„Żywa stal” to komiks wymykający się łatwym kategoryzacjom. Czy to opowieść o przygodach potężnego bohatera? A może traktat filozoficzny na temat ludzkiej egzystencji? Każdy będzie musiał sam sobie na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest pewne, rozgrywające się gdzieś poza czasem i przestrzenią, w mitycznych rzeczywistościach wykreowanych przez dwóch niezwykłych artystów przygody Harka oraz towarzyszącego mu Hybryda są fascynujące fabularnie oraz – w jeszcze większym stopniu – wizualnie.
„Człowiek potężny i nieszczęśliwy może tworzyć tylko horrory”
[Enrique Alcatena, Eduardo Mazzitelli „Żywa Stal” - recenzja]
„Żywa stal” to komiks wymykający się łatwym kategoryzacjom. Czy to opowieść o przygodach potężnego bohatera? A może traktat filozoficzny na temat ludzkiej egzystencji? Każdy będzie musiał sam sobie na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest pewne, rozgrywające się gdzieś poza czasem i przestrzenią, w mitycznych rzeczywistościach wykreowanych przez dwóch niezwykłych artystów przygody Harka oraz towarzyszącego mu Hybryda są fascynujące fabularnie oraz – w jeszcze większym stopniu – wizualnie.
Enrique Alcatena, Eduardo Mazzitelli
‹Żywa Stal›
Wszystko zaczyna się od opowieści snutej przez Arcydziadka – doradcy Arcypana – gromadce dzieci. Dowiadujemy się z niej, że świat, w którym nam przyszło żyć, dla bohaterów komiksu jest odległą przeszłością. Być może kiedyś istniał, ale to nic pewnego. Tu natomiast wszystko wygląda inaczej. Nie ma państw ani miast, nie ma armii ani wojen, nie ma królów ani prezydentów. A już na pewno nie jest tak, że kaprysy mas, mogą decydować o tym, kto miałby rządzić. To władca jest od rządzenia, a nie podwładni. W tym świecie ludzie mają tylko tyle ziemi, ile są w stanie otoczyć murem, a każdy lud ma jednego wojownika. To bardzo praktyczne rozwiązanie – w końcu łatwiej go wyżywić, niż całą armię. Gdy dochodzi do konfliktu pomiędzy państwami, walczy dwóch reprezentujących je rycerzy. I właśnie kimś takim ma stać się Hark. Arcydziadek przeprowadza na tym psotniku i buntowniku nękającym nieustannie Arcypana okrutny eksperyment. Prosto z lochów zostaje zabrany do laboratoriów, gdzie w jego ciało zostaje wlana płynna stal. W rezultacie Hark zamienia się w potężnego wojownika.
Tak rozpoczynają się przygody Harka, buntownika, z którego uczyniono śmiertelnie niebezpiecznego żołnierza. Towarzyszy mu Hybryd – postać będąca połączeniem człowieka i kota – inny rezultat eksperymentów Arcydziadka. Jeśli ktoś jednak po tym wstępie oczekuje kolejnego cyklu przygód potężnego wojownika wdającego się w kolejne bijatyki, to czeka go rozczarowanie. „Żywa stal” nie jest taką opowieścią. Owszem spektakularnych starć nie brakuje, ale to jest przede wszystkim przypowieść o drodze bohatera, który ulega ciągłym przemianom i wytrwale poszukuje własnej tożsamości oraz sensu istnienia. Hark cały czas jest zagubiony. Nowe możliwości nie pomagają mu w odnalezieniu siebie. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak płynna stal wlana w jego ciało, wojownik nieustannie ewoluuje. Wędruje przez krainę, gdzie wszystko może się zdarzyć. Czas jest tu względny, a kolejne krainy mają w sobie coś z mitycznych światów znanych jedynie z legend. Hark realizuje kolejne misje, zakochuje się, szuka satysfakcji, traci poczucie sensu i nieustannie poszukuje celu swojej egzystencji. Można odnieść wrażenie, że w gruncie rzeczy pragnie on właśnie tego, czego akurat nie może uzyskać, a gdy tylko udaje mu się to zdobyć, traci zainteresowanie. Być może zresztą jest to główny motyw całej tej historii: dążenie do tego, co pozostaje z natury rzeczy poza zasięgiem. W najbardziej syntetyczny sposób wyłożył tę prawdę Harkowi jeden ze spotkanych stworów, opowiadając mu legendę o jaszczurach i ptakach. Warto podczas lektury zwrócić szczególną uwagę na ten fragment.
Konstrukcja bohaterów jest bardzo mocnym punktem tego komiksu. W zasadzie każdy, kto pojawia się na planszach komiksu nawet na krótką chwilę niesie ze sobą określone przesłanie. Arcypan oraz Arcydziadek – archetypy tyrana i manipulanta-doradcy pojawiają się na planszach komiksu w różnych rolach. Ich ewolucja również jest bardzo wymowna. Najbardziej stały wydaje się być Hybryd – niejednoznaczna postać, która choć jest towarzyszem Harka, to nie zawsze postępuje tak, jak można byłoby oczekiwać po przyjacielu. Ten będący połączeniem człowieka i zwierzęcia stwór nieustannie bowiem coś kombinuje i gruncie rzeczy prowadzi własną grę. Mamy tu również dwa archetypy zwalczających się nieustannie mędrców. Ru Ais Lamp Silog – arcymistrz wiedzy prowadzi wytrwale naukowe poszukiwania, a Eq Rhotaxmarc stanowi jego mroczne alter ego. Obaj wciąż ze sobą rywalizują. W tę wieczną wojnę, prowadzącą nieuchronnie do śmierci jednego z nich, zostaje wciągnięty zdesperowany Hark. Są również kobiety: Pamięć oraz Enigmatyczka mają tu do odegrania kluczowe role.
Wszystko to przedstawione została w niezwykle efektownej oprawie graficznej. Rysunki Enrique Alcateny są po prostu zjawiskowe. Tusz pod jego piórkiem i pędzlem ożywa niczym gorąca stal przelewająca się nieprzerwanie przez ciało Harka. Metamorfozy bohatera są tu ukazane w niewiarygodnie finezyjny sposób. Trudno nie podziwiać warsztatu artysty, który ożywia na swoich planszach nie tylko stal, ale niezwykłe postacie oraz całe przejmujące krainy. Precyzyjne szrafowanie tworzące skale szarości, arabeskowe wzory wywołujące zawroty głowy, kompozycje kadrów rozsadzające plansze oraz hipnotyzujące kontrasty czerni i bieli kontrapunktowane delikatnymi światłocieniami to tylko kilka elementów warsztatu, jakie można podziwiać podczas lektury. Szczególne wrażenie robi to, jak artysta uzyskuje efekt stali – albo w formie stałej, gdy podziwiamy różne wersje zbroi lub ciała Harka, albo w formie płynnej, czy nawet gazowej, gdy ulega on kolejnym transformacjom. To jak za pomocą odpowiednio nałożonych kresek i plam czerni artysta uzyskuje efekt lśniącego pancerza, czy rozpuszczającego się stalowego ciała, to prawdziwe mistrzostwo.
Na słowa uznania zasługuje również edytorska strona komiksu. Mandioca przyzwyczaiła już swoich czytelników do ogromnego pietyzmu, z jakim podchodzi do wydawania kolejnych dzieł. Zarówno kwestia wyboru autorów i tytułów, jak i proces przygotowania materiałów do druku to w przypadku tej oficyny zawsze sprawy o fundamentalnym znaczeniu. W wydaniu znalazło się dwadzieścia odcinków opowieści, publikowanych pierwotnie w argentyńskim magazynie komiksowym „Skropio” w latach dziewięćdziesiątych. Powiększony w porównaniu z wydaniem oryginalnym format komiksu pozwolił na wydobycie wszystkich detali rysunków, dzięki czemu możemy delektować się kunsztem Alcateny. Odpowiednio dobrany papier sprawił, że czerń w tym komiksie jest naprawdę czarna. Twarda, satynowa okładka z elementami połyskliwego lakieru wygląda jakby faktycznie zrobiona była ze stali. Wydanie wzbogacone zostało tekstem argentyńskiego publicysty komiksowego Diego Accorsiego ukazującym kulisy współpracy Mazzitellego i Alcateny. Bez dwóch zdań para argentyńskich twórców zaliczyła dzięki pracy wydawcy naprawdę udany debiut na polskim rynku. A co najważniejsze, zgodnie z zapowiedziami wydawcy, nie jest to jedyny komiks tego tandemu, jaki ukaże się na naszym rynku.
„Żywą stal” można zatem uznać za traktat filozoficzny podany w obłędnej graficznie formie. Bohaterowie przeżywają różne rozterki i dylematy, ale nie przeszkodziło to autorom w nadaniu tej opowieści atrakcyjnej formy. Wszystko stanowi tu jakąś metaforę albo symbol. Postacie, które pojawiają się na przestrzeni niemal trzystu stron są archetypiczne w sensie ścisłym, co znajduje odzwierciedlenie nawet w ich imionach. Za przykład niech posłużą Arcypan, Arcydziadek, Pamięć czy Enigmatyczka. Czytając tę opowieść, zanurzamy się w świecie legend i mitycznych postaci przetworzonych w surrealistyczny sposób przez niezwykłą wyobraźnię argentyńskich mistrzów komiksu. Podróż u boku Harka i Hybryda jest wielce pouczająca i pozwala zastanowić się nad kilkoma istotnymi kwestiami. Najistotniejsza z nich jest być może myśl o tym, że z natury rzeczy człowiek nie jest nigdy zadowolony z tego, co posiada. Nie pragnie tego. Rozpaczliwie dąży natomiast do zdobycia rzeczy, których nigdy nie będzie miał. A najważniejszą spośród nich jest władza. Ta pozornie banalna, a w swej istocie fundamentalna, myśl podana jest tu w sposób daleki od jednoznaczności. Warto zatem podążyć za Harkiem i Hybrydydem, zastanawiając się przy okazji nad własnymi motywacjami.