Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Orson Scott Card
‹Ruiny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRuiny
Tytuł oryginalnyThe Ruins
Data wydania20 czerwca 2013
Autor
PrzekładMaciejka Mazan, Kamil Lesiew
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklSerpent World
ISBN978-83-7839-532-4
Format384s. 140×205mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ruiny

Esensja.pl
Esensja.pl
Orson Scott Card
1 2 »
Zapraszamy do lektury fragmentu „Ruin” Orsona Scotta Carda. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Orson Scott Card

Ruiny

Zapraszamy do lektury fragmentu „Ruin” Orsona Scotta Carda. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Orson Scott Card
‹Ruiny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRuiny
Tytuł oryginalnyThe Ruins
Data wydania20 czerwca 2013
Autor
PrzekładMaciejka Mazan, Kamil Lesiew
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklSerpent World
ISBN978-83-7839-532-4
Format384s. 140×205mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
ROZDZIAŁ 1
Woda
Rigg pierwszy zobaczył strumień.
Bochen był doświadczonym żołnierzem; Oliwienko nie tak doświadczonym, lecz też nie żółtodziobem; a U mbo dorastał w wiosce Wodobród, co niemal przypominało życie w lesie. Lecz tylko Rigg od małego przemierzał wysokopienne lasy Stromogóru, zastawiając sidła z człowiekiem, którego nazywał ojcem. Rigg wyczuwał zapach wody niczym zwierzę. Jeszcze zanim wspięli się na wzniesienie, wiedział, że w następnej niecce między wzgórzami znajdą strumień. Wiedział nawet, że będzie to rzeczka pośród traw; ziemia była tu zbyt kamienista, by rosły drzewa.
Ruszył biegiem.
– Stój! – zawołał zbędny Vadesh.
Rigg zwolnił.
– Czemu? Chce mi się pić.
– Nam też – zauważył Umbo.
– Nie możecie pić tej wody – wyjaśnił zbędny.
– Nie możemy? A jest jakieś zagrożenie? – zapytał Rigg.
– Albo prawo zabraniające picia? – podsunął Oliwienko.
– Mówiłeś, że prowadzisz nas do wody – odezwał się Bochen – i oto ona.
– Nie do tej wody was prowadzę – odparł Vadesh.
Dopiero wtedy Rigg uświadomił sobie, co przeoczył. Miał wrodzony dar, dzięki któremu widział wszystkie ścieżki przeszłości. Ludzie i zwierzęta zostawiali za sobą tropy, ścieżki w czasie. Jeśli kiedykolwiek przeszli przez dane miejsce, Rigg potrafił określić, dokąd się udali. Nie było to coś, co widział oczami – mógł mieć je zamknięte lub zasłonięte, albo między nim a ścieżką mogły być ściany czy lite skały, a i tak wiedział, gdzie ona jest, i mógł rozpoznać, jakie stworzenie ją zostawiło i jak dawno temu.
Przy tym strumieniu nie było żadnego człowieka od dziesięciu tysięcy lat. Co bardziej znamienne, przychodziło tu niewiele zwierząt, a duże w ogóle.
– Jest trująca – orzekł Rigg.
– Zgadujesz czy wiesz? – zagadnęła Param, jego siostra.
– Nawet zwierzęta nie przychodzą tu do wodopoju, a człowieka nie było tu od dawna.
– Od jak dawna? – zapytał Vadesh.
– Nie wiesz? – odparł Rigg.
– Jestem ciekaw, co ty wiesz. Nie znałem człowieka, który potrafiłby robić to co ty.
– Prawie od początków ludzkiego osadnictwa na tym świecie.
Rigg miał bardzo dobre pojęcie o tym, jak wyglądają tak stare ścieżki, gdyż dopiero co przekroczył Mur odgradzający jego ojczystą murchię od tych ziem, idąc za zwierzęciem, które w pierwotnym strumieniu czasu zginęło w zagładzie wywołanej pojawieniem się pierwszych ludzi na planecie Arkadia.
– Pomyliłeś się o nieco ponad tysiąc lat – stwierdził Vadesh.
– Powiedziałem: „prawie”.
– Tysiąc lat w jedną czy w drugą, niewielka różnica – powiedziała Param.
Rigg nie znał jeszcze siostry na tyle dobrze, by stwierdzić, czy jej sarkazm jest dobrodusznym droczeniem się, czy jawną pogardą.
– Co to za trucizna? – zapytał.
– Pasożyt – odparł Vadesh. – Może przeżyć cały cykl rozwojowy w strumieniu, żerując na organizmach swojego rodzeństwa, przodków i potomstwa, dopóki jeden z nich go nie zje. Ale jeśli większe zwierzę przyjdzie do wodopoju, przyczepia się do pyska i błyskawicznie wysyła wici do mózgu.
– Zżera mózg? – Umbo był zaintrygowany.
– Nie. Wnika w niego. Imituje układ nerwowy. Przejmuje kontrolę i steruje zachowaniem żywiciela.
– Czemu, do licha, nasi przodkowie mieliby przywieźć z sobą takie stworzenie z Ziemi? – zapytał Umbo.
– Nie przywieźli – rzucił Oliwienko.
– Skąd wiesz? – Bochen wciąż podchodził sceptycznie do Oliwienki, który był raptem strażnikiem miejskim w Aressa Sessamo, a nie prawdziwym żołnierzem.
– Bo gdyby tak było, istniałoby po każdej stronie Muru – wyjaśnił Oliwienko. – A po naszej nie istnieje.
Oliwienko rozumuje tak, jak uczył mnie ojciec, pomyślał Rigg. Niczego nie zakładaj, przemyśl dokładnie. Vadesh pokiwał głową.
– Bardzo niemiłe stworzonko ta twarzomaska.
– Twarzomaska?
– Tak nazwali je ludzie z tej murchii. Z powodów, które stałyby się tragicznie jasne, gdybyście wypili wodę z tego strumienia. Coś tu nie grało.
– Jak stworzeniu, które rozwinęło się na Arkadii, udaje się zapanować nad mózgami istot z Ziemi? – zapytał Rigg.
– Nie powiedziałem, że mu się udaje. Nie zbliżajcie się bardziej. Maski z wilgotnej ziemi przy strumieniu mogą przyczepić się do skóry i wędrować w górę ciała. Idźcie krok w krok za mną.
Vadesh poprowadził ich suchą ścieżką. W końcu przeskoczyli strumyk i poszli w górę. Po jakimś czasie Rigg podjął rozmowę:
– Skoro pasożytowi się nie udało, to jak tu przetrwał do dziś?
– Udaje mu się przyczepiać do ludzi i ziemskich zwierząt wszelkiego rodzaju – odparł Vadesh. – Lecz to niezupełnie jest miarą jego sukcesu. Jeśli zbyt szybko zabije swojego żywiciela, na przykład zanim zdąży przenieść się na nowego, to oznacza niepowodzenie. Pasożyt ma taki sam cel jak każda inna forma życia – przeżyć i rozmnożyć się.
– Więc te twarzomaski zabijają za szybko? – Umbo aż się wzdrygnął.
– Bynajmniej. Powiedziałem: „na przykład”. – Vadesh uśmiechnął się do Rigga. Obaj wiedzieli, że przedrzeźniał wcześniejszą krewką odpowiedź Rigga, gdy zbędny powiedział mu, że pomylił się w określeniu czasu o tysiąclecie.
– No to na czym polega niepowodzenie tego pasożyta? – zapytał Rigg. Tak samo by indagował ojca; zresztą Vadesh nie tylko z twarzy i głosu, lecz również sposobem prowadzenia rozmowy i pewnością siebie przypominał tego, który zabrał Rigga jako niemowlę z królewskiego domu i go wychował.
– Sądzę, że z gatunkami rdzennymi pasożyt obchodził się łagodnie – wyjaśnił zbędny. – Współpracował z nimi. Może nawet pomagał im przetrwać.
– Ale nie z ludźmi?
– W ziemskim mózgu mógł kontrolować tylko część zwierzęcą, dziką i pożądliwą, nastawioną na rozmnażanie za wszelką cenę.
– Oho, czyli jego ofiary były jak żołnierze na przepustce – zauważył Bochen.
– Albo studenci – dorzucił Oliwienko.
Vadesh nie odpowiedział.
– Powstał chaos – stwierdził Rigg. – Byłeś tam od początku, Vadesh, prawda? Jak długo potrwało, zanim ludzie uświadomili sobie to zagrożenie?
– Minęło trochę czasu, zanim maski wyłoniły się ze stadium poczwarek po katastrofie spowodowanej lądowaniem statków gwiezdnych – odparł zbędny. – I jeszcze dłużej, zanim ludność murchii Vadesha odkryła, że mogą atakować ludzi tak samo jak bydło czy owce.
– Żaden pasterz się nie zaraził? – zapytał Bochen.
– Minęło trochę czasu, zanim rozwinął się szczep twarzomasek, który mógł żerować na ludzkim ciele. Więc na początku to było coś w rodzaju dokuczliwej infekcji grzybiczej.
– A potem już nie – rzekł Rigg. – Twarzomaski mają aż taką zdolność przystosowania?
– To ciekawe stworzonka, niezupełnie rozumne, lecz też niegłupie.
Riggowi przyszło na myśl, że zbędny był nimi zafascynowany.
– Jedynie w wodzie mogą zaatakować żywiciela – podjął Vadesh, odpowiadając na pytanie, którego nikt nie zadał. – A gdy już opanują tlenowca, tracą zdolność oddychania w wodzie. Czerpią tlen jedynie z krwi. Wiecie, co to jest tlen?
– Część powietrza, którą można oddychać – odpowiedział Umbo niecierpliwie.
Oliwienko zachichotał. No jasne, oni dwaj wiedzą, pomyślał Rigg. Oliwienko był uczonym, a Umbo szkolił się przez jakiś czas pod okiem ojca Rigga. Jednak Bochen i Param nie mieli pojęcia, o czym Vadesh mówi. Czy powietrze da się podzielić na części? Rigg pamiętał, że kiedyś zadał ojcu dokładnie to samo pytanie. Nie było jednak sensu wyjaśniać tego teraz ani trochę później, ani zapewne w ogóle. Na co byłemu żołnierzowi, a obecnie karczmarzowi, i dziedziczce królewskiego rodu, która uciekła, rezygnując z tronu, przyda się wiedza o pierwiastkach, o właściwościach gazów i cieczy?
Ale z drugiej strony Rigg myślał kiedyś, gdy z ojcem przemierzał lasy, że w życiu nie przyda mu się nic z tego, czego uczył go ojciec, poza tym, jak łapać, oprawiać i skórować zwierzęta. Dopiero gdy śmierć ojca zmusiła go do wyruszenia w świat, uzmysłowił sobie, jak dużo wie o ekonomii, finansach, prawie i wielu innych dziedzinach, z których wszystkie okazały się niezwykle ważne dla jego przetrwania.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Skoki czasowe i puszczanie bąków
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Zaprogramowany chłopiec
— Agata Rugor

Esensja czyta: Lipiec 2013
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Nadduszo, zlituj się!
— Jędrzej Burszta

Bliski krewny Endera
— Konrad Wągrowski

Żony i mężowie
— Jędrzej Burszta

Napisane ręką apologety
— Jędrzej Burszta

Kosmiczna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Cudzego nie znacie: Jadą, jadą Mleczną Drogą siostrzyczka i brat…
— Michał Kubalski

Cień…izna
— Jakub Gałka

Ach ten Card!
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.