Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

John Bolton, Mike Carey
‹Sandman - Furie›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSandman - Furie
Scenariusz
Data wydaniamaj 2009
RysunkiJohn Bolton
Wydawca Egmont
CyklSandman
Cena39,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Z Furią nie do twarzy
[John Bolton, Mike Carey „Sandman - Furie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Stworzone przez Neila Gaimana uniwersum „Sandmana” jest tak pojemne, że może stanowić znakomity azyl także dla innych komiksowych bohaterów. Tam przecież na dobre rozgościł się Niosący Światło, czyli Lucyfer. Tam również rozegrał się antyczny dramat znanej z „Pań Łaskawych” Lyty Hall, opowiedziany w „Furiach” przez Mike’a Careya i Johna Boltona.

Sebastian Chosiński

Z Furią nie do twarzy
[John Bolton, Mike Carey „Sandman - Furie” - recenzja]

Stworzone przez Neila Gaimana uniwersum „Sandmana” jest tak pojemne, że może stanowić znakomity azyl także dla innych komiksowych bohaterów. Tam przecież na dobre rozgościł się Niosący Światło, czyli Lucyfer. Tam również rozegrał się antyczny dramat znanej z „Pań Łaskawych” Lyty Hall, opowiedziany w „Furiach” przez Mike’a Careya i Johna Boltona.

John Bolton, Mike Carey
‹Sandman - Furie›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSandman - Furie
Scenariusz
Data wydaniamaj 2009
RysunkiJohn Bolton
Wydawca Egmont
CyklSandman
Cena39,00
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Hippolyta Hall, zwana przez znajomych zdrobniale Lytą, pojawiła się po raz pierwszy w dwutomowej edycji „Pan Łaskawych”, w Polsce wydanych przez Egmont jako piętnasta i szesnasta odsłona cyklu o Władcy Snów. Po śmierci swego syna Daniela, o spowodowanie której oskarża Sandmana, pragnie ona tylko jednego – zemsty. W tym celu, błądząc po własnym opanowanym przez narastający obłęd umyśle, kobieta dociera w końcu do trzech wiedźm, które będą w stanie spełnić jej marzenie. Tyle wymyślił Neil Gaiman. Pointę tej historii jakiś czas później dopisał jednak Mike Carey – w efekcie powstał, zilustrowany przez Johna Boltona (w Polsce znanego między innymi z „Arlekina i walentynek” oraz „Księgi Magii” do scenariuszy Gaimana), album zatytułowany „Furie”.
Lyta Hall wciąż nie potrafi otrząsnąć się po śmierci syna. Żyje samotnie, od czasu do czasu odwiedza jednak okoliczne bary, gdzie podrywa facetów, z którymi uprawia później pozbawiony głębszych uczuć i emocji seks. Jeden z kolejnych przygodnych kochanków czyni uszczypliwe uwagi, porównując dziecko do penisa – tym samym uderza w jej czuły punkt. Kobieta wyładowuje na kompletnie zaskoczonym mężczyźnie swą złość, co kończy się wezwaniem przez sąsiadów policji i odwiezieniem Lyty na komisariat. Przesłuchujący ją policjant, po wysłuchaniu historii o Danielu, odnosi się do swojej „klientki” ze zrozumieniem i wypuszcza do domu. Radzi przy tym, aby skorzystała z usług specjalisty, może zapisała się do jakiejś grupy terapeutycznej. Opuszczając biuro stróża prawa, pani Hall podnosi upuszczoną na podłogę ulotkę reklamującą działalność trupy teatralnej „Pieśń Kozła”. Nazwa zespołu przywodzi jej na myśl niedawne zdarzenia, dlatego też działa na nią jak magnes.
Po krótkiej rozmowie telefonicznej z szefową ekipy Lyta, z pochodzenia Greczynka, zostaje zatrudniona jako tłumacz trupy i już tydzień później leci do Aten, gdzie nowojorczycy mają wystawić sztukę Eurypidesa. Nie wie jeszcze wtedy, że będzie to jedynie wstęp do kolejnych dramatycznych wydarzeń w jej życiu. Od momentu wylądowania na ateńskim lotnisku wszystko bowiem toczy się nie tak, jak powinno. I nic w tym dziwnego, skoro kobieta zostaje po raz kolejny, ponownie wbrew własnej woli, wciągnięta w rozgrywkę potężnych antycznych bogów. Bo kiedy naprzeciw siebie stają Hermes i Kronos, trudno oczekiwać pokojowego rozwiązania konfliktu. A to jeszcze nie wszystkie atrakcje, jakie wysmażył Mike Carey. Na kartach komiksu pojawiają się również tytułowe Furie i – tak, tak, bez niego przecież nie mogło się obejść – Sandman.
Komiksy Neila Gaimana z Władcą Snów w roli głównej zawsze skrzyły się niezwykłymi pomysłami i intrygowały wielopłaszczyznowością fabuły. W „Furiach” nie ma, niestety, po tym nawet śladu. Jakby Careyowi zabrakło konceptu. Wymyślił dwa – zbiegające się mniej więcej w połowie opowieści – wątki, z których starał się później wycisnąć jak najwięcej. A że niewiele się dało, całość od strony fabularnej prezentuje się mało ciekawie. Potyczka greckich bogów równie dobrze mogłaby odbyć się bez udziału Lyty Hall – a skoro tak, to po co było ją w to mieszać? Tyle że wtedy nie byłoby większej potrzeby tworzyć oddzielnego albumu. Efekt jednak jest taki, że przez prawie cały czas czytelnika dręczy denerwujące pytanie: Co w tej historii jest na tyle efektownego, by usprawiedliwiało jej powstanie? Rzecz w tym, że – nic! Nawet finałowa wolta z pojawieniem się Sandmana nie jest w stanie sprawić, by serce zabiło szybciej.
Spore rozczarowanie mogą przeżyć także czytelnicy przyzwyczajeni do tradycyjnych sandmanowskich ilustracji. Bolton postawił bowiem całkowicie na grafikę komputerową (rysunki przypominają podkoloryzowane fotografie), zastosowaną już przez niego przy okazji „Arlekina i walentynek”. O ile jednak w tamtej opowieści – choć z domieszką fantastyki, to jednak w zasadzie obyczajowej – sprawdziła się ona znakomicie, w „Furiach” wydaje się zdecydowanie nie na miejscu, ponieważ pozbawia je mistycyzmu i magii, integralnych elementów każdej historii z uniwersum Władcy Snów. Jej efektem ubocznym jest również spłaszczenie perspektywy kadrów – widać wprawdzie dokładnie to, co znajduje się na pierwszym planie, lecz tło jest już najczęściej kompletnie zamazane. Dla grafika to zapewne spore ułatwienie, nie musi sobie bowiem zawracać głowy całą masą szczegółów wypełniających dalsze plany – tyle że czytelnik zostaje w ten sposób pozbawiony wielu doznań wizualnych. Kto wie, może właśnie dlatego tak trudno jest potrząsnąć wyobraźnią i wskoczyć do świata „Furii”, ponieważ jest on płaski jak psychika bohaterów oper mydlanych.
koniec
23 września 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

20 IV 2024

Powieść „Podróż do wnętrza Ziemi” Juliusza Verne′a została opublikowana w 1864 roku i choć nawet wówczas zaprezentowane w niej teorie miały w sobie o wiele więcej z fantastyki niż nauki, to do dziś zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Dla tych, którzy wolą rysunki od żywego tekstu, Egmont przygotował jej wierną adaptację komiksową.

więcej »

Zamknięcie etapu
Andrzej Goryl

19 IV 2024

Dziesiąty tom „Ms Marvel” jest jednocześnie ostatnim pisanym przez G. Willow Wilson – autorkę, która zapoczątkowała tę serię i stworzyła postać Kamali Khan. Scenarzystka prowadziła tę postać przez ponad pięćdziesiąt zeszytów, a jej cykl przez cały ten czas utrzymywał równy, wysoki poziom (z drobnymi potknięciami, nie rzutującymi na ogólną jakość). Jak wypadło zakończenie tej serii?

więcej »

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Narracja jak wino
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Dwunastoletni czarodziej w okularach
— Sławomir Grabowski

Boże, zachowaj nas przed marnymi komiksami
— Jakub Gałka

Czwarta nad ranem
— Anna Kańtoch

Szarość
— Jakub Ćwiek

Krótko o komiksach: Wrzesień 2004, cz. 2
— Sebastian Chosiński, Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski

Przerost formy nad treścią
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.