Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Colette
‹Dialogi zwierząt›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDialogi zwierząt
Tytuł oryginalnyDialogues de bêtes
Data wydania13 marca 2013
Autor
PrzekładBeata Geppert
Wydawca W.A.B.
SeriaBiosfera
ISBN978-83-7747-746-5
Format192s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena34,90
Gatunekmainstream, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dialogi zwierząt

Esensja.pl
Esensja.pl
Colette
1 2 »
Prezentujemy fragment książki Colette pt. „Dialogi zwierząt”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.

Colette

Dialogi zwierząt

Prezentujemy fragment książki Colette pt. „Dialogi zwierząt”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.

Colette
‹Dialogi zwierząt›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDialogi zwierząt
Tytuł oryginalnyDialogues de bêtes
Data wydania13 marca 2013
Autor
PrzekładBeata Geppert
Wydawca W.A.B.
SeriaBiosfera
ISBN978-83-7747-746-5
Format192s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena34,90
Gatunekmainstream, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Czułości
Zalany słońcem ganek. Popołudniowa sjesta. Toby i Kiki wylegują się na rozgrzanych kamieniach. Niedzielna cisza. Toby nie śpi, udręczony muchami i zbyt ciężkim obiadem. Leżąc na brzuchu, z tylnymi łapami rozkraczonymi jak u żaby, czołga się w kierunku Kiki, którego pręgowane futro ani drgnie.
TOBY: Śpisz?
KIKI, cichutko mruczy: …
TOBY: Czy ty w ogóle żyjesz? Jesteś taki płaski! Wyglądasz jak sama kocia skóra.
KIKI, ledwo żywym głosem: Daj mi spokój…
TOBY: Nie jesteś chory?
KIKI: Nie… Zostaw mnie. Śpię. Sam już nie wiem, czy mam ciało. Cóż za udręka, żyć obok ciebie! Zjadłem, jest druga po południu… śpijmy.
TOBY: Nie jestem w stanie. Coś mi leży na żołądku. Schodzi w dół, ale bardzo powoli. No i muchy, te uprzykrzone muchy!… Oczy wyłażą mi z głowy na sam ich widok. Jak one to robią? Jestem samymi szczękami, w których jeżą się straszliwe zębiska (posłuchaj, jak kłapią!), a te przeklęte stwory wciąż mi uciekają. Niestety! Moje uszy! Mój brązowy brzuszek! Mój rozpalony gorączką nos!… O, zobacz! Tuż pod moim nosem, widzisz? Co robić? Patrzę i patrzę, aż dostaję zeza… Czy tam siedzą teraz dwie? Nie, tylko jedna… Nie, dwie… Podrzucam je do góry jak kawałek cukru. A mój pysk łapie tylko pustkę… Już nie mogę. Nienawidzę słońca, much, wszystkiego!…
Jęczy.
KIKI, siadając, z oczami wyblakłymi od słońca i zaspania: Udało ci się mnie obudzić. Tylko o to ci chodziło, prawda? Moje sny się rozwiały. Przez swoje gęste futerko zaledwie czułem irytujące łapki tych much, na które tak zawzięcie polujesz. Jedynie dreszcz delikatnej pieszczoty od czasu do czasu przebiegał gładkie, jedwabiste włoski, które okrywają moje ciało… Ale ty nie umiesz być powściągliwy, twoja prymitywna radość ciąży, twoja kabotyńska boleść jęczy. Ty wstrętny stworze z Południa!
TOBY, z goryczą: Jeśli obudziłeś się tylko po to, żeby mi to powiedzieć!…
KIKI, poprawiając go: To ty mnie obudziłeś.
TOBY: Było mi źle, szukałem pomocy, jakiegoś słowa wsparcia…
KIKI: Nie znam słów poprawiających trawienie. Kiedy pomyślę, że z nas dwóch to ja uchodzę za stworzenie o trudnym charakterze! Wejrzyj w siebie! Upał cię męczy, głód przeraża, mróz odrętwia…
TOBY, obrażony: Jestem wrażliwy.
KIKI: Powiedz lepiej, że jesteś dziwakiem.
TOBY: Nie, tego bym nie powiedział. Za to ty jesteś okropnym egoistą.
KIKI: Niewykluczone. Dwunożni – podobnie jak ty – pojęcia nie mają o egoizmie, o prawdziwym egoizmie Kotów… Pod to pojęcie bezładnie wrzucają instynkt przetrwania, skromną powściągliwość, dumę, znużenie brakiem zrozumienia. Psiaku bez manier i bez uprzedzeń, czy potrafisz mnie zrozumieć lepiej niż oni? Kot jest gospodarzem, a nie zabawką. Prawdę mówiąc, nie wiem, w jakich my czasach żyjemy! Czyżby Dwunożni, On i Ona, byli jedynymi istotami mającymi prawo do smutku, radości, wylizywania talerzy, złoszczenia się, snucia po domu w złym humorze? Ja również miewam SWOJE kaprysy, swoje smutki, swój zmienny apetyt, swoje godziny samotności poświęconej marzeniom, kiedy odgradzam się od świata…
TOBY, ze skupioną uwagą: Słucham cię, ale nie bardzo rozumiem, gdyż mówisz w sposób skomplikowany i chyba z wyższością. Zdumiewasz mnie. Czy Oni kiedykolwiek sprzeciwiają się twoim zmiennym nastrojom? Kiedy miauczysz, otwierają ci drzwi. Kiedy kładziesz się na papierach, na świętych papierach, po których On skrobie, wówczas On się odsuwa i oddaje ci już zagryzmoloną kartkę. Kiedy wędrujesz z zadartym nosem i drgającym ogonem, najwyraźniej zastanawiając się, co by tu nabroić, Ona obserwuje cię ze śmiechem, a On oznajmia: „Przejście niszczyciela”. A więc? Na co się właściwie skarżysz?
KIKI, zirytowany: Wcale się nie skarżę. Zresztą subtelności psychologiczne zawsze pozostaną dla ciebie zagadką.
TOBY: Nie mów tak szybko. Potrzebuję czasu, aby zrozumieć… Wydaje mi się, że…
KIKI, drwiąco: Nie spiesz się, twój proces trawienny mógłby na tym ucierpieć.
TOBY, głuchy na jego ironiczny ton: Masz rację. Z trudem zbieram dzisiaj myśli. Otóż wydaje mi się, że z nas dwóch to ciebie rozpieszczają, a jednak to właśnie ty się skarżysz.
KIKI: Logika psa!… Im więcej dostaję, tym więcej żądam.
TOBY: To niedobrze! To świadczy o braku delikatności.
KIKI: O nie, ja mam prawo do wszystkiego.
TOBY: Do wszystkiego? A ja?
KIKI: Chyba niczego ci nie brakuje?
TOBY: Niczego? Nie wiem. W chwilach największego szczęścia ogarnia mnie chęć płaczu, moje oczy zasnuwa mgła… Serce mi się ściska. W chwilach trwogi chciałbym mieć pewność, że wszystko, co żyje, darzy mnie miłością, że nigdzie na świecie, za jakimiś drzwiami nie siedzi jakiś smutny piesek, że nic złego nigdy…
KIKI, szyderczo: A cóż złego się dzieje?
TOBY: Ach, przecież dobrze wiesz! Właśnie wtedy pojawia się Ona z żółtym flakonikiem wypełnionym tym okropnym płynem… no wiesz… olejem rycynowym! Podła i nieczuła, unieruchamia mnie między swoimi silnymi kolanami, rozwiera mi szczęki…
KIKI: To mocniej je zaciskaj.
TOBY: Boję się, że zrobię Jej krzywdę… Na mój przerażony język wylewa się pozbawiony smaku, lepki płyn… Dławię się, pluję. Moja biedna mordka krzywi się w agonii, a nieznośna tortura zdaje się trwać bez końca… Sam widziałeś, jak potem smętnie odchodzę, z nisko zwieszoną głową, nasłuchując ohydnego gulgotu oleju w żołądku, aby w ogrodzie ukryć swój wstyd…
KIKI: Nie najlepiej go ukrywasz!
TOBY: Bo nie zawsze starcza mi czasu.
KIKI: Kiedyś Ona chciała – byłem jeszcze malutki – przeczyścić mnie olejem. Tak Ją pogryzłem i podrapałem, że więcej nie próbowała. Przez chwilę miała wrażenie, że na kolanach trzyma demona. Zwinąłem się w kulę, plunąłem ogniem, po stokroć pomnożyłem swoje dwadzieścia pazurów, po tysiąckroć pomnożyłem zęby… i uciekłem, zniknąłem jak pod wpływem magicznej sztuczki.
TOBY: Ja bym się nie ośmielił. Kocham Ją, rozumiesz? Kocham Ją tak bardzo, że potrafię Jej wybaczyć nawet torturę kąpieli.
KIKI, zaciekawiony: Ach tak? Opowiedz, co wtedy czujesz. Sam widok tego, co Ona z tobą wyczynia w wodzie, wywołuje we mnie dreszcze.
TOBY: Niestety!… Posłuchaj i użal się nad moim nieszczęściem. Czasami, wychodząc z cynkowego cebrzyka, odziana tylko w skórę – miękką, pozbawioną sierści skórę, którą z uszanowaniem liżę – nie wkłada od razu swojej drugiej skóry z jedwabiu i bawełny, ale dolewa do cebrzyka ciepłej wody, wrzuca brunatną, cuchnącą smołą cegiełkę i woła: „Toby!”. To wystarczy. Moja dusza omdlewa, łapy się pode mną uginają. Na wodzie dostrzegam coś, co błyszczy, tańczy, oślepia mnie, jakiś obraz w kształcie powykręcanego okna… A Ona łapie moje biedne, omdlewające ciało i zanurza… O bogowie!… Od tej chwili nie wiem już nic… całą swą nadzieję pokładam tylko w Niej, moje oczy wpatrują się w Jej oczy, a do mojego naskórka przywiera jakieś duszące ciepło…
Pieniąca się cegiełka o zapachu smoły, woda szczypiąca mnie w oczy i nos, zatapiane wodą uszy… A Ona, cała podekscytowana i wesolutka, naciera mnie, chichocze… Wreszcie następuje ratunek, Ona wyławia mnie za kark, moje łapy biją powietrze w rozpaczliwym poszukiwaniu punktu oparcia; szorstki ręcznik, szlafrok, w którym, wycieńczony, smakuję powrót do życia…
KIKI, głęboko poruszony: Uspokój się.
TOBY: O rany, samo opowiadanie o tych przeżyciach… Ale ty, który z taką ironią słuchasz o moich nieszczęściach, czy nie widziałem cię pewnego dnia, jak leżałeś rozpłaszczony na toaletce, a Ona, uzbrojona w gąbkę…
KIKI, mocno zażenowany, machając gwałtownie ogonem: Stara historia! Miałem ubrudzone portki, a Ona chciała je wymyć. Przekonałem Ją, że okrutnie cierpię pod dotykiem gąbki…
TOBY: Ale z ciebie kłamczuch! Uwierzyła ci?
KIKI: Hm… nie całkiem. To moja wina. Leżąc na grzbiecie, z wybałuszonymi ze zgrozy oczami, jak ofiarne jagnię wystawiłem bezbronny brzuszek. Przez skołtunioną sierść portek ledwie poczułem dotyk czegoś chłodnego… a potem już nic… ogarnęło mnie przerażenie, bałem się o najwrażliwsze części ciała… Moje rytmiczne wrzaski – a przecież znasz siłę mego głosu! – wzmagały się i cichły, by nabrać mocy łoskotu morskiej nawałnicy: wydawałem dźwięki cielęcia, bitego dziecka, kotki w rui, hulającego pod drzwiami wiatru, upajałem się własnym śpiewem… I choć Ona już dawno przestała chlapać na mnie zimną wodą, jęczałem w najlepsze, wznosząc oczy do sufitu, a Ona stała nade mną i nietaktownie się śmiejąc, mówiła: „Jesteś kłamczuchem jak kobieta!”.
1 2 »

Komentarze

18 III 2013   15:29:47

Borze szumiący, jakie to egzaltowane.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.