Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Władysław Krupka, Jerzy Wróblewski
‹Tajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie
Scenariusz
Data wydania1985
RysunkiJerzy Wróblewski
Wydawca Sport i Turystyka
CyklTajemnica złotej maczety
Gatunekhistoryczny, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Tajemnica złotej maczety: Z Łosiem na łowy
[Władysław Krupka, Jerzy Wróblewski „Tajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jak pamiętamy, naszych bohaterów, czyli trzech chłopców z sielskiego miasteczka Czarkowo pozostawiliśmy w ostatnim albumie „Tajemnicy złotej maczety” u pana Witolda, wojennego weterana o ciekawej przeszłości. Tak się składa, że stary wiarus jest również zapalonym gawędziarzem, więc ku radości swych słuchaczy rozpoczyna opowieść.

Konrad Wągrowski

Tajemnica złotej maczety: Z Łosiem na łowy
[Władysław Krupka, Jerzy Wróblewski „Tajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie” - recenzja]

Jak pamiętamy, naszych bohaterów, czyli trzech chłopców z sielskiego miasteczka Czarkowo pozostawiliśmy w ostatnim albumie „Tajemnicy złotej maczety” u pana Witolda, wojennego weterana o ciekawej przeszłości. Tak się składa, że stary wiarus jest również zapalonym gawędziarzem, więc ku radości swych słuchaczy rozpoczyna opowieść.

Władysław Krupka, Jerzy Wróblewski
‹Tajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTajemnica złotej maczety #2: Przymusowe lądowanie
Scenariusz
Data wydania1985
RysunkiJerzy Wróblewski
Wydawca Sport i Turystyka
CyklTajemnica złotej maczety
Gatunekhistoryczny, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Pan Witold zaczyna opowiadać, a cykl komiksowy Władysława Krupki (scenariusz) i Jerzego Wróblewskiego (rysunki) nabiera wreszcie właściwego charakteru. Jak się okazuje, pierwszy zeszyt był jedynie wstępem – cykl bowiem nie będzie poświęcony przygodom chłopców z małego miasteczka, ale stanie się czymś w rodzaju komiksowego „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, opowieścią o losach żołnierza-tułacza. Niestety nie w tak dowcipnej i zajmującej formie jak w słynnej filmowej komedii wojennej.
W „U progu tajemnicy” dowiedzieliśmy się, że pan Witold był w czasie wojny lotnikiem, który pilotował najbardziej znany polski przedwojenny samolot – PZL.37 Łoś (z pewnością wiele osób, spośród tych, które wychowywały się w latach 80., miały do czynienia z modelem do sklejania tego aeroplanu – był to chyba najczęstszy pomysł na szkolny prezent mikołajkowy). Pierwsza część drugiego zeszytu przedstawia więc losy bohatera w czasie kampanii wrześniowej. Pan Witold rusza do akcji chwilę po ataku Niemiec na Polskę. Już pierwsza misja obfituje w dramatyczne sytuacje. Zażarta walka powietrzna kończy się szczęśliwie – nasz pilot zestrzeliwuje w myśliwskim pojedynku niemiecki samolot i szczęśliwie wraca do bazy.
Ale że co? „Łoś” w pojedynku myśliwskim? Przyznajmy, że był to dosyć dziwaczny pomysł Władysława Krupki. Przecież „Łoś” był samolotem bombowym, przeznaczonym raczej do bombardowań strategicznych – obiektów wojskowych z wysokiego pułapu. W kampanii wrześniowej, ze względu na braki odpowiednich maszyn, „Łosie” były używane jako bombowce nurkujące, atakujące z niskiej wysokości niemieckie wojska. Nigdzie jednak nie pojawiał się pomysł, aby stosować je jako myśliwce! Co więcej, w komiksie wydaje się, jakby „Łoś” był samolotem jednoosobowym, choć w rzeczywistości jego załoga liczyła sobie czterech lotników. Cóż, wygląda na to, że Krupka za wiele o lotnictwie nie wiedział, gdzieś tam zasłyszał, że „Łoś” był najnowocześniejszym polskim samolotem bojowym w 1939 roku i postanowił go wykorzystać w scenariuszu. Wróblewski stara się jak może, „Łosia” rysuje starannie, bitwy lotnicze na kadrach komiksu są efektowne i z pewnością pobudzające wyobraźnię młodych czytelników komiksu, nawet jeśli nie ma to zbyt wiele sensu czy historycznej akuratności.
Ale wróćmy do naszej fabuły. Kampania wrześniowa kończy się nieuniknioną klęską, nasz bohater po kapitulacji, podobnie jak wielu polskich żołnierzy, przedziera się na Rumunię. Niestety, nie udaje mu się dotrzeć dalej (jak na przykład Stanisławowi Skalskiemu czy Witoldowi Urbanowiczowi), dołączyć do polskich sił na Zachodzie. Nasz gawędziarz na dłużej musi utknąć na Bałkanach. Tam, już w 1940 udaje mu się znaleźć pracę pilota – niestety jednak w lotnictwie cywilnym. Z jednej strony cieszy się, że wraca do latania, z drugiej irytuje go, że zamiast zestrzeliwać niemieckie samoloty musi wozić owoce z Grecji do Afryki. Ale oczywiście nie byłoby tej opowieści, gdyby ta sytuacja miała trwać dłużej. Podczas jednego z lotów bohater wraz ze swym greckim nawigatorem wpada w straszliwą burzę i musi awaryjnie lądować na pustyni… Tam napotka zupełnie nowych znajomych, co całkowicie zmieni jego sytuację…
„Przymusowe lądowanie” ma dosyć dziwną strukturę scenariusza: najciekawsze rzeczy – zmagania wojenne – dzieją się na pierwszych stronach komiksu, jego druga część jest już dużo spokojniejsza, rozciągnięta, stonowana. Rzec można, że przegadana. Mamy niby burzę, mamy niby przedzieranie się przez pustynię, ale brakuje w tym dramaturgii wojennej przygody. Raczej finał komiksu jest znów tylko zapowiedzią kolejnej części.
Jerzy Wróblewski ma tym razem duże pole do popisu w tematyce lotniczej – widać, że rysowanie samolotów sprawia mu przyjemność, otrzymujemy je w kilkudziesięciu różnych ujęciach, statycznie, dynamicznie, na lotnisku, w walce, z różnych ujęć. Z pewnością każdy, kto nostalgicznie wspomina ten cykl komiksowy, najlepiej pamięta te efektowne lotnicze grafiki. Michał, Maciek i Wacek schodzą więc (na szczęście) zdecydowanie na drugi, nawet trzeci plan, wrzucając jedynie co jakiś czas swoje „Przerwał pan w takim ciekawym momencie!”, „Przecież to straszne tak tkwić w nieznanym miejscu i w dodatku po ciemku!”. Cóż, Krupka nigdy nie był mistrzem młodzieżowych dialogów… Ale będzie jeszcze czas, by wrócić do tego tematu.
koniec
25 kwietnia 2021

Komentarze

02 V 2021   13:17:49

A może Krupce pomylił się Łoś z Wilkiem, który akurat sylwetkę miał zbliżoną do Łosia (dwa silniki, podwójne usterzenie) i w założeniach miał być myśliwcem (coś jak Me-110)?

05 V 2021   02:42:03

Raczej nie, tym bardziej, że nawet jako major MO miał raczej skromny dostęp do informacji o projektach przedwojennych samolotów. Tymczasem jeszcze w tym roku znalazłem w pewnym szanującym się piśmie lotniczym wzmianki o walkach P.37 z Bf-109. Wynikało z nich, że w sprzyjających warunkach (brak ładunku w PZL-u, końcówka paliwa w Bf) pilot Łosia mógł podjąć równorzędną walkę z 109 i albo przegonić przeciwnika, albo mu uciec.

05 V 2021   09:43:15

Pewnie bywały i takie incydenty, ale tutaj wyraźnie Łosie lecą do boju w roli myśliwców, co przy ich rozmiarach (i wynikającej stąd niskiej zwrotności) jest mało prawdopodobne.

05 V 2021   18:35:45

Wspomniałeś o rozmiarach i zwrotności, więc z ciekawości jeszcze raz sprawdziłem, czy dobrze pamiętam i… Z danych technicznych wynika, że Łosie były niewiele większe od Bf-110 (czyli sporo od 109), ale posiadały (nieobciążone ładunkiem bomb) podobną do nich manewrowość, a co ciekawsze i ważniejsze w przypadku tej ilustracji, miały bardzo podobną do 109 prędkość przelotową i szybkość wznoszenia.

06 V 2021   09:42:16

Przyznaję, że nigdy nie spojrzałem na to z tej strony i przyznaję rację - od strony wymiarów samoloty te są zbliżone. Rzecz się podobnie ma w przypadku brytyjskiego Bristol Beaufightera, który początkowo miał być bombowcem, a został przeprojektowany na ciężki myśliwiec. Rzecz w tym, że zarówno BF-110 jak i Beaurfighter zostały skonstruowane jako myśliwce, a Łoś, nawet w komiksie występuje jako czteroosobowa maszyna, trochę bez sensu jak na myśliwiec, nawet ciężki.

11 V 2021   15:03:18

Panie Konradzie, Łoś nigdy nie był wykorzystywany przez załogi jako bombowiec nurkujący i nie mógł, ponieważ rozpoczęcie przez maszynę bombardowania wiązało się z otwarciem komór bombowych (główna w kadłubie i dodatkowe w skrzydłach między silnikami). Bombardowanie nalotem nurkującym polegało na "zgubieniu" bomb podwieszanych pod samolotem, dodatkowo było ono techniką ataku przeciążającą konstrukcję samolotu, do czego musiał on być zaprojektowany. Łoś był klasycznym doskonałym bombowcem liniowym.
Określenie "bombardowanie strategiczne" nie oznacza techniki ataku, lecz rodzaj strategii ogólnej walki z wrogiem. Alianci bombardowali strategicznie Niemcy powodując obniżenie wydolności przemysłu. To jest opis ogólnej doktryny a nie metody stosowanej przez załogę danego bombowca. Jeśli miał Pan na myśli naloty z dużych pułapów, to Łoś nie był do takich przystosowany z racji przeciętnej ładowności (zwiększenie wysokości wpływa na pogorszenie celności co można niwelować ilością rzuconych bomb lub licznością bombowców - lub jedno i drugie, co robili alianci) oraz brakiem wypracowanej doktryny takiego użycia tych maszyn.
Rozrysowana w komiksie sytuacja bojowa rzeczywiście miałaby sens dla PZL 38 Wilk, jak wskazuje kolega, ale to był prototyp, więc byłaby to już kompletna fikcja. Przepraszam za techniczny bełkot i pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Smętny finał
— Konrad Wągrowski

Stukasy, Wellingtony, Halifaksy!
— Konrad Wągrowski

O wolność waszą i naszą
— Konrad Wągrowski

Na wielbłądzie boli tyłek
— Konrad Wągrowski

Przybywając do PRL-owskiego raju
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch

(Trochę) Anty-Żbik
— Marcin Osuch

Krótko o komiksach: Nie dla dzieci
— Marcin Osuch

Historia w obrazkach: Konkwistadorzy!
— Sebastian Chosiński

Piąty bieg, Cyklonie, piąty bieg!
— Konrad Wągrowski

Bumelanci i cwaniacy
— Sebastian Chosiński

Jankesi z Podhala
— Sebastian Chosiński

O okrutnym podboju Jukatanu
— Sebastian Chosiński

Światy zaginione i przypomniane
— Sebastian Chosiński

Wiekopomne dzieło króla Długouchych
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.