„Odyseja Hakima” to komiks, który na pewno zainteresuje osoby śledzące przebieg współczesnych konfliktów zbrojnych oraz ich konsekwencji. Burzliwe losy młodego człowieka uciekającego przed wojną zostały ukazane w całkiem interesujący sposób, choć dzieło Fabiena Toulme nie jest wolne od wad.
Uciec, ale dokąd?
[Fabien Toulme „Odyseja Hakima #1: Z Syrii do Turcji” - recenzja]
„Odyseja Hakima” to komiks, który na pewno zainteresuje osoby śledzące przebieg współczesnych konfliktów zbrojnych oraz ich konsekwencji. Burzliwe losy młodego człowieka uciekającego przed wojną zostały ukazane w całkiem interesujący sposób, choć dzieło Fabiena Toulme nie jest wolne od wad.
Fabien Toulme
‹Odyseja Hakima #1: Z Syrii do Turcji›
Hakim to trzydziestoletni Syryjczyk, który opowiada swoją historię autorowi. Fabien Toulme słucha jego opowieści i przekłada ją na język komiksu, stylizując się trochę na Arta Spiegelmana rozmawiającego ze swoim ojcem. Podobnie bowiem jak w komiksie „Maus”, tu również mamy zarówno sekwencje odnoszące się do życia Hakima, jak i fragmenty, w których widzimy spotkania autora i jego rozmówcy. I podobnie, jak w przypadku „Mausa” nie sposób nie postawić pytania o wiarygodność tej opowieści. Nie chodzi oczywiście o jakiekolwiek zarzuty dotyczące prawdziwości historii opowiedzianej przez Hakima, ale o specyfikę takich narracji. Hakim opowiada w swoim języku o zdarzeniach sprzed lat, tłumacz (którego zresztą autor nie umieścił w komiksie) przekłada to na język francuski, Fabien Toulme słucha, robi notatki, a następnie nadaje tej opowieści komiksową formę. Jako autor odpowiedzialny jest przecież za stworzenie spójnej opowieści zawierającej wyrazistych bohaterów, zwroty akcji, punkty kulminacyjne oraz sensowną strukturę narracyjną. Autor zdaje sobie doskonale sprawę z tego konstrukcyjnego charakteru własnego dzieła i przypomina o nim czytelnikowi w przedmowie do komiksu. Sam fakt umieszczenia tej przedmowy, pełnej zastrzeżeń odnoszących się do specyfiki narracji biograficznych, jest znaczący i warto pamiętać o tych uwagach podczas lektury. Także tytuł komiksu, odnoszący się bezpośrednio do pełnej niesamowitych przygód podróży Odysa, jednoznacznie wskazuje na świadomość nieco zmitologizowanego charakteru tej opowieści. Wygląda na to, że autor jednoznacznie daje do zrozumienia czytelnikowi, że takie narracje funkcjonują w sferze, w której trudno oddzielić fakty od fantazji.
Hakima jako bohatera poznajemy, gdy jako kilkuletni brzdąc pasjonuje się ogrodnictwem. Chce pójść w ślady ojca i konsekwentnie realizuje te marzenia. Po maturze i obowiązkowej, dwuletniej służbie wojskowej obwieszcza rodzicom, że ma zamiar zostać ogrodnikiem. Wspólnie ze swoim kuzynem zakłada szkółkę i powoli rozwija dobrze prosperującą firmę. Nieźle zarabia, pomaga finansowo rodzinie i żyje sobie szczęśliwie do momentu, gdy w kraju zaczyna się robić niebezpiecznie. Ludzie protestują przeciwko reżimowi i domagają się wolności, co sprawia, że rząd reaguje nerwowo. Zaczynają się aresztowania, a policja strzela do protestujących. Kraj pogrąża się w chaosie. Hakim traci swoją firmę i trafia do więzienia. Po jego opuszczeniu wspólnie z rodzicami podejmuje decyzję o tym, że musi opuścić kraj. Wyrusza zatem do Bejrutu, do swojego znajomego. Ma nadzieję, że to tylko tymczasowe rozwiązanie i niebawem będzie mógł wrócić do siebie. Nie wie, że tak naprawdę to dopiero początek podróży, która doprowadzi go ostatecznie do Francji i do… rozmowy z Fabienem Toulme. A w międzyczasie będzie tułał się po świecie szukając miejsca, w którym mógłby się osiedlić, założyć rodzinę i bezpiecznie żyć.
Na pytanie twórcy komiksu, dlaczego tylko on zdecydował się na ucieczkę, odpowiada w mało przekonujący sposób, a rozwinięcie tej odpowiedzi przerywa płacz dziecka i taktowne opuszczenie mieszkania przez autora. Nie dowiadujemy się dlaczego nikt z ósemki jego rodzeństwa (dziewiąty brat, Jawad, zaginął) nie zdecydował się na opuszczenie kraju. To jest jeden z punktów, w których autorowi komiksu można zarzucić brak dociekliwości i pomijanie niektórych wątków. W konsekwencji, z tej narracji wyłania się nadmiernie wyidealizowany obraz głównego bohatera. Pracowity, zaradny, uczciwy, pokorny i zawsze gotów do poświęceń i pomagania innym – taki jest Hakim, bohater komiksu. Czy taki jest Hakim, człowiek, z którym rozmawiał Toulme? Tego oczywiście nigdy się nie dowiemy, ale dla samej opowieści ma to znaczenie drugorzędne. Jeśli bowiem przyjmiemy zastrzeżenia autora sformułowane w przedmowie, przywołamy podstawowe ustalenia i uwagi odnoszące się do opowieści biograficznych, to nie będziemy zbytnio zawracać sobie głowy takimi dociekaniami. Zamiast tego warto skupić się na tej narracji jako na historii społeczno-politycznej odnoszącej się do konfliktu w Syrii opowiedzianej przez pryzmat skonstruowanego w określony sposób bohatera. Komiks niesie ze sobą wiele interesujących informacji o tej wojnie, ukazuje tragedię, jakiej doświadczają tam cywile i analizuje logikę działania totalitarnego reżimu. Dzięki wyrazistemu, choć jednowymiarowemu, bohaterowi zwraca uwagę czytelnika na problem, z którym współczesny świat nie jest w stanie sobie poradzić.
Również drugorzędne znaczenie ma w tym przypadku graficzne opracowanie tej historii. Nie znaczy to oczywiście, że rysunki nie są ważne. Oczywiście, że są, w końcu to jest komiks. Toulme zdecydował się na uproszczoną kreskę i bardzo ograniczoną paletę kolorów. Rysownik posługuje się w zasadzie dwoma zestawami barw – odcieniami żółci oraz błękitów. Od czasu do czasu można znaleźć inne kolory. Dzięki temu rysunki są bardzo schematyczne i przejrzyste. Taka konwencja sprawia, że nie odwracają one w najmniejszym stopniu uwagi czytelnika od warstwy narracyjnej.
Pierwszy tom „Odesei Hakima” czyta się całkiem dobrze. Opowieść stworzona przez Fabiena Toulme wciąga i sprawia, że utożsamiamy się z głównym bohaterem. Komiksowy Hakim jest wprawdzie nudny w tej swojej doskonałości, ale taki najwyraźniej był zamysł autora. Nawet jeśli wiemy, że jest to narracja przefiltrowana przez pamięć mężczyzny, z którym rozmawiał autor, zniekształcona może trochę przez przekład oraz uformowana przez komiksowe reguły, to i tak czerpiemy swoistą – choć w tym kontekście może to brzmieć niestosownie – przyjemność z lektury. Chcemy wiedzieć, co będzie dalej i jak bohater poradzi sobie z kolejnymi przeciwnościami losu. No i przede wszystkim zaczynamy patrzeć na problem uchodźców z ich punktu widzenia. Z perspektywy ludzi przeżywających niewyobrażalną tragedię utraty swojej ojczyzny i najbliższych. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć ich sytuację. Bez wątpienia to jest główny atut tego komiksu.