Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sherrilyn Kenyon
‹Taniec z diabłem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTaniec z diabłem
Tytuł oryginalnyDance with the Devil
Data wydania15 czerwca 2011
Autor
PrzekładMaria Stępień
Wydawca MAG
CyklMroczny Łowca
ISBN978-83-7480-213-0
Format432s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Taniec z diabłem

Esensja.pl
Esensja.pl
Sherrilyn Kenyon
1 2 3 »
Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Sherrilyn Kenyon „Taniec z diabłem”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Mroczny Łowca” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Sherrilyn Kenyon

Taniec z diabłem

Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Sherrilyn Kenyon „Taniec z diabłem”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Mroczny Łowca” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Sherrilyn Kenyon
‹Taniec z diabłem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTaniec z diabłem
Tytuł oryginalnyDance with the Devil
Data wydania15 czerwca 2011
Autor
PrzekładMaria Stępień
Wydawca MAG
CyklMroczny Łowca
ISBN978-83-7480-213-0
Format432s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 1
Acheron Partenopajos był mężczyzną mającym wiele sekretów i wiele mocy. Jako przywódca Mrocznych Łowców i pierwszy z ich rodzaju, już ponad dziewięć tysięcy lat temu ustanowił siebie jako bufor między Łowcami a boginią łowów, Artemidą, która ich stworzyła.
Było to zadanie rzadko sprawiające mu radość, i pozycja, której serdecznie nienawidził. Niczym uprzykrzone dziecko Artemida niczego tak nie uwielbiała, jak prowokować go tylko po to, żeby zobaczyć, na ile jej pozwoli, zanim w końcu ją usadzi.
Łączył ich skomplikowany związek opierający się na równowadze mocy. On jeden potrafił sprawić, że bogini zachowywała spokój i myślała racjonalnie.
Przeważnie.
Ona tymczasem umożliwiała mu dostęp do jedynego źródła pożywienia, którego potrzebował, by pozostać człowiekiem. Pełnym współczucia.
Bez niej stałby się pozbawionym duszy zabójcą, gorszym nawet od Daimonów żerujących na rodzaju ludzkim.
Ona zaś bez niego nie miałaby ani serca, ani sumienia.
W noc święta Mardi Gras wytargował, że Artemida odda Talonowi duszę, pozwoli mu zakończyć służbę Mrocznego Łowcy i spędzić resztę wiecznego życia u boku kobiety, którą kocha. W zamian za to Acheron obiecał zostać na dwa tygodnie jej niewolnikiem.
Talona zwolniono z obowiązku polowania na wampiry i inne demoniczne stworzenia, które krążyły po świecie w poszukiwaniu nieszczęsnych ofiar.
W tej chwili, dopóki był zamknięty w świątyni Artemidy, Ash nie mógł używać większości swych mocy i tylko od kaprysu bogini zależało, czy poinformuje go o postępach w polowaniu na Zareka.
Wiedział, że Zarek czuje się zdradzony, i ta świadomość go dręczyła. Jak nikt inny wiedział, co to znaczy zostać zupełnie samemu, przetrwać tylko dzięki instynktowi, i mieć wokół siebie wyłącznie wrogów.
Nie mógł znieść myśli, że jeden z jego ludzi właśnie tak się czuje.
– Chcę, żebyś odwołała Tanatosa – powiedział, siadając na marmurowej posadzce, u stóp Artemidy.
Bogini leżała wyciągnięta na tronie o barwie kości słoniowej, który zawsze przypominał Acheronowi wyściełany szezlong. Mebel był dekadencki i miękki – prawdziwe ucieleśnienie hedonistycznej przyjemności.
Artemida uwielbiała wygodę.
Uśmiechnęła się leniwie i położyła się na plecach. Jej białe, zwiewne peplum więcej odsłaniało niż zakrywało, a kiedy się obróciła, całkiem odsłoniła się przed Ashem od pasa w dół.
Acheron beznamiętnie spojrzał jej w oczy.
Obrzuciła jego ciało rozpalonym, pożądliwym spojrzeniem. Był półnagi – miał na sobie tylko obcisłe spodnie z czarnej skóry. Zadowolenie błyszczało w jej zielonych oczach, kiedy bawiła się pasemkiem długich jasnych włosów łowcy, przesłaniającym ślad po ugryzieniu na jego szyi.
Była nakarmiona i zadowolona z jego towarzystwa.
Całkiem odwrotnie niż on.
– Nadal jesteś słaby, Acheronie – powiedziała cicho – i nie możesz niczego ode mnie żądać. Poza tym, twoje dwa tygodnie u mnie dopiero się zaczęły. Gdzie uległość, którą mi przyrzekłeś?
Podniósł się powoli i stanął nad nią. Oparł ręce po obu stronach jej głowy i pochylił się, aż ich nosy niemal się zetknęły. Jej oczy zrobiły się nieco większe – wystarczająco, żeby wiedział, że wbrew swym słowom, Artemida dobrze wie, które z nich jest potężniejsze, niezależnie od jego osłabienia.
– Odwołaj swojego pupilka, Artie. Mówię serio. Już dawno powiedziałem, że nie ma potrzeby, by Tanatos polował na moich Łowców, i mam dosyć twoich gierek. Ma wrócić do klatki.
– Nie – odparła niemalże nadąsana. – Zarek ma umrzeć. I cześć pieśni. W chwili, w której pojawił się w wieczornych wiadomościach i pokazano, jak zabija Daimony, naraził na niebezpieczeństwo wszystkich Mrocznych Łowców. Nie możemy pozwolić, by ludzie kiedykolwiek się o nich dowiedzieli. Gdyby znaleźli Zareka…
– Kto go znajdzie? Siedzi zamknięty pośrodku nicości, i to z powodu twojego okrucieństwa.
– Nie ja go tam umieściłam, tylko ty. Chciałam go zabić, a ty się nie zgodziłeś. To twoja wina, że skazano go na Alaskę, więc mnie nie obwiniaj.
Ash wydął usta.
– Nie zamierzam skazać człowieka na śmierć, bo ty i twoje rodzeństwo zabawiliście się jego życiem.
Pragnął innego losu dla Zareka. Na razie jednak nikt – ani żaden z bogów, ani sam Zarek – nie chciał z nim współpracować.
Niech szlag trafi wolną wolę. Wszyscy mieli przez nią więcej problemów niż to warte.
Artemida zmrużyła oczy.
– Dlaczego tak bardzo ci zależy? Zaczynam być zazdrosna o tego Mrocznego Łowcę i miłość, jaką go darzysz.
Ash odsunął się od niej. Troskę o jednego z jego ludzi zamieniła w coś obleśnego.
No jasne, była w tym świetna.
To, co czuł do Zareka, to braterska więź. Rozumiał go lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedział, dlaczego łowca atakował napędzany gniewem i frustracją.
Nawet pies zniesie tylko pewną liczbę kopniaków, a potem zacznie gryźć.
Niewiele brakowało, by Acheron stał się właśnie taki, nie potrafił więc obwiniać Zareka o to, że dawno temu zamienił się we wściekłego psa.
Mimo wszystko, nie mógł pozwolić, żeby Zarek zginął. Nie w ten sposób. Nie z powodu czegoś, czemu nie był winny. Incydent w zaułku w Nowym Orleanie, gdzie Zarek zaatakował policjantów, został zaplanowany przez Dionizosa po to właśnie, by ujawnić istnienie Zareka ­ludziom i sprowokować Artemidę do rozpoczęcia polowania na Mrocznego Łowcę.
Jeżeli Tanatos albo Giermkowie go zabiją, Zarek stanie się bezcielesnym Cieniem, skazanym na wieki na krążenie po świecie. Będzie wiecznie głodny i będzie wiecznie cierpiał.
Na zawsze pozostanie w bólu.
Ash skrzywił się na to wspomnienie.
Nie mogąc znieść tej myśli, ruszył do drzwi.
– Dokąd idziesz? – spytała Artemida.
– Znaleźć Temidę i powstrzymać to, co zaczęłaś.
Artemida nagle pojawiła się przed nim, zagradzając mu drogę do drzwi.
– Nigdzie nie idziesz.
– Więc odwołaj swojego psa.
– Nie.
– Dobrze.
Ash spojrzał na prawą rękę, na której od ramienia do nadgarstka ciągnął się tatuaż przedstawiający smoczycę.
– Simi – rozkazał – przybierz ludzką formę.
Smok oderwał się od skóry i przybrał kształt demonicznej młodej kobiety, mającej nie więcej niż trzy stopy wzrostu. Bez trudu podfrunęła na prawe ramię Acherona.
W tym wcieleniu miała granatowo-czarne skrzydła, chociaż zwykle wolała kolor bordowy. Ciemniejsza barwa skrzydeł w połączeniu z odcieniem jej oczu mówiła Acheronowi, jak bardzo źle czuła się na Olimpie.
Oczy miała białe, obwiedzione czerwienią, a długie złociste włosy falowały wokół jej ciała. Miała czarne rogi – raczej piękne niż złowieszcze – i długie spiczaste uszy. ­Powłóczysta czerwona suknia otulała gibkie, muskularne ciało, którego rozmiary Simi potrafiła dowolnie zmieniać: od jednego cala do ośmiu stóp wzrostu w ludzkiej formie, lub osiemdziesięciu stóp, gdy przybierała postać smoka.
– Nie! – wykrzyknęła Artemida, próbując swoimi mocami powstrzymać Charuna.
Nie zrobiło to najmniejszego wrażenia na Simi, którą wezwać i kontrolować potrafili jedynie Ash i jego matka.
– Co chcesz, akri? – spytała Simi Asha.
– Zabij Tanatosa.
Błysnęła kłami, zacierając ręce z radości, i rzuciła złowrogi uśmieszek Artemidzie.
– Och, cudownie! Mogę wreszcie wkurzyć rudą boginię!
Artemida spojrzała błagalnie na Asha.
– Umieść to z powrotem na swojej ręce.
– Zapomnij. Nie tylko ty masz zabójcę na swoje rozkazy. Osobiście uważam, że to będzie ciekawe, zobaczyć, jak długo Tanatos wytrzyma w starciu z moją Simi.
Artemida pobladła.
– Nie wytrzyma długo, akri – powiedziała Ashowi Simi, posługując się atlantydzkim terminem oznaczającym „pana i władcę”. Mówiła cicho, ale głos miała mocny i śpiewny, brzmiący niemal jak muzyka. – Tanatos to pieczeń. – Uśmiechnęła się do Artemidy. – A ja lubię pieczenie. Powiedz mi tylko, jak go sobie życzysz, akri, według normalnego przepisu czy wypieczonego na chrupko? Osobiście wolałabym na chrupko. Jeśli ich wysmażyć na głębokim oleju, to naprawdę głośno chrupią. Ach, przypomniałam sobie, że potrzebuję tartej bułki.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.