Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Luc Junior›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLuc Junior
Scenariusz
Data wydania31 października 2022
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklKLASYCZNE KOMIKSY GOSCINNY′EGO
ISBN9788328155558
Format232s. 216x285mm
Cena119,99
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Laboratorium gagów
[René Goscinny, Albert Uderzo „Luc Junior” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W listopadzie zeszłego roku Egmont wystartował z „Klasycznymi komiksami Rene Goscinnego” – niezła gratka dla miłośników europejskiego komiksu humorystycznego sprzed ponad półwiecza. Nie ich zapewne tak wielu, jak fanów superbohaterszczyzny – tym bardziej trzymam kciuki za powodzenie tej inicjatywy. Dziś poznamy dzielnego młodego reportera, Luca Juniora!

Marcin Knyszyński

Laboratorium gagów
[René Goscinny, Albert Uderzo „Luc Junior” - recenzja]

W listopadzie zeszłego roku Egmont wystartował z „Klasycznymi komiksami Rene Goscinnego” – niezła gratka dla miłośników europejskiego komiksu humorystycznego sprzed ponad półwiecza. Nie ich zapewne tak wielu, jak fanów superbohaterszczyzny – tym bardziej trzymam kciuki za powodzenie tej inicjatywy. Dziś poznamy dzielnego młodego reportera, Luca Juniora!

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Luc Junior›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLuc Junior
Scenariusz
Data wydania31 października 2022
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklKLASYCZNE KOMIKSY GOSCINNY′EGO
ISBN9788328155558
Format232s. 216x285mm
Cena119,99
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zbiorcze wydanie wszystkich jego siedmiu przygód, poszerzone o liczne materiały dodatkowe (archiwalne zdjęcia, szkice i anegdoty) a także pojedynczy, czarno-biały komiks „Bill Blanchart”, pojawiło się w Polsce jako pierwsze. W omawianym niedawno „Umpa-pie” tylko wspominałem o „Lucu Juniorze”. Obydwaj bohaterowie powstali i rozwijali się mniej więcej w tym samym czasie – w pracowitych, komiksowo rewolucyjnych latach pięćdziesiątych. Umpa-pa zaliczył falstart, poszedł do szuflady i powrócił w chwale w roku 1958. Luc Junior z kolei wydawany był bez żadnych przerw – Rene Goscinny i Albert Uderzo „wyprodukowali” sto pięćdziesiąt siedem plansz w stałym tempie jedna na tydzień. Luc Junior „żył” zatem równo trzy lata – od października 1954 do października 1957 roku. Skąd taka regularność?
A no stąd, że nasz bohater miał swoją stałą, jedną stronę w cotygodniowym dodatku młodzieżowym gazety „La Libre Belgique”. Tłumaczy to również specyficzny układ kadrów na każdej planszy – ze względu na wymagania czasopisma mamy po trzy paski obrazków a nie cztery jak w „Umpa-pie” i późniejszym „Asteriksie”. Jak możemy wyczytać z bogatej dokumentacji dołączonej do wydania, Luc Junior miał być odpowiedzią na istniejącego już od ponad dwudziestu lat belgijskiego „Tin Tina” – a więc został młodym, odważnym reporterem pewnej gazety, któremu towarzyszy jego przezabawny czworonożny przyjaciel Alfons i starszy, flegmatyczny i gburowaty starszy pan o nazwisku Ciaptak, mający być antytezą głównego bohatera. Luc Junior „miał odzwierciedlać cechy młodych czytelników tak, aby mogli się z nim utożsamiać”. Goscinny i Uderzo buntujący się z początku wobec konieczności „naśladownictwa” istniejącego już komiksu, zauważyli po czasie, że ich podobna wrażliwość i poczucie humoru pozwalają im się rozwijać, a dodatkowo budować fundamenty pod jeszcze nie uświadamianego, ale nieubłaganie nadciągającego „Asteriksa”.
Sto pięćdziesiąt siedem plansz, czyli siedem mniej więcej dwudziestodwustronicowych historyjek opartych na dość zbliżonym schemacie. Redaktor naczelny czasopisma „Krzyk”, nie potrafiący mówić cicho pan Bomba, co rano drze się w niebogłosy: „Junior! Ciaptak!” i prezentuje swój nowy, niesamowity pomysł na reportaż. Luc Junior jest nieodmiennie zachwycony, Ciaptak zawsze marudzi. I tak właśnie młody reporter, starszy fotograf i pies w nieokreślonym wieku wplątują się w zabawne, często absurdalne, mocno już „niedzisiejsze” przygody. Wizyta syna maharadży i jego wiernego zausznika; przypadkowo sfotografowani włamywacze szykujący się do skoku; wyprawa do Ameryki w poszukiwaniu zaginionego przed laty emigranta lub do amazońskiej dżungli w celu udokumentowania życia plemienia Paspartosów a nawet na Marsa – takie to właśnie, lekko „tintinowe”, perypetie dwóch bardzo odmiennych bohaterów znajdziemy w pierwszym komiksie egmontowskiego cyklu.
Goscinny i Uderzo zawsze tworzyli pary bohaterów (Umpa-pa i Hubert de la Puree de Cartofelle, Asteriks i Obeliks, Luc Junior i Ciaptak) i zawsze większość komizmu wynikała z różnic pomiędzy bohaterami – odmienna fizyczność, charakter, usposobienie a nawet sposób poruszania się i wysławiania. Ciaptak przypomina trochę Obeliksa, prawda? Alfons nie przypomina Idefiksa, ale jest psem zawsze towarzyszącym parze przyjaciół. W „Billu Blancharcie” też znajdziemy dwa przeciwstawne charaktery. No właśnie – ten zamieszczony na końcu czarno-biały, realistycznie narysowany, przygodowy komiks akcji był dla autorów taką samą odskocznią od nieustannej zgrywy i karykatury, jak nie przymierzając nasz „Gucek i Roch” dla Janusza Christy, znanego przecież przede wszystkim z „Kajtka i Koka” oraz „Kajka i Kokosza”.
„Luc Junior” jest zbiorem prostych, banalnych opowieści pozbawionych tak wyszukanego momentami humoru jak w „Asteriksie”, naiwnych i przeznaczonych raczej dla młodszego odbiorcy. Było to takie trochę laboratorium Goscinnego i Uderzo, którzy przestali w pewnym momencie konkurować z „Przygodami Tin-Tina” i zaczęli eksperymentować – na przykład groteskowi Gabarit i Jogurt to wprawka do kalifa Haruna Arachida i jego wiernego zausznika Iznoguda. Autorzy jak zwykle nawiązują mocno do współczesnych im czasów, francuskiej kultury lat pięćdziesiątych, ważnych miejsc i wydarzeń, przez co teraz, po niemal siedemdziesięciu latach, w innym kraju i w innych realiach, możemy nie tylko sporej ilości gagów nie zrozumieć, ale nawet nie zauważyć. Ale i tak zabawa jest przednia.
koniec
20 kwietnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Oto koniec znanego nam świata
Marcin Knyszyński

16 IV 2024

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

więcej »

Uczmy się języków!
Marcin Osuch

15 IV 2024

Na przestrzeni ostatnich paru lat polscy czytelnicy otrzymali kilka pozycji, których osią były kultury indiańskie Mezoameryki. Dwa lata temu Ongrys wznowił „Hernána Cortésa i podbój Meksyku”, w zeszłym roku Taurus – „Węża i włócznię”. Do klimatów konkwisty nawiązuje także „Ixbunieta” wydawnictwa Komiks i My. Ten zestaw w bardzo udany sposób uzupełnia „Ta, która mówi” oficyny Lost in Time.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Raczej cwany niż inteligentny
— Marcin Osuch

Nigdy więcej nie funduj mi fondue!
— Sebastian Chosiński

Ich dwóch i dziecko. Niesforne dziecko!
— Sebastian Chosiński

James Bond na usługach Juliusza Cezara
— Sebastian Chosiński

Pysk miał z żabia ślimaczy
— Sebastian Chosiński

Cebullanka y Grzanka kontra Juliusz Cezar
— Sebastian Chosiński

Galia jest najważniejsza!
— Sebastian Chosiński

Alezja?… Jaka znowu Alezja?!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Barbarzyńska epoka
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.