Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ian McDonald
‹Luna: Nów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLuna: Nów
Tytuł oryginalnyLuna: New Moon
Data wydania13 kwietnia 2016
Autor
Wydawca MAG
CyklLuna
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-644-2
Format432s. oprawa twarda
Cena39,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Luna: Nów

Esensja.pl
Esensja.pl
Ian McDonald
« 1 2 3 4 5 6 »

Ian McDonald

Luna: Nów

Widok na zewnątrz kosztuje, ale dostęp do rozrywki kosztuje jeszcze drożej. Marina siada więc na najniższym poziomie, w środkowym rzędzie, i robi miny do dzieciaka, który zerka na nią pomiędzy oparciami. Z Południka do João de Deus jest tylko godzina szybkim pociągiem. Zabawianie dzieciaka wystarczy za rozrywkę. Marina pierwszy raz wyjeżdża z Południka. Jest na Księżycu. Jest na powierzchni Księżyca, pędzi po niej na magnetycznych szynach z prędkością tysiąca kilometrów na godzinę, nic nie widząc, zamknięta w metalowej rurze. Równiny, wzniesienia kraterów, doliny, skarpy. Wielkie góry i kratery. Wszystko to poza tym ciepłym, perfumowanym jaśminowo i malowanym pastelowo, pełnym ludzkich głosów wnętrzem. Wszystko to szare i zapylone. Wszystko pozbawione piękna. Nic nie traci.
Hetty ma cały czas dostęp do sieci, więc kiedy dziecku każą przestać przeszkadzać pani z tyłu, Marina zabija czas muzyką i zdjęciami. Siostra wrzuciła nowe zdjęcia rodzinne. Nowa siostrzenica i stary siostrzeniec. Szwagier Arun. Matka, na wózku, z wpiętymi w dłonie rurkami. Uśmiecha się. Marina jest zadowolona, że nie widzi pozbawionych powietrza gór i surowych pustych mórz. W porównaniu z bogactwem liści, łagodnym gołębim niebem, morzem tak intensywnie zielonym, że aż czuje się tę otchłań, Księżyc wygląda jak biała czaszka. A tak Marina może sobie w pociągu udawać, że jest na Ziemi i zaraz wysiądzie pomiędzy drzewa i wulkany amerykańskiego Północnego Zachodu.
We wtorek mama zaczyna nowy cykl. Kessie w życiu otwarcie nie poprosi o pieniądze, ale czuje się tę prośbę. To rachunki za leczenie mamy wygnały Marinę na Księżyc. Wielki boom na Księżycu! Wszyscy wyciągają ręce. Wszyscy w każdej sekundzie każdego dnia. Marina przełyka złość. To nie po księżycowemu. Gdyby każdy tu się zachowywał tak, jak się czuje, wieczorem w mieście byłyby same trupy.
Pociąg zwalnia, wjeżdżając do João de Deus. Pasażerowie zbierają rzeczy. Hetty każe zgłosić się do ochrony na peronie 6, skąd prywatny tramwaj zabierze ją na miejsce. Czuje drgnienie ekscytacji – po raz pierwszy pomyślała o tym, co się kryje na końcu tej prywatnej linii – Boa Vista, legendarny pałac-ogród rodu Corta.
• • •
Przed salą nr 3 zebrał się cały orszak. Ariel Corcie nigdy nie brakuje wielbicieli, natrętów, potencjalnych klientów i absztyfikantów wszelkiej płci. „Atrakcyjna” to pierwsze słowo, jakim ją ludzie określają. Cortowie nigdy nie byli szczególnie piękni, ale w Brazylii nie ma brzydkich ludzi i każde dziecko Adriany na swój sposób przykuwa oko wdziękiem. U Ariel liczy się postawa, nosi się dumnie i swobodnie, z zimną pewnością siebie. Przykuwa uwagę. Jej współpracownik Idris Irmak przepycha się wśród całusów i gratulacji.
– Mogłaś tam zginąć.
Nad głową Ariel roi się od kamerek wielkości owadów.
– Nie mogłam.
– Pociąłby cię.
– Tak myślisz?
Dłonie Ariel poruszają się i łapią Idrisa za przedramię. Zakłada mu dźwignię na łokieć. Drobny ruch i staw strzeli jak korek z butelki. Orszak traci dech. Kamery nurkują niżej, żeby mieć lepsze ujęcie. Sensacja. Sieci plotkarskie będą wzdychać przez parę dni. Puszcza. Idris potrząsa obolałą ręką. Wszystkie dzieci Cortów uczą się brazylijskiego jiu-jitsu. Adriana Corta uważa, że każde dziecko powinno znać jakąś sztukę walki, umieć grać na jakimś instrumencie, mówić w trzech językach, przeczytać roczne sprawozdanie i tańczyć tango.
– Pewnie, pociąłby mnie na plasterki. Myślisz, że bym ryzykowała, gdybym nie wiedziała, że Muñoz skapituluje?
Idris rozkłada dłonie. Wyjaśnij.
– Alyaoumowie byli klientami roku Mackenzie, póki Betake Alyaoum nie obraził Duncana Mackenziego, odmawiając ślubu z Tansy Mackenzie – mówi Ariel. Asysta spija jej słowa z ust. – Mackenzie wycofali poparcie. A bez niego? Gdyby Alyaoum mnie choć zadrapał, biorą na siebie vendettę Cortów, a nie mają za sobą domu Mackenzie. Nie mogli tego ryzykować. Cały czas parłam do tego sądowego pojedynku, wiedząc, że muszą ustąpić.
Zatrzymuje się w drzwiach pokoju adwokackiego i zwraca do swojej asysty:
– Wybaczcie. Mój siostrzeniec zaraz ma imprezę z okazji Księżycowego Biegu, a przecież nie mogę pójść tak ubrana.
• • •
W pokoju adwokackim czeka na nią sędzia Nagai z butelką dżinu z dziesięcioma ziołami.
– Jeszcze raz zrobisz taki numer w moim sądzie, a powiem zaszczytnikom, żeby ci wypruli flaki – mówi sędzia. Przysiadła na brzegu umywalki. Pokoje adwokackie są ciasne i duszne.
– Ale to byłoby ewidentne przekroczenie uprawnień – odpowiada Ariel.
Wrzuca swój służbowy kostium do recyklera. Podajnik połyka materiał i rozkłada go na surowce organiczne. Beijaflor, chowaniec Ariel, już wybrał dla niej suknię na przyjęcie – Balenciaga, sezon 1958, na ramiączkach, asymetryczna, drukowana w czarne kwiaty na ciemnoszarym tle.
– Sąd nie ochronił interesów strony umowy?
– Nie mogłabyś po prostu zająć się wydobyciem helu, jak twoi bracia?
– Nudni są, i ta ich robota, jak nie wiem. – Ariel całuje ją w oba policzki. – A Lucas to już w ogóle ma ujemne poczucie humoru. – Przypatruje się dżinowi. Podarunek od klienta. – Drukowany na zamówienie. Miły gest, bardzo.
Podsuwa butelkę sędzi Nagai. Ta kręci głową. Ariel robi sobie martini. Wytrawne, że aż warczy.
Rieko dotyka się palcem wskazującym między oczyma – umówiony gest oznaczający rozmowę bez chowańców. Ariel mrugnięciem wyłącza Beijaflora, ledwie widocznego kolibra, opalizujący obłoczek nieustannie zmieniający kolor, dopasowujący się do jej strojów. Znika i chowaniec Rieko, czysta kartka papieru nieustannie składająca się w nowe modele origami.
– Nie będę cię długo trzymać – mówi sędzia Nagai. – W dwóch zdaniach: być może nie wiesz, że należę do Pawilonu Białego Zająca.
– Jak to się mówi? Każdy, kto twierdzi, że jest członkiem Białego Zająca…
– …ten nie jest – kończy sędzia. – Ale nie ma reguły bez wyjątków.
Ariel Corta wypija spory haust martini, wszystkie zmysły ma jednak wyczulone i pulsujące. Pawilon Białego Zająca, komitet doradców Księżycowych Orłów zamieszkuje przestrzeń między mitem a prawdą. Istnieje – to niemożliwe, żeby istniał. Ukrywa się na widoku. Jego członkowie to potwierdzają, to dementują pogłoski, że do niego należą. Ariel nie potrzebuje Beijaflora, żeby jej powiedział, że ma przyśpieszone tętno i oddech. Musi się bardzo skupić, żeby podniecenie nie rozfalowało jej martini w kieliszku.
– Ja jestem członkinią Białego Zająca – mówi sędzia. – Od pięciu lat. Co roku Białego Zająca opuszcza dwóch członków. I teraz właśnie ja kończę kadencję. Chciałabym nominować ciebie na swoje miejsce.
Ariel napina mięśnie brzucha. Fotel przy okrągłym stole, a ona tu stoi w bieliźnie.
– To dla mnie wielki zaszczyt. Ale muszę zapytać…
– Dlatego że jesteś niespotykanie uzdolnioną młodą kobietą. Oraz dlatego że Biały Zając jest świadomy, że pewne składowe Pięciu Smoków mają coraz większy wpływ na LDC, i chciałby ten wpływ zrównoważyć.
– Mackenzie.
Żadna rodzina tak otwarcie jak oni nie dąży do politycznej władzy. Adrian Mackenzie, najmłodszy syn Duncana, prezesa, jest oko Jonathona Kayode, Orła i szefa Lunar Development Corporation. Robert Mackenzie, patriarcha klanu, od dawna prowadzi kampanię na rzecz likwidacji LDC i pełnej księżycowej niepodległości, bez ojcowskiego nadzoru Ziemi. Księżyc jest nasz. Ariel zna polityczne argumenty, wie, kto jest graczem, ale nigdy się tym nie interesowała. Już sama praktyka w księżycowym prawie małżeńskim, jak w żadnym innym, jest chaotycznym labiryntem dozgonnych lojalności, syczących przez zęby uraz i odwiecznych konfliktów. Do spółki z polityką LDC to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Ale stanowisko przybocznej Orła… Może nigdy nie zaznała na skórze dotyku księżycowego pyłu, ale jest Cortą, a Cortowie żywią się władzą, mocą i siłą.
– W kręgach władzy są osoby, które sądzą, że najwyższy czas, żeby Cortowie dali sobie spokój z izolacją i stali się pełnoprawnymi uczestnikami księżycowej polityki.
Z całej rodziny Ariel jest najbliżej politycznych wpływów. Rafa, bu-hwaejang Corta Hélio, ma władzę ekonomiczną: Corta Hélio oświetla ziemską noc; Adriana, założycielka i matrona Corta Hélio, ma władzę moralną. Cortowie nie są jednak powszechnie szanowani przez starsze rody. Jako Piątego Smoka uważa się ich za dorobkiewiczów, przestępców, którzy przeszli na uczciwą stronę, uśmiechniętych morderców, kowbojów karioków. Cortowie wbiją ci nóż z uśmiechem. Z tym koniec – koniec kowbojów karioków i helowych helotów. Oto jest zaproszenie do stołu władzy. Oto zgoda, by Cortowie weszli w poczet wysokich rodów. Mamãe będzie prychać – komu potrzebna jest aprobata tych degeneratów, tych zgnuśniałych pasożytów? – ale ucieszy się w imieniu Ariel. Ariel zawsze miała świadomość, że nie jest ukochanym, wyróżnionym dzieckiem, lecz Adriana była dla niej ostra właśnie dlatego, że od córki oczekiwała więcej niż od synów.
– To jak, przyjmujesz? – pyta sędzia Nagai. – Już bym zlazła z tej umywalki.
– Oczywiście, że przyjmuję. Myślałaś, że co powiem?
– Mogłabyś najpierw to przemyśleć, przeanalizować – podsuwa sędzia.
– Ale po co? – Ariel autentycznie i otwarcie się dziwi, wytrzeszczając oczy. – Byłabym idiotką, gdybym tego nie przyjęła.
– Twoja rodzina też może mieć zdanie…
– Moja rodzina to ma takie zdanie, że powinnam tkwić w João de Deus i pocić się w skafandrze i w pyle. Dziękuję. – Unosi kieliszek z martini. – Moje zdrowie. Ariel Corta, Biały Zając.
Sędzia Nagai muska brew palcem wskazującym. „Można wrócić do świata monitoringu”. Ariel wymruguje z powrotem Beijaflora. Pojawia się chowaniec sędzi, Oko. Drukarka gra melodyjkę. Sukienka Balenciagi jest gotowa. Beijaflor już dopasowuje się do niej kolorystycznie.
• • •
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Krótko o książkach: Luna: Nów
— Miłosz Cybowski

Niepełnia Księżyca
— Przemysław Ciura

Nie tak wielki skok
— Dawid Kantor

Księżyc to za mało
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Pełnia oczekiwań nie spełnia
— Miłosz Cybowski

Ciemna strona Księżyca
— Dawid Kantor

Będziemy żyć w cyberpunku?
— Anna Kańtoch

Podróżować jest bosko
— Beatrycze Nowicka

Przeczytaj to jeszcze raz: Zgubić się i odnaleźć pod gwiazdami
— Beatrycze Nowicka

Radość czytania
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Luty 2013
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Telefon ze Stambułu
— Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Świat i rzeczywistość są względne
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Czerwiec 2011
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.