Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jordi Bayarri
‹Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze
Scenariusz
Data wydania14 kwietnia 2021
RysunkiJordi Bayarri
PrzekładAgata Ostrowska
Wydawca Egmont
CyklNajwybitniejsi Naukowcy
ISBN9788328160224
Format48s. 205x145mm
Cena24,99
Gatunekbiograficzny
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nauka jest piękna
[Jordi Bayarri „Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Maria Skłodowska-Curie to chyba najsłynniejsza naukowczyni i, jak dotąd, jedyna laureatka nagrody Nobla, która otrzymała ją w dwóch różnych dziedzinach nauki: fizyce oraz chemii. A to tylko jeden z powodów, dla których warto opowiadać o niej najmłodszym.

Agata Włodarczyk

Nauka jest piękna
[Jordi Bayarri „Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze” - recenzja]

Maria Skłodowska-Curie to chyba najsłynniejsza naukowczyni i, jak dotąd, jedyna laureatka nagrody Nobla, która otrzymała ją w dwóch różnych dziedzinach nauki: fizyce oraz chemii. A to tylko jeden z powodów, dla których warto opowiadać o niej najmłodszym.

Jordi Bayarri
‹Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze
Scenariusz
Data wydania14 kwietnia 2021
RysunkiJordi Bayarri
PrzekładAgata Ostrowska
Wydawca Egmont
CyklNajwybitniejsi Naukowcy
ISBN9788328160224
Format48s. 205x145mm
Cena24,99
Gatunekbiograficzny
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Skłodowska żyła z jednej strony w dość burzliwych czasach, a z drugiej – w okresie, gdy kobiety w naukach, zwłaszcza ścisłych, nie były zbyt mile widziane. Jednak dzięki ciężkiej pracy, wspierającej rodzinie oraz odrobinie szczęścia nie tylko ukończyła studia, ale również prowadziła badania, w wyniku których odkryła aż dwa nowe pierwiastki. W zdobywaniu funduszy na dalsze eksperymenty również miała po swojej stronie wielu hojnych darczyńców, w tym zza oceanu. A to nie wszystko! Jej życie nie było łatwe – Komitet Noblowski nie uznał początkowo jej wkładu w badania, jej mąż zginął młodo, uczestniczyła w I wojnie światowej jako organizatorka mobilnych rentgenów…
„Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze” to jeden z dwóch komiksów otwierających nową, kierowaną do najmłodszych serię przybliżającą biografie osób, które znacząco wpłynęły na rozwój naszej wiedzy o świecie. Opowiedziana na zaledwie 34 niewielkich stronach historia Skłodowskiej-Curie siłą rzeczy stanowi jedynie ułamek życiorysu badaczki; sęk w tym, że autor, Jordi Bayarri, wyekstrahował z niej najważniejsze oraz najciekawsze elementy: wyniesione z dzieciństwa zamiłowanie do nauki i społeczny aktywizm oraz kolejne etapy naukowej drogi Skłodowskiej-Curie. Całość układa się w miarę płynnie i logicznie – za wyjątkiem może nagłego przeskoczenia w obrębie zaledwie kilku kadrów od odkrycia polonu do radu – a sama historia zafascynować może nie tylko dzieci, ale również dorosłych. Z myślą o nieco starszych czytelnikach zresztą na końcu tomu zamieszczono posłowie doktora Tomasza Rożka, merytorycznego konsultanta serii „Najwybitniejsi Naukowcy”.
Do tego należy dodać jeszcze jedną, niezwykle ważną cechę „Marii Skłodowskiej-Curie. Pierwiastków promieniotwórczych": są ładne i atrakcyjne w ten klasycznie kreskówkowy sposób. Postacie Bayarriego są ekspresyjne i interesujące, a ich dość prosty design sprawia, że rysunek nie wydaje się zbyt „zagracony” – co ułatwia czytanie, zwłaszcza tym, którzy z formą komiksową nie są jeszcze zbyt obeznani. Nałożone przez Dani Seijas kolory z kolei są żywe i intensywne, przez co również przyciągają uwagę oraz umilają lekturę.
„Pierwiastki promieniotwórcze” to zgrabny komiks dla najmłodszych o jednej z ważniejszych naukowczyń w historii – ładny, atrakcyjny, przyjemny, a przede wszystkim rzetelny i przygotowany pod kątem konkretnej widowni. Trzeba Egmontowi przyklasnąć za świetną wydawniczą decyzję.
Plusy:
  • przybliża najmłodszym ciekawą biografię dwukrotnej laureatki nagrody Nobla
  • zgrabnie przygotowana dla najmłodszych historia
  • atrakcyjnie narysowana i przygotowana
  • opatrzona komentarzem pomoże rodzicom odpowiedzieć na nieporuszone w samym komiksie kwestie
koniec
28 października 2022

Komentarze

1 2 »
29 X 2022   00:44:24

"najsłynniejsza naukowczyni" W jaki to jest jezyku? Nie wyglada mi to na polski.

29 X 2022   14:02:04

W fajnopolackim.

29 X 2022   18:47:04

naukowczyni, marszałkini, głupkini, itd, itp...

29 X 2022   22:16:53

A gospodyni czy mistrzyni to już w ogóle... Takie słowa z jednej strony mnie bawią, z drugiej — czy tego chcemy, czy nie — w wielu dyscyplinach, w których niegdyś dominowały chłopięta, dominować przestały. W łacinie zresztą żeńska forma jest normą: por. „doctor”–„doctrix”. (Przekomiczna jest za to forma „doktorka”, czyli „doktorek” w odsłonie niewieściej; kiedy ją słyszę, proponuję „doktrycę” — na zasadzie: „matrix”–„matryca”. Podobnie działają „nauczycielka” czy „asystentka”, a jakoś prawie nikt się nie czepia. I „posełka” — bo tak nazywano posłanki w międzywojniu). Końcówka -yni/-ini jest akurat całkiem sensowna, niemłoda i stworzona zgodnie z zasadami polszczyzny. „Wykonawczyni” na pewno pojawiała się w XIX wieku; czy wcześniej – nie wiem. „Ksieni” — szefowa zakonu — to forma oboczna od dawnej „ksini”, skróconej wersji od „księgini” (wiek XIV).

Skoro pominąć już tę oto okoliczność, że:

Telimena uważa z n a w c z y n i oczyma,
Musztruje siostrzenicę, gniewa się i zżyma;
Aż na dygnienie Zosi krzyknęła z rozpaczy:
„Ja nieszczęśliwa! Zosiu, widzisz, co to znaczy
Źyć z gęśmi, z pastuchami! tak nogi rozszerzasz
Jak chłopiec, okiem w prawo i w lewo uderzasz,
Czysta rozwódka! - Dygnij, patrz, jaka niezwinna!”

Nigdy nie ceniłem „Pana Tadeusza” w odróżnieniu od innych dzieł Mickiewicza, ale trudno autorowi znajomości polszczyzny odmówić. Jeszcze trudniej uwierzyć, żeby forma żeńska pojawiła się w tym samym czasie, kiedy męska.

Na marginesie sam ostatnio użyłem słowa „naukowczyni”. W piśmie, delikatnie mówiąc, mało postępowym.

30 X 2022   11:52:49

Ale niektóre te słowa z -yni -ini w końcówce są w naszym języku już od dawna.
Natomiast "naukowczyni" budzi we mnie wściekłość, w moich uszach brzmi jak "kino klasy B" - a więc są - naukowcy i naukowczynie. Ja całe lata pracowałam aby zostać naukowcem, nie jakąś naukowczynią.

30 X 2022   16:55:42

Czyli nowe już nie mogą się pojawiać? To równorzędna forma żeńska, w odróżnieniu od np. podrzędnych nauczycielki albo doktorki. Dlaczego można być znawczynią (-ec -> -yni) czy strzelczynią (-ec -> -yni) (to słowo stare jak świat), a naukowczynią już nie? Rzecz przyzwyczajenia, ale w zgodzie z logiką nienowocześniackiej polszczyzny. Bo chyba mnie o nowocześniactwo nie podejrzewasz :>

PS Nie, nie mam nic przeciwko nazywaniu Cię naukowcem ani nienazywaniu Cię naukowczynią.

PPS I sam poza wyjątkowymi sytuacjami takich określeń nie używam, ale to nie znaczy, że nie są sensowne. Bo nie są nawet neologizmami.

30 X 2022   22:33:04

Moim zdaniem rzecz w tym, że te zmiany obecnie nie następują w sposób naturalny, oddolny, jako wynik ewolucji języka, tylko odgórny, rewolucyjny. Na zasadzie "to do dzisiaj wszędzie wciskamy femininy".

31 X 2022   00:31:23

Zgoda; to bardzo drażniący kłopot. Ale czym innym są takie słowa jak „doktora”, „profesora”, „filozofka”, „prezeska”, a czym innym końcówki „-wiec” czy „-wca” zmieniające się we „-wczynie”. Bo to nie jest wymyślanie wyrazów, nawet jeśliby nigdy dotąd nie były używane: te słowa istnieją w logice języka. Choć często brzmią przekomicznie. Mam wrażenie, że niechęć do wciskania owych femmów fatalów, w tym moja, wynika nade wszystko z niechęci, w tym mojej, do tych, którzy je wciskają, a nie z samego wciskania. Słowa od setek lat często są wciskane, dla przykładu, przez pisarzy, którzy je promują; czy to sposób oddolny? (Por. Cyceron, „De oratore”; Arystoteles, „Poetyka”). A że robią to także „posełki” albo RJP, a wcześniej okropna reforma z 1936 roku — to nie jest argument przeciw takim bądź innym ewolucjom języka, zwłaszcza że po prawdzie oddolności nie ma co przeceniać. Póki nikt nie zmusza — nie ma katastrofy. Kiedy ktoś zmusza — to paskudne, ale nie znaczy jeszcze, że sama forma jest do odstrzału, chociaż do odstrzału są ci, którzy zmuszają.

31 X 2022   18:46:14

Czytam własnie antologię "Miłośc, śmierć +roboty" (dosyć przeciętną swoją drogą, serial o wiele lepszy) i w opowiadaniu "Szczęśliwa trzynastka" pojawia się takie oto zdanie: "Przyjęłam więc order, zasalutowałam i uśmiechnęłam się, jak przystało na dobrą podporuczniczkę pragnąca kiedyś zostać kapitanką." We wcześniejszym opowiadaniu "Świadek" mamy natomiast "świadkinię". I tak sobie myślę, że chyba trzeba będzie przywyknąć. Bo nowi, młodzi, nowocześni i postępowi tłumacze nie będą się oglądać na jakichś zacofanych boomerów jak ja, tylko przekładać zagraniczne teksty właśnie tak, jak współczesna myśl rewolucyjna nakazuje. Gwarantuję wam, że za, powiedzmy 20 lat, tego typu feminatywy będą powszechna normą i ludzie do tego przywykną, choćby po prostu dlatego, że nie będą mieli wyboru i alternatywy. A że stanie się to w sposób nienaturalny, ze względów czysto ideologicznych? A kogo to? Jak w każdej rewolucji liczy się cel a nie metody, jakimi się go osiąga.

02 XI 2022   10:10:24

Bardzo możliwe.
Co do tego, co napisał Mieszko - rozumiem, że język się zmienia i jest to nieuniknione. Po prostu nadmiar nowych lub też nie aż tak nowych, ale wcześniej bardzo rzadko spotykanych form mnie osobiście się nie podoba.
Nie lubię nowych rzeczy i zmian, tak ogólnie. Przez całe lata po wprowadzeniu wyłącznie łącznej pisowni "nie" z imiesłowami przymiotnikowymi tak nie pisałam, choć przyznam, że teraz zdarza mi się pisać łącznie częściej.
A w przypadku feminatywów dochodzi jeszcze przekonanie, że są one elementem nachalnie lansowanej ideologii, która coraz bardziej mnie odrzuca i brzydzi - tym bardziej, im bardziej się ją wszędzie wciska. Szarpią oknem Overtona tak, że niebawem im framuga w rękach zostanie.

1 2 »

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Krótko o komiksach: Radioaktywna Marie
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Była sobie… Maria Skłodowska-Curie
— Sławomir Grabowski

Tegoż twórcy

Najjaśniejsza gwiazda na naukowym niebie starożytności
— Agata Włodarczyk

Ugładzony uparciuch
— Agata Włodarczyk

Kopernik. Tym razem bez Tytusa
— Marcin Osuch

Wszystko bierze się skądś
— Agata Włodarczyk

Na promieniu światła
— Sławomir Grabowski

Tegoż autora

Najjaśniejsza gwiazda na naukowym niebie starożytności
— Agata Włodarczyk

O znikaniu i trochę innej żałobie
— Agata Włodarczyk

Ucieczka z klatki
— Agata Włodarczyk

Nowe drogi sióstr
— Agata Włodarczyk

Niezły wstęp do wiedzy o seksualności człowieka
— Agata Włodarczyk

Czy to koniec Spider-mana?
— Agata Włodarczyk

Brzydkie kaczątko piłki nożnej?
— Agata Włodarczyk

Harmonia natury, harmonia siły
— Agata Włodarczyk

Wynalazki z przyszłości
— Agata Włodarczyk

Trochę inna kraina czarów
— Agata Włodarczyk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.