EKSTRAKT: | 100% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze |
Scenariusz | Jordi Bayarri |
Data wydania | 14 kwietnia 2021 |
Rysunki | Jordi Bayarri |
Przekład | Agata Ostrowska |
Wydawca | Egmont |
Cykl | Najwybitniejsi Naukowcy |
ISBN | 9788328160224 |
Format | 48s. 205x145mm |
Cena | 24,99 |
Gatunek | biograficzny |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Nauka jest piękna |
EKSTRAKT: | 100% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Najwybitniejsi Naukowcy. Maria Skłodowska-Curie. Pierwiastki promieniotwórcze |
Scenariusz | Jordi Bayarri |
Data wydania | 14 kwietnia 2021 |
Rysunki | Jordi Bayarri |
Przekład | Agata Ostrowska |
Wydawca | Egmont |
Cykl | Najwybitniejsi Naukowcy |
ISBN | 9788328160224 |
Format | 48s. 205x145mm |
Cena | 24,99 |
Gatunek | biograficzny |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
A gospodyni czy mistrzyni to już w ogóle... Takie słowa z jednej strony mnie bawią, z drugiej — czy tego chcemy, czy nie — w wielu dyscyplinach, w których niegdyś dominowały chłopięta, dominować przestały. W łacinie zresztą żeńska forma jest normą: por. „doctor”–„doctrix”. (Przekomiczna jest za to forma „doktorka”, czyli „doktorek” w odsłonie niewieściej; kiedy ją słyszę, proponuję „doktrycę” — na zasadzie: „matrix”–„matryca”. Podobnie działają „nauczycielka” czy „asystentka”, a jakoś prawie nikt się nie czepia. I „posełka” — bo tak nazywano posłanki w międzywojniu). Końcówka -yni/-ini jest akurat całkiem sensowna, niemłoda i stworzona zgodnie z zasadami polszczyzny. „Wykonawczyni” na pewno pojawiała się w XIX wieku; czy wcześniej – nie wiem. „Ksieni” — szefowa zakonu — to forma oboczna od dawnej „ksini”, skróconej wersji od „księgini” (wiek XIV).
Skoro pominąć już tę oto okoliczność, że:
Telimena uważa z n a w c z y n i oczyma,
Musztruje siostrzenicę, gniewa się i zżyma;
Aż na dygnienie Zosi krzyknęła z rozpaczy:
„Ja nieszczęśliwa! Zosiu, widzisz, co to znaczy
Źyć z gęśmi, z pastuchami! tak nogi rozszerzasz
Jak chłopiec, okiem w prawo i w lewo uderzasz,
Czysta rozwódka! - Dygnij, patrz, jaka niezwinna!”
Nigdy nie ceniłem „Pana Tadeusza” w odróżnieniu od innych dzieł Mickiewicza, ale trudno autorowi znajomości polszczyzny odmówić. Jeszcze trudniej uwierzyć, żeby forma żeńska pojawiła się w tym samym czasie, kiedy męska.
Na marginesie sam ostatnio użyłem słowa „naukowczyni”. W piśmie, delikatnie mówiąc, mało postępowym.
Ale niektóre te słowa z -yni -ini w końcówce są w naszym języku już od dawna.
Natomiast "naukowczyni" budzi we mnie wściekłość, w moich uszach brzmi jak "kino klasy B" - a więc są - naukowcy i naukowczynie. Ja całe lata pracowałam aby zostać naukowcem, nie jakąś naukowczynią.
Czyli nowe już nie mogą się pojawiać? To równorzędna forma żeńska, w odróżnieniu od np. podrzędnych nauczycielki albo doktorki. Dlaczego można być znawczynią (-ec -> -yni) czy strzelczynią (-ec -> -yni) (to słowo stare jak świat), a naukowczynią już nie? Rzecz przyzwyczajenia, ale w zgodzie z logiką nienowocześniackiej polszczyzny. Bo chyba mnie o nowocześniactwo nie podejrzewasz :>
PS Nie, nie mam nic przeciwko nazywaniu Cię naukowcem ani nienazywaniu Cię naukowczynią.
PPS I sam poza wyjątkowymi sytuacjami takich określeń nie używam, ale to nie znaczy, że nie są sensowne. Bo nie są nawet neologizmami.
Moim zdaniem rzecz w tym, że te zmiany obecnie nie następują w sposób naturalny, oddolny, jako wynik ewolucji języka, tylko odgórny, rewolucyjny. Na zasadzie "to do dzisiaj wszędzie wciskamy femininy".
Zgoda; to bardzo drażniący kłopot. Ale czym innym są takie słowa jak „doktora”, „profesora”, „filozofka”, „prezeska”, a czym innym końcówki „-wiec” czy „-wca” zmieniające się we „-wczynie”. Bo to nie jest wymyślanie wyrazów, nawet jeśliby nigdy dotąd nie były używane: te słowa istnieją w logice języka. Choć często brzmią przekomicznie. Mam wrażenie, że niechęć do wciskania owych femmów fatalów, w tym moja, wynika nade wszystko z niechęci, w tym mojej, do tych, którzy je wciskają, a nie z samego wciskania. Słowa od setek lat często są wciskane, dla przykładu, przez pisarzy, którzy je promują; czy to sposób oddolny? (Por. Cyceron, „De oratore”; Arystoteles, „Poetyka”). A że robią to także „posełki” albo RJP, a wcześniej okropna reforma z 1936 roku — to nie jest argument przeciw takim bądź innym ewolucjom języka, zwłaszcza że po prawdzie oddolności nie ma co przeceniać. Póki nikt nie zmusza — nie ma katastrofy. Kiedy ktoś zmusza — to paskudne, ale nie znaczy jeszcze, że sama forma jest do odstrzału, chociaż do odstrzału są ci, którzy zmuszają.
Czytam własnie antologię "Miłośc, śmierć +roboty" (dosyć przeciętną swoją drogą, serial o wiele lepszy) i w opowiadaniu "Szczęśliwa trzynastka" pojawia się takie oto zdanie: "Przyjęłam więc order, zasalutowałam i uśmiechnęłam się, jak przystało na dobrą podporuczniczkę pragnąca kiedyś zostać kapitanką." We wcześniejszym opowiadaniu "Świadek" mamy natomiast "świadkinię". I tak sobie myślę, że chyba trzeba będzie przywyknąć. Bo nowi, młodzi, nowocześni i postępowi tłumacze nie będą się oglądać na jakichś zacofanych boomerów jak ja, tylko przekładać zagraniczne teksty właśnie tak, jak współczesna myśl rewolucyjna nakazuje. Gwarantuję wam, że za, powiedzmy 20 lat, tego typu feminatywy będą powszechna normą i ludzie do tego przywykną, choćby po prostu dlatego, że nie będą mieli wyboru i alternatywy. A że stanie się to w sposób nienaturalny, ze względów czysto ideologicznych? A kogo to? Jak w każdej rewolucji liczy się cel a nie metody, jakimi się go osiąga.
Bardzo możliwe.
Co do tego, co napisał Mieszko - rozumiem, że język się zmienia i jest to nieuniknione. Po prostu nadmiar nowych lub też nie aż tak nowych, ale wcześniej bardzo rzadko spotykanych form mnie osobiście się nie podoba.
Nie lubię nowych rzeczy i zmian, tak ogólnie. Przez całe lata po wprowadzeniu wyłącznie łącznej pisowni "nie" z imiesłowami przymiotnikowymi tak nie pisałam, choć przyznam, że teraz zdarza mi się pisać łącznie częściej.
A w przypadku feminatywów dochodzi jeszcze przekonanie, że są one elementem nachalnie lansowanej ideologii, która coraz bardziej mnie odrzuca i brzydzi - tym bardziej, im bardziej się ją wszędzie wciska. Szarpią oknem Overtona tak, że niebawem im framuga w rękach zostanie.
„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.
więcej »Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.
więcej »„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Krótko o komiksach: Radioaktywna Marie
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Była sobie… Maria Skłodowska-Curie
— Sławomir Grabowski
Najjaśniejsza gwiazda na naukowym niebie starożytności
— Agata Włodarczyk
Ugładzony uparciuch
— Agata Włodarczyk
Kopernik. Tym razem bez Tytusa
— Marcin Osuch
Wszystko bierze się skądś
— Agata Włodarczyk
Na promieniu światła
— Sławomir Grabowski
Najjaśniejsza gwiazda na naukowym niebie starożytności
— Agata Włodarczyk
O znikaniu i trochę innej żałobie
— Agata Włodarczyk
Ucieczka z klatki
— Agata Włodarczyk
Nowe drogi sióstr
— Agata Włodarczyk
Niezły wstęp do wiedzy o seksualności człowieka
— Agata Włodarczyk
Czy to koniec Spider-mana?
— Agata Włodarczyk
Brzydkie kaczątko piłki nożnej?
— Agata Włodarczyk
Harmonia natury, harmonia siły
— Agata Włodarczyk
Wynalazki z przyszłości
— Agata Włodarczyk
Trochę inna kraina czarów
— Agata Włodarczyk
"najsłynniejsza naukowczyni" W jaki to jest jezyku? Nie wyglada mi to na polski.