Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Alan Moore, Kevin O’Neill
‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów #1›

Okładka polskiej wersji.
EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiga Niezwykłych Dżentelmenów #1
Tytuł oryginalnyThe League of Extraordinary Gentlemen
Scenariusz
Data wydanialipiec 2003
RysunkiKevin O’Neill
PrzekładPaulina Braiter
KolorBenedict Dimagmaliw
Wydawca Egmont
CyklLiga Niezwykłych Dżentelmenów
ISBN-1083-237-9712-9
Format152s. 170×260mm
Cena29,90
Gatunekgroza / horror, kryminał, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Extraordinary Moore: Wiktoriańska Liga Sprawiedliwości
[Alan Moore, Kevin O’Neill „Liga Niezwykłych Dżentelmenów #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Liga niezwykłych dżentelmenów” jest tym komiksem Alana Moore’a, który raczej polaryzuje czytelnicze opinie. Pomysł „crossovera”, zbierającego bohaterów dziewiętnastowiecznej literatury brytyjskiej (z małym wyjątkiem) w jednym komiksowym uniwersum, dla jednych odbiorców jest świetnym (kolejnym w karierze autora) rozbiorem superbohaterskiego (!) gatunku, dla innych kolorową wydmuszką i nieudaną powtórką ze „Strażników”. Ja skłaniam się ku pierwszej opinii, choć nie jestem (jeszcze) do końca przekonany.

Marcin Knyszyński

Extraordinary Moore: Wiktoriańska Liga Sprawiedliwości
[Alan Moore, Kevin O’Neill „Liga Niezwykłych Dżentelmenów #1” - recenzja]

„Liga niezwykłych dżentelmenów” jest tym komiksem Alana Moore’a, który raczej polaryzuje czytelnicze opinie. Pomysł „crossovera”, zbierającego bohaterów dziewiętnastowiecznej literatury brytyjskiej (z małym wyjątkiem) w jednym komiksowym uniwersum, dla jednych odbiorców jest świetnym (kolejnym w karierze autora) rozbiorem superbohaterskiego (!) gatunku, dla innych kolorową wydmuszką i nieudaną powtórką ze „Strażników”. Ja skłaniam się ku pierwszej opinii, choć nie jestem (jeszcze) do końca przekonany.

Alan Moore, Kevin O’Neill
‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów #1›

Okładka polskiej wersji.
EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiga Niezwykłych Dżentelmenów #1
Tytuł oryginalnyThe League of Extraordinary Gentlemen
Scenariusz
Data wydanialipiec 2003
RysunkiKevin O’Neill
PrzekładPaulina Braiter
KolorBenedict Dimagmaliw
Wydawca Egmont
CyklLiga Niezwykłych Dżentelmenów
ISBN-1083-237-9712-9
Format152s. 170×260mm
Cena29,90
Gatunekgroza / horror, kryminał, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W 1999 roku Alan Moore pracował dla Wildstorm – wydawnictwa, którego założycielem był sam Jim Lee. Obaj panowie na początku lat dziewięćdziesiątych dali nogę z wielkich molochów ograniczających ich swobodę twórczą – Jim uciekł z Marvela, Alan z DC Comics. Lee zaproponował Moore’owi współpracę – w ramach Wildstorm powstanie odrębna linia wydawnicza (czyli tak zwany „imprint”) o (nieskromnej) nazwie „America’s Best Comics”. Olbrzymie doświadczenie w komiksie superbohaterskim, jakie w latach dziewięćdziesiątych zdobył Moore, miało już niedługo zaprocentować takimi „mini-dekonstrukcjami” peleryniarskiego gatunku jak „Top 10”, „Tom Strong” czy właśnie „The League of Extraordinary Gentlemen” – wszystkie trzy tytuły pisane były praktycznie w tym samym czasie.
Tak, „Liga niezwykłych dżentelmenów” to komiks superbohaterski – co do tego nie powinniśmy mieć wątpliwości. Jak już osiemnaście lat temu zauważył nasz redakcyjny kolega – Mina (Harker) Murray, Dr Jekyll i Mr Hyde, Allan Quatermain, Kapitan Nemo, i Hawley Griffin to po prostu dziewiętnastowieczna grupa superherosów, wiktoriańska wersja Ligi Sprawiedliwości. Niejaki Campion Bond (dziadek Jamesa), na polecenie swego przełożonego, tajemniczego „Pana M.”, zatrudnia Minę Harker. Jej zadaniem jest zebranie ekipy awanturników, wyrzutków i dość „ekstraordynaryjnych” indywiduów. Ktoś wsiadł w posiadanie „kaworytu”, dziwnego tworzywa o antygrawitacyjnych właściwościach – w niepowołanych rękach może być ono skrajnie niebezpieczną bronią. Trzeba je odnaleźć! Trop wiedzie ku East Endowi i chińskiej dzielnicy – czy możliwe jest, że za wszystkim stoi przerażający „Doktor”, król przestępczego półświatka tej części Londynu? Stolicy Zjednoczonego Królestwa grozi zagłada i to jeszcze zanim nadejdzie nowe stulecie. A może zagrożenie czai się tak naprawdę gdzie indziej?
Alan Moore zastanawiał się kiedyś, czy aby na pewno lata trzydzieste były początkiem superbohaterstwa. A co, gdyby wszystko zaczęło się kilkadziesiąt lat wcześniej? Może przygodowe powieści Stevensona, Wellsa, Doyle’a, Stokera, Haggarda, Poego i Verne’a to nic innego jak pierwociny superbohaterskiego gatunku? Moore pokazuje, że pewne archetypy, narracyjne wzorce i schematy w budowie postaci są wspólne dla całej przygodowo-rozrywkowej popkultury – superherosi w pelerynach są jej współczesnymi reprezentantami. Mamy tu w pewnym sensie do czynienia z odwróceniem pewnego trendu zapoczątkowanego, notabene przez Moore’a, w 1986 roku. To jego „Strażnicy” w opinii znawców zapoczątkowały Mroczną (czytaj: „Dojrzałą”) Erę Komiksu. Komiksowi herosi stali się niejednoznacznymi, straumatyzowanymi i często niesympatycznymi postaciami.
Tak też jest z bohaterami „Ligi Niezwykłych Dżentelmenów”. Mina to persona non grata w arystokratycznych kręgach i towarzyski parias; Griffin to psychopata i megaloman; Quatermain to ćpun; Jekyll to bezlitosny morderca. Jakże dalecy są wszyscy od superbohaterskiego wzorca! Ale z drugiej strony przecież, omawiany dziś komiks jest totalnie rozrywkową, wesołą, żartobliwą i prostą w formie pulpą – pod tym względem bardzo odmienną od „Strażników”. Pościgi, podniebne bitwy o płonący u dołu Londyn, pojedynki nad Tamizą, spiski i demaskacje – jest to zupełnie inny świat niż ten przedstawiony przez Moore’a w „Prosto z piekła”. „Liga niezwykłych dżentelmenów” nie jest obliczona na „epatowanie mrokiem”, lecz wręcz przeciwnie – na przegonienie ciemnych chmur i dostarczenie najzwyklejszej rozrywki oraz kilku chwil dobrej zabawy.
W roku 1898 opublikowano „Wojnę światów” Herberta George’a Wellsa. W tym też roku dzieje się akcja pierwszego tomu. I, jak można się domyślić, ma to wielkie znaczenie. Jakie? Dowiemy się z tomu drugiego.
koniec
1 października 2021

Komentarze

01 X 2021   10:00:08

Dorabianie "Lidze" gęby komiksu superbohaterskiego świadczy o infantylizacji fandomu komiksowego, który uwierzył, że fascynacja facetami w rajtuzach jest czymś normalnym u dorosłego człowieka. Tymczasem "Liga" jest czymś zupełnie innym. To crossover rozmaitych wątków i postaci z XIX-wiecznej literatury przygodowej. Moore się trochę zapędził w ilości tych nawiązań, im dalej tym są bardziej niszowe i hermetyczne, a poza UK po prostu nieczytelne.

01 X 2021   10:46:12

Czyli czytanie komiksów z Batmanem lub Supermanem przez dorosłego człowieka świadczy o jego niedojrzałości i nie jest normalne?

01 X 2021   18:50:00

Czytanie może nie jest nienormalne, ale chyba tylko w ramach guilty pleasure. Natomiast wmawianie sobie, że obcuje się w ten sposób ze Sztuką, to już jak najbardziej.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Impreza się rozkręca
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 IV 2024

Seria duetu Carbone & Gijé fabularnie rozwija się w bardzo ciekawym kierunku - widać to dosłownie z tomu na tom. Autorzy najwyraźniej mają zamiar stworzyć rozbudowaną opowieść fantastyczną z całkiem rozległym światem przedstawionym.

więcej »

Beznadziejna piątka
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Spider-Man to tylko jeden bohater komiksowy, ale posiadający tak rozbudowane własne uniwersum, jak mało który. Nic dziwnego, był to od zawsze pupil samego Stana Lee, ulubieniec czytelników i wydawniczy samograj. Wrogów miał mnóstwo, najwięcej tych występujących kilka razy i często zapominanych, bo przemykających szybko po nawet nie drugim czy trzecim, ale czwartym planie. Dziś czytamy komiks z takimi właśnie kolesiami w rolach głównych.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Wiktoriańscy Avengersi
— Marcin Osuch

LXG: Superbohaterowie końca XIX wieku
— Marcin Lorek

LXG: Komiks przereklamowany
— Michał Błażejczyk

Początek przygody
— Piotr Niemkiewicz

Z tego cyklu

Bezlitosna fantazja
— Marcin Knyszyński

A jednak potknięcie
— Marcin Knyszyński

Do trzech razy sztuka
— Marcin Knyszyński

Pastisz pełen ambicji
— Marcin Knyszyński

Wojna światów w obrazkach
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Nemo była kobietą!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wiktoriańscy Avengersi
— Marcin Osuch

Fritza Langa życie w komiksie
— Sebastian Chosiński

Ale to już było… Niech nie wraca więcej…
— Sebastian Chosiński

Układanka dla erudytów
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.