Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jeff Lemire
‹Łasuch. Powrót›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁasuch. Powrót
Scenariusz
Data wydania27 kwietnia 2022
RysunkiJeff Lemire
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
CyklŁasuch
ISBN9788328156012
Format152s. 170x260mm
Cena69,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Jak ryba wyjęta z wody
[Jeff Lemire „Łasuch. Powrót” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeff Lemire ma swoje pięć minut, które trwa już dobrych parę lat. Facet dobrze wie, jak pisać (a nawet rysować) komiksy – w zeszłym roku jedno z jego najważniejszych dzieł doczekało się nawet telewizyjnej adaptacji. No właśnie – „Łasuch” na Netflixie ukazał się razem z sequelem jego komiksowego pierwowzoru. Teraz, po roku, „Powrót” wyszedł w końcu w Polsce.

Marcin Knyszyński

Jak ryba wyjęta z wody
[Jeff Lemire „Łasuch. Powrót” - recenzja]

Jeff Lemire ma swoje pięć minut, które trwa już dobrych parę lat. Facet dobrze wie, jak pisać (a nawet rysować) komiksy – w zeszłym roku jedno z jego najważniejszych dzieł doczekało się nawet telewizyjnej adaptacji. No właśnie – „Łasuch” na Netflixie ukazał się razem z sequelem jego komiksowego pierwowzoru. Teraz, po roku, „Powrót” wyszedł w końcu w Polsce.

Jeff Lemire
‹Łasuch. Powrót›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁasuch. Powrót
Scenariusz
Data wydania27 kwietnia 2022
RysunkiJeff Lemire
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
CyklŁasuch
ISBN9788328156012
Format152s. 170x260mm
Cena69,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Oryginalny „Łasuch” Jeffa Lemire’a był naprawdę świetnym komiksem. Opowiedziany i narysowany w jakże charakterystycznym, grającym na emocjach i lekko odstręczającym, stylu, zapraszał do rzeczywistości koszmarnej i jednocześnie niebywale hipnotyzującej. Gus, mały chłopiec-jelonek, rusza wraz z „Wielkoludem” Jepperdem w świat rażony apokalipsą. Ludzie umierają masowo na nieznaną zarazę, której wybuch w niewytłumaczalny sposób zbiega się w czasie z narodzinami „hybryd”, czyli ludzkich dzieci obdarzonych zwierzęcymi cechami anatomicznymi. Mesjanizm, biblijna narracja, przemoc i liczne nawiązania do popkultury – niesamowita opowieść z świetnym finałem. Nie napiszę oczywiście, jak się „Łasuch” skończył – osoby czytające tę recenzję doskonale to wiedzą lub w tej chwili przestają ją czytać. Dlaczego? Ponieważ lektura „Łasucha. Powrotu” nie ma większego sensu bez znajomości oryginalnej serii.
Gdzie i kiedy jesteśmy? Minęło trzysta lat od wydarzeń kończących „Łasucha”, a my siedzimy pod ziemią w nieznanym bliżej (bo to w sumie nie ważne) miejscu. Początek komiksu jest zaskakująco podobny do początku pierwowzoru. Mały chłopiec z rogami mieszka w (podziemnym) lesie wraz z trójką innych osób, które nazywa „Ojcem”, „Nianią Tu” i „Nianią Wun”. Nie wolno mu opuszczać leśnej ostoi, ponieważ za jej granicami czai się śmiertelne niebezpieczeństwo. Sam chłopiec („Chyba nazywam się Gus”) zaczyna jednak coraz mocniej powątpiewać w szczere intencje swoich opiekunów i układa plan ucieczki. Dodatkową motywacją są nawiedzające go koszmarne sny, w których widzi nieznane sobie (ale dobrze znane czytelnikom) postacie – świat, w którym przyszło mu żyć okazuje się pułapką i więzieniem. Gdy udaje mu się z niego w końcu wyrwać (podobnie jak Gusowi sprzed trzystu lat) zaczyna w końcu poznawać świat prawdziwy.
Główny bohater „Łasucha. Powrotu” jest modelowym wręcz przypadkiem postaci, którą zwykło w popkulturze określać się jako „fish-out-of-water character”. Gus trafia do nieznanego, bardzo niekomfortowego, budzącego grozę i kompletnie niezrozumiałego otoczenia. Wychodzi ze swego raju i zaczyna powoli nabierać mesjańskich cech – jego przygody do pewnego czasu podejrzanie przypominają perypetie „starego Gusa”, aby w końcu pójść własną drogą a sam komiks okazuje się nie tyle sequelem, co bardzo fajnym i interesującym dopełnieniem znanej już nam historii. Dlatego też zaznaczyłem wcześniej, że można oczywiście przeczytać „Powrót” bez znajomości pierwszego „Łasucha”, bo przecież fabuła skomplikowana nie jest. Tylko, że omawiany dziś album funkcjonuje najlepiej i dostarcza najwięcej treści dopiero jako rozszerzenie i nawiązanie do pierwowzoru. Z tego też powodu nie mogę napisać zbyt wiele o fabule – może tylko tyle, że Jeff Lemire wykonał naprawdę kawał dobrej roboty i z wrócił do swego uniwersum w bardzo udany sposób.
Widać zresztą, że świat „Łasucha” jest dla niego bardzo ważny. Jest to komiks pisany i rysowany przez autora, który od początku do końca miał pełną kontrolę nad scenariuszem i całkowitą swobodę twórczą. On sam wspomniał w jednym z wywiadów, że bardzo był zadowolony z zakończenia „Łasucha” i nie sądził, że kiedykolwiek do niego wróci. Ale się stęsknił i gdy na początku 2020 roku spędził trochę czasu na planie zdjęciowym netflixowej adaptacji własnego komiksu postanowił, że wróci do tego świata. „Łasuch. Powrót” ukazał się w sześciu odcinkach, od stycznia do czerwca 2021 roku – ostatni odcinek zbiegł się w czasie z emisją serialu.
Rysunki Lemire’a dobrze znamy – w „Powrocie” są one dokładnie takie, jakich się spodziewałem i jakich oczekiwałem. Niby niedbałe, niby bazgroły, ale tak mocno wżynające się w percepcję i tak dosadne w swej brutalności i przekazywanych emocjach, że wręcz nie do podrobienia. Kolory kładzie znowu Jose Villarubia, długoletni kumpel autora, który dobrze wie, jak powinien wyglądać świat „Łasucha”. Podczas lektury „Powrotu” nie da się nie odczuwać pewnego niepokoju – wynika on zarówno ze strony graficznej, jak i samej treści. Nie bez znaczenia było to, że gdy Lemire w pierwszych miesiącach 2020 roku skończył pierwszą część, wybuchła pandemia – autor pisał kolejne odcinki (traktujące, jakby nie patrzeć, również o zarazie) w bardzo mrocznym i niezbyt wesołym nastroju.
„Łasuch. Powrót” nie ma, przynajmniej na razie, żadnej kontynuacji. Nie ma też jednoznacznego zakończenia. Lemire, głosem swojego bohatera, zastanawia się w komiksie, czy nie jest czasem tak, że wszystko ma początki, ale nie ma zakończeń – może sami powinniśmy sobie je dopowiedzieć, tak jak uważamy za stosowne. Powrót do „Łasucha” to strzał w dziesiątkę – czytelnicy znający i lubiący twórczość Jeffa Lemire’a nie powinni zastanawiać się zbyt długo i po prostu również tam powrócić.
koniec
4 maja 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Uczmy się języków!
Marcin Osuch

15 IV 2024

Na przestrzeni ostatnich paru lat polscy czytelnicy otrzymali kilka pozycji, których osią były kultury indiańskie Mezoameryki. Dwa lata temu Ongrys wznowił „Hernána Cortésa i podbój Meksyku”, w zeszłym roku Taurus – „Węża i włócznię”. Do klimatów konkwisty nawiązuje także „Ixbunieta” wydawnictwa Komiks i My. Ten zestaw w bardzo udany sposób uzupełnia „Ta, która mówi” oficyny Lost in Time.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Surowy w treści, surowy w formie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Śmierć nie jest końcem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

U kresu podróży
— Marcin Knyszyński

Smells Like Teen Spirit
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nagły atak spawacza
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

To miasto jest jakieś inne
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Koniec niewinności
— Marcin Knyszyński

Wyjście z raju
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Barbarzyńska epoka
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.