„Powrót do Kosowa” to komiks, który czyta się z trudem. Opis bestialstw, do jakich zdolny jest człowiek, wykracza poza możliwości pojmowania. Wprawdzie, jak mówi sam autor, cudze wojny można jedynie analizować, a trudno naprawdę utożsamić się z ofiarami, ale w tym przypadku, można poczuć strach ludzi czekających na śmierć.
Wyrzucić koszmar z pamięci
[Jorge Gonzalez, Gani Jakupi „Powrót do Kosowa” - recenzja]
„Powrót do Kosowa” to komiks, który czyta się z trudem. Opis bestialstw, do jakich zdolny jest człowiek, wykracza poza możliwości pojmowania. Wprawdzie, jak mówi sam autor, cudze wojny można jedynie analizować, a trudno naprawdę utożsamić się z ofiarami, ale w tym przypadku, można poczuć strach ludzi czekających na śmierć.
Jorge Gonzalez, Gani Jakupi
‹Powrót do Kosowa›
Gani Jakupi obserwował dramat wojny z bezpiecznej odległości. W czasie działań wojennych mieszkał w Barcelonie, co nie oznacza, że nie przeżywał koszmaru. W Kosowie została jego rodzina i nawet nie miał pewności, czy jego rodzice żyją. Docierające do niego informacje o kolejnych masakrach i zbrodniach sił serbskich, kazały oczekiwać najgorszego. Zresztą, jak sam wspomina, sposób w jaki media relacjonowały zdarzenia z Kosowa, pozostawiał wiele do życzenia. Nie podobało mu się to, że zrobiono z tego temat dla rozrywkowych audycji. On sam szybko zrezygnował z pojawiania się z modnych programach, jak tylko zorientował się, że nic pożytecznego z nich nie wynika. Jeszcze gorsze było to, gdy moda na mówienie o dramacie Kosowa zmieniła się w modę na krytykowanie imperialistycznej agresji NATO na Belgrad. Rolę ofiar przejęli Serbowie, a Kosowianie zniknęli z pola widzenia zachodnich mediów. Jednak popularność zdobyta dzięki telewizji na coś się przydała. Dzięki niej Jakupi dostał możliwość wyjazdu do Kosowa i mógł na własne oczy przekonać się, jakie spustoszenia poczyniły działania wojenne. W czerwcu 1999, po tym jak bombardowania prowadzone przez siły NATO doprowadziły do podpisania porozumienia o wycofaniu wojsk serbskich z Kosowa, Jakupi wspólnie z fotografem dostaje dziennikarską akredytację i wyrusza do swojej ojczyzny, by zebrać materiał na reportaż. Oczywiście dla niego nie jest to zwykłe dziennikarskie zlecenie. To także okazja, żeby odnaleźć rodzinę. To jego pierwszy powrót do Kosowa, z kilku opisanych w komiksie.
Gdy dociera do Prisztiny w pierwszych dniach rozmieszczania sił NATO, jego oczom ukazuje się zniszczony bombardowaniami kraj. Żołnierze na ulicach budzą w nim niepokój, choć wie, że to „wyzwoliciele” – o ile to słowo w skomplikowanych bałkańskich wojnach, ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Na szczęście okazuje się, że jego rodzice żyją. Wzruszające spotkanie jest na pewno jednym z ważniejszych elementów tego powrotu. Równie poruszające są spotkania z innymi ludźmi, którzy przetrwali koszmar. Jakupi w swojej narracji koncentruje się bowiem na jednostkowym wymiarze doświadczania wojny. Stara się utrwalić to, jak z nową sytuacją radzą sobie ludzie. Jak za wszelką cenę próbują powrócić do normalności. Nie jest to łatwe, bo niegdysiejsi sąsiedzi stają się wrogami. Serbowie, którzy nie opuścili Kosowa po zawarciu porozumienia, nie mają teraz łatwego życia. Jedna iskra może doprowadzić do samosądów i linczów. Nawet ojciec autora dostał od znajomego ofertę udziału w „akcji odwetowej”. Co się za tym pojęciem kryło, możemy tylko się domyślać, bowiem ojciec autora wyrzucił samozwańczego mściciela z domu. Oczywiście taka postawa również nie przysporzyła mu popularności wśród sąsiadów. Koszmar zatem się nie skończył, a wrogość ludzi wobec siebie z dnia na dzień zdaje się narastać. Wraz z każdym kolejnym odkrytym masowym grobem rośnie ryzyko kolejnych „akcji odwetowych”.
Autor powraca do Kosowa jeszcze kilkukrotnie. W lipcu pojawia się tam w towarzystwie hiszpańskich organizacji pozarządowych. W sierpniu natomiast przyjeżdża wraz ze swoją żoną i niedawno urodzonym synkiem – Adrianem. Na przestrzeni tych kilku miesięcy roku 1999 autor obserwuje zmiany stopniowo zachodzące w ludziach i ich otoczeniu. Kosowo powoli podnosi się z ruin, ale do normalizacji daleko. Pęd ludzi do normalnego życia jest ogromny, ale ciążąca im przeszłość, zapewne jeszcze długo będzie utrudniała zwyczajne życie. Zapewne dużo łatwiej odbudować zniszczone domy, niż sprawić, by ludzie zapomnieli o koszmarze wojny.
Wymowę komiksu dodatkowo wzmacnia niezwykła oprawa graficzna. Jorge Gonzales posługuje się kredkami, pastelami i farbami tworząc mozaikę barw oddających nieustanne napięcie pomiędzy wojną, a pragnieniem pokoju i zwyczajnego życia. Już sama okładka stanowi doskonały przykład tego sposobu obrazowania. Tym, co rzuca się w oczy przede wszystkim, są uśmiechnięte dzieci grające w piłkę. Soczysta trawa, kolorowe stroje, uśmiechnięte, rozświetlone twarze kontrastują z tym, co widzimy na drugim planie. Szaroniebieski czołg zlewa się z zarysami mrocznych budynków widocznych na tle ciężkiego nieba. Szare są również sylwetki żołnierzy zajętych rozmową. No i wreszcie sam autor, który stoi pomiędzy tymi dwoma światami i chyba nie do końca wie, co ma o tym wszystkim myśleć. Na jego twarzy widać zdziwienie pomieszane z przerażeniem. Na planszach tworzonych przez Gonzalesa to napięcie jest cały czas widoczne. Mroki wojny nieustannie walczą z kolorami odradzającej się w bólach normalności. Ludzie na jego rysunkach często wyglądają jakby byli przezroczyści, jakby stanowili nieodłączny i niewidoczny element tej powojennej rzeczywistości. Efekt jest tym bardziej wyjątkowy, że tła również są rozmyte, niewyraźne. Ludzie przedstawiani są raz w sposób bardziej realistyczny, raz w stylistyce kojarzącej się trochę z dziecięcymi rysunkami. Wszystko to sprawia, że ta reporterska relacja staje się jeszcze bardziej wstrząsająca.
W posłowiu do komiksu Gani Jakupi pisze, że stworzył „Powrót do Kosowa” po to, by wyrzucić z pamięci dręczące go przeżycia. Podzielenie się tą historią z nami, ma być dla niego sposobem osiągnięcia zapomnienia. Nie wiem, czy udało mu się ten stan osiągnąć. Osobiście bardzo w to wątpię. Jedno jest jednak pewne. Każdy czytelnik po zakończeniu lektury, na długo zapamięta emocje towarzyszące mu w tej podróży.