„7 żywotów krogulca” to stworzona z ogromnym rozmachem opowieść, w której zdarzenia i postaci historyczne przeplatają się z wytworami niesamowitej wyobraźni scenarzysty i rysownika. Akcja tej historii obejmuje dwadzieścia pięć lat. Wszystko zaczyna się w roku 1601, natomiast dramatyczny finał rozgrywa się w roku 1625. Pomiędzy tymi datami nie brakuje ludzkich dramatów rozgrywających się na scenie teatru życia.
Władca marionetek
[Patrick Cothias, André Juillard „7 żywotów Krogulca” - recenzja]
„7 żywotów krogulca” to stworzona z ogromnym rozmachem opowieść, w której zdarzenia i postaci historyczne przeplatają się z wytworami niesamowitej wyobraźni scenarzysty i rysownika. Akcja tej historii obejmuje dwadzieścia pięć lat. Wszystko zaczyna się w roku 1601, natomiast dramatyczny finał rozgrywa się w roku 1625. Pomiędzy tymi datami nie brakuje ludzkich dramatów rozgrywających się na scenie teatru życia.
Patrick Cothias, André Juillard
‹7 żywotów Krogulca›
Piękna kobieta w czerwonej, kontrastującej z bielą śniegu sukni biegnie przez las. Stara się za wszelką cenę uciec przed ścigającymi ją mężczyznami. I w pewnym sensie jej się to udaje; gdy ją odnajdują, jest już martwa. Dramatyzmu tej sytuacji nadaje fakt, że kobieta była w ciąży, a ścigał ją jej mąż. Kobieta poświęciła swoje życie, ale ocaliła życie nowonarodzonej córki, którą ogrzała swoim ciałem. Ten dramat zestawiony zostaje z innymi narodzinami: oto w tym samym czasie, w ciepłych i pięknych komnatach królewskiego dworu na świat przychodzi następca króla Henryka IV. Od tej pory losy Ariane de Troil oraz delfina Ludwika są ze sobą ściśle splecione. Zresztą nie tylko ich łączy w tej opowieści złowieszcze fatum. Ojciec dziewczyny – Yvone – oraz jego brat – Gabriel – pozostają od momentu tragicznej śmierci matki Ariane zapiekłymi wrogami. Yvon oskarża brata o romans ze swoją żoną i obwinia go o jej śmierć. Zrezygnowany i załamany Gabriel odchodzi, ale na swej drodze spotyka starą kobietę, która oferuje mu pewien układ. Za cenę zwykłego uśmiechu oferuje mu krogulca, który ma mu wskazywać drogę. A jest to droga niezwykle wymagająca.
Dalej obserwujemy losy dorastającej Ariane oraz jej brata. Widzimy jak ich ojciec pogrąża się w smutku i samotności. Yvone de Troil nie jest bowiem w stanie poradzić sobie ze stratą ukochanej żony. Z drugiej zaś strony obserwujemy Ludwika, następcę tronu Francji i jego ojca. Henryk IV dla odmiany w pełni korzysta z uroków życia. Można mu zarzucić nonszalancję oraz hulaszczy tryb życia, ale równocześnie nie sposób odmówić mu pewnej przebiegłości, sprawności w rządzeniu oraz otwartości na różnorodność. Ważną rolę ma do odegrania również jeden z jego żołnierzy – Germain Grandpin. To nie wszystko. W królestwie pojawia się tajemniczy, zamaskowany wojownik, nazywany przez lud Krogulcem, bo właśnie ten ptak zawsze mu towarzyszy. Za nic ma sobie konwenanse i układy. Pojawia się, by drwić z arystokracji i walczyć o sprawiedliwość; nic dziwnego, że zdobywa przychylność biednych i uciskanych. Los sprawia, że ścieżki Ariane i Krogulca się przecinają i od tego momentu obie postacie pozostają ze sobą związane aż po kres opowieści. Tego, by każda z tych postaci właściwie odgrywała narzuconą przez przeznaczenie rolę, pilnuje wspomniana już wcześniej staruszka, która pojawia wraz ze swym czarnym kozłem oraz krogulcem w kluczowych momentach opowieści. Podobną rolę zdaje się odgrywać Leonard Złotousty – poeta, nieszczędzący krytycznych rymów nawet samemu władcy.
Patrick Cothias stworzył fascynującą opowieść, w której wielka historia przeplata się z ludzkimi dramatami. Mamy tu pasjonującą fabułę, która nie pozwala oderwać się od lektury aż do ostatnich stron. Jest również precyzyjnie zarysowane tło historyczne, w którym scenarzysta zadbał w najdrobniejsze nawet detale. Warto zwrócić chociażby uwagę na scenę, w której król ma odbyć swoją comiesięczną kąpiel. Ostatecznie jednak z niej rezygnuje, brutalnie przeganiając dworzan. Henryk IV faktycznie znany był ze swego niezbyt przyjemnego zapachu, jaki roztaczał wokół siebie, a brak zamiłowania do kąpieli przejął po nim jego syn. Zresztą kolejny władca – Ludwik XIV przechwalał się podobno tym, że w swoim życiu wykąpał się jedynie trzy razy. I od razu dodajmy, że nie były to fanaberie francuskich władców, ale rezultat upowszechnionego w tym czasie podejścia do higieny, które dałoby się streścić określeniem – „częste mycie skraca życie”. Ówcześni medycy stali na stanowisku, że konieczne jest wytworzenie jak najbardziej szczelnej bariery na skórze przed zagrożeniami z zewnątrz. Brak kontaktu z wodą doprowadzał do powstania warstwy brudu i tłuszczu, która miała rzekomo pełnić zbawienną rolę. To między innymi dlatego na siedemnastowiecznym królewskim dworze, który owszem, ładnie wygląda na obrazkach, cuchnęło straszliwie.
Na szczęście podczas lektury komiksu nie czujemy zapachów, jakimi przesiąknięte były mury królewskiej siedziby ani miast (możemy się domyślać, czym są wąskie strużki płynące środkiem niewybrukowanych ulic). Widzimy natomiast przepięknie narysowane sceny, które sprawiają, że komiks prezentuje się rzeczywiście wybornie. Niesamowicie precyzyjna i elegancka kreska Andre Juillarda sprawia, że plansze niemal ożywają. Dbałość o historyczne realia, dynamiczne kadrowanie, żywa kolorystyka – wszystko to czyni komiks prawdziwym arcydziełem. Odwzorowane w najdrobniejszych szczegółach wnętrza, architektura oraz stroje pozwalają zanurzyć się w tej pasjonującej historii bez reszty. Kropkę nad i stawia natomiast Wojciech Birek, który siedmiotomowy cykl umieszcza w szerszym kontekście twórczości Patricka Cothiasa. Z tekstu umieszczonego na końcu tomu dowiadujemy się mianowicie, że niezwykle złożona, wielowątkowa opowieść jest zaledwie jednym z elementów jeszcze bardziej złożonego i wielowątkowego uniwersum wykreowanego przez Cothiasa wspólnie z różnymi rysownikami. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wydawca zdecyduje się na publikację którejś z pozostałych dziewięciu serii.
Patrick Cothias i André Juillard stworzyli dzieło, które urzeka swoim rozmachem oraz pieczołowitością. Scenarzysta zdaje się wyznawać zasadę, którą wypowiada w pewnym momencie jedna z jego postaci. „Ludzie potrzebują, żeby opowiadać im historie… Nieszczęścia innych lalek pozwalają im zapomnieć o własnych niedolach oraz o tym, że sami są tylko marionetkami”. A marionetkami w tej historii są wszyscy. Nie tylko przedstawiciele uciśnionego i cierpiącego biedę ludu, ale także baronowie, dworzanie oraz sam król. Marionetką sterowaną przez przeznaczenie jest także zamaskowany bohater. Wszyscy grają role wyznaczone im przez los, uosabiany tu przez niewidomą staruszkę oraz poetę. Pasjonując się ich przygodami, my również uświadamiamy sobie to, że nasza sytuacja nie różni się zbytnio od przeznaczenia tych kolorowych, komiksowych postaci. Zapominamy jednak, że i my jesteśmy marionetkami w ręku jakiegoś lalkarza i choć przez krótki czas poświęcony na lekturę to my możemy poczuć się jak władcy marionetek.
