Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Todd McFarlane, Frank Miller
‹Spawn/Batman›

Spawn/Batman
EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpawn/Batman
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2006
RysunkiTodd McFarlane
Wydawca Mandragora
CyklSpawn
ISBN-1083-60352-09-7
Format56s. 170×260mm; oprawa miękka, kolor:
Cena10,-
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Przykładowa plansza

Spawn/Batman – o dwóch takich
[Todd McFarlane, Frank Miller „Spawn/Batman” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Uwielbiałem twórczość Franka Millera. Był moim idolem. Niestety, czas przeszły jest jak najbardziej na miejscu. Upadek mistrza przypieczętowany komiksem „Mroczny Rycerz kontratakuje” rozpoczął się kilka lat wcześniej, między innymi wyrobniczą pracą dla Todda McFarlane’a, z której efektami mogliśmy zapoznać się dzięki TM-Semic i, obecnie, Mandragorze. „Spawn/Batman” to smutny przykład na to, jak czasami kończą wielcy mistrzowie.

Łukasz Chmielewski

Spawn/Batman – o dwóch takich
[Todd McFarlane, Frank Miller „Spawn/Batman” - recenzja]

Uwielbiałem twórczość Franka Millera. Był moim idolem. Niestety, czas przeszły jest jak najbardziej na miejscu. Upadek mistrza przypieczętowany komiksem „Mroczny Rycerz kontratakuje” rozpoczął się kilka lat wcześniej, między innymi wyrobniczą pracą dla Todda McFarlane’a, z której efektami mogliśmy zapoznać się dzięki TM-Semic i, obecnie, Mandragorze. „Spawn/Batman” to smutny przykład na to, jak czasami kończą wielcy mistrzowie.

Todd McFarlane, Frank Miller
‹Spawn/Batman›

Spawn/Batman
EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpawn/Batman
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2006
RysunkiTodd McFarlane
Wydawca Mandragora
CyklSpawn
ISBN-1083-60352-09-7
Format56s. 170×260mm; oprawa miękka, kolor:
Cena10,-
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Przykładowa plansza
Teoretycznie nie powinniśmy spodziewać się po tym komiksie niczego rewelacyjnego. W końcu jest to crossover łączący postaci z dwóch różnych fikcyjnych światów. Crossovery nigdy nie bywają komiksami dobrymi – taka już niepisana zasada tego biznesu. Skąd więc większy apetyt? Ano, nazwiska Miller i McFarlane powinny do czegoś zobowiązywać – choćby do tego, aby nawet ze sztampy krzyżówek dwóch wydawnictw wydobyć coś nowego, oryginalnego. W końcu obu panom zdarzyło się stworzyć dzieła znakomite lub chociaż bardzo dobre, i to na polu zarówno scenariuszowym, jak i plastycznym. Zamiast tego otrzymaliśmy humbuga – prostą historię, w której Mroczny Rycerz, podążając tropem nielegalnych eksperymentów z ludźmi, trafia do Nowego Jorku. Tam spotyka Spawna, z którym po standardowych potyczkach wspólnie rozprawiają się z szaloną bizneswoman usiłującą wywołać wojnę światową. I tyle. Tak naprawdę nie ma w tej historii niczego, czego nie widzieliśmy gdzieś indziej, tylko klisze, klisze i jeszcze raz klisze. Zagrożenie, z którym muszą zmierzyć się bohaterowie, to jakaś kpina – bo kimże jest zwariowana ekoterrorystka w porównaniu z takimi czarnymi charakterami, jak Joker czy Violater? Być może twórcy pragnęli, aby adwersarz w żaden sposób nie mógł przyćmić swoją złowieszczą osobowością głównych bohaterów opowieści – jeśli tak, to należy przyznać, że zabieg ten udał się w stu procentach.
Czytając „Spawn/Batman”, przemierzamy beznamiętnie historię od strony pierwszej do ostatniej, nie skupiając się za bardzo, bo i raczej nie ma nad czym. No, chyba że nad narracją Millera, która – przykro to przyznać – staje się coraz bardziej nieznośna. Scenarzysta zawsze lubował się w patetycznym sposobie opowiadania, ale ostatnio zaczyna w swej manierze przekraczać granice dobrego smaku, czego tenże crossover (choć już dość stary) jest najlepszym przykładem. Przykre jest to, że mając możliwość twórczej zabawy z dwiema pełnymi potencjału postaciami, możliwość napisania historii, która będzie odstawała od crossoverowego kanonu „spotkanie/wzajemne poszturchiwanie/wspólny pojedynek z bardzo złym Złem/pożegnanie”, Frank całkowicie sobie odpuścił. Bawi, co prawda, sposób poprowadzenia postaci Mrocznego Rycerza nawiązujący do „Dark Knight Returns” – według tej recepty Batman to maksymalny arogant, w ogóle nieliczący się ze zdaniem innych niebezpieczny twardziel próbujący przestraszyć nawet umarłego. Dla fanów Nietoperza podchodzących do ulubionej postaci z dystansem będzie to jedna z niewielu zalet komiksu. Spawn wypada natomiast tak papierowo, że zaskakuje to, iż ojciec postaci – Todd McFarlane – w ogóle zaakceptował scenariusz. Co prawda w swojej autorskiej serii Toddy nigdy nie wznosił się na wyżyny scenopisarstwa, ale przynajmniej próbował dopisywać Spawnowi jakąkolwiek osobowość. Miller zrezygnował z tego całkowicie, co pozwala przypuszczać, iż nie przepada za bardzo za „dzieckiem” McFarlane’a. Rozumiem, że pieniądze, które Frank dostał od Image’a i DC Comics, były zapewne przyzwoite, ale, doprawdy, należy mieć troszeczkę szacunku do twórczości kolegi, a przede wszystkim nie powinno się kalać własnej legendy rzemiosłem tak marnej jakości.
O dziwo, McFarlane zrobił wszystko, aby wynagrodzić niedostatki scenariusza plastycznymi fajerwerkami. Jednak aby w pełni je docenić, trzeba po prostu lubić jego kreskę. Chociaż osobiście nie przepadam za stylem kanadyjskiego rysownika, to trzeba przyznać, że niektóre plansze wypadają po prostu rewelacyjnie, zwłaszcza kadry z Batmanem. Nieszczęsny crossover udowadnia jedynie, że Toddy powinien narysować jakąś dłuższą historię z Mrocznym Rycerzem w roli głównej, gdzie mógłby dać pełny upust swojemu artystycznemu szaleństwu.
Głównymi zaletami komiksu Millera i McFarlane’a są: klimatyczne wprowadzenie („i chlupot brei uderzającej o spróchniałe pale”) oraz zamknięcie, w którym Batman wyjawia swój całkowity brak szacunku dla kolegi po fachu. Znakomita jest też okładka nawiązująca do „Dark Knight Returns”. Niestety, wszystko to razem nie jest w stanie przesłonić tego, że jest to komiks o niczym, całkowita artystyczna klęska. Nie tak to miało wyglądać, panowie, oj, nie tak…
koniec
14 kwietnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Na szczycie
— Marcin Knyszyński

Nowa epoka
— Marcin Knyszyński

Stary Spider wiecznie żywy!
— Paweł Olejniczak

Todd McFarlane wielkim artystą jest!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Krótko o komiksach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński

Krótko o komiksach: Lato 2001
— Artur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński

Spokój i śmierć
— Marcin Herman

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.