Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Joe Bocardo, El Torres
‹Krew barbarzyńcy›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrew barbarzyńcy
Scenariusz
Data wydania4 kwietnia 2023
RysunkiJoe Bocardo
PrzekładJakub Jankowski
Wydawca Mandioca
CyklConan
ISBN9788396483553
Format128s. 170x260 mm
Cena95,00
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Pieśń o Conanie
[Joe Bocardo, El Torres „Krew barbarzyńcy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Conan to jedna z tych postaci literackich, które przeżyły swych twórców i zdobyły większą od nich popularność. Muskularny wojownik, który narodził się w wyobraźni Roberta Ervina Howarda, zadebiutował w grudniu 1932 roku na łamach magazynu „Weird Tales” i do dziś przeżywa swoje przygody. Howard napisał wprawdzie tylko szesnaście opowiadań o wojowniku, dołożył do tego jedną powieść oraz esej na temat tego uniwersum, ale życie Conana nie skończyło się wraz z przedwczesną śmiercią pisarza. Powstawały kolejne opowiadania, powieści, filmy oraz komiksy. Jednym z takich dzieł jest „Krew barbarzyńcy”.

Paweł Ciołkiewicz

Pieśń o Conanie
[Joe Bocardo, El Torres „Krew barbarzyńcy” - recenzja]

Conan to jedna z tych postaci literackich, które przeżyły swych twórców i zdobyły większą od nich popularność. Muskularny wojownik, który narodził się w wyobraźni Roberta Ervina Howarda, zadebiutował w grudniu 1932 roku na łamach magazynu „Weird Tales” i do dziś przeżywa swoje przygody. Howard napisał wprawdzie tylko szesnaście opowiadań o wojowniku, dołożył do tego jedną powieść oraz esej na temat tego uniwersum, ale życie Conana nie skończyło się wraz z przedwczesną śmiercią pisarza. Powstawały kolejne opowiadania, powieści, filmy oraz komiksy. Jednym z takich dzieł jest „Krew barbarzyńcy”.

Joe Bocardo, El Torres
‹Krew barbarzyńcy›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrew barbarzyńcy
Scenariusz
Data wydania4 kwietnia 2023
RysunkiJoe Bocardo
PrzekładJakub Jankowski
Wydawca Mandioca
CyklConan
ISBN9788396483553
Format128s. 170x260 mm
Cena95,00
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Conan narodził się na początku lat trzydziestych, ale jego komiksowe początki sięgają roku 1952. Wtedy to na łamach meksykańskiego magazynu „Cuentos de Abuelito” rozpoczęto publikację serii zatytułowanej La Reina de la Costa Negra. Nie był to jednak ten Conan, do którego dziś jesteśmy przyzwyczajeni. Blondwłosy wojownik postacią drugoplanową, a główną rolę w opowieści odgrywa Belit – tytułowa królowa Czarnego Wybrzeża. Erupcja komiksów z Conanem w roli głównej nastąpiła w latach siedemdziesiątych, kiedy do gry wszedł Marvel. Później licencję na kilka lat przejęło wydawnictwo Dark Horse, jeszcze później barbarzyńca powrócił do Domu Pomysłów, a w roku 2023 nastąpił kolejny zwrot akcji – licencję na Conana przejęło wydawnictwo Titan Comics. Nowa seria ma zadebiutować lipcu 2023 roku. Europejskie wydawnictwa też nie próżnują i publikują przygody Conana bez oglądania się na licencje. Nie muszą, bo na mocy prawa UE utwory Howarda są w domenie publicznej. W 2018 roku francusko-belgijskie wydawnictwo Glénat rozpoczęło publikację serii „Conan le Cimmérien”, zawierającej adaptacje oryginalnychopowiadań, natomiast hiszpańskie Karras Comics, publikując „Sangre Barbara”, postawiło na rozwinięcie wątków z twórczości Howarda. I właśnie ten ostatni komiks, stworzony przez trzech hiszpańskich autorów pojawił się ostatnio na naszym rynku dzięki wydawnictwu Mandioca.
El Torres napisał scenariusz, Joe Bocardo stworzył rysunki, a Manoli Martínez obdarzył je kolorami. Głównym bohaterem komiksu jest Conan, ale nie ten… Conan. Pierwszoplanową rolę odgrywa tu bowiem książę Conan II, syn sławnego barbarzyńcy będącego obecnie królem Akwilonii. Potomek bohatera przyszedł na świat po zdarzeniach opisanych w jedynej powieści o przygodach Conana napisanej przez Howarda – Godzina smoka. To w niej Conan poznał bowiem Zenobię, kobietę, która pomogła mu w ucieczce z lochów, w których był przetrzymywany przez czarnoksiężnika Xaltotuna i króla Nemedii Tarascusa. Była ona konkubiną króla, ale jej serce należało do Conana od dawana, od momentu, w którym zobaczyła go dawno temu po raz pierwszy na królewskim dworze. Później, gdy Conan po wielu perypetiach zdołał pokonać swoich wrogów i powrócić na tron Akwilonii, nie zapomniał o jej heroicznym uczynku i zażądał od króla Nemedii, by uwolnił ją ze swojego haremu. „W Nemedii była niewolnicą, ale ja uczynię ją królową Akwilonii!” – te kończące słowa powieść stały się punktem wyjścia do zbudowania narracji zawartej w komiksie Krew barbarzyńcy. Zresztą nie tylko ten trop jest istotny. To właśnie w tej powieści widzimy, jak pokonany i zrzucony z tronu Akwilonii Conan uświadamia sobie, że nie posiada dziedzica, który mógłby zapewnić ciągłość dynastii oraz trwałość królestwa. Zapewne w tym momencie postanawia to zmienić.
Książę Conan w niczym nie przypomina swojego ojca. No, może tylko jeśli chodzi o szaleńczą odwagę i furię walce. Na tej mu nie zbywa. Poza tym ma jednak zupełnie inne podejście do życia. Ceni sobie osiągnięcia cywilizacji i ważna jest dla niego wiedza. Jest bardziej refleksyjny od swego ojca, dużą wagę przywiązuje do norm i reguł rządzących zachowaniem. Krótko mówiąc, nie chce być barbarzyńcą. Król Conan zaś, dla odmiany, coraz bardziej odczuwa potrzebę porzucenia cywilizowanego życia. Ciąży mu korona i nawiedza go pragnienie porzucenia królewskiego życia. Czy tym razem to uczyni? Nie musi się obawiać o losy królestwa, ponieważ ma dziedzica. Jest przecież książę Conan.
Wszystko rozpoczyna się od potyczki oddziałów księcia z wojownikami Piktów, którzy poświęcają swoje życie, by dostarczyć do swojej przywódczyni tajemniczą niewolnicę. Zaintrygowany Conan postanawia ją odbić i dowiedzieć się, dlaczego jest dla nich tak cenna. Okazuje się, że Ramla widzi przyszłość i opowiada księciu historię jego ojca. Historię, która… jeszcze się nie wydarzyła. Oto po kolejnej bitwie, król Conan postanawia rzucić wszystko i wyruszyć… przed siebie. Próbuje zacząć wędrowne życie od nowa. Chce poczuć to, co czuł w młodości. Ale spokój nie jest jego przeznaczeniem. Książę zaniepokojony tą opowieścią postanawia wbrew ostrzeżeniom Ramli zrobić coś strasznego. Chce mianowicie… zmienić historię. Wyrusza zatem na spotkanie swego ojca, by odwieść go od tego planu. Po drodze wpada jednak w zasadzkę. Czy uda mu się uciec niewoli? Czy zdąży na czas? Czy zdoła odwieść własnego ojca od realizacji zgubnego dla królestwa planu?
Krew barbarzyńcy przykuwa uwagę nie tylko dynamiczną i złożoną warstwą scenariuszową, ale również wspaniałymi rysunkami. Joe Bocardo tworzy mroczne, pełne brutalności sceny, posługując się zamaszystymi pociągnięciami pędzla (prawdopodobnie cyfrowego). Nie znajdziemy tu stylistyki czystej linii, tak charakterystycznej na przykład dla Marvelowskich „Conanów”. Nie ma również precyzyjnego kreskowania tworzącego wrażenie sterylności. Zamiast tego są nieregularne plamy czerni, smugi tworzące efekt suchego pędzla, kleksy wyglądające jakby były rezultatem rozchlapywania tuszu na planszach oraz rastry przywołujące skojarzenia ze starymi komiksami. Poszarpane linie często wychodzą poza kadry, tworząc efekt pewnej nonszalancji, pozornej niedokładności. Wszystko to nadaje grafikom bardzo surowy charakter. Ten efekt wzmacnia przytłumiona kolorystyka. Manoli Martínez używa raczej ciemnych, ziemistych barw, które dobrze komponują się dominującą na planszach czernią. Jaskrawsze barwy pojawiają się dopiero w scenie finałowej, utrzymanej w ognisto-czerwonej tonacji. Faktura plansz sprawia wrażenie chropowatej, surowej, co doskonale współgra pełną przemocy opowieścią o starciu barbarzyństwa i cywilizacji.
Bo właśnie to zderzenie stanowi główny temat tej pieśni o Conanie. El Torres, który w tekście umieszczonym na końcu albumu deklaruje swoje uwielbienie dla opowieści o Cymmeryjczyku, tworzy historię, która to uwielbienie potwierdza. Czuć w niej atmosferę pulpowych opowiadań, ale jest także myśl przewodnia, którą scenarzysta w interesujący sposób rozwija i puentuje. Chodzi właśnie o odwieczne starcie cywilizacji z barbarzyństwem, które zdaje się być uniwersalnym mechanizmem napędzającym historię. Ten temat zostaje obudowany licznymi wariacjami. Być może najważniejsza z nich dotyczy relacji ojca i syna. Książe Conan żyje w cieniu swojego ojca i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. W pewnym momencie wykrzykuje nawet: „Dla świata będzie istniał tylko jeden Conan!”. Oczywiście chodzi mu o jego ojca. Bo choć on – książę – nosi to samo imię, nigdy mu nie dorówna. Nigdy nie będzie prawdziwym Conanem. Wie o tym, dlatego próbuje, zresztą za namową matki, pójść odmienną drogą. Chce reprezentować właśnie cywilizację i brutalnej sile swojego ojca pragnie przeciwstawić wiedzę oraz mądrość. Beztroskiemu dążeniu ku przygodzie przeciwstawia odpowiedzialność i dojrzałość, odwracając tym samym typowe relacje pomiędzy ojcem i synem. Wszystkie te napięcia pomiędzy dwoma mężczyznami eksplodują w finałowej scenie.
Druga wariacja na temat starcia cywilizacji z barbarzyństwem rozgrywa się w relacji księcia i Ramli. Choć tu również książę chce ucieleśniać sobą ogładę charakterystyczną dla człowieka cywilizowanego, w oczach Ramli pozostaje barbarzyńcą, który nie dba o to, co wokół niego. „Książę pali i gwałci ziemię, ufając, że czyni dobrze”, mówi do niego kobieta. Za wszelką cenę chce osiągnąć swój cel i nie dba o to, jakim kosztem musi to uczynić. Ta wariacja, rzuca światło na rzecz pozornie oczywistą. Definiowanie kategorii barbarzyństwa i cywilizacji zawsze jest mianowicie sprawą względną. W naszych opowieściach zawsze jesteśmy pozytywnymi bohaterami, szlachetnymi postaciami, które „ufają, że czynią dobrze” i muszą przeciwstawiać się głupocie, zawiści i nieprzychylności innych. To inni są barbarzyńcami. Ramla, będąca w tej opowieści strażniczką opowieści, potrafi dostrzec to i powiedzieć księciu prawdę o jego czynach. „Oszczędź mi swych łez” – odpowiada jej książę i w tym momencie bardziej przypomina swojego ojca, niż zapewne chciałby to przyznać.
Wariacja trzecia jest ściśle związana z naturą opowieści oraz przeznaczenia. Młody Conan jest dla Ramli barbarzyńcą jeszcze jednego powodu – oszczędza mianowicie jej życie. Owszem, to może się wydawać dziwne. Przecież to cywilizowany gest. Gdzie tu barbarzyństwo? A jednak! Barbarzyństwem jest mianowicie zmiana historii. „Historii nie wolno zmieniać” – powtarza wielokrotnie znająca przyszłość i przeszłość kobieta. W opowieści, jaką snuła księciu, wszystko miało swoje miejsce. Był początek i był koniec. I ten nienaruszalny porządek został brutalnie zakłócony. Ramla powinna zginąć, bo tego wymagała historia, a książę Conan pozwolił jej żyć. Dla kobiety to prawdziwa tragedia, bo przestaje widzieć zdarzenia, które mają nastąpić. Opowieść się rozpada, traci sens, rozmywa się…
I jest wreszcie czwarta wariacja, która być może nie jest jednak tak oczywista jak poprzednie. Wybrzmiewa ona jednak wyraźnie, gdy wsłuchamy się w pieśń o Conanie bardziej wnikliwie. Najpierw ustami Ramli autorzy zarzucają księciu barbarzyństwo „zmieniania historii”, następnie zaś konfrontują go z ojcem i każą rozgoryczonemu następcy tronu wykrzyczeć z wyrzutem: „Dla świata zawsze będzie istniał tylko jeden Conan”. Czyż nie wybrzmiewa w tych scenach krytyka praktyk tak powszechnych w naszej kulturze, że nie dostrzegamy w nich nic barbarzyńskiego? Czy nie dochodzi tu do głosu zarzut braku szacunku dla opowieści w jej klasycznej formie? Opowieści, która ma początek i koniec? Czy z tego punktu widzenia barbarzyństwem nie jest powielanie w nieskończoność przygód bohaterów, którzy nie są w stanie umrzeć, choć powinni? Czy nie jest bestialstwem tworzenie kolejnych podróbek, nieudolnie naśladujących oryginały? Logika opowieści wymagałaby przecież w końcu jakiegoś finału, domknięcia historii. Niestety, w tym miejscu wkracza do gry logika rynku, nakazując dalszą produkcję kolejnych odcinków historii. Jeśli bohater zginął, trzeba go ożywić. Jeśli nie da się bohatera wskrzesić, należy powołać do życia jakiegoś klona. Ciąg dalszy musi przecież nastąpić! Czyż nie takie podejście jest to prawdziwym barbarzyństwem?
Takie destrukcyjne dla samej opowieści praktyki serializacyjne w mainsrteamowym komiksie są na porządku dziennym. W przypadku flagowych tytułów wielkich wydawców temat „śmierci bohatera” jest już dziś tylko okazją do formułowania szyderczych pytań, kiedy i jak zabity bohater powróci do życia. Bo, że wcześniej czy później tak się stanie, jest dla wszystkich oczywiste. I większość godzi się na takie oszustwo bez mrugnięcia okiem. Conan również jest przykładem bohatera, który będzie utrzymywany przy życiu w nieskończoność. Marvel, Dark Horse a już niedługo Titan Comics dbają o ciągłość i tworzą kolejne opowieści o zmęczonym herosie, przedkładając wymogi ekonomiczne ponad wartość artystyczną dzieła. To oczywiście nie wyklucza możliwości tworzenia interesujących opowieści z Cymmeryjczykiem w roli głównej, ale niewątpliwie giną one w nadmiarze tej produkcji.
Na szczęście w powodzi komiksowych serii z Conanem w roli głównej, dzieło Torresa, Bocardio i Martineza wyróżnia się właśnie szacunkiem dla pierwowzoru, klasyczną konstrukcją oraz samoświadomością. Autorzy bowiem podejmują z czytelnikiem grę. Zachęcają go mianowicie do stawiania takich pytań i od razu oddają swoje dzieło pod ocenę tego czytelniczego trybunału. Nie jest to jednak przypadek potwierdzający regułę. Jest to raczej próba zakwestionowania tej reguły i przełamania tego schematu. Pokazania, że historia musi mieć swój koniec…
koniec
9 maja 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Dyskretny urok showbiznesu
— Paweł Ciołkiewicz

Piękny umysł
— Paweł Ciołkiewicz

Mieć chaos w sobie
— Paweł Ciołkiewicz

Blask z innej przestrzeni
— Paweł Ciołkiewicz

Między prawdą a kłamstwem
— Paweł Ciołkiewicz

Nosferatu ponad wszystko
— Paweł Ciołkiewicz

Obrzęd przejścia
— Paweł Ciołkiewicz

Szklane domy
— Paweł Ciołkiewicz

Miejska pułapka
— Paweł Ciołkiewicz

Przeciwstawić się losowi
— Paweł Ciołkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.