„Koleje losu” to poruszająca opowieść o wojennej tułaczce oraz poczuciu opuszczenia. Paco Roca przedstawia losy hiszpańskiego żołnierza, który najpierw stawiał czoło faszystom w swojej ojczyźnie, a później walczył na różnych frontach drugiej wojny światowej.
Jak przetrwałem drugą wojnę światową
[Paco Roca „Koleje losu” - recenzja]
„Koleje losu” to poruszająca opowieść o wojennej tułaczce oraz poczuciu opuszczenia. Paco Roca przedstawia losy hiszpańskiego żołnierza, który najpierw stawiał czoło faszystom w swojej ojczyźnie, a później walczył na różnych frontach drugiej wojny światowej.
Akcja komiksu rozpoczyna się 28 marca 1939 roku. Na nabrzeżach portu w Alicante widzimy tłumy zdesperowanych ludzi czekających na ratunek. W Hiszpanii kończy się krwawa wojna domowa, w której faszyści są już u progu zwycięstwa. Żołnierze republikańscy oraz ich zwolennicy muszą uciekać w obawie przed represjami. Pośród oczkujących na jakiś okręt jest Miguel, młody żołnierz, który walczył przeciwko żołnierzom Franco, a teraz próbuje uciec ze swojej pogrążającej się w brunatnym terrorze ojczyzny. Do portu udało się jednak dotrzeć tylko jednemu statkowi – brytyjskiemu transportowcowi Stanbrook dowodzonemu przez Archibalda Dicksona. W porcie rozgrywają się dantejskie sceny. Na pokład chce wejść kilkanaście tysięcy uchodźców, ale kapitan może wziąć tylko tysiąc. Ostatecznie Dickinson decyduje się zabrać znacznie więcej osób. Sam kapitan relacjonował, że na pokład weszło około 1800 uciekinierów, jednak historycy szacują, że mogło ich być nawet ponad 2500. Wśród nich znalazł się także Miguel. Nie wie, że czeka go długa tułaczka po afrykańskich i europejskich szlakach, która będzie miała swój finał w Paryżu. A właściwie dwa finały. Jeden związany z euforią odczuwaną podczas triumfalnego wyzwalania Paryża, drugi naznaczony traumą mieszkania w obcym kraju i bezsilnego obserwowania dramatu rozgrywającego się w ojczyźnie. Nie taki koniec wojny wymarzył sobie Miguel…
To właśnie Miguel jest głównym bohaterem opowieści „Koleje losu”. Widzimy go już jako sędziwego weterana, mieszkającego obecnie we Francji, z którym rozmawia autor komiksu, a także obserwujemy jego wojenne losy. Paco Roca snuje bowiem swoją opowieść w dwóch planach czasowych. W pierwszym śledzimy jego relację z dziewięćdziesięcioczteroletnim mężczyzną, który początkowo jest nastawiony niezbyt przychylnie. Jednak wraz z rozwojem historii narrator i słuchacz stają się sobie coraz bliżsi i zaczynają coraz lepiej się rozumieć. W drugim planie obserwujemy wojenną tułaczkę Miguela, który niczym Franek Dolas przemierza kolejne fronty drugiej wojny światowej. Podobieństwo do losów bohatera filmu „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” jest chwilami bardzo duże, bo obaj przemierzają podobną trasę. Tu jednak wojna nie jest ukazana w konwencji komediowej, lecz jako wielka, światowa tragedia. Tragedia, która na zawsze naznaczyła swoim piętnem całe pokolenia.
Sposób opowiadania musi zatem przywoływać skojarzenia z dziełem Arta Spiegelmana. Nie umknęło to oczywiście uwadze krytyków, którzy ochrzcili „Koleje losu” mianem „hiszpańskiego Mausa”. Czy jednak jest określenie uprawnione? Pomijając jego niezaprzeczalną wartość marketingową, warto odnotować kilka różnic. Pierwsza jest oczywista, ale trzeba o niej wspomnieć. W komiksie Paco Roki występują ludzie, a nie zwierzęta. Bez wątpienia wykorzystanie konwencji bajki zwierzęcej byłoby w tym przypadku grubą przesadą. Druga różnica jest znacznie istotniejsza. Art Spiegelman stworzył swoją opowieść na podstawie rozmów z ojcem. Władek Spiegelman faktycznie przeżył wojnę, przetrwał hitlerowskie obozy zagłady i później opowiedział o swoich losach synowi. Paco Roca natomiast… ze swoim informatorem tak naprawdę nigdy nie spotkał się osobiście. Miguel Campos to jedna z postaci, które długo pozostawały w zapomnieniu. Hiszpańscy żołnierze walczący na frontach drugiej wojny światowej często zmieniali swoje nazwiska, w trosce o bliskich, których zostawili w Hiszpanii. I to prowadzi nas do trzeciej różnicy. Spiegelman opowiada o tym aspekcie historii, który dziś jest doskonale znany. Trudno nawet zliczyć kolejne publikacje na temat Holocaustu, a przecież nieustannie powstają kolejne. Tymczasem los hiszpańskich żołnierzy pozostaje znany raczej wąskiemu gronu miłośników historii. Główny bohater opowieści staje się symbolicznym reprezentantem tej grupy.
Rysunki Roki są niezwykle ekspresyjne. Z pomocą dość grubej, zdecydowanej linii kreśli on zarówno postacie, jak i krajobrazy. Nie wdaje się raczej w szczegóły, nie stosuje kreskowania. Często wymaga od czytelnika „uzupełniania” poszczególnych kadrów, ale dzięki temu jego rysunki przemawiają z jeszcze większą siłą. W wyraźny sposób oddziela od siebie dwie warstwy narracyjne. Współczesne swoje spotkania z narratorem przedstawia nieco delikatniejszą kreską i pozbawia je kolorów, nakładając jedynie dwa odcienie szarości. Retrospekcje natomiast przedstawione są już grubszą kreską z wykorzystaniem szerszej palety barw. Choć też dominują tu raczej odcienie brązów, stłumionych zieleni i żółci. Całość wygląda atrakcyjnie, ale nie odwraca uwagi od spraw najważniejszych.
Paco Roca stworzył poruszający, a zarazem trzymający w napięciu komiks, umiejętnie łączący dbałość o historyczne fakty z narracyjną swadą. Ta mieszanka pozwoliła wykreować atrakcyjną opowieść o nieznanych, zapomnianych czy wręcz ukrywanych epizodach drugiej wojny światowej. Co więcej, autor snuje doskonale udokumentowaną, historyczną narrację o losach hiszpańskich uciekinierów, wykorzystując jednostkową perspektywę, co czyni tę historię niezwykle angażującą. Obserwując tułaczkę Miguela, jesteśmy w stanie wczuć się w trudną sytuację reprezentowanych przez niego żołnierzy. To oni jako pierwsi w Europie zbrojnie przeciwstawili się faszyzmowi, walcząc we własnym kraju z dyktaturą Franco. Weteran, z którym „rozmawia” autor, ma okazję nie tylko opowiedzieć o swoich wojennych doświadczeniach, ale również wyrazić ogromne rozczarowanie późniejszym rozwojem wypadków. Podczas wojny cały czas żył nadzieją, że również swoją ojczyznę wyzwoli spod władzy faszystów i z wielkim bólem musiał obserwować to, jak polityczne układy niweczą jego marzenia. Zapomniany, żyjący w obcym kraju mężczyzna nie chce początkowo wracać do swojej przeszłości, bo jest to dla niego zbyt bolesne. Na szczęście autor nie ustaje w swoich wysiłkach, by ogłosić światu prawdę o zapomnianych bohaterach.
