Norwegia jest magicznaMalin Falch Malin Falch, autorka komiksu „Światła północy”, była już zmęczona. To był jej kolejny wywiad tego dnia, a za chwilę miała udać się na panel dyskusyjny. Do tego przed chwilą wzięła udział w wymagającej sesji zdjęciowej, po której ja bym zamordował kolejną osobę z mediów, która by coś ode mnie chciała. Tym większy szacunek, że na moje pytania odpowiadała cierpliwie i rzeczowo.
Malin FalchNorwegia jest magicznaMalin Falch, autorka komiksu „Światła północy”, była już zmęczona. To był jej kolejny wywiad tego dnia, a za chwilę miała udać się na panel dyskusyjny. Do tego przed chwilą wzięła udział w wymagającej sesji zdjęciowej, po której ja bym zamordował kolejną osobę z mediów, która by coś ode mnie chciała. Tym większy szacunek, że na moje pytania odpowiadała cierpliwie i rzeczowo. Piotr „Pi” Gołębiewski: Czy w Oslo, gdzie teraz mieszkasz, często widać zorzę polarną? Malin Falch: Czasem ją widać. Częściej pojawia się na północy kraju, ale zdarza się, że jest widoczna w Oslo. Ma w sobie coś magicznego. Jest wręcz niewyobrażalnie piękna. Chciałam by stała się istotną częścią komiksu. Stąd tytuł - "Światła północy". Pi: W pierwszym tomie widzimy zestawienie świata rzeczywistego z magicznym, do którego przenosi się Sonja - główna bohaterka. Porównując je, nasz świat wygląda depresyjnie. Malin Falch: Nie odnoszę wrażenia, że rzeczywisty świat jest depresyjny. Ten prawdziwy świat po prostu wygląda zwyczajnie, bez elementów fantastycznych. W pewien sposób może więc być nudny. Tymczasem, kiedy przedstawiam świat magiczny, zależy mi by wszystko wyglądało bardzo pięknie. Chociaż… Norwegia również może być magiczna. To piękny kraj. Pi: Widać to na kartach Twojego komiksu. Przyznam, że jestem zauroczony pejzażami.
Wyszukaj / Kup Malin Falch: Bardzo lubię rysować tła i pejzaże, ale chyba jednak nieco bardziej lubię rysować postacie. W historiach, które chcę opowiedzieć, potrzeba jednego i drugiego, więc lubię oba te elementy. Jednak jeśli miałabym wybierać, czy do końca życia mam rysować pejzaże, czy postacie, wybrałabym postacie. Pi: A jest ktoś, kogo szczególnie lubisz rysować? Malin Falch: Moją ulubioną postacią jest Kettil - wiking z magicznymi mocami. Myślę, że jest bardzo zabawny, a do tego ma ciekawy charakter. Planuję, że w przyszłości okaże się istotnym bohaterem serii. Pi: Czyli już wiesz, co się wydarzy w następnych odcinkach? Malin Falch: W przypadku pierwszego tomu płynęłam z prądem, strona po stronie, ponieważ faktycznie nie wiedziałam jak ta historia się potoczy. "Światła północy" były na początku komiksem internetowym i nie miałam wszystkiego zaplanowanego w stu procentach. Podążałam za żywiołem. Teraz już faktycznie pracuję według planu. W przypadku komiksu internetowego twórca ma większą wolność, nie musi myśleć co będzie dalej, wystarczy, że skupi się na stronie lub rozdziale, który aktualnie rysuje. W przypadku publikacji albumowej trzeba myśleć, jak historia będzie prezentowała się jako całość. Pi: Wolisz rysować, czy wymyślać fabułę? Malin Falch: Lubię jedno i drugie, zwłaszcza, że za bardzo nie można tego od siebie oddzielić. Pi: Na pewno spotkałaś się z uwagami, że "Światła północy" przypominają przygody Piotrusia Pana. Przynajmniej w pierwszym tomie. Malin Falch: Bo w nich jest dużo Piotrusia Pana. Od niego się zaczęło. W szkole mieliśmy do zrealizowania projekt, by wziąć historię Piotrusia Pana i opowiedzieć ją na nowo. Zdecydowałam, że w mojej wersji pojawi się dużo elementów z folkloru nordyckiego. Taki był wyjściowy pomysł. Pi: Czy do tworzenia potrzebne są ci specjalne warunki? Cisza, spokój itp.? Malin Falch: Nie, mogę rysować i rozmawiać w tym samym czasie, nie mam z tym żadnego problemu. Pi: Pytam, bo w pierwszym tomie dziękowałaś swojemu wykładowcy na studiach, że pozwolił ci rysować na wykładach. Malin Falch: Bardzo lubiłam studiować, ale faktycznie rysowałam w trakcie zajęć. I wcale nie chodziło o prace domowe. Zaznaczę jednak, że głównie rysowałam, kiedy były omawiane prace domowe innych studentów i wówczas nie miało znaczenia, czy rzeczywiście się skupiam, czy nie. Pi: Studiowałaś grafikę koncepcyjną w Stanach Zjednoczonych, ale nie zdecydowałaś się tam zostać na stałe. Malin Falch: Mieszkałam w Ameryce kilka lat. Chciałam się jednak przeprowadzić, ponieważ byłam już zmęczona. Po studiach pracowałam dla studia tworzącego gry mobilne. Miałam dużo pracy i była ona na dłuższą metę nudna. Do tego nie podobała mi się amerykańska etyka pracy. Doszłam do wniosku, że Ameryka nie jest krajem, w którym chciałabym żyć na stałe. Norwegia jest o wiele przyjaźniejsza. Do tego jest tu wyższy poziom życia. Pi: Czyli przy pierwszej nadarzającej się okazji wróciłaś do kraju? Malin Falch: Mój komiks internetowy, który można było pobrać za darmo, zobaczyła redaktorka z norweskiego Egmontu. Postanowiła się ze mną skontaktować i zapytała się, czy chciałabym wydać go w formie papierowej. Więc odpowiedziałam: "tak, chciałabym". Pi: To zupełnie inaczej niż Sonja. Wydaje mi się, że ona nie ma zamiaru wracać z magicznego świata do swojej rzeczywistości. Malin Falch: Do trzeciego tomu w komiksie minęły około 4 dni. Tak więc nie jest to zbyt długi okres czasu. Ale Sonja już zaczyna tęsknić za domem. Nie zdecydowałaby się zostać w krainie magii na zawsze - i prędzej czy później wróciłaby do domu. Rodzina jest dla niej bardzo ważna. Pi: Skupiasz się tylko na "Światłach północy", czy pracujesz jeszcze nad innymi projektami? Malin Falch: Kiedyś byłam freelancerem, rysowałam ilustracje do książek, ale teraz zajmuję się przede wszystkim moim komiksem. Czasem, jak wpadnie jakieś fajne zlecenie, to oczywiście nie odmówię. Na razie jednak nie myślę o tworzeniu innej serii. Może w przyszłości. Póki co planuję, że "Światła północy" będą miały dziesięć tomów. Pi: To znaczy, że w Norwegii da się utrzymać z tworzenia komiksów? Malin Falch: Ciężka sprawa, ale niektórym to się udaje. A ja jestem jednym z tych szczęśliwców. 31 maja 2022 |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Nibylandia ze skandynawskich mitów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dobrze, dobrze, coraz lepiej
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Dłuższe cienie, ciemniejsze kolory
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Podkręcamy tę imprezę!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
W grocie króla trolli
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Nibylandia ze skandynawskich mitów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski