Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jason Aaron, Steve Dillon
‹Punisher MAX #8›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX #8
Scenariusz
Data wydania29 kwietnia 2020
RysunkiSteve Dillon
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX
ISBN9788328196827
Format260s. 170x260mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Od zbrukanego czytelnika
[Jason Aaron, Steve Dillon „Punisher MAX #8” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy to Garth Ennis? Czy to Frank Miller? Nie, to Jason Aaron, który stworzył scenariusz do ultrabrutalnych perypetii Franka Castle′a, wydanych u nas w tomie ósmym „Punisher Max”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Od zbrukanego czytelnika
[Jason Aaron, Steve Dillon „Punisher MAX #8” - recenzja]

Czy to Garth Ennis? Czy to Frank Miller? Nie, to Jason Aaron, który stworzył scenariusz do ultrabrutalnych perypetii Franka Castle′a, wydanych u nas w tomie ósmym „Punisher Max”.

Jason Aaron, Steve Dillon
‹Punisher MAX #8›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX #8
Scenariusz
Data wydania29 kwietnia 2020
RysunkiSteve Dillon
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX
ISBN9788328196827
Format260s. 170x260mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zabierając się za niniejszy album, można prawie odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z kolejnymi historiami autorstwa Gartha Ennisa. Znajdziemy tu bowiem jak najbardziej ponurą wizję świata, ekstremalną dawkę przemocy, przybierającą niekiedy groteskowe formy, bardzo wulgarne dialogi i przede wszystkim, kojarzącą się z największym dziełem Irlandczyka, czyli „Kaznodzieją”, charakterystyczną kreskę nieodżałowanego Steve′a Dillona. Pozostaje jednak to „prawie”. Zabrakło bowiem nawiązań do wyuzdanych praktyk seksualnych, choć na planszach pojawia się szczypta erotyki. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak robi „to” Kingpin, teraz będziecie mieli okazję się o tym przekonać. Jednak najbardziej rzuca się w oczy brak specyficznej ennisowej ironii, która sprawiała, że pomimo poruszania tematów należących często do ekstremum, nie bierze się tego tak bardzo poważnie. Scenariusz Jasona Aarona jest bowiem ponury i jak najbardziej na serio.
Ci, którzy znają inne marvelowskie przedsięwzięcia tego twórcy, jak „Wolverine” (wydany u nas pod szyldem „Marvel Classic”), „Grzech pierworodny”, czy „Thor Gromowładna”, będą zaszokowani woltą stylistyczną, jaką dokonał, pisząc „Punisher Max”. Porzucił wszelkie hamulce i zgodnie z szyldem, mówiącym, że inprinty z logiem „Max” mają być przeznaczone dla dorosłych, zaprezentował właśnie taki komiks. Bezkompromisowy, brudny, ale na swój sposób fascynujący.
Aaron wyszedł z podobnego założenia, co Garth Ennis, że Pogromca to niszczycielska siła natury, która zmiata wszystko, co staje na jego drodze. A o jego osobowości najlepiej świadczą jego wrogowie, w których oczy przepełnione strachem, mówią w zasadzie wszystko. Dlatego też głównymi postaciami, tomu, który dzieli się na dwie wyraźne części, wcale nie jest Castle, a wkraczający na piedestał przestępczego świata Wilson Fisk, który ma stać się Kingpinem, oraz Bullseye, szaleniec i sadysta w niczym nie przypominający trykociarza z podstawowego uniwersum Marvela. Ten pierwszy wykorzystuje Punishera do własnych celów, ale jak to bywa z żywiołami, nie sposób ich poskromić i w pewnym momencie postanawia się go pozbyć. Ma mu w tym pomóc Bullseye, który z godnym podziwu entuzjazmem zabiera się do pracy. Jednak zamiast ganiać za Frankiem po dachach, próbując go odstrzelić, postanawia poznać go na wskroś i zrozumieć jego motywacje. Ubiera się więc w jego rzeczy, śpi w jego dawnych kryjówkach, a nawet organizuje sobie rodzinę, która następnie ma ulec likwidacji. Wszystko po to, by odkryć, kim tak na prawdę jest Punisher – gościem, którego zmieniła trauma, czy może psychopatą, który jedynie usprawiedliwia swoją rządzę krwi przeżytą tragedią.
Ciekawym zabiegiem, jaki zastosowano w świecie „Max” jest to, że tu czas dla Castle′a biegnie w normalny sposób i w tej chwili musi mieć koło sześćdziesiątki. Od lat para się likwidacją łotrów, co stało się jego obsesją, bez której nie wyobraża sobie życia. A jednocześnie zaczynają mu doskwierać problemy zdrowotne i wycieńczenie nadmiernie eksploatowanego organizmu. Sytuację tę wcześniej prezentował także Ennis, ale u niego temat osobowości Pogromcy był spychany na dalszy plan. Bardziej od niego liczyły się postacie drugoplanowe, a także malownicze sposoby uśmiercania przeciwników. U Aarona, pomimo, że również więcej miejsca poświęca przeciwnikom Pogromcy, niż jemu samemu, wyraźnie chodzi o zgłębienie psychiki tytułowego bohatera. Choć muszę przyznać, że mi osobiście, jako osobie wychowanej na starych „Punisherach”, droga, jaką obrali współcześni scenarzyści tej postaci, nie bardzo pasuje – zawsze wolałem wersję o traumie, a nie, że zamordowanie rodziny było jedynie pretekstem do dalszego zabijania, jakby Wietnam się nie skończył. Nie mogę jednak nie docenić konsekwencji twórców w realizacji swoich założeń.
Jeśli chodzi o stronę wizualną komiksu, to każdy, kto choć raz zetknął się z pracami Steve′a Dillona, wie, czego należy się spodziewać. Dość uproszczonej kreski, scenerii pozbawionej wyrazistych szczegółów, ale za to bardzo bezpośrednio przedstawionej przemocy. Choć ewidentnie jest to specyficzny styl, który nie każdemu musi odpowiadać, wyjątkowo dobrze sprawdza się w przypadku tak mocnych opowieści, jak te, tworzone przez Ennisa, czy obecna, autorstw Aarona.
Przyznam, że w ósmym tomie „Punisher Max” jest coś takiego, co spowodowało, że po lekturze czułem się zbrukany. To jedna z tych lektur, które są jednocześnie odpychające, jak i wciągają bez reszty. Wciąż zastanawiamy się, jak daleko posunie się scenarzysta w wymyślaniu makabry i spaczenia. Jak się okazuje, posiada w tej kwestii jeszcze spore zapasy.
koniec
27 czerwca 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Demon na tronie z czaszek
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl

Niech się stanie rzeź
— Andrzej Goryl

Okultysta z sąsiedztwa
— Andrzej Goryl

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

„John Smith”. Aha.
— Marcin Knyszyński

Po bandzie
— Marcin Knyszyński

„MAX” ale na wesoło
— Marcin Knyszyński

Powrót do domu
— Marcin Knyszyński

Zacne sędziowskie archiwa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.