WSK 2009: Vaya marron!Césare Ferioli Na tegorocznych Warszawskich Spotkaniach Komiksowych jedną z zagranicznych gwiazd był Césare Ferioli, wieloletni rysownik Disneya. Redaktorzy „Esensji”, Marcin Osuch i Paweł Sasko, przepchnęli się przez tłum fanów oczekujących na autografy i namówili mistrza na wywiad. Ferioli opowiedział o swoim pierwszym komiksie, pracy dla Disneya i odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa.
Césare FerioliWSK 2009: Vaya marron!Na tegorocznych Warszawskich Spotkaniach Komiksowych jedną z zagranicznych gwiazd był Césare Ferioli, wieloletni rysownik Disneya. Redaktorzy „Esensji”, Marcin Osuch i Paweł Sasko, przepchnęli się przez tłum fanów oczekujących na autografy i namówili mistrza na wywiad. Ferioli opowiedział o swoim pierwszym komiksie, pracy dla Disneya i odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa. Poproszę o autograf! Fot. M. Osuch Paweł Sasko: Na początek chciałbym zapytać o twój pierwszy komiks. Na poranny spotkaniu usłyszeliśmy, że mistrz u którego się uczyłeś narysował trzy pierwsze strony, wściekł się i resztę zostawił tobie. Ciekaw jestem uczuć jakie ci towarzyszyły w tej sytuacji? Nagle wszystko zależało od ciebie i przecież coś mogło pójść źle. Césare Ferioli: Czy znacie hiszpańskie powiedzenie „Vaya marron1)”? Powiedziałem właśnie „Vaya marron!” kiedy tę propozycję usłyszałem. W pierwszej chwili czułem się okropnie bo uważałem, że nie podołam temu zadaniu. Tym bardziej, że pracowało mi się ciężko, bo mój poprzednik wykonał już szkice, a ja musiałem się ich trzymać. Jednocześnie to była wielka szansa dla mnie. PS: Czy czułeś się przygotowany do tego? CF: Na początku myślałem, że nie. Na koniec pracy jednak okazało się, że dałem radę, aczkolwiek muszę przyznać, że rezultat nie był powalający. Za pierwszym razem zawsze wychodzi to paskudnie (śmiech). Marcin Osuch: Bardzo często jest tak, że komiksy Disneya o Myszce Miki czy Kaczorze Donaldzie to pierwsze komiksy z jakimi mają do czynienia dzieciaki. To duża odpowiedzialność dla twórcy. Czy i jak odczuwasz tę odpowiedzialność? Fani Donalda nie mogli narzekać Fot. M. Osuch CF: Zawsze zrzucam winę na scenarzystę. (śmiech) A na poważnie, w opowiadaniu tych historii moją rolą jest opowiedzenie tej historii od strony wizualnej w możliwie najprostszy sposób dla małego dziecka, które chce zrozumieć od razu co czyta. Dobrym ćwiczeniem dla kogoś, kto tworzy komiksy dla dzieci, jest posadzenie obok siebie dzieciaka i narysowanie przy nim historii bez słów, w taki sposób, aby to dziecko nie zdążyło się znudzić. To dość trudne, bo dzieci nie potrafią się skupić na jednej rzeczy przez dłuższy czas. Takie ćwiczenie pozwala najlepiej zrozumieć różnicę między komiksem dla dzieci i dla dorosłych. PS: Czy w takim razie mógłbyś wskazać kilka podstawowych różnic między komiksami dla dzieci, a tymi dla dorosłych? CF: Przede wszystkim – ja nigdy nie narysowałem żadnego komiksu dla dorosłych. Na pierwszy rzut oka, podstawowa różnica to czytelnik. Ale kiedy teraz głośno myślę, to zastanawiam się czy ci odbiorcy tak bardzo się od siebie różnią? Wydaje mi się, że nie, poza tym, że czytelnik dorosły więcej rozumie, więc tematyka prac do niego skierowanych może być szersza. Wydaje mi się, że praca nad komiksem dla dzieci może uczyć pewnych elementów, które mogą być przydatne w pracy nad komiksami dla dorosłych. Prostota, rezygnacja ze zbędnych detali, potrzebna w komiksie dziecięcym, może być bardzo dużym atutem w komiksie dla dojrzałego czytelnika. MO: Bohaterowie Disneya powstali dobre kilkadziesiąt lat temu, przed wojną, co oznacza, że istnieją już pewne standardy rysowania tych postaci. Na ile czujesz się odtwórcą, a na ile twórcą tych komiksów? Jak narysować najsłynniejszą mysz świata? Fot. M. Osuch CF: Trudne pytanie. Nie można zmieniać podstawowych założeń, które składają się na daną postać. Twórca musi się poruszać w ramach narzuconych standardów, ale pewne zmiany w ich obrębie są możliwe. MO: A jak szerokie są te standardy? Ile swobody dają rysownikowi? CF: To zależy, chociażby od konkretnego autora: na ile już wykazał się dobrym wynikami i jak wiele zdobył zaufania. Zasadniczo, im ktoś dłużej rysuje, tym większą ma swobodę. Zależy też od kraju – na przykład we Włoszech są większe możliwości zmian bohaterów, a w Danii jeszcze kilka lat temu wymagania były dosyć restrykcyjne, choć teraz się to zmienia. Jeśli zaś chodzi o kwestię twórczości – nie mogę się łudzić, że tworzę całkowicie od podstaw bo pracuję na przygotowanym wcześniej materiale. Mogę się porównać do pociągu, który jedzie po torach, ale mam pewien wpływ na to gdzie skręcić. Pamiętajmy, że w twórczości artystycznej oryginalność i kreatywność nie zawsze są wartościami absolutnymi. Jeśli sięgniemy do historii sztuki, okaże się, że w Średniowieczu, Starożytności, standardy twórcze były bardzo wyraźnie określone – wszyscy pracowali z tym samym materiałem. Oczywiście, nie chcę się porównywać z tymi twórcami, ale chodzi mi o pokazanie pewnej zasady. PS: Na dzisiejszym porannym spotkaniu wspomniałeś, że w sumie narysowałeś około 3000 stron. Ciekaw jestem czy istnieje inny Césare, tworzący na przykład komiksy undergroundowe – coś dla własnej przyjemności. CF: Nie, nie, nie. Po tylu latach pracy po osiem godzin dziennie, na koniec dnia mam dosyć rysowania. Oglądam telewizję, chodzę na spacery, jeszcze kilka lat temu grałem w koszykówkę. Rysowaniem jestem trochę zmęczony. PS: Dziękujemy bardzo za rozmowę. 18 marca 2009 1) w wolnym tłumaczeniu „niezły pasztet!” |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
20 godzin pracy
— Piotr Muszyc
Uwierzyłbym tylko w komiks, narysowany przez powstańca
— Rafał Bąkowicz
Zarejestrowane obiektywem
— Marcin Osuch, Paweł Sasko
Z notatnika rysownika (2)
— Marcin Osuch, Paweł Sasko
Z notatnika rysownika (1)
— Marcin Osuch, Paweł Sasko