Legendarna Historia Polski: Umarł król, niech żyje król! [Grzegorz Rosiński, Barbara Seidler „Legendarna Historia Polski #3: O Piaście Kołodzieju” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Komiksem „O Piaście Kołodzieju” Grzegorz Rosiński żegnał się z „kolorowymi zeszytami”. Trzeba jednak przyznać, że było to pożegnanie w bardzo dobrym stylu, nawet pomimo mankamentów, jakie narzucały niewielki format i dwujęzyczna formuła.
Legendarna Historia Polski: Umarł król, niech żyje król! [Grzegorz Rosiński, Barbara Seidler „Legendarna Historia Polski #3: O Piaście Kołodzieju” - recenzja]Komiksem „O Piaście Kołodzieju” Grzegorz Rosiński żegnał się z „kolorowymi zeszytami”. Trzeba jednak przyznać, że było to pożegnanie w bardzo dobrym stylu, nawet pomimo mankamentów, jakie narzucały niewielki format i dwujęzyczna formuła.
Dziękuję paniom Barbarze Seidler i Barbarze Hollender za pomoc przy tworzeniu tekstów poświęconych serii „Legendarna historia Polski” Grzegorz Rosiński, Barbara Seidler ‹Legendarna Historia Polski #3: O Piaście Kołodzieju›Teoretycznie historia opowiedziana w trzecim zeszycie cyklu jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej, tej o Popielu. Teoretycznie, gdyż tak naprawdę Barbara Seidler, autorka scenariuszy do wszystkich zeszytów serii, prowadzi równoległą opowieść, w której bohaterami jest właśnie Piast i jego rodzina. Już na pierwszym kadrze prezentującym siedlisko Kołodzieja, w tle widać wyraźnie jezioro Gopło, Kruszwicę i słynną Mysią Wieżę. Jeszcze nie było najazdu Myszyngów, jeszcze panuje król Popiel. Pretekstem do przedstawienia postaci Piasta uczyniono ważne wydarzenie rodzinne, jakim były postrzyżyny jego najstarszego syna. I ten wątek zajmuje ponad dwie trzecie zeszytu. Postrzyżyny, organizowane w dniu siódmych urodzin syna, oznaczają przejście spod opieki matki pod skrzydła ojca i są de facto równoznaczne z wejściem w dorosłość. To wielkie rodzinne święto mąci jednak fakt, że chłopiec jest od trzeciego roku życia niewidomy. Informacja o postrzyżynach pojawia się na samym początku i od tego momentu obserwujemy Piasta i jego żonę Rzepichę w trakcie przygotowań do wielkiej uczty, na którą ma przybyć wielu gości. Wraz z przebitkami z codziennych obowiązków, jawi się niezwykle sugestywny (żeby nie powiedzieć nachalny) obraz niezwykle pracowitych i zaradnych ludzi, którzy do wszystkich odnoszą się z szacunkiem. Całkowite przeciwieństwo tego, co mogliśmy zobaczyć we wcześniejszej historii o Popielu. Goście schodzą się wieczorem, a sama uroczystość zaczyna się po przybyciu kapłanów. Chłopcu obcinane są włosy i nadawane jest imię – Ziemowit. W tym momencie wpleciony został bardzo intrygujący epizod. Do bram siedliska Piast puka dwóch tajemniczych podróżnych. Ich postacie spowija cień, a głowy schowane są pod kapturami. Jedyne co widać wyraźnie, to krzyże wiszące na ich szyjach. Wygląda na to, że scenarzystka oparła opowiadaną historię na przekazie Galla Anonima, który wspominał o wizycie chrześcijańskich wędrowców. Według niektórych źródeł mieli to być sami Cyryl i Metody lub ich uczniowie, a Ziemowit miał zostać przez nich ochrzczony. Barbara Seidler nie poszła aż tak daleko, ale sam fakt wprowadzenia elementu wiary chrześcijańskiej jest bardzo interesujący. Mówimy wszak o wydawnictwie powstającym w „głębokim PRL-u” i to jeszcze takim, którego jedna z wersji językowych to wersja rosyjska. Może jednak w dekadzie Gierka rzeczywiście nieco poluzowane zostały cenzorskie rygory, a może założenia, że seria trafi przede wszystkim do Polonii amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej, pozwoliły na wprowadzenie wspomnianych elementów. Dość powiedzieć, że hojnie ugoszczeni przez Piasta wędrowcy odwdzięczają się w dwójnasób, żeby nie powiedzieć – biblijnie. "Magiczna" maść uzdrawia oczy Ziemowita, a błogosławieństwo rozmnaża zapasy w spiżarniach niczym cud nad Jeziorem Galilejskim. Ta dość długa część, poświęcona sprawom rodzinnym Piasta, pozwoliła wprowadzić dużo głębiej czytelników w kwestie zwyczajów, wierzeń oraz kontekstu społeczno-religijnego Polan. Warto przy tej okazji wspomnieć, że o ile sam Piast jest uważany za postać mityczną, to już Ziemowit (chociaż w tej kwestii nie ma jednorodnej opinii historyków) zasadniczo jest uważany za postać historyczną.  Jak widać, gościnny i pracowity Piast jest całkowitym przeciwieństwem ulegającego wpływom i strachliwego Popiela. Wobec zagrożenia ze strony Myszyngów (pociotków Wikingów) Popiel wdaje się w dworskie intrygi, Piast natomiast rozpoczyna przygotowania do walki. Cóż, to jest krótki komiks opowiadający prostą historię, tutaj nie ma miejsca na niuansowanie postaci, ich charakterów i postępowania. Nawet jeśli uznamy to za minus, to wynagrodzą nam to dynamiczne i sugestywne rysunki Rosińskiego. Pamiętam, że podczas lektury jako dziecko, największe wrażenie zrobił na mnie kadr z plądrowaniem zdobytej Kruszwicy: zabici, płaczące dzieci, kobiety ciągnięte za włosy po ziemi. Z jednej strony mamy ujęcie z lotu ptaka na płonący gród, z drugiej zbliżenia na twarze atakujących Myszyngów. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie przez palisadę na obrońców piastowego gródka i zaczyna się walka na śmierć i życie. Piast (w przeciwieństwie do Popiela) staje na czele obrony, co zapewne pomogło pełnej mobilizacji obrońców. Nie tylko woje i kmiecie, ale także kobiety i dzieci chwyciły za odpowiednią dla nich broń. Te pierwsze leją na oblegających wrzątek, te drugie miotają kamienie za pomocą proc. Skutek jest taki, że napastnicy uciekają jak niepyszni, a Polanie ruszają za nimi w pogoń. Walka wygrana, ale skutek najazdu Myszyngów oraz knowań Popiela jest taki, że wyginął cały ród potencjalnych władców. Trzeba było wybrać nowego przywódcę i łatwo się domyśleć, że zwycięzcy kmiecie nie mieli z tym dużego problemu. Od strony graficznej zeszytem tym Grzegorz Rosiński udowadnia, że jest już w pełni gotowy na swoją wielką przygodę ze światem fantasy. Eksperymentuje z układem kadrów, rezygnuje z klasycznych ramek (obecnych jeszcze w obydwu poprzednich zeszytach serii) na rzecz mocno nieregularnych, chwilami przypominających stare pergaminy. Największe jednak wrażenie robi swoboda, z jaką rysownik kreuje wizerunki poszczególnych postaci. Nie stosuje jednego szablonu, praktycznie każdy narysowany człowiek jest inny. To będzie jednym ze znaków rozpoznawczych Rosińskiego w „Thorgalu”. W tym zeszycie Rosiński całkowicie zrezygnował z przerysowanych postaci. Być może dlatego, że historia Piasta Kołodzieja wychodziła z krainy baśni i legend, wkraczając w okolice dziejów historycznych. Już pierwsze wydanie zeszytu „O Piaście Kołodzieju” miało format standardowego kolorowego zeszytu, czyli było mniejsze od dwóch poprzednich części. Za to identycznie jak tamte części, został wydany w czterech wersjach językowych – angielskiej, francuskiej, niemieckiej i rosyjskiej. Nakład pierwszego wydania wynosił 30275 egzemplarzy w każdej wersji językowej. Wygląda na to, że komiksy opowiadające o legendarnych początkach państwa polskiego w oczach wydawcy odniosły sukces. Pierwszy zeszyt, „O smoku wawelskim i królewnie Wandzie” jeszcze w czasach PRL-u doczekał się czterech wydań. A ponieważ sama formuła się sprawdziła, zapadła decyzja o przygotowaniu swoistej kontynuacji traktującej o historycznych początkach państwa polskiego. Nowy cykl otwierać miał zeszyt „O Mieszku I i jego synu Bolesławie Chrobrym”, zapowiedziany na ostatniej stronie okładki. 
|
W rzeczywistości opowieść o niewidomym synu władcy u Galla dotyczyła Mieszka I, a nie Ziemowita (Siemowita). Przywrócenie dziecku wzroku miało być symbolem otwarcia się na chrześcijaństwo.
W Nowym Testamencie Jezus nieraz przywracał wzrok ślepcom. Szaweł zanim zmienił się w apostoła św. Pawła tez jakiś czas był niewidomy. Sam św. Paweł odebrał potem wzrok czarnoksiężnikowi Elimasowi.Historia o Mieszku to prawdopodobnie tradycja nawiązująca do Biblii,a nie słowiańska.
Komiks połączył dwie opowieści,pewnie dlatego, że w legendzie za mało było materiału na pełny scenariusz.