedy kończy się zabawa, a zaczyna prawdziwe życie… Czy raczej śmierć. Wstrząsająca scena otwierająca ten komiks pokazuje to w niezwykle poruszający sposób i w zasadzie ustawia dalszą lekturę.
Wszystko dzieje się ponad głowami śmiertelników, gdzieś na wyżynach tropikalnego Olimpu. Politycy, policja, gangsterzy – wszyscy oni są nieustannie są obecni w jakiś sposób w życiu tych ludzi, ale oczywiste jest, że tak naprawdę o nich nie dbają. Załatwiają swoje brudne interesy, walczą o władzę. Jednostka się nie liczy. Nikt się o nią nie troszczy. Skojarzenia z jedną z piosenek Michaela Jacksona, jakie nasunęły mi się podczas lektury komiksu, nie są przypadkowe. I nie chodzi o to, że jeden z dwóch teledysków do piosenki „They Don’t Care About Us” powstał w rioskiej faveli. Nie chodzi nawet o to, że i komiks i teledysk rozpoczynają się od efektownych ujęć statuy Chrystusa Zbawiciela patrzącego na udręczone Rio de Janeiro. Chodzi przede wszystkim o to, że Jackson śpiewa o tym samym, o czym opowiadają Diniz i Ferreira. Inna forma, ale przekaz ten sam. Komiks „Olimpo Tropical” jest nie mniej wymowny i poruszający niż ta piosenka, choć jest oczywiście wymowny i poruszający w zupełnie inny sposób. W piosence słychać krzyk bezsilnych, pokrzywdzonych ludzi, o których nikt nie dba i nikt nie interesuje się ich losem. W komiksie widać jak codziennie walczą, by przetrwać kolejny dzień. Walczą choć wiedzą, że po ich śmierci życie będzie toczyć się dalej i nikt nawet nie zauważy, że kogoś brakuje…