Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Dave Johnson, Mark Millar, Kilian Plunkett, Andrew Robinson
‹Superman – Czerwony Syn›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSuperman – Czerwony Syn
Tytuł oryginalnySuperman: Red Son
Scenariusz
Data wydania13 maja 2015
RysunkiAndrew Robinson, Kilian Plunkett, Dave Johnson
PrzekładJakub Syty
Wydawca Egmont
CyklSuperman, DC Deluxe
ISBN978-83-281-1022-9
Format168s. 180×275mm; oprawa twarda
Cena69,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Świat w butelce
[Dave Johnson, Mark Millar, Kilian Plunkett, Andrew Robinson „Superman – Czerwony Syn” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Superman jest ikoną popkultury. Nikt nie zaprzeczy, że światowej, choć przede wszystkim amerykańskiej. W 2003 roku ukazał się komiks, który odpowiedział na pytanie: co by było, gdyby kapsuła z maleńkim Kal-Elem miała dwanaście godzin obsuwy i rozbiła się w ukraińskim kołchozie? Ikoną czego w takim przypadku stałby się Superman?

Marcin Knyszyński

Świat w butelce
[Dave Johnson, Mark Millar, Kilian Plunkett, Andrew Robinson „Superman – Czerwony Syn” - recenzja]

Superman jest ikoną popkultury. Nikt nie zaprzeczy, że światowej, choć przede wszystkim amerykańskiej. W 2003 roku ukazał się komiks, który odpowiedział na pytanie: co by było, gdyby kapsuła z maleńkim Kal-Elem miała dwanaście godzin obsuwy i rozbiła się w ukraińskim kołchozie? Ikoną czego w takim przypadku stałby się Superman?

Dave Johnson, Mark Millar, Kilian Plunkett, Andrew Robinson
‹Superman – Czerwony Syn›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSuperman – Czerwony Syn
Tytuł oryginalnySuperman: Red Son
Scenariusz
Data wydania13 maja 2015
RysunkiAndrew Robinson, Kilian Plunkett, Dave Johnson
PrzekładJakub Syty
Wydawca Egmont
CyklSuperman, DC Deluxe
ISBN978-83-281-1022-9
Format168s. 180×275mm; oprawa twarda
Cena69,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Amerykanie wymyślili Supermana, bo czasy były trudne i potrzeba było jakiegoś kulturowego wzorca, który szybko i mocno trafiłby do szerokiego grona odbiorców. Wielki Kryzys już teoretycznie minął, ale odbijał się cały czas czkawką – a nad Europę nadciągnęły chmury tak mroczne i ciężkie, że kwestią czasu była ich ekspansja na cały świat. Był rok 1938. Narodził się Superman i został jednym z najpopularniejszych (o ile nie najpopularniejszym) bohaterem komiksu amerykańskiego. W późniejszych latach, gdy DC Comics już okrzepło, wyrobiło sobie markę i umocowało swe uniwersum na mocnych podstawach (czyli przeszło rewolucję „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”), zaczęły powstawać „elseworldy”, komiksy umieszczające znanych bohaterów w rzeczywistościach mocno odbiegających od tych dobrze nam znanych i dosłownie pytające – „Co by było, gdyby…?”
Trzyczęściowy „Superman. Red Son” ze scenariuszem Marka Millara powstał w apogeum popularności komiksów o światach alternatywnych – w roku 2003, jeszcze przed „Nieskończonym kryzysem”, który przywrócił w DC Comics tradycję wieloświata i oznaczył rzeczywistość „Czerwonego syna” jako Ziemię-30. Przyjęto wtedy założenie, że „elseworldy” to faktycznie istniejące światy w pięćdziesięciodwuelementowym multiwersum i każdy z nich dostał swój „numerek”. W świecie trzydziestym, w latach prezydentury Dwighta Eisenhowera, Stany Zjednoczone obiegła przerażająca wiadomość. Sowieci mają nową super-broń, metaczłowieka o pseudonimie Superman, ubierającego się w obcisły strój z sierpem i młotem na klacie i władającego takimi nadludzkimi mocami jak latanie, supersiła, supersłuch, superwzrok i umiejętność miotania energetycznych promieni z oczu. Przebojowa dziennikarka Lois Luthor ma kolejny znakomity materiał, a jej nadludzko inteligentny i ambitny mąż, doktor Lex Luthor problem do rozwiązania, na które poświęci w końcu więcej niż dziesięć minut. Jak zabezpieczyć amerykański naród przed takim zagrożeniem? Jak utrzymać pozycję Ameryki w zimnej wojnie, która ewidentnie weszła właśnie na wyższy poziom?
Superman jest wysoko postawioną osobistością w Związku Radzieckim. Wierchuszka politbiura widzi go na miejscu Józefa Stalina, od czego nasz bohater mocno się odżegnuje. Jego intencje są kryształowe – bezinteresowna pomoc ludziom i pomoc każdemu w potrzebie. I nie chodzi tylko o Układ Warszawski – gdy zagrożone jest Metropolis, Paryż czy Londyn, również rusza na ratunek. Niektórzy uważają, że postać Supermana jest zaprzeczeniem idei marksistowskiej równości i najgorszą rzeczą jaka przydarzyła się Sowietom. Gdy Stalin umiera, Superman nie chce początkowo przejąć władzy, ale gdy widzi niedolę, biedę i problemy mieszkańców Związku Radzieckiego, postanawia, że zrobi wszystko, aby zmienić ten stan rzeczy. Ma przecież odpowiednie umiejętności, aby urządzić na świecie utopię według własnego przepisu. Tylko, czy powinien?
„Czerwony syn” składa się z trzech części opowiadających o trzech różnych okresach w życiu Supermana. Staje się on ostatecznie Wielkim Czerwonym Bratem, przed którego wzrokiem nic nie ucieknie. Mackom jego utopii nic nie umknie – tylko USA i Chile (czemu Chile? Bo rządził tam kiedyś Pinochet, większy prawicowy twardziel niż Reagan?) stawiają opór komunizmowi. Jak przystało na „porządny elseworld”, są tu również inni bohaterowie DC w odmiennych niż zwykle rolach – jest chociażby anarchistyczna, radziecka wersja Batmana w czapce-uszance, podkładająca bomby na Kremlu niczym V z wiadomego komiksu Alana Moore’a. Jest czerwona Wonder Woman, jest Green Lantern w „Strefie 51” i kilka innych fajnych rzeczy. Najciekawszą jednak analogią jest Stalingrad, pomniejszony i zamknięty przez Brainiaca w butelce, niczym kryptonijskie miasto Kandor w komiksach głównego nurtu. Komunistyczny Superman, wszechmocny i zdeterminowany niczym Miracleman Alana Moore’a, chce zamknąć w podobnej butelce cały świat.
Mark Millar próbuje nam przekazać pewną ideę – bardzo prostą, bardzo klarowną i zrozumiałą. Chodzi o to, że nie wolno nikomu odbierać wolności w imię bezpieczeństwa i dobrobytu. Nie można nikogo wsadzać do butelki – choćby kierowały nami, tak jak w przypadku radzieckiego Supermana, najszersze i najlepsze pobudki. Kal-El naprawdę chce dobrze, nie jest zimny i wyniosły jak wspomniany Miracleman, jest empatyczny, nie pozwala sobie na przemoc, nie zabija – mimo to robi źle. Komunizm w wydaniu Millara jest jednak tak skrajnie umowny, oderwany od rzeczywistości i totalnie komiksowy, że wręcz nieakceptowalny.
Trudno jest mi uwierzyć w dobrobyt rodzący się wszędzie tam, gdzie stąpał Czerwony Syn. Stalin to wąsaty wujek, a sowiecki ustrój to jakaś wyimaginowana utopia, której, według Millara, największym problemem jest to, że ogranicza wolność swych obywateli, a nie to, że ściga ich NKWD, umierają z głodu w Ukrainie albo w syberyjskich łagrach. Czy Superman tego nie widział? Czy może ZSRR w świecie komiksu też jest alternatywny do tego, na którym był wzorowany?
Ale za to największy przeciwnik Kryptończyka, nieludzko inteligentny Lex Luthor, jest wykreowany genialnie. Potwór w ludzkiej skórze, mizantrop ekstremalny, socjopata i geniusz. On nie walczy z czerwonym Supermanem z pozytywnych pobudek – robi to, bo widzi w tym pojedynku wyzwanie i szansę przekroczenia kolejnej granicy. Świetnie zbudowana postać i nie ma znaczenia to, że kompletnie niewiarygodna.
Rysunki idealnie pasują do fabuły. Dave Johnson i Killian Plunkett rysują mocno „retro” i tak jakby przymierzali się do tworzenia komunistycznych plakatów propagandowych. Ogląda się to wszystko z niekłamaną przyjemnością. Przymykam oko na pewne nieścisłości i uproszczenia, godzę się na bardzo instrumentalne i powierzchowne definicje komunizmu oraz kapitalizmu i dochodzę do wniosku, że nie jest to zły komiks. Szkopuł w tym, że mógł być lepszy.
koniec
24 sierpnia 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Towarzysz dla szczęścia ojczyzny i utrwalenia pokoju świata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Towarzysz Superman
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Krótko o komiksach: Styczeń 2002
— Marcin Herman, Paweł Nurzyński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.