Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Terry Pratchett
‹W północ się odzieję›

WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW północ się odzieję
Tytuł oryginalnyI Shall Wear Midnight
Data wydania17 maja 2011
Autor
PrzekładPiotr W. Cholewa
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklTiffany Obolała, Świat Dysku
ISBN978-83-7648-709-0
Format142×202mm
Cena29,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka, humor / satyra
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

W północ się odzieję

Esensja.pl
Esensja.pl
Terry Pratchett
1 2 3 4 »
Zamieszczamy fragment powieści Terry’ego Pratchetta „W północ się odzieję”. Książka będąca trzecim tomem opowieści o Tiffany Obolałej ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Terry Pratchett

W północ się odzieję

Zamieszczamy fragment powieści Terry’ego Pratchetta „W północ się odzieję”. Książka będąca trzecim tomem opowieści o Tiffany Obolałej ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Terry Pratchett
‹W północ się odzieję›

WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW północ się odzieję
Tytuł oryginalnyI Shall Wear Midnight
Data wydania17 maja 2011
Autor
PrzekładPiotr W. Cholewa
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklTiffany Obolała, Świat Dysku
ISBN978-83-7648-709-0
Format142×202mm
Cena29,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka, humor / satyra
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 1
Pikny wielki ciut chłopecek
Dlaczego ludzie tak bardzo lubią hałas? – zastanawiała się Tiffany Obolała. Dlaczego hałas jest taki ważny?
Coś całkiem blisko wydawało odgłos jak rodząca krowa. Okazało się, że to stara katarynka, a jej korbą kręcił obdarty mężczyzna w cylindrze. Odsunęła się możliwie uprzejmie, ale dźwięk się lepił; budził uczucie, że gdyby tylko mu pozwolić, poszedłby za człowiekiem do domu.
Był to tylko jeden głos w wielkim tyglu dźwięków wokół niej, a wszystkie wydawali ludzie próbujący wydawać dźwięk głośniejszy od innych wydających dźwięki ludzi. Kłócili się więc przy prowizorycznych straganach, nurkowali po jabłka albo żaby, okrzykami zagrzewali walczących w zawodach albo pasiastą kobietę na linie, na całe gardło zachęcali do kupna cukrowej waty oraz – nie wchodźmy w szczegóły – intensywnie spożywali alkohol.
Powietrze nad zielonym zboczem aż wibrowało od gwaru. Całkiem jakby na wzgórzach zjawili się wszyscy mieszkańcy dwóch, a może i trzech miasteczek. A zatem w miejscu, gdzie kiedyś z rzadka słyszało się krzyk myszołowa, teraz rozbrzmiewał nieustający krzyk… no, wszystkich. Nazywało się to dobrą zabawą. Nie hałasowali jedynie kieszonkowcy i inni złodzieje, którzy zajmowali się swoją pracą w godnym pochwały milczeniu. Do Tiffany się nie zbliżali – kto by chciał sięgać do kieszeni czarownicy? Człowiek miał szczęście, jeśli wyciągnął wszystkie palce. Przynajmniej tego się obawiali, a rozsądna czarownica utwierdzała ich w tych lękach.
Kiedy jest się czarownicą, to jest się wszystkimi czarownicami, myślała Tiffany Obolała, idąc przez tłum. Miotłę – sunącą kilka stóp nad ziemią – ciągnęła za sobą na sznurku. Trochę ją to krępowało. Metoda była skuteczna, ale na jarmarku wszędzie biegały dzieci ciągnące za sobą balony – też na sznurku; w rezultacie cały czas miała uczucie, że z tą miotłą wygląda trochę głupio. A jeśli coś sprawiało, że jedna czarownica wygląda głupio, to wszystkie wyglądają głupio.
Z drugiej strony jeśli przywiąże ją gdzieś do żywopłotu, z pewnością jakiś dzieciak zechce zaimponować kolegom, odczepi sznurek i wsiądzie, a wtedy najprawdopodobniej pofrunie prosto w górę aż do granicy atmosfery, gdzie zamarza powietrze; i chociaż w teorii mogła wezwać miotłę z powrotem, jednak matki denerwowały się, kiedy musiały czekać, aż ich dzieci odtają w jasnych promieniach letniego słońca. A to by nie wyglądało dobrze. Ludzie zaczęliby gadać. Ludzie zawsze gadali o czarownicach.
Z rezygnacją szarpnęła za sznurek. Przy odrobinie szczęścia pomyślą, że ją też ogarnął duch zabawy i że to taki żart.
Nawet podczas czegoś tak pozornie radosnego jak jarmark obowiązywały dość ścisłe zasady etykiety. Tiffany była czarownicą; kto wie, co mogłoby się zdarzyć, gdyby zapomniała czyjeś imię albo – co gorsza – gdyby je pomyliła? Co by się stało, gdyby zapomniała o wszystkich tych drobnych kłótniach, podziałach, ludziach, którzy nie rozmawiają z sąsiadami i tak dalej? Nie miała pojęcia, czym jest „pole minowe”, ale gdyby je znała, wydawałoby się jej dziwnie znajome.
Była czarownicą. Dla wszystkich ludzi w Kredzie to ona była czarownicą. Nie tylko dla swojej wioski, także dla innych, nawet tak dalekich jak Szynka Zbożowa, dobry dzień marszu stąd. Region, który czarownica uważała za swój, dla którego mieszkańców robiła to co konieczne, zwano jej gospodarstwem, a gospodarstwo Tiffany było całkiem spore. Niewiele czarownic ma dla siebie całą formację geologiczną, chociaż tę akurat prawie całą pokrywała trawa, a prawie całą trawę pokrywały owce. Dziś jednak owce na wzgórzach pozostawiono same, by robiły to wszystko, co zwykle robią owce, kiedy nikt ich nie pilnuje, czyli prawdopodobnie to samo co wtedy, kiedy się na nie patrzy. Owce, zawsze doglądane, zaganiane i ogólnie pod opieką, teraz nie interesowały nikogo, ponieważ właśnie odbywała się najwspanialsza impreza świata.
Owszem, jarmark szorowania był jedną z najwspanialszych imprez na świecie tylko wtedy, gdy człowiek nie oddalał się od domu na więcej niż jakieś cztery mile. Jeśli żył w Kredzie, musiał na jarmarku spotkać wszystkich, których znał. Często spotykał tu osobę, z którą potem miał go połączyć ślub. Z całą pewnością wszystkie dziewczęta nosiły swoje najlepsze sukienki, a chłopcy wyraz nadziei na twarzach i włosy przygładzone tanią pomadą lub – częściej – śliną. Ci, którzy decydowali się na ślinę, zwykle lepiej na tym wychodzili, ponieważ tania pomada była naprawdę bardzo tania, w upale często rozpuszczała się i ściekała, przez co chłopcy nie stawali się obiektem zainteresowania młodych kobiet – na co szczerze liczyli – ale much, które zlatywały się do ich głów na obiad.
Jednakże, ponieważ trudno byłoby nazywać taką imprezę „jarmarkiem, na który się chodzi z nadzieją na zdobycie całusa, a jeśli ktoś naprawdę ma szczęście, to również obietnicy następnego”, nazywano ją szorowaniem.
Szorowanie trwało trzy dni, pod sam koniec lata. Dla większości mieszkańców Kredy były to wakacje. Teraz nastał już dzień trzeci i większość uważała, że kto do tej pory nie zdobył całusa, może wracać do domu. Tiffany nie zdobyła, ale w końcu była czarownicą. Kto wie, w co mogłaby zamienić odważnego chłopaka?
Jeśli pod koniec lata sprzyjała pogoda, podczas jarmarku ludzie często spali na dworze, pod gwiazdami – a także pod krzakami. Właśnie dlatego, gdyby ktoś chciał nocą pospacerować, powinien uważać, by nie potknąć się o czyjeś stopy. Żeby nie określać tego zbyt szczegółowo, działo się często coś, co niania Ogg – czarownica, która miała już trzech mężów – nazywała „organizowaniem sobie własnych rozrywek”. Szkoda, że niania Ogg mieszkała w górach, bo szorowanie na pewno by się jej spodobało, a Tiffany bardzo by chciała widzieć jej minę, kiedy zobaczy olbrzyma.
Został – na pewno został, nie została, co do tego nie ma żadnych wątpliwości – wycięty w murawie tysiące lat temu. Wyrysowany białymi liniami w zieleni, należał do ery, kiedy ludzie musieli myśleć o przetrwaniu i płodności w niebezpiecznym świecie.
Aha – został też wycięty, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, zanim ktokolwiek wynalazł spodnie. Prawdę mówiąc, stwierdzenie, że nie ma spodni, było całkiem niewystarczające. Jego brak spodni wypełniał świat. Nie dałoby się przejść spacerkiem po wąskiej, biegnącej pod wzgórzami drodze, nie zauważając przy tym gigantycznej nieobecności czegoś, na przykład spodni, oraz obecności tego, co znalazło się tam zamiast nich. Zdecydowanie był to wizerunek człowieka bez spodni i z całą pewnością nie kobiety.
Wszyscy przychodzący na szorowanie powinni przynieść ze sobą małe łopatki czy choćby noże; razem schodzili po zboczu, wycinając całe zielsko, jakie od zeszłego lata porosło linie rysunku. Dzięki temu kredowa skała pod spodem lśniła świeżością, a olbrzym wyróżniał się na niej zuchwale, jakby wcześniej już nie był zuchwały.
Kiedy dziewczęta pracowały przy olbrzymie, zawsze chichotały.
A powód tego rozchichotania, jak i jego okoliczności, nieodmiennie przywodził Tiffany na myśl nianię Ogg, która zwykle z szerokim uśmiechem stała za plecami babci Weatherwax. Powszechnie uważano ją za wesołą staruszkę, lecz było w niej coś więcej. Nigdy nie była oficjalną nauczycielką Tiffany, ale Tiffany jakoś nie mogła się od niej nie uczyć. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy o tym pomyślała. Niania posiadła pradawną, mroczną wiedzę – o dawnej magii, która nie potrzebowała czarownic, która istniała wbudowana w ludzi i w krajobraz. Dotyczyła takich spraw jak śmierć, małżeństwo i zaręczyny. I obietnice, pozostające obietnicami nawet wtedy, gdy nie było nikogo, kto by je słyszał. I wszystkie te rzeczy, które każą ludziom pukać w niemalowane drewno i nigdy, ale to nigdy nie przechodzić pod czarnym kotem.
Żeby to rozumieć, nie trzeba być czarownicą. W tych szczególnych chwilach świat wokół stawał się… no, bardziej realny, płynny… Niania Ogg nazywała to „uduchowionym” – słowo nietypowo poważne u kogoś, kto częściej mówił: „Chętnie napiję się brandy, bardzo dziękuję, a jak już przy tym jesteśmy, to może podwójną”. Opowiadała też Tiffany o dawnych czasach, w których czarownice chyba lepiej się bawiły. Choćby to wszystko, co robiły w okresie przemiany pór roku… Tradycje zaginęły już i trwały tylko w pamięci ludzi, która – jak tłumaczyła niania Ogg – jest głęboka, mroczna, dysząca i nigdy nie blaknie. Drobne rytuały…
Tiffany najbardziej podobał się ten z ogniem. Lubiła ogień. To był jej ulubiony żywioł. Uważano go za tak potężny i tak przerażający, że przyszłe pary małżeńskie zawierały związek, przeskakując razem nad ogniskiem. Pomagało chyba, jeśli przy tym recytowało się krótką inkantację, tak przynajmniej zapewniała niania Ogg, zresztą od razu powtórzyła Tiffany jej słowa, które natychmiast utknęły w umyśle. Wiele z tego, co mówiła niania Ogg, wydawało się przyklejać.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Lipiec 2013
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Niekoniecznie dla dzieci
— Magdalena Kubasiewicz

Tegoż twórcy

Słowiańskie elfy rzeczne
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Pożegnanie ze Światem Dysku
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Wrzesień 2015
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Maj 2015
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Wrzesień 2014
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Śmierć Świata Dysku?
— Magdalena Kubasiewicz

Magia odchodzi
— Agnieszka Szady

Esensja czyta: Kwiecień 2014
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.