Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Daniel Casanave, Yuval Noah Harari, David Vandermeulen
‹Sapiens #1: Narodziny ludzkości›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSapiens #1: Narodziny ludzkości
Scenariusz
Data wydanialistopad 2020
RysunkiDaniel Casanave
PrzekładMichał Romanek
Wydawca Wydawnictwo Literackie
CyklSapiens
ISBN9788308073315
Format248s. 205x275 mm
Cena69,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Człowiek według Harariego
[Daniel Casanave, Yuval Noah Harari, David Vandermeulen „Sapiens #1: Narodziny ludzkości” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeszcze nie opadł kurz po sukcesie bestsellerowego „Sapiens. Od zwierząt do bogów” Yuvala Noaha Harariego, a już otrzymujemy wersję komiksową tego dzieła. Czyżby wersja dla młodszych czytelników? Byłbym ostrożny z takim podejściem.

Marcin Osuch

Człowiek według Harariego
[Daniel Casanave, Yuval Noah Harari, David Vandermeulen „Sapiens #1: Narodziny ludzkości” - recenzja]

Jeszcze nie opadł kurz po sukcesie bestsellerowego „Sapiens. Od zwierząt do bogów” Yuvala Noaha Harariego, a już otrzymujemy wersję komiksową tego dzieła. Czyżby wersja dla młodszych czytelników? Byłbym ostrożny z takim podejściem.

Daniel Casanave, Yuval Noah Harari, David Vandermeulen
‹Sapiens #1: Narodziny ludzkości›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSapiens #1: Narodziny ludzkości
Scenariusz
Data wydanialistopad 2020
RysunkiDaniel Casanave
PrzekładMichał Romanek
Wydawca Wydawnictwo Literackie
CyklSapiens
ISBN9788308073315
Format248s. 205x275 mm
Cena69,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Za komiksową adaptację „Sapiens” odpowiedzialni są Belg David Vandermeulen (scenariusz) oraz Francuz Daniel Casanave (odpowiedzialny za stronę graficzną). Zresztą, sam Harari jest wymieniany jako współautor na pierwszym miejscu. Według informacji znajdującej się na końcu albumu to właśnie Vandermeulen i Casanave byli inicjatorami nadania dziełu Harariego formy opowieści graficznej. Chociaż nie są znani szerzej nad Wisłą, to, jak wynika z przedstawionej w albumie bibliografii, są twórcami z dużym dorobkiem.
Edycyjnie opowieść graficzna „Sapiens część 1: Narodziny ludzkości” nawiązuje bezpośrednio do wspomnianej książki Harariego. Ta sama kolorystyka okładki, czcionka i charakterystyczny odcisk linii papilarnych. Jedyna różnica to informacja, że mamy do czynienia z tomem pierwszym. Cóż, wygląda na to, że całkiem pokaźnej książki nie udało się zamknąć w jednym albumie komiksowym. Może to i dobrze, bo „Sapiens” jest wciągającą powieścią graficzną i perspektywa kolejnych części daje nadzieję na zajmującą lekturę. Ale trzeba też być czujnym, bo podane w przystępny sposób informacje, dzięki wysokiemu poziomowi erudycji autora, mogą być przyjęte w sposób bezkrytyczny. Już na początku Harari posługuje się pewnym sprytnym trickiem. Błyskawicznie, na kilku kadrach przedstawia pradzieje Wszechświata, przy okazji tłumacząc jaka nauka zajmuje się danym obszarem tego co nas otacza. Wymienia fizykę, chemię i biologię, a na koniec dorzuca to, czym sam się zajmuje, czyli historię. Umieszczenie nauki humanistycznej (opierającej się wszak w dużym stopniu na przypuszczeniach, założeniach i analogiach) obok nauk ścisłych (których fundamentem jest twardy eksperyment) odbieram jako manipulację, której celem, przypuszczam, jest wzmocnienie siły przekazu tez autora. Bo skoro historyczne teorie Harariego byłyby tak samo jednoznacznie potwierdzalne, jak teorie z zakresu fizyki czy chemii, to nam jako czytelnikom nie pozostawałoby nic innego, jak przyjąć te tezy bez zastanowienia.
Autorzy wpadli na bardzo ciekawy pomysł odnośnie narracji w tym komiksie. Jego głównym bohaterem jest sam Harari, który objaśnia kwestie związane z pojawieniem się człowieka i jego dalszymi losami swojej siostrzenicy Zoe. W przypadku niektórych tematów autor korzysta ze wsparcia innych naukowców: profesor biologii Sarawati, antropolożki doktor Duarte, archeologa ojca Kluga i kilku innych postaci. Jest też dosyć istotna, o superbohaterskim emploi, doktor Fikcja. To ona będzie tłumaczyła jeden z najważniejszych konstruktów wprowadzony przez Harariego – fikcję, ale o tym za chwilę.
Harari nie zaczyna swojej historii od tego, jak doszło do powstania gatunku homo-sapiens, ale od razu przeskakuje do faktu, że gatunków człowieka („homo”) było więcej (homo-erectus, neandertalczyk, karłowaty człowiek z Flores i kilku innych). Nie jest to oczywiście żadne odkrycie, istotne jest to, że według Harariego w pewnym momencie różne gatunki człowieka współistniały na Ziemi, i to nie dwa, ale trzy – a być może nawet cztery. Kwestia współistnienia gatunków człowieka, a raczej powiązany z nią fakt zniknięcia pozostałych „homo” poza tytułowym sapiensem, jest swoistą idée fixe Harariego. Autor powraca do tego wątku kilkukrotnie i można odnieść wrażenie, że rozważa go tylko po to, aby wykazać, że to właśnie homo-sapiens jest sprawcą wyginięcia pozostałych gatunków ludzkich. W ogóle elementem stylu Harariego jest stawianie tez w formie oskarżeń. To sapiens jest winny zniknięciu innych „homo”, to sapiens odpowiada za wyginięcie megafauny1) Australii, obu Ameryk i Azji. Harari niby przedstawia argumenty za i przeciw, ale wyraźnie jego „sympatia” jest po stronie postawionej na początku tezy. Signum temporis jest to, że gdy w ostatnim rozdziale Harari „bawi się” w swoisty, chociaż w pełni formalny sąd nad gatunkiem homo sapiens, to na ławie oskarżonych siedzi biała, heteroseksualna para.
Kolejną tezą, jaką stawia Harari jest pojęcie „fikcji”. To właśnie dzięki niej ludzie, mający zdolność efektywnego komunikowania się z nie więcej niż kilkudziesięcioma innymi osobnikami w ramach swojego kręgu rodziny czy znajomych, mają być w stanie sprawnie funkcjonować w wielomilionowych społecznościach opierających się na tysiącach ról zawodowych czy społecznych. Brzmi to niezwykle zajmująco, tym bardziej że autor wprowadza bardzo konkretny przykład fikcji opartej na firmie Peugeot (tak, tej od samochodów). Wszystko do czasu, gdy zdamy sobie sprawę, że Harari praktycznie nie mówi niczego nowego, a jedynie zmieniając nazwę na „fikcja” i nieco może modyfikując perspektywę, prezentuje nam wynalazek „pojęć abstrakcyjnych”. I bardzo dobrze, że to robi, to jeden z najważniejszych wynalazków ludzkości. Sęk w tym, że z przebiegu opowieści można wysnuć wniosek, że to autorski koncept Harariego. Mniejsza zresztą o to, ważniejsze jest to, że nie po raz pierwszy autor opisuje jakieś zjawisko, jego wpływ na rozwój ludzkości, nie podając genezy. Z drugiej jednak strony, nowy sposób opowiadania zmusza czytelnika do przemyślenia tej kwestii i to jest największa wartość tego albumu.
Harari w ogóle lubi stawiać mocne, barwnie opakowane tezy, gorzej jest z ich uzasadnieniem. Wbrew swoim zapowiedziom, że książka ta tłumaczy, dlaczego tak, a nie inaczej potoczyła się historia ludzkości, profesor bardziej skupia się na skutkach, a nie na przyczynach. Te ostatnie albo w ogóle pomija, albo zbywa ogólnikami (ujarzmienie ognia, rewolucja poznawcza, rewolucja agrarna). Nie dowiadujemy się, co takiego sprawiło, że człowiek (z uporem przez Harariego nazywany zwierzęciem) był w stanie dokonać tych „rewolucyjnych” zmian. Co takiego sprawiło, że człowiek, jako jedyne „zwierzę”, ujarzmił ogień. Jednocześnie, Harari bardzo sprawnie przewiduje i rozbraja kontrargumenty (megafauna Afryki nie wyginęła, bo zdążyła się nauczyć bać sapiensa), co, przy odrobinie lenistwa czytelnika, powoduje, że łatwiej jest „kupić” tezy autora.
„Sapiens” Yuvala Harariego jest ciekawą, sprawnie skonstruowaną opowieścią graficzną. To komiks należący do coraz bardziej popularnej kategorii komiksów popularnonaukowych. Jej wartość postrzegam nie w tym, że tłumaczy w jasny i zrozumiały sposób najbardziej prawdopodobny scenariusz rozwoju człowieka jako gatunku. Przy odpowiedniej dozie krytycyzmu, „Sapiens” zmusza do przemyślenia tez postawionych przez autora, pozwalając w ten sposób czytelnikowi na zbudowanie własnego obrazu ewolucji człowieka i, co chyba najważniejsze, poszukiwania odpowiedzi na kolejne pytania i wątpliwości, które w trakcie lektury tego komiksu powinny się pojawić.
koniec
27 listopada 2020
1) Megafauna – pojęcie stosowane w paleontologii do określenia zwierząt o dużych rozmiarach – np. nosorożec włochaty, mamut, lew workowaty, tygrys szablozębny

Komentarze

27 XI 2020   08:16:23

Co złego w tym, że na rysunku jest "biała, heteroseksualna para"? Powinni narysować dwóch trzymających się za ręce Murzynów? Wtedy rasa HOMO-sapiens na pewno by przetrwała :)

27 XI 2020   14:28:28

Ja z kolei jako biolog z wykształcenia nie rozumiem tego oburzania na nazywanie człowieka zwierzęciem.

Zresztą, już od dzieciństwa mnie to dziwiło - myślałam sobie - nietoperz posługuje się echolokacją i na jej podstawie tworzy sobie w głowie obraz, ośmiornica odróżnia polaryzację światła, gepard biega 100 km na godzinę - i tak dalej. Człowiek ma duży mózg. Czemu miałby być z tego powodu jakoś lepszy, wyjątkowy, bardziej wartościowy, bardziej godny życia, szczęścia. Uprawniony do tego, żeby niszczyć środowisko życia innym żywym istotom.

Choć oczywiście nasze niszczycielskie zapędy też wynikają z naszej natury - jeśli jakiś gatunek bardzo się rozmnoży to zużywa zasoby, co może doprowadzić do wyniszczenia ekosystemu, jeżeli jakiś inny gatunek/gatunki nie doprowadzą do ograniczenia jego liczebności.

Paradoksalnie, chęć do bycia "kimś więcej" mogłaby zostać powiązana z myśleniem o przyszłości, planowaniem. Ale nie jest.

Męczy mnie i smuci ten antropocentryzm, ale nie widzę szans na zmiany. W końcu myślenie, że jest się lepszym od wszystkiego innego ma długą tradycję - i też tak właściwie wynika z naszej stadnej natury, która skłania nas do tworzenia hierarchii.

27 XI 2020   17:19:45

Dla mnie jako nie-biologa, a HUMANisty sprawa jest jasna:
-życie osy jest ważniejsze niż życie bakterii, które codziennie niszczę myjąc zęby pastą
- życia psa lub kota jest ważniejsze niż życie osy, która mnie użądliła
- życie człowieka jest dużo ważniejsze niż życie psa lub kota. Mając do wyboru potrącenie samochodem psa/kota albo człowieka raczej nie miałbym wątpliwości.

Poczucie większej wartości nie implikuje niszczenia przyrody. Ludy, które żyły "w harmonii z przyrodą" niszczyły tak samo jak "ludy cywilizowane". Mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej wycięli wszystkie drzewa, nie mogli więc zbudować łodzi, żeby się z wyspy wydostać.
Indianie w Amazonii wypalali połacie lasu tak samo jak robi to teraz biały człowiek, tyle że teraz robi się to na większą skalę.

Zresztą jeśli przyjmiemy czysto darwinowskie podejście, to hulaj dusza, przecież wygrywa gatunek najlepiej przystosowany. Skoro człowiek po darwinowsku najlepiej się przystosował i wyparł inne gatunki, to o co się czepiać? Nastąpi selekcja naturalna. Jeśli przegniemy, przyjdzie inny gatunek na nasze miejsce.

28 XI 2020   10:39:57

Jako nie-biolog, a inżynier, przeczytałem starannie cały komiks i bardzo starałem się nie przypisywać autorom tez i wypowiedzi, których nie wyrazili. I wydaje mi się, że nigdzie nie napisałem, że człowiek jest lepszy od zwierząt. Napisałem, że jest inny od zwierząt (z wielu powodów), a najbardziej obiektywny i nie podlegający dyskusji, to ten, że człowiek wyrwał się z okowów ewolucji. Zdobywa nowe tereny nie dlatego, że zmienia się jego organizm, ale dlatego, że pomagają mu w tym kolejne wynalazki i odkrycia dokonane dzięki umysłowi. A czy cała cywilizacja idzie w dobrym kierunku czy złym, to zupełnie inne pytanie.

28 XI 2020   17:42:45

@El Lagarto
Czyli kryterium złożoności. To się wydaje dosyć klarowne, choć jak się zagłębić w temat, to co dokładnie brać. Taki np. trawy można by uznać za odpowiednik naczelnych - to młoda i wysoko wyspecjalizowana grupa ewolucyjna.

Las Pando (może już o nim pisałam) to tak zwana kolonia klonalna, dawno temu jedno drzewo rozmnażało się tworząc wegetatywnie kolejne osobniki (kolejne pnie wyrastające ze wspólnego korzenia). Zatem można go traktować jak jeden organizm. Szacuje się, że ma maksymalnie 14 000 lat - czyli jest starszy niż starożytne cywilizacje, ba - nawet niż rewolucja neolityczna, razem to około 40 tysięcy pni. Dodajmy do tego, że rośliny mogą przesyłać sygnały elektryczne na zasadzie potencjałów czynnościowych podobnie jak neurony - więc cały ten las tworzy ogromną sieć neuronalną przetwarzającą informacje.

Na ile "wycenisz" życie takiego lasu?

Zwykle bardziej żal nam z powodu śmierci dziecka, niż starego człowieka, bo zakładamy, że dziecko miałoby przed sobą całe życie. Człowiek żyje kilkadziesiąt lat, dąb może i 1000. A jest świerk, który bodaj 9950 lat żyje.

To w sumie wręcz filozoficzne zagadnienie.

Tak, też nie będę hurtem wychwalać innych ludów i kultur.

Tych wszystkich ginących gatunków i zdewastowanych ekosystemów mi po prostu szkoda, choć wiem, że życie ma potencjał odbudowania różnorodności nawet po takiej demolce.

@Marcin
Ja po prostu widzę raczej podobieństwa, niż różnice.

Byłoby fajnie, gdyby ludzkości udało się osiągnąć taki stopień rozwoju technologicznego, że mogłaby zawieźć życie na inne planety. Ale wątpię, by to się udało.

29 XI 2020   19:41:25

>Czyli kryterium złożoności. To się wydaje dosyć klarowne, choć jak się zagłębić w temat, to co dokładnie brać. Taki np. trawy można by uznać za odpowiednik naczelnych - to młoda i wysoko wyspecjalizowana grupa ewolucyjna.

Hmmm… Powiedzmy, że oprócz tego, że jestem antropocentrystą, w dalszej kolejności jestem ssakocentrystą oraz ptakocentrystą.
Dżiniści w Indiach unikają krzywdzenia wszystkich żywych istot, ale nawet oni nie są w stanie nie zadeptać przypadkiem jakiejś roślinki albo owada. A czy jeśli obsiądą Cię komary, cierpliwie czekasz aż się napiją i pozwalasz im odlecieć?

>Las Pando (może już o nim pisałam) to tak zwana kolonia klonalna, dawno temu jedno drzewo rozmnażało się tworząc wegetatywnie kolejne osobniki (kolejne pnie wyrastające ze wspólnego korzenia) […]Na ile "wycenisz" życie takiego lasu?

Z punktu widzenia biologa to życie jest bezcenne, tak jak z punktu widzenia archeologa czy historyka sztuki bezcenny jest artefakt sprzed iluś tysięcy lat. Jednak już z punktu widzenia przeciętnego strażaka, w razie pożaru cenniejsze będzie życie biologów, którzy badają ten las. W pierwszym rzędzie będzie myślał o ewakuacji ludzi, dopiero potem o ratowaniu flory i fauny.
Owszem, człowiek należy do świata przyrody i ma wiele wspólnego ze zwierzętami, parę rzeczy jednak go różni (jak wspomniał wyżej red. Marcin).

Jeszcze niedawno grzyby zaliczano do roślin, a jednak wyodrębniono dla nich osobną jednostkę taksonomiczną.

Biolodzy mają powody, by zaliczać człowieka do zwierząt. Socjolog, filozof, psycholog, językoznawca, teolog mogą mieć powody, by go do nich nie zaliczać.

> Tych wszystkich ginących gatunków i zdewastowanych ekosystemów mi po prostu szkoda, choć wiem, że życie ma potencjał odbudowania różnorodności nawet po takiej demolce.

Też mi szkoda. Ale jak w Meksyk pierdyknęła asteroida, wywołując globalny kataklizm i masakrując dinozury, to było znacznie gorzej, a życie odrodziło się. Zatem długofalowo możemy być optymistami :-)
Rozwój technologii może zresztą sprawić, że niektóre gatunki będzie można przywrócić do życia. Niedawno w Rosji znaleziono zamrożone i dobrze zachowane cielsko niedźwiedzia jaskiniowego, z którego może uda się wyodrębnić jakiś materiał genetyczny…
A na koniec argument „religiancki” 2 cytaty z Jezusa. Zwykle przemawiał za pomocą przypowieści, ale tu wykłada kawę na ławę. Mamy tu nie tylko stwierdzenie wprost, że człowiek jest ważniejszy od zwierząt i roślin, ale też zachętę do szacunku i brania z nich przykładu.

Mt: „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię. U was zaś policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

Łk: „Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary!”

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miażdżąc Hammurabiego
— Marcin Osuch

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.