Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

‹Zeszyty Komiksowe 5, październik 2006›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZeszyty Komiksowe
RedaktorMichał ‘Błażej’ Błażejczyk
Numer5, październik 2006
Data wydaniapaździernik 2006
ISSN9771733300005
Cena19,90

Oby nauka nie szła w las
[„Zeszyty Komiksowe 5, październik 2006” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Piąte „Zeszyty Komiksowe” wypełnił temat polskich badań nad komiksem. Temat potraktowany „wyspowo”, czyli zgodnie z ich naturą i występowaniem. Przynajmniej na gruncie rozważań i opracowań rodzimych.

Tomasz Nowak

Oby nauka nie szła w las
[„Zeszyty Komiksowe 5, październik 2006” - recenzja]

Piąte „Zeszyty Komiksowe” wypełnił temat polskich badań nad komiksem. Temat potraktowany „wyspowo”, czyli zgodnie z ich naturą i występowaniem. Przynajmniej na gruncie rozważań i opracowań rodzimych.

‹Zeszyty Komiksowe 5, październik 2006›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZeszyty Komiksowe
RedaktorMichał ‘Błażej’ Błażejczyk
Numer5, październik 2006
Data wydaniapaździernik 2006
ISSN9771733300005
Cena19,90
Numer składa się głównie z wywiadów z ludźmi, którzy do naszej teoretycznej i historycznej wiedzy o komiksach wnieśli bardzo wiele. Opowieści Jerzego Szyłaka, Adama Ruska czy Marka Misiory są niezmiernie ciekawe i zaskakująco odmienne. Łączy je pełniona rola – odkrywców poruszających się po terra incognita polskiej komiksologii.
Na pierwszy ogień trafia uznawany powszechnie za nestora polskiej teorii komiksu Krzysztof Teodor Toeplitz. W swej refleksji autor „Sztuki komiksu” przytomnie miesza trafne, bieżące spostrzeżenia z zawoalowaną tęsknotą za czasami minionymi. Zdumiewająco w ustach PRL-owskiego „człowieka systemu” brzmią zapewnienia o uwielbieniu dla twórczości amerykańskiego undergroundu. Bardzo lekko wspomina też nabywanie literatury okołokomiksowej dosyłanej „przez znajomego z zagranicy”. Trochę kontekstu o uwarunkowaniach niezbędnych dla jej zdobycia nadaje Jerzy Szyłak piszący o całkowitym braku dostępu w tym samym czasie – połowa lat 80. – do tego typu opracowań przez zwykłego studenta. Toeplitz dalej bez skrępowania neguje też obecną rzeczywistość, wygodnie nie dostrzegając korzeni bieżącego stanu rzeczy w minionych patologiach.
Na drugi ogień idzie traktowany przez wielu jak komiksowa wyrocznia Jerzy Szyłak. Z pewnością mile łechtany uwielbieniem wiernych wyznawców, sam jednak przyznaje się do wielu niedostatków, jakich nastręcza choćby nieznajomość języka francuskiego i niewielka znajomość literatury teoretycznej w tym języku. Owszem dorobek profesora tworzy dziś pewien kanon. Ba! Błysnąć „szyłakiem” w towarzystwie jest modnie, czasem wręcz wypada. Sam zainteresowany zachowuje jednak umiar. Choć czasem też lubi „spunktować” jakiś temat. Jak choćby wówczas, gdy dzieli, trochę z przekąsem, autorów komiksologicznych dociekań na badaczy i „nastawionych na wierszówkę” publicystów. W całym wszak swym dorobku porad praktycznych publicystom nie podsuwa.
Ostrzej Szyłak polemizuje z komiksowym „recenzyjnactwem”, czyli podejściem ubogim, gdy chodzi o podstawy zrozumienia zaplecza komiksowego medium, niesięgające poza zwykłe „przeżucie” materiału. I ma racje. Podobnie zresztą, gdy żywo reaguje na objawy pieniactwa czy zwykłego „olewu”. Efekty niechlujnego traktowania wiedzy teoretycznej, ergo konstrukcji omawianej materii obserwujemy do dziś. Dialog na względnym poziomie toczony jest wyrywkowo, a sygnały około komiksowe wypływające poza środowisko zagorzałych „czytaczy” przypominają wciąż raczkowanie.
Z rozumowania, które przebija się przez te wywiady wycieka poważny dysonans – próba skłonienia badaczy (w rozumieniu Szyłaka) do popularyzowania czegokolwiek jest wielką omyłką. Na pewno dorobek stricte naukowy, jego znajomość jest w stanie podnieść komiksowy dyskurs na wyższy poziom, niemniej kwestia popularyzacji to zupełnie „inna bajka”. Podkreśla to dobitnie komiksowy praktyk – Witold Tkaczyk. To już jednak dla redakcji „Zeszytów” poznawcze pogranicze. Szkoda.
Tkaczyk zwraca również uwagę na kierunki pisania o komiksie. Zauważa przewagę analiz fabularnych nad stroną wizualną, co jest zaszłością wynikającą z gradacji rynkowej. Nie przypadkiem to wciąż scenarzyści są bardziej „w cenie” od rysowników.
Z czym się tę całą teorię komiksu „je” uświadamia w swoim wywodzie – jak zwykle obszernym – Wojciech Birek. Po trzech zdaniach wchodzi na taki poziom abstrakcji, że efekt zniechęcenia zwykłego komiksożercy do wszelkich teorii osiąga murowany… A mówiąc serio, uświadamia z jednej strony wymownie, że systematyzująca refleksja naukowa nad komiksem jest potrzebna, wręcz konieczna dla postępu badań. Z drugiej jednakowoż potwierdza, iż absolutnie nie nadaje się ona wprost do popularyzowania komiksu. Niezrozumienie tego faktu zabiło swego czasu autorytet „poważnej” krytyki literackiej, która, mówiąc o literaturze popularnej, totalnie jej nie rozumiała, ani nie potrafiła o niej do zwyczajnego czytelnika przemawiać. Umiejętność operowania precyzyjnymi pojęciami, zrozumiałymi dla czytelnika komiksów – to dopiero wyzwanie dla polskiej komiksologii! A może dla polskiego komiksu? Bowiem ilustrujące niniejszy numer „Zeszytów” szorty ukazują więcej teorii w praktyce niż niejeden wywód.
Potoczysta i także obszerna wypowiedź Krzysztofa Skrzypczyka o Sympozjum Komiksologicznym organizowanym przez wiele lat przy Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi wywołuje pewien smutek. Przy całej – słusznej i nie – krytyce tego wydarzenia, dziecko wylane zostało razem z kąpielą. Przede wszystkim żal Skrzypczykowego entuzjazmu. Nikomu z przykładających rękę do pogrzebania tej inicjatywy nie starczyło zapału, aby podobny pomysł wcielić w życie. A faktycznie był to element „wyjścia” poza „komiksowe getto”. Choć na gruncie specyficznym, niekoniecznie dostępnym i interesującym dla przeciętnego komiksiarza, to jednak rozwijającym ową intertekstualną percepcję, o której wspominają praktycznie wszyscy badacze komiksów.
Prowadzący powyższe wywiady Michał Błażejczyk i Sebastian Frąckiewicz, zapewne chcąc skupić się na meritum – takich rozmów nikt wcześniej nie przeprowadził! – dociekają wyłącznie wątków komiksowych. Gubią przy tym konteksty, zwłaszcza historyczne, a to one przecież w największym stopniu zdeterminowały kierunek, a właściwie brak rodzimych badań nad komiksem praktycznie do początku lat 90.
Ciekawie prezentuje się dział recenzyjny tego numeru „Zeszytów”. Przywołanie ciekawej książki Bartosza Kurca „Opowiadanie obrazem” (Mulewicz), wraz z zachęcającą uwagą o przystępnej formie, skłania zdecydowanie do sięgnięcia po nią. W przeciwieństwie do „zjechanej do suchej nitki” „Krótkiej historii sztuki komiksu w Polsce” Wojciecha Obremskiego (Puźniak). Tu na marginesie rodzi się sporo pytań nie tylko o podejście, rozeznanie i zgłębienie tematu na poziomie studiów, ale również bardziej ogólnych – o poziom akceptowanych obecnie rozpraw magisterskich.
Sporo dylematów związanych z rozważaniami nad komiksem uzewnętrznia recenzja z komiksu „Poznański czerwiec 1956” (Jastrząb). Autor, historyk, skupia się przede wszystkich na warstwie dokumentalnej i bezlitośnie punktuje wszelkie niedoskonałości faktograficzne.
Z tego typu dokumentalizmem zmagają się od wielu lat autorzy komiksów wydawanych przez IPN. Z jednej strony serie takie jak „Wilcze Tropy” czy „W Imieniu Polski Walczącej” trzymają się faktów „do bólu”, ale dzieje się to ze szkodą dla płynności opowieści. Z drugiej strony seria „Wojenna Odyseja Antka Srebrnego” traktuje fakty całkowicie umownie z ogromną korzyścią dla fabuły.
Recenzent „Poznańskiego czerwca 1956” wyraźnie preferuje dzieła dokumentalne niż fabularne. Brak zrozumienia, że ma do czynienia właśnie z tym drugim nie przeszkadza mu wysuwać kuriozalnych w tym kontekście, ironiczno-złośliwych przytyków pod adresem scenariusza czy grafika. I to pomimo faktu, iż niezbyt właściwie je odczytuje, co wytyka mu… scenarzysta.
Wywodem Jastrzębia poczuł się bowiem wywołany do odpowiedzi Maciej Jasiński. Prezentuje on na początek status recenzenta. Dr Jastrząb zasłynął bowiem, choć głównie w Poznaniu, swoimi „rewolucyjnymi” teoriami na temat Czerwca ’56. Przyniosły mu one niewątpliwie rozgłos, ale zostały zanegowane i odrzucone przez środowiska naukowe, świadków tamtych wydarzeń oraz organizacje kultywujące pamięć o nich.
W takiej sytuacji zastanawia, czy o taki naukowy namysł nad komiksem chodzi? Oczywiście, każde dzieło można rozebrać na różne warstwy z pożytkiem dla dzieła, autorów, czytelników i oczywiście recenzenta. Jednak, pomijając nawet budzącą wątpliwości rzetelność naukową krytyka „Poznańskiego czerwca”, tu wyjątkowo rzuca się w oczy fakt, iż analiza pozbawiona obudowy, mierząca się z zagadnieniami niezrozumiałymi dla recenzenta i przez to niewprawnie opisywanymi (fabuła i grafika) może stać się mało pożytecznym „dyrdymałem”, który jednakowoż „pójdzie w świat”.
Bez wątpienia interesujące poznawczo są artykuły poświęcone dorobkowi komiksologicznemu Japończyków (Nowakowski), krajów frankofońskich (Birek) oraz – przynajmniej po części – anglojęzycznych (Grzegorzewicz). Mimo upływu piętnastu lat od wydania tego numeru „Zeszytów”, polskich badaczy do tej wiedzy zbliżył jedynie Internet. Praktycznie żadna z wymienionych w tych tekstach ważnych publikacji nie doczekała się edycji polskiej. Trudno więc mówić o postępie na tym polu.
Stan polskiej komiksologii pod koniec diagnozują Jerzy Szyłak i Michał Błażejczyk. Ten drugi wytyka niedostatki i niemrawo wskazuje na pozytywy. Uwidacznia się tu od razu pewien tradycyjny nurt rodzimego dyskursu w wielu dziedzinach, który zasadza się na „mieszaniu w popiele”, a nie „szlifowaniu diamentów”. Nie znaczy to, że w tekście nie pada sporo celnych uwag podsumowujących ówczesny stan badań teoretycznoliterackich nad komiksem.
Bardziej kuriozalnie prezentuje się natomiast krótki esej Szyłaka. Po iluś-tam-stronach przekonywania, że komiksologia to fajna, potrzebna i ciekawa wiedza, godna zgłębiania, główny polski komiksolog neguje w ogóle konieczność czy potrzebę jej istnienia jako osobnej dziedziny badawczej albo nawet teorii. Zrzuca wszystko do ogródka literaturoznawców, pogłębiając jedynie paradoksy związane z próbami usamodzielnienia komiksu jako odrębnej dziedziny twórczości.
Niniejszy numer „Zeszytów” ukazuje postaci dla polskiej teorii komiksu ikoniczne. Trochę tylko z ich teoriami polemizuje. W większości skupia się na niedostatkach ogólnych. Sam wszak w swej konstrukcji zawiera niedostatek fundamentalny. Nie znalazł się w nim ani jeden głos analizujący komiks jako dzieło graficzne. Trudno uwierzyć, że nie dało się znaleźć na uczelniach plastycznych zupełnie nikogo, kto zajmowałby się tą dziedziną sztuki.
Z dzisiejszej perspektywy, wbrew purytańskim akolitom, wiemy już dziś, że w polskiej komiksologii „poza Szyłakiem jest życie”. Mając na względzie i szanując cały, niezbywalny dorobek profesora, przynosi to pożytek wszystkim. On sam dobrze rozumie, że jako „wyroczni” zdarza mu się hamować rozwój dociekań na temat komiksu. Fakt, powinny mieć one wiele źródeł. Wówczas dopiero komiksologiczna refleksja ma szansę płynąć szerszą, wartką strugą. Niekoniecznie wciśnięta na zawsze w sztywny, naukowy garniturek.
Polska komiksologia półtora dekady temu – w powijakach. Widać rozmaite aspekty determinujące, ale też hamujące wzrost tej dziedziny z całym potencjałem, który stanowią ludzie i, paradoksalnie, póki co niewielki dorobek na tym polu. Z drugiej strony pomimo rozlicznych „białych plam” jest ona pełna niedoskonałości w postaci sztywnych ram i ograniczonej komunikacji, zarówno w kraju, jak i zagranicą – z dorobkiem rynków o bogatszej tradycji. Diagnoza swoich czasów, która na dziś pozostaje pod wieloma względami aktualna.
Plusy:
  • przegląd najważniejszych postaci polskiej komiksologii
  • krótka prezentacja istotnych, nie tylko polskich trendów w badaniach nad komiksem
  • przywołanie najważniejszych dotąd polsko i obcojęzycznych publikacji komiksologicznych
Minusy:
  • ograniczenie pola badań polskiej komiksologii do zagadnień literaturoznawczych i historycznych
  • mowa głównie o niedostatkach, ergo brak propozycji i pozytywnego bodźcowania do pogłębionej refleksji nad komiksem
  • bezpieczny ton wywiadów
  • niewiele miejsca poświęconego samej esencji polskiej teorii i polemice z nią
koniec
5 lipca 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Uczmy się języków!
Marcin Osuch

15 IV 2024

Na przestrzeni ostatnich paru lat polscy czytelnicy otrzymali kilka pozycji, których osią były kultury indiańskie Mezoameryki. Dwa lata temu Ongrys wznowił „Hernána Cortésa i podbój Meksyku”, w zeszłym roku Taurus – „Węża i włócznię”. Do klimatów konkwisty nawiązuje także „Ixbunieta” wydawnictwa Komiks i My. Ten zestaw w bardzo udany sposób uzupełnia „Ta, która mówi” oficyny Lost in Time.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Alter Sisters
— Tomasz Nowak

Między Alfą a Omegą
— Tomasz Nowak

Imperium po drugiej stronie lustra
— Tomasz Nowak

Hej, marines, hej!
— Tomasz Nowak

Ostatni występ kwartetu
— Tomasz Nowak

Tornadem porwani
— Tomasz Nowak

Ech, ta zła religia
— Tomasz Nowak

Komiksowa retrospektywa
— Tomasz Nowak

Droga w nieznane
— Tomasz Nowak

Na miedzianej ziemi
— Tomasz Nowak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.