Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Krzysztof Gawronkiewicz

Krzysztof Gawronkiewicz
Krzysztof Gawronkiewicz
ImięKrzysztof
NazwiskoGawronkiewicz

Wizja wojny nieprawdziwej

Esensja.pl
Esensja.pl
Krzysztof Gawronkiewicz
1 2 »
O powstawaniu komiksu „Achtung Zelig” i przyszłości Marcin Herman rozmawia z Krzysztofem Gawronkiewiczem.

Krzysztof Gawronkiewicz

Wizja wojny nieprawdziwej

O powstawaniu komiksu „Achtung Zelig” i przyszłości Marcin Herman rozmawia z Krzysztofem Gawronkiewiczem.

Krzysztof Gawronkiewicz

Krzysztof Gawronkiewicz
Krzysztof Gawronkiewicz
ImięKrzysztof
NazwiskoGawronkiewicz
Jak doszło do powstania komiksu „Achtung Zelig” i jego niezwykłych bohaterów?
Pewnego razu jak zwykle łaziliśmy sobie z Krystianem po Warszawie, gadając i szukając inspiracji. Krystian miał taki zwyczaj, że podczas rozmów w knajpie zamalowywał zdjęcia w gazetach. Zawsze jakieś potwory wyrysowywał. Zamalowywał oczy, twarz, zmieniał w ogóle postaci polityków, sportowców. Wtedy akurat mieliśmy przy sobie pismo „Film”. Na końcu tego numeru była reklamówka, na której ojciec z synem szli sobie za rączkę. Temu większemu Krystian dorysował głowę bardzo podobną do Obcego a temu małemu taki kosmaty ryjek jakiegoś diabełka, jakiejś kozy brodatej. Parę dni po tym spotkaniu zacząłem sobie przeglądać te gazety. Byłem wtedy po lekturze artykułu – wspomnień z czasów wojny, o tym jak matka z córką próbowały przemknąć się chyłkiem obok stacjonujących Niemców. Popatrzyłem na te dwie postacie i tak sobie mimochodem skojarzyłem te dwie sprawy. Narysowałem dwa, trzy kadry.
Wtedy jeszcze nie wiedzieliście, że zrobicie taki komiks?
Achtung Zelig! Druga Wojna
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Nie, nie wiedzieliśmy. Pomyślałem, że to bardzo surrealistyczny zestaw, dziwaczny zupełnie. Wyobraziłem sobie, że ten mały, kosmaty, to jest matka (żeby było jeszcze dziwniej), a ten wielki z twarzą Obcego to jest jego córka. Pamiętam, że narysowałem właśnie ten pierwszy obrazek, gdzie dwie postacie Zeligów stają naprzeciw wyłaniającego się z mgły niemieckiego oddziału. Przepisałem dokładnie dialogi z tych wspomnień i wpisałem w dymki. Pokazałem to Krystianowi. Własnoręcznie, na moim rysunku, zmienił małego, kosmatego w żabią głowę – to była jego postać.
Córka i matka z artykułu były Żydówkami, czyli nasze postacie od razu wystąpiły w tym komiksie z gwiazdami Dawida na opaskach. Od razu też pojawił się dowódca ekipy niemieckiej, czyli Austriak karzeł Emil. Parę miesięcy wcześniej mieliśmy dla „Życia Warszawy” zrobić komiks o współczesnych legendach warszawskich. To był chyba 1990 lub 1991 rok. Pierwsza legenda dotyczyła Krzyżaków, Grunwaldu i wszystko to było jakoś powiązane z Warszawą. Tam właśnie pojawił się taki karzeł z czapką ze swastykami. Żywcem przeniosłem tę postać z tamtego komiksu. Akurat zbliżał się konwent komiksów w Łodzi [obecnie Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi – red.]. Powiedziałem Krystianowi, żeby napisał scenariusz na cztery strony. To był dokładnie 1993 rok.
Zatem wygląd i żydowskie pochodzenie Zeligów jest kwestią pewnego przypadku?
Tak i nie. Fakt, że są Żydami, że są spokrewnieni i że spotykają Niemców, zostały skojarzona natychmiast. Podstawa, kanwa tej historii powstała od razu, niemalże w ułamku sekundy. I później obrastała powoli. Postacie zostały zmienione. Dokładaliśmy pewne rzeczy. Pewnego dnia Krystian usiadł i dopisał długą historię. Te pierwsze cztery strony były zaledwie początkiem dłuższej fabuły.
O czym opowiada „Achtung Zelig"?
Jest to historia dwóch polskich Żydów – ojca i syna. Przemierzają bezkresne równiny Mazowsza w czasie wojny. Na swojej drodze spotykają niemiecki patrol i w tym momencie zaczynają się ich kłopoty…
Nie sądzisz, że wielu czytelnikom „Achtung Zelig” może wydawać się komiksem kontrowersyjnym?
Przede wszystkim kontrowersje budzi warstwa wizualna. Gdy ktoś po raz pierwszy ten komiks ogląda, już na pierwszej stronie zobaczy gwiazdę Dawida. Dalej pojawia się swastyka i to w przewrotny sposób na cyrkowej czapeczce karła.
Kolejna kontrowersyjna rzecz to humor. Jest to jednak komiks również w jakiś sposób humorystyczny. Przy okazji jest bardzo ciepły i sympatyczny. Poprzez ciepło i sympatię naszych bohaterów. Jak się okaże, są bardziej ludzcy niż ludzie. Okazuje się, że nasi bohaterowie od pokoleń żyją w małej zbiorowości, w małym miasteczku, a przez swój dziwaczny wygląd, nie są akceptowani nawet przez mniejszość żydowską.
To jak oni wyglądają nie znaczy, że autorzy komiksu sugerują, że tak wyglądali Żydzi, albo, że ten wygląd jest metaforą Żydów. Są to zupełnie inne autonomiczne postacie, które znalazły się w zawierusze wojennej akurat w tym miejscu.
Nie obawiasz się, że w Polsce komiks zostanie niewłaściwie odczytany?
Nie mam pojęcia, jak zostanie odebrany ten komiks. Uważam, że komiks nie jest kontrowersyjny, jeśli ktoś go uważnie przeczyta. To jest komiks o wojnie, o Polsce, i do tego o Żydach. To potężny zbitek, bardzo kontrowersyjny. Wystarczy, że dużo o wiele mniej istotnych rzeczy powodowało jakąś niesamowitą burzę, polemikę, oskarżenia, sądy. Mam nadzieję, że z tym komiksem tak nie będzie. Nie jest zamierzeniem autorów robienie szumu wokół tego komiksu, ze względu na tematykę.
Skąd wziął się tytuł tego komiksu?
O ile dobrze odczytuję intencje Krystiana, tytuł nawiązuje do filmu Woody Allena, którego bohater jak kameleon świetnie się przystosowywał do każdej sytuacji w surrealistyczny bardzo sposób. On zupełnie zmieniał swój wygląd i zachowanie. Gdy pojawiał się obok Hindusa, jego skóra robiła się ciemna.
Jak ty, jako rysownik, odbierasz ten komiks?
Kiedy to rysuję, to wyobrażam sobie, że ta historia to wojna widziana naszymi oczami – trzydziestoparolatków, którzy znają ją wyłącznie z filmów propagandowych, seriali, które niegdyś bardzo nam się podobały i nadal podobają, na przykład „Czterej pancerni i pies”, czy „Stawka większa niż życie”. W komiksie jest bardzo dużo tego typu odnośników. To zostało przepuszczone przez filtr – wizję wojny nieprawdziwej, nieprawdziwych bohaterów, nieprawdziwych dialogów, często przerysowanych, wyolbrzymionych i przestylizowanych, ale zderzonych z czymś więcej niż to, co znamy z „Czterech pancernych”.
Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” Wojciech Orliński użył określenia „opus magnum” pisząc na temat twojej i Macieja Parowskiego „Burzy”, opublikowanej w wojennej antologii „Wrzesień”. Jak w tym kontekście odbierasz „Achtung Zelig"?
Pan redaktor Wojciech Orliński psioczył między wierszami, że znowu „Burza” to tylko szkic, że komiks nie jest skończony. Prawdopodobnie każdy plastyk, który robi nową rzecz pragnie, by była lepsza od poprzedniej. Z tym większą niecierpliwością czekam na reakcje czytelników.
„Achtung Zelig” to jeden z tych „kultowych” komiksów, które po wielu latach zaczynają się ukazywać. Jakie są twoje oczekiwania względem tego, jak zostanie on odebrany?
Teraz już wiem, jak się tworzy „kultowość” komiksu. Trzeba przez 10 lat rysować i co kilka lat w fanzinach pokazywać po dwa, trzy kadry. Wówczas komiks obrasta „legendą"… Nie wiem, czy to jest komiks kultowy i nie mam pojęcia, jaki będzie jego odbiór.
O „Zeligu” słyszało wielu czytelników, ale nikt nie wie niczego konkretnego. Nie obawiasz się pewnego rodzaju przekleństwa związanego z „legendarnością” tego komiksu?
Że czytelnicy się zawiodą?
Że mogą poczuć się zawiedzieni, kiedy komiks nie spełni ich oczekiwań.
W tym komiksie każdy znajdzie coś dla siebie, coś miłego. Gustowne niemieckie mundury, zgrabne sylwetki Zündappów i BMW; nienajgorsze efekty specjalne (wybuchy, terkot karabinu maszynowego); piękno polskiej przyrody (występują m.in. koty, wierzby, bażanty); żywe dialogi, połączone z gestykulacją i mimiką bohaterów; 37 ujęć stworzonych cyfrowo, specjalnie na potrzeby tej edycji; 4 jakże różne, efektowne lokacje; kilkanaście rodzajów uzbrojenia (m.in. ulubiony MG-42); tryb „komiksu moralnego niepokoju” na stronie 26; a także ekskluzywnie dołączoną muzykę (partyzancka mruczanka). Zawiedzeni mogą być jedynie fani „klimatycznych” podkładek pod myszki. W zamian, tym najbardziej wybrednym, oferujemy załączony ekskluzywnie doalbumu bogaty zestaw klamek…
Jesteś znany z tego, że przywiązujesz dużą wagę do artystycznych walorów swoich komiksów – by były dopracowane, precyzyjne, zgodne z twoimi wyobrażeniami, ale jednocześnie zrównoważone fabułą.
Najważniejsza jest dla mnie grafika. Zdarzało się, że dawałem gotowe komiksy Grzegorzowi Januszowi, który genialnie je preparował, dodawał dymki i układała się świetna historia. To było dla mnie najwygodniejsze. Wszystko dzięki geniuszowi kolegi. Najlepiej było usiąść i zacząć komiks od bardzo efektownego rysunku. I bardzo efektownym skończyć. I żeby było równie efektownie w środku. Rysunek obudować dookoła fabułą. Ale to nie o to chodzi.
Przy „Burzy” zastanawiałem się, dlatego rysunki są tam tak pieczołowicie wyrysowane. Teraz już bym chyba tak nie rysował. Dwa razy szybciej można wykonać rysunek, który będzie równie efektowny dla przeciętnego czytelnika. To ja widzę niuanse. Poligrafia i tak zrobi swoje i będzie to tak samo wyglądało. Ładnie to wyjdzie, ale optyka ludzka, ludzkie oko tego nie wyłapie. Zobaczy ten sam obraz, który narysowałbym dwa razy szybciej. Widzę to po latach.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »
Jordi Bayarri<br/>Fot. Irene Marsilla, lasprovincias.es

Staram się, żeby to nie były suche, biograficzne fakty
Jordi Bayarri

7 VIII 2023

O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.

więcej »

Postanowiłem „brać czas”
Zbigniew Kasprzak

29 I 2023

Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Komiks musi nam się podobać
— Kultura Gniewu

Post-wojenny sen
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Carlos Castaneda na działce u babci w Siekierkach
— Paweł Ciołkiewicz

Omniscjencja mola książkowego
— Paweł Ciołkiewicz

Historia w obrazkach: Posępność z nutką nadziei
— Sebastian Chosiński

Sny Ozrabala
— Paweł Sasko

Reedycja symbolu
— Paweł Sasko

Krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda!
— Konrad Wągrowski

O Esencji w Esensji
— Konrad Wągrowski

Poszukiwacze zaginionej babci, czyli fenomen Mikropolis
— Konrad Wągrowski

Krótko o komiksach: Październik 2001
— Marcin Herman, Marcin Lorek, Paweł Nurzyński

Tegoż autora

Mikropolis
— Krzysztof Gawronkiewicz, Dennis Wojda

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.