Demony i halucynogenne grzybki [Robert Adler, Jakub Babczyński, Tomasz Kontny, Unka Odya, Michał ‘Śledziu’ Śledziński „Wydział 7 Zeszyt specjalny #2: Import-Export” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Całkiem możliwe, że kolejne zeszyty specjalne „Wydziału 7” będą już zawsze ukazywać się po pięciu regularnych odcinkach serii: „Helena” ujrzała światło dzienne po piątej „Dobranocce”, natomiast „Import eksport” pojawia się po dziesiątych „Wilkach”. Tym razem Tomasz Kontny stworzył zbiór krótkich i bardzo różnorodnych – w treści i formie – historii, których wspólnym mianownikiem są członkowie tytułowego Wydziału 7 SB.
Demony i halucynogenne grzybki [Robert Adler, Jakub Babczyński, Tomasz Kontny, Unka Odya, Michał ‘Śledziu’ Śledziński „Wydział 7 Zeszyt specjalny #2: Import-Export” - recenzja]Całkiem możliwe, że kolejne zeszyty specjalne „Wydziału 7” będą już zawsze ukazywać się po pięciu regularnych odcinkach serii: „Helena” ujrzała światło dzienne po piątej „Dobranocce”, natomiast „Import eksport” pojawia się po dziesiątych „Wilkach”. Tym razem Tomasz Kontny stworzył zbiór krótkich i bardzo różnorodnych – w treści i formie – historii, których wspólnym mianownikiem są członkowie tytułowego Wydziału 7 SB.
Robert Adler, Jakub Babczyński, Tomasz Kontny, Unka Odya, Michał ‘Śledziu’ Śledziński ‹Wydział 7 Zeszyt specjalny #2: Import-Export›Kto z wielbicieli komiksowego „Wydziału 7” (a takich osób wśród czytelników „Esensji” na pewno nie brakuje), ma jeszcze w pamięci wydany przed trzema laty pierwszy zeszyt specjalny serii, który poświęcony został romskiej bohaterce cyklu Helenie Kwiatkowskiej, sięgając po drugie tego typu wydawnictwo, będzie mocno zaskoczony. Tamto było zwartą opowieścią o dramatycznych losach TW „Aleksandry”, „Import eksport” jest natomiast zbiorem pięciu niepowiązanych ze sobą tematycznie shortów, na dodatek zilustrowanych przez różnych autorów. Jakby tego było mało, poszczególne opowieści nie tylko umieszczono w różnych latach, ale także wpisano je w odmienne kostiumy gatunkowe: od humorystycznej przedszkolnej historyjki dla dzieci po typowy dla całego cyklu horror nadprzyrodzony. Taka konwencja wymagała – dla podkreślenia znaczących różnic – zatrudnienia paru rysowników. Album otwiera rozdział zatytułowany „Wydziałek” – swoją drogą świetny szyld! – w którym poznajemy głównych bohaterów serii, to jest Kubę (czyli przyszłego dominikanina Jakuba Langego), Bogusię (doktor Bogumiłę Fiszer), Helenkę (wspomnianą już wcześniej Kwiatkowską) i Filipka (majora SB Filipa Dobrowolskiego), a mowa jest także o Szymku (poruczniku Szymonie Wilku) – w czasach, kiedy wszyscy oni są jeszcze… przedszkolakami. Nic więc dziwnego, że i waga problemów, z jakim muszą się borykać, jest nieco innego kalibru. Aczkolwiek z perspektywy kilkulatków konieczność zmierzenia się z obrzydliwym demonem Szpinakerem musi być niezapomnianym i traumatycznym przeżyciem. Na szczęście wspólnymi siłami znajdują sposób na ujarzmienie potwora. Można się pośmiać, zwłaszcza że rysunki Kuby Babczyńskiego idealnie wpisują się w dziecięcą formę narracji. W narysowanej przez Roberta Adlera (który współpracował już z Tomaszem Kontnym przy „ Martwej wodzie”) „Prognozie” nastrój jest o sto osiemdziesiąt stopni odmienny. Na zdjęcia próbne dla telewizyjnych prezenterów pogody zgłasza się młody mężczyzna, który gdy tylko przystępuje do wykonania zadania – pada martwy. Zdarzenie jest na tyle nietypowe, że trup trafia na stół sekcyjny w pracowni doktor Fiszer. Kiedy próbuje ona naciąć ciało, w pomieszczeniu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Lekarka nie widzi innego sposobu, jak wezwać na pomoc Helenę. Ta, dochodząc do wniosku, że umysł zmarłego próbuje się z nimi skontaktować, wpada na pewien pomysł. Jego realizacja wywołuje jeszcze większą konsternację obu kobiet, gdy okazuje się, że zostają one skonfrontowane z wydarzeniami, które dopiero nadejdą. Kogo przeraziła „Prognoza”, zapewne odetchnie z ulgą przy „Skrzatach”, które zilustrował popularny Śledziu, czyli Michał Śledziński (autor kultowego „Osiedla Swoboda”). Są one zresztą zabawną wariacją na temat wchodzącej w skład przygód „Kapitana Żbika” miniserii, którą zadebiutował w tym cyklu Jerzy Wróblewski (chodzi o zeszyty zatytułowane „ Wieloryb z peryskopem”, „ Wiszący rower” oraz „ Tajemniczy nurek”). Oficer MO Szymon Wilk zostaje odkomenderowany do znajdującego się w leśnych ostępach obozu harcerskiego. Druhowie skarżą się, że nocami ktoś stroi sobie z nich głupie żarty – ukrywa przedmioty, wiąże sznurowadła w butach. Korzystając z obecności doświadczonego śledczego, postanawiają przeprowadzić profesjonalne dochodzenie. Jego wynik najbardziej zaskakujący okazuje się dla samego porucznika, który na dodatek dostaje nieźle po głowie (i to wcale nie w przenośni). Fabularnie opowieść ta ma do zaoferowania dwie ciekawostki: po pierwsze – choć w sposób ironiczny, mówi sporo o funkcjonowaniu władz w czasach Polski Ludowej, po drugie – niesie ze sobą wciąż aktualne przesłanie proekologiczne. W „Spowiedzi” następuje powrót do nadzwyczaj poważnej tematyki. Pewnego dnia do konfesjonału, w którym zasiada dominikanin Jakub Lange, przychodzi młody mężczyzna. Robi to po raz pierwszy w życiu, ma więc sporo spraw obciążających sumienie. Oszukiwał, krzywdził, zabijał, czuł pychę. Co gorsza, niczego nie żałuje i nie ma wcale zamiaru zmieniać się w przyszłości. Dla zaszokowanego takim bezpardonowym wyznaniem spowiednika to jednak dopiero początek grozy. Osoba, która zgłosiła się do niego, snuje diaboliczną opowieść o swoim – naznaczonym piętnem rodziciela – życiu. Podświadomie szuka pomocy, wyzwolenia z zaklętego kręgu nienawiści, odnalezienia spokoju u boku kogoś bliskiego i zaufanego. Z drugiej strony pragnie zwracać na siebie uwagę w nadziei, że kiedyś odnajdzie do niej drogę albo ojciec biologiczny, albo ten w Niebiosach. W przeciwnym razie dla wszystkich skończy się to niewyobrażalnym kataklizmem. Rysunki Łukasza Pawlaka przydają tej historii niesamowitości. Choć niektóre kadry wywołują wrażenie, iż mamy do czynienia z komiksem młodzieżowym – w rzeczywistości jest to rasowy horror. Zamykającą „Import eksport” opowieścią jest przewrotne „Grzybobranie” Unki Odyi (znanej z serii fantastycznej „Brom”). Korzystając z wolnego czasu, major Filip Dobrowolski wybiera się z rodziną do lasu. Tam zaś spotyka go niezwykła przygoda. Pod wpływem wywołujących halucynacje grzybków przenosi się w czasie i spotyka omawiających kolejne fabuły… pomysłodawców „Wydziału 7”. Niecodzienne spotkanie oficera Milicji Obywatelskiej (Służba Bezpieczeństwa działała w jej strukturach) sprzed kilkudziesięciu lat ze współczesnymi artystami niezależnymi musi obfitować w zabawne dialogi, zwłaszcza gdy Tomek Kontny prowokacyjnie wkłada w ich (w tym też swoje) usta stek wulgaryzmów, na które peerelowscy stróże prawa – znamy to z serii o kapitanie Żbiku – byli szczególnie wyczuleni. Te pięć znakomitych rozdziałów to nie wszystkie atrakcje, jakie przynosi „Import eksport”; dochodzą bowiem jeszcze hojną ręką darowane czytelnikom projekty okładek (w tym autorstwa Zbigniewa Kasprzaka), szkice, projekty postaci i kadry alternatywne. Graficy pozwalają także zerknąć za „kulisy” ich pracy, przedstawiając w formie opisowo-rysunkowej etapy powstawania przykładowych plansz. Można czytać ten zeszyt nawet bez znajomości regularnych odcinków serii (od „ Operacji Totenkopf” po „ Wilki”), ale gdy mamy świadomość tego, co się w nich działo – przyjemność jest oczywiście większa. 
|