Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • Jack z Baśni #1
    Bill Willingham, Lilah Sturges; Tony Akins, Steve Leialoha, Andrew Pepoy
  • Beniamin i Beniamina
    René Goscinny; Albert Uderzo
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Ryan Ottley, Humberto Ramos, Gerardo Sandoval, Nick Spencer
‹Amazing Spider-Man #4: Ścigany›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAmazing Spider-Man #4: Ścigany
Scenariusz
Data wydania27 kwietnia 2022
RysunkiHumberto Ramos, Gerardo Sandoval, Ryan Ottley
PrzekładBartosz Czartoryski
Wydawca Egmont
CyklAmazing Spider-Man, Spider-Man, Marvel Fresh
ISBN9788328154261
Format300s. 167x255mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Bombastyczne łowy Kravena
[Ryan Ottley, Humberto Ramos, Gerardo Sandoval, Nick Spencer „Amazing Spider-Man #4: Ścigany” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zanim zabierzecie się za „Amazing Spider-Man: Ścigany”, najlepiej zrobicie, jeśli przypomnicie sobie kultowe „Ostatnie łowy Kravena”. Obie pozycje sporo bowiem łączy.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Bombastyczne łowy Kravena
[Ryan Ottley, Humberto Ramos, Gerardo Sandoval, Nick Spencer „Amazing Spider-Man #4: Ścigany” - recenzja]

Zanim zabierzecie się za „Amazing Spider-Man: Ścigany”, najlepiej zrobicie, jeśli przypomnicie sobie kultowe „Ostatnie łowy Kravena”. Obie pozycje sporo bowiem łączy.

Ryan Ottley, Humberto Ramos, Gerardo Sandoval, Nick Spencer
‹Amazing Spider-Man #4: Ścigany›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAmazing Spider-Man #4: Ścigany
Scenariusz
Data wydania27 kwietnia 2022
RysunkiHumberto Ramos, Gerardo Sandoval, Ryan Ottley
PrzekładBartosz Czartoryski
Wydawca Egmont
CyklAmazing Spider-Man, Spider-Man, Marvel Fresh
ISBN9788328154261
Format300s. 167x255mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Ostatnie łowy Kravena” ukazały się w 1987 roku i wprowadzały Pająka w okres zwany współczesną erą komiksu, choć osobiście wolę określenie „mroczne czasy”. To dlatego, że wówczas historie obrazkowe przeszły dużą metamorfozę. Przestały być postrzegane jako rozrywka dla młodszych czytelników, zaś takie tytuły, jak „Powrót Mrocznego Rycerza” i „Strażnicy” wywindowały je na całkiem inny poziom. W nurt ten świetnie wpisała się wyjątkowo ponura historia o polowaniu na Spidera przez Kravena. To właśnie tu Peter został pochowany żywcem, a Sergei Kravinoff zajął jego miejsce. Świetnemu, metafizycznemu scenariuszowi J.M. DeMatteisa towarzyszyły rewelacyjne rysunki Mike′a Zecka, co razem przełożyło się na jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) opowieść o naszym ulubionym bohaterze z sąsiedztwa.
Ponieważ Marvel w ostatnich latach lubi wracać do tego, co kiedyś się sprawdziło, wyciągnął pazerną łapę po „Ostatnie łowy…” (nie pierwszy raz). Była spora szansa, że to się nie uda. W końcu mamy inne czasy i inne podejście do superbohaterów. Na szczęście autorem komiksu został Nick Spencer, który tchnął nowe życie w Spider-Mana. Całość opatrzono tytułem „Ścigany” i rozbito na osiem zeszytów regularnej serii „Amazing Spider-Man”, które uzupełniły cztery albumy specjalne, oznaczone przy numeracji literkami „HU” (od „Hunted”). Co ciekawe tłumacz postanowił podkreślić polski tytuł używając skrótu „ŚCI”. Wszystkie te pozycje możemy teraz poznać dzięki Egmontowi.
Warto w tym miejscu zauważyć, że oryginalne „Ostatnie łowy…” zakończyły się śmiercią Kravena. I było to równie wstrząsające, co niespodziewane. Przez dłuższy czas pozostawał on martwy, ale w świecie Marvela nikt nie ginie na zawsze. Kraven również powrócił. Przyczyniła się do tego jego rodzina – żona (informacja dla tych, którzy czytali „Torment” – nie chodzi o Calypso) i dzieci. Łowca nie był jednak zadowolony z takiego obrotu sprawy. W końcu miał prawdziwie epicki zgon, który sam sobie zaplanował. Dlatego szybko pozbył się najbliższych. Następnie zawarł pakt z Wielkim Ewolucjonistą, który podarował mu 87 jego klonów. Kraven postanowił zrobić z nich najlepszych łowców i nie bawił się przy tym w sentymenty. W związku z czym śmiertelność w jego nowej rodzinie osiągnęła stopień krytyczny.
Powyższe informacje nie są wielkim spoilerem, ponieważ zostały w skrócie przedstawione na samym początku komiksu. Jednak bez ich poznania, zrozumienie fabuły byłoby niemożliwe – ściśle związana jest bowiem z dziedzictwem Kravinoffów. Mentor rodu planuje bowiem… a to niespodzianka… kolejne łowy. Tym razem jednak są one iście megalomańskie. Zlecił Taskmasterowi i Black-Antowi złapanie wszystkich złoczyńców, którzy przybrali imiona od zwierząt (jak Puma, Sęp, Skorpion, Nosorożec czy Tarantula). Ci sprawnie wykonali zadanie. Choć nie bez małych wpadek, na przykład nie złapali Lizarda i zmuszeni zostali zadowolić się jego nastoletnim synem, który od jakiegoś czasu również został pokryty łuskami. Następnie Arcade oddzielił Central Park w Nowym Jorku od świata i wypuścił tam wszystkich uwięzionych. Na miejscu czekała na nich armia żądnych mocnych wrażeń bogaczy, którym znudziły się tradycyjne polowania. A w między to wszystko oczywiście zostaje wmieszany Spider-Man, który ma być trofeum głównym.
Zgodnie z zasadą sequelów, kontynuacja ma przynosić to, co w części pierwszej, tylko bardziej. I zdecydowanie jest „bardziej”. Ogrom postaci wprost przytłacza, ilość wątków się rozrasta, zaś plan Kravena jest tak skomplikowany, że chyba musiał wszędzie porozwieszać żółte karteczki, by o niczym nie zapomnieć. Na szczęście Nick Spencer zapanował nad chaosem i stworzył wciągającą oraz momentami łapiącą za serce fabułę. Już dawno nie czytałem marvelowskiego eventu, który sprawiłby, że nie mogłem doczekać się co będzie dalej. Udało się to głównie dlatego, że najważniejsze osoby dramatu dostały odpowiednio dużo miejsca dla siebie, dzięki czemu możemy wczuć się w ich sytuację. To głównie zasługa wspomnianych zeszytów uzupełniających, przybliżających nam niektórych bohaterów. Na przykład niewesołe losy czwartoligowego łotra Gibbona: choć nigdy o nim nie słyszałem, to z miejsca stałem się jego fanem. Mimo tych wtrętów akcja pędzi do przodu, nie pozwalając się nudzić. Nie wiemy też, kto wyjdzie cało z polowania. Ofiar jest bowiem sporo zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie.
Nick Spencer okazał się wielkim fanem „Ostatnich łowów Kravena”, które musiał dokładnie studiować wiele razy. Można to wywnioskować z ilości odwołań do tego dzieła. Czasem chodzi o całe wątki, a czasem o jeden kadr, który wywołuje uśmiech na twarzy każdego miłośnika Pajączka. Nie da się wszystkiego wymienić, więc tylko wspomnę, że chodzi o takie rzeczy, jak scena, w której Kraven w pokoju pełnym dymu pręży się nago przed wypchanymi zwierzętami, albo rysunek, na którym widzimy, że ma przygotowaną trumnę, na której leży strzelba. Jest też czekająca na Petera Mary Jane, leżąca w łóżku w samej koszuli i wspominająca, jak kiedyś ze strachu zabiła butem szczura. Do tego powraca dawno niewidziany Vermin, zaś sam Spider-Man pojawia się w czarnym stroju.
Żeby jednak nie było, że wszystko jest wspaniale, muszę jednak wspomnieć momenty, kiedy Spencer przekombinował. I nie chodzi o to, że Taskmaster ze swoim koleżką potrafili pojmać dziesiątki arcyłotrów, ani to, że Arcade zbudował osłonę, której nie jest w stanie przebić nawet Kapitan Marvel. Takie rzeczy przyjmuje się na wiarę. Chodzi o końcówkę, w której następuje takie spiętrzenie nieprawdopodobnych zdarzeń, że jest wręcz niemożliwe, by było to zaplanowane. Zwłaszcza, że o niektórych rzeczach Kraven powinien nie mieć zielonego pojęcia. Do tego scenarzysta popada w irytująco podniosły ton, mający nas przekonać, że chce nam powiedzieć coś ważnego o życiu, świecie i całej reszcie. Jednak zamiast objawionych mądrości wychodzą mocno pretensjonalne i wydumane dialogi.
To teraz co nieco o rysunkach, bo artystów, którzy pracowali nad tą historią jest sporo. To jednak standard. Gorzej, że jednym z najlepszych z nich, choć z trudem przychodzi mi to pisać, jest Humberto Ramos. Nigdy nie podobała mi się jego kreskówkowa maniera, niemniej w porównaniu z innymi i tak muszę go pochwalić za czytelność kadrów i rzetelność w odwzorowaniu postaci (ewidentną wpadkę zaliczył raz, kiedy portretował roztańczoną Mary Jane – za ten koszmarek powinien klęczeć w kącie na grochu). Na pochwałę zasługują także Iban Coello – umiejętnie lawirujący między kreskówkowością Ramosa a szlachetną tradycją – oraz Ken Lashley, w pracach którego pobrzmiewają echa twórczości Todda McFarlane′a. Gorzej od nich wypada za to Ryan Ottley, którego prace sprawiają wrażenie kleconych w wielkim pośpiechu. To jednak nic w porównaniu z innymi – Alberto Alburquerque ma wyjątkowo toporny styl, a do tego wykrzywia twarze postaci w nienaturalnych grymasach, Gerardo Sandoval przebija Ramosa w cartoonowości, przez co strony są mało czytelne, a Chris Bachalo to z kolei przykład rysownika siermiężnego, mającego w nosie nie tylko anatomię, ale także ustalony odgórnie wygląd postaci (patrz: Lizard). Jest jeszcze Cory Smith, ale z tak przeciętnymi pracami, że nie sposób o nich nic napisać.
Co tu dużo mówić, „Amazing Spider-Man: Ścigany” nie jest pozycją idealną. Niemniej spodziewałem się większej katastrofy. Tymczasem wszelkie minusy jestem gotów wybaczyć, ponieważ jako całość pozycja ta okazała się wciągająca i ciekawie rozpisana. Bardzo dobrym pomysłem było odwołanie się do „Ostatnich łowów Kravena”, ale nie na zasadzie bezmyślnego kopiowania, a oddawania hołdu. W efekcie dużo przyjemności z lektury mają zarówno nowicjusze w świecie Marvela, mogący śledzić wartką akcję, jak i starzy wyjadacze, doszukując się ukrytych smaczków.
koniec
26 maja 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Młócka
Marcin Knyszyński

6 VI 2023

W dwudziestym pierwszym wieku uniwersum Marvela wstrząsane jest co chwila wielkimi wydarzeniami, „po których nic już nie będzie takie samo”. To powtarzające się, buńczuczne hasło nie niesie nigdy aż tyle prawdy, ile chcieliby twórcy (i pewnie czytelnicy), ale zawsze zmienia jakoś układ sił w uniwersum. Jest tak również w przypadku „Tajnej inwazji”.

więcej »

Zbrodnia nie popłaca
Maciej Jasiński

5 VI 2023

„O.K. Corral” oraz „Lucky Luke: Samotny jeździec” to komiksy stworzone kilka dekad po śmierci René Goscinnego, na podstawie scenariuszy innych autorów. Próbują oni korzystać z dorobku mistrza komiksowego humoru, ale czy udało im się choć w części mu dorównać?

więcej »

Robi wrażenie
Marcin Osuch

4 VI 2023

Uczciwie przyznaję, że miałem jakieś tam oczekiwania do tego komiksu. Nie że będzie to jakieś genialne odświeżenie kultowej przecież serii, raczej zwyczajnie byłem ciekaw, jak autor rozegra starość głównych bohaterów, Thorgala i Aaricii. Ponieważ tej starości jest niewiele, to jestem nieco rozczarowany, ale patrząc na całość, muszę przyznać, że „Żegnaj, Aaricio” da się czytać i wciąga.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miszmasz absolutny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Spider mem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Viltrumianie, Angstrom Levy, Dinosaurus i…
— Andrzej Goryl

Krótko o komiksach: Mutanci niepotrzebni
— Andrzej Goryl

Bez udziwniania
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

So 90’s…
— Marcin Knyszyński

Prawdopodobnie najkrwawszy komiks w galaktyce
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tradycja i postmodernizm
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie było go dziesięć lat
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A idź pan stąd (z hukiem)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Legendy i ich legendy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Żegnaj Peter
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zbiórka Avengers i do przodu!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Echa starego „LastMana”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miszmasz absolutny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.